drewniana rzezba

drewniana rzezba

czwartek, 11 lipca 2013

Krasnoludkowo - c.d.

Oba  krasnoludki uwielbiają jezdzić wszelakimi środkami lokomocji
miejskiej. Oczywiście atrakcją jest jazda autobusem piętrowym (zwykły,
"liniowy") i siedzenie koniecznie na górze, tuż za przednią szybą.
W związku z tym, jeden dzień spędziliśmy jeżdżąc po Berlinie
autobusami. Nawspinałam się na to pięterko tyle razy, że pod koniec
wyprawy miałam dość. Za każdym razem Starszy informował mnie
dokąd jedziemy i doskonale wiedział, w którym miejscu należy się
ruszyć  z piętra, by zdążyć wysiąść. Wprawdzie już wyrosłam z
krasnoludkowych upodobań,  ale bardzo mi się to podróżowanie
"piętrusem" podobało. Co ciekawe, to właściwie w całym centrum są
 wydzielone pasy dla rowerzystów- albo jest specjalna rowerowa
ścieżka wygospodarowana z części chodnika, albo wyznaczony pas
jezdni dla rowerzystów a w nowszych częściach miasta są specjalne
rowerowe ścieżki. Siedzenie w "piętrusie" na tym przednim siedzeniu
dostarczyło mi sporo wrażeń- chwilami serce mi wskakiwało do gardła,
bo z góry wyglądało tak, jakby autobus miał "skosić" jadącego obok
rowerzystę.
W każdym razie Berlin z górnego pokładu autobusu bardzo mi się podobał.
A tak przy okazji - po Warszawie jezdzi znacznie więcej nowiutkich
samochodów luksusowych - tam jednak naród praktyczny i myślący i jakoś
nikt nie jezdzi po stolicy "bezpiecznymi  terenówkami" i drogimi,wielkimi
limuzynami.
Byłam również w największym w Europie zachodniej  domu towarowym
KaDeWe. Znajduje się w budynku, w którym w 1906 r powstał pierwszy
tak duży dom towarowy. Dziś na siedmiu kondygnacjach, na powierzchni
60 tys.m kw. znajduje się 380 tysięcy artykułów a zatrudnionych jest
2 tys. personelu. Przesnułyśmy się obok  stoisk wszelakich znanych marek,
pozachwycałyśmy się wyrobami czekoladowymi i poszłyśmy obejrzeć co
serwują tamtejsze delikatesy - z poczucia obowiązku sprawozdawcy muszę
Wam powiedzieć, że zaopatrzenie aż dech zapiera, ale kupujących to jakoś
nigdzie nie widziałam - większość, tak jak my, przytuptała by popatrzeć.
Krasnoludkom bardzo podobały się różne świeże ryby - przyznam się, że
większości nie potrafiłam nazwać. Ale ośmiornicę rozpoznałam.
W jednej z przerw wynikającej ze zmiany linii autobusowej wybraliśmy się
na taras widokowy jednego z wieżowców. Popełniłam tam kilka zdjęć.
To jest pamiątkowy fragment Muru Berlińskiego

To "szare  coś", na tle którego widać biało-czerwona flagę to
Monument poświęcony pamięci tych, co zginęli z powodu
holocaustu. Jest to labirynt zbudowany z betonowych bloków,
które miejscami mocno  straciły na świeżości i są nieco
wyszczerbione.

Zwróćcie uwagę na dachy niektórych domów- na nich
rośnie prawdziwa trawa.

Na obu tych zdjęciach udało mi się uwiecznić Bramę Brandenburską.
Jest jeszcze coś, co zwróciło moją uwagę - w wielu miejscach są "kamienie,
o które każdy powinien się potknąć". Są to tabliczki (wielkości kostki
brukowej, wykonane z metalu) umieszczane w pobliżu bram domów,
 w których mieszkali kiedyś Żydzi, którzy zostali zamordowani w obozach
zagłady. Na każdej takiej tabliczce jest imię i nazwisko, data wywiezienia
do obozu i informacja, że ta osoba zginęła w obozie.
Czy wiecie jak trudno jest wytłumaczyć  czterolatkowi dlaczego są  tutaj
te tabliczki i co to znaczy  być wywiezionym do obozu i tam umrzeć?
Dla niego nawet samo pojęcie śmierci jest czymś wielce abstrakcyjnym.
Ale nasz Starszy  Krasnoludek codziennie potyka się o trzy takie tabliczki,
które są przy bramie domu, w którym mieszka.
A propos tego budynku - budynek został zbudowany w 1906 roku i nadal
jest budynkiem mieszkalnym. Obecny jego właściciel przeprowadził
wszelkie konieczne remonty i choć stropy są drewniane budynek ma
wszelkie nowoczesne udogodnienia.
Bardzo mi się podoba to mieszkanie córki - pokoje są duże, wysokie (3,5 m),
a całość ma 168 m kw. A tak ogólnie biorąc z całą pewnością Berlin był
przed wojną pięknym miastem. Do dziś zachowało się wiele naprawdę
pięknych budynków.
I jeszcze jedna berlińska ciekawostka - drzewa w parkach są....opatrzone
numerkami.
A w parku, który jest niedaleko domu Krasnoludków są ...dzikie króliki.
Są bardzo ładne i...odważne, nic sobie nie robią z krążących po parku ludzi.
Zamęczę Was tym Berlinem - mam jeszcze zdjęcia z Koepenick i Poczdamu.