Gdybym była w Warszawie to pojechałabym w ten dzień do Łazienek. Popatrzeć
czy wiosna już nadchodzi wielkimi krokami czy tylko przygląda się miastu
z daleka. No cóż, nigdy nie byłam pilną uczennicą, szkoła nudziła mnie ogromnie,
starałam się w niej jak najrzadziej bywać.
Z pomocą przychodził mi fakt, że wystarczało bym pokazała lekarzowi gardło,
a natychmiast tydzień zostawałam w domu.
Ale czasami, jak na złość, nic się dziwnego w tym gardle nie działo, a ja nie
miałam ochoty iść do szkoły.
Może gdyby moje liceum (żeńskie) nie było tak blisko Łazienek częściej bym
bywała w szkole.
Nie wiem jak to było, ale często jakoś zapominałam wysiąść na właściwym
przystanku tramwajowym, a nawet gdy wysiadłam to myliły mi się ulice i
zamiast iść na Klonową, gdzie była moja szkoła, "coś" mnie prowadziło
szybkim krokiem na ulicę Bagatela, która dochodziła wprost do wejścia do
parku przy Belwederze. Potem szybciutko w dół i jak po sznurku docierałam
do amfiteatru. A tam było nas, wagarowiczów sporo. Po kilku "zrywach" ze
szkoły niemal wszyscy się już znali, niektórzy zaraz zasiadali do pokerka a za
poduszki na kamiennych ławach służyły im podręczniki szkolne. Od kilku lat
kamienne ławki są pokryte ażurowymi siedziszczami z drewnianych listew.
Gdy było ciepło i świeciło słońce amfiteatr spełniał rolę plaży. Wierzcie mi,
tam tętniło życie towarzyskie, nigdy nie wiało nudą. I nikt nie mówił do mnie:
"panienko AX, proszę do tablicy". Tu miałam tylko imię, bez wypominania mi
płci i stanu cywilnego.
Łazienki były zawsze dla mnie "drugim domem"- schronieniem gdy szłam na
wagary, miejscem spotkań z pierwszym chłopakiem, zbiornicą obiektów które
namiętnie szkicowałam lub malowałam.
I były potem stałym miejscem do którego dzień w dzień, od wiosny do jesieni,
przyjeżdżałam ze swym małym dzieckiem. Niemal całe dzieciństwo moja córka
spędziła w tym parku, głównie na tutejszym placu zabaw dla dzieci, oraz
w parkowej kawiarni pod kasztanami.
Widziałam w życiu wiele naprawdę pięknych parków, większych niż Łazienki
Królewskie, ale dla mnie i tak najładniejsze pozostaną Łazienki Królewskie.
Widokowo najbardziej lubiłam je kolorową jesienią, a do szkicowania późną
jesienią, gdy stare drzewa były pozbawione liści.
Nie będę Wam pisać historii Łazienek, bo zrobiła to już kilka razy na swym blogu
i w swych książkach pewna STOKROTKA.
Ja tylko wrzucę kilka fotek, tak wspominkowo;)
młodziutkie magnolie
wiosenne wdzianko pawia
rzut oka na pomnik króla Jana Sobieskiego
mostek przy Pałacu
rzut oka poprzez staw na Pałac króla Stasia
czyż nie pięknie wyglądaja jesienne drzewa?
dwa zdjęcia Teatru na Wyspie
Pałac Króla Stanisława Augusta od przodu (u góry) i od tyłu.
I jak tu nie zachwycać się jesienią ?