drewniana rzezba

drewniana rzezba

piątek, 11 marca 2016

Byłam dziś......

....u ortopedy, w Konstancinie, w Centrum Kompleksowej Rehabilitacji.
Stali czytacze wiedzą, że regularnie co pół roku mam dwutygodniowy
cykl zabiegów rehabilitacyjnych.
Nie da się ukryć, że od chwili zapisu do owej pożytecznej placówki do
pierwszej wizyty minęło ponad dwa lata, za to teraz, regularnie co pół 
roku  jestem dopuszczana do ortopedy, a ten kieruje mnie na zabiegi. 
Dziś co prawda nie było prowadzącego mnie lekarza, ale był inny ortopeda,
  zastępstwie. Bardzo sympatyczny - sam wyruszył na poszukiwanie
opisu mojego wyniku Rtg, który miał podobno  już na mnie czekać
w gabinecie  lekarza prowadzącego . Usiłował co prawda odczytać wynik
z płytki CD, którą otrzymałam zaraz po prześwietleniu kręgosłupa, ale ku 
jego i mojemu  zdziwieniu, płytka nie dała się odczytać. Nie ten program.
Dowiedziałam się, że od pierwszych dni życia zarabiamy rzetelnie na 
wszystkie bóle, które nas potem "na starość" prześladują. 
Na pożegnanie dostałam oczywiście skierowanie na zabiegi i informację, 
która mnie uradowała -jest trochę gorzej niż było, ale nie ma osteoporozy
ani martwicy aseptycznej.
Mniej fajna sprawa - muszę ćwiczyć codziennie do końca  życia, więc
znów do wystroju pokoju wraca piłka. No cóż zieleń pasuje i do moich
mebli i do ścian w kolorze ecru.
Wracałam do Warszawy radosna jak szczeniak na łące i nawet fakt, że
zabiegi  będę miała dopiero od 11 kwietnia  mnie  nie zmartwił.
I taka radosna obserwowałam kraj w ruinie. 
Jeszcze kilka lat temu, wzdłuż drogi do Konstancina ciągnęły się pola
uprawne- cały przekrój upraw. Teraz ciągną się szeregi domów -osiedle za osiedlem. 
Szosa biegnie równolegle do Wisły i sądzę, że całkiem niedługo cały teren
od wałów przeciwpowodziowych do szosy zostanie równo zabudowany.
W pobliżu tegoż wału już stoi sporo domów.
Po drugiej stronie szosy teren budowy jest ograniczony Lasem Kabackim.
Jest tylko nadzieja, że Lasu Kabackiego nie wyrąbią, może minister
od  pól i lasów nie zauważy go i las ocaleje? Jest znacznie mniej rzucający
się w oczy niż Puszcza Białowieska i żubrów w nim nie ma.
Poza budownictwem wielorodzinnym, jak grzyby po ciepłym deszczu wyrosły osiedla domków jednorodzinnych. I nie są to jak kiedyś małe domki, typu
"buda dla dużego psa" ale "skromne pałacyki" dla nieco mniej bogatych
szejków. I ciągle coś się buduje.
Jechałam statecznie z prędkością 70 km na godzinę ( bo na większości
drogi obowiązuje 60km/h ) i...byłam wciąż ostatnia wśród aut osobowych-
a wyprzedzały mnie strasznie stare samochody,wśród których najstarsze 
było sprzed pięciu lat- reszta nówki lub prawie nówki, same wypasione
bryki jak  audi,bmw, infinity, lexus i mój pięcio miejscowy samochodzik getz
wyglądał przy nich jak 126p przy autobusie. No cóż, bieda aż piszczy i te
ruiny dookoła. 
I z rozrzewnieniem wspominałam czas, gdy do Powsina i Konstancina
jechało się kolejką wąskotorową - wlokła się sapała, gwizdała, ale dowoziła
do celu.
I nikt nie mówił, że kraj jest w ruinie, choć nie wszystkie zburzone w czasie
wojny domy były odbudowane.
Miłego weekendu!