Mamy już w Niemczech zakażenia na "mutanty" - jeden to mutant brytyjski, drugi przybył tu z RPA a trzeci z Brazylii. Najbardziej rozprzestrzenia się ponoć (piszę ponoć bo to wiadomość z prasy) mutant brytyjski. Jeden ze szpitali berlińskich został objęty kwarantanną, bo u 20 osób (z personelu i pacjentów) wykryto owego brytyjskiego mutanta.
Na mój prosty , stary babski rozum, to powinny być zamknięte zewnętrzne granice UE.
Naczelny wirusolog Niemiec ma czarne wizje na lato, wg jego wizji może wtedy wzrosnąć gwałtownie dobowa ilość zakażeń i może to być w skali kraju nawet 100 tysięcy. Nie powiem żeby mnie ta wizja zachwyciła.
No nic , póki co mam tu porę przejściową, ani to zima ani to wiosna czyli coś jak w ub. roku -10 miesięcy pory przejściowej a potem to już samo lato.
Na domiar złego muszę porobić badania laboratoryjne i EKG przed tym zabiegiem zaćmy, a na dodatek lekarz rodzinny ma wypełnić moją ankietę zdrowotną.
A najgorsze jest to, że zmienił po nowym roku adres i nie podał nr telefonu do nowego miejsca. Odżywają we mnie mordercze instynkty. I nie ma jeszcze go w internecie, jest tylko stary adres i telefon.
Chyba mnie zatchnie ze złości- znów wylazło polskie bałaganiarstwo, bo to wszak polski lekarz, z polskim personelem.
I to tyle na dziś. Miłego nowego tygodnia dla Was.