Właściwie to jestem wpieniona- 9 czerwca ekipa wkroczyła na moją loggię.
Dziś jest 22 czerwca i nadal mam totalny bajzel, co udokumentowałam
przed chwilą na zdjęciach:
Zdjęcia robiłam przed chwilą. Tak właśnie panowie robole zostawiają
codziennie swe miejsce pracy.
Owszem, mam nową wylewkę na loggii , ale oczywiście ściany wciąż
nie są pomalowane, a poza tym zachlapali mi cementem lub czymś
w tym stylu mój daszek z poliwęglanu i nie mam wielkiej nadziei, że
to się da oczyścić.
Okna moje wyglądają jak po przejściu burzy cementowej, bo wczoraj
cięli w dwóch miejscach tę nową, już wyschniętą podłogę loggii by zrobić
w niej rowki, które następnie zalano silikonem.
Ma to podobno zapobiec pękaniu podłogi. Pożyjemy- zobaczymy.
Wściekam się, bo nie mogę się dowiedzieć po jakim czasie od
położenia tej nowej podłogi można na niej położyć gres.
Mam już trzy opinie - po kilku dniach, po dwóch lub czterech tygodniach,
po 2 miesiącach. Gorzej, że teraz jest sezon budowlany i najzwyczajniej
w świecie wszyscy już nie mają wolnych terminów, na tak mało
atrakcyjną robótkę. Może i mało atrakcyjna, ale przez to i kosztowna-
sama robocizna będzie zapewne kosztowała 500- 600 zł. Oczywiście
materiały pomocnicze ja kupuję.
Przy tym wszystkim koszt zakupionego już gresu jest śmiesznie niski.
Jeżeli ktoś z Was wie jaki jest "czas ochronny" dla świeżo zrobionej
podłogi balkonowej, to niech się ze mną podzieli tą tajemnicą, proszę:)
Poza tym jestem śpiąca jak kot po nocy pełnej wrażeń- poszłam spać
około pierwszej po północy, a pobudkę miałam około 5,45.
No cóż, takie życie w remontami w tle.
Ciekawa jestem czy ADM odrestauruje nam trawnik. Bo teraz na nim
więcej zaprawy niż trawy i normalnej ziemi.
A do tego dziś było gorąco i choć było słońce to biomet ponoć jest
niekorzystny.