Nie odpoczniecie ode mnie - przepraszam:)))
Mistrzu remontu przeciągnął kabel internetowy między piętrami i tym
sposobem mam internet.
Wczorajszy dzień dał mi solidnie w kość - wiem teraz jak się czuje ktoś,
kto uprawia treking wokół Mont Everestu.
I z pewnością nie nadaję się ani do trekingu ani na tragarza. To jedno
piętro pokonywałam "na okrągło" tyle razy, że już nie odróżniałam
czy idę w górę czy w dół.
Około 22 już byłam tak padnięta, że wylądowałam w łóżku. Nockę
miałam raczej "do tyłu", bo:
bolało mnie kolano, rwało ścięgno w stawie skokowym, dostałam
temperatury i piekielnie bolało mnie gardło.
Wczorajszy dzień ekipa czyli Mistrzu i kumpel Mistrza spędzili na
"rozpoznaniu terenu". Około godz 14,00 zwinęli żagle i wrócili dziś
około 9 rano.
Demolka wygląda tak:
Tak wyglądała dziś moja łazienka około godz. 10 rano.
A tak około godz. 13,00 -tej.
Kuchnia zaś tak:
A poniżej prezentuję Wam wielce nowoczesne urządzenie
jednego z pokoi:
Jest to pralko-lodówko-szafka.
Pozostałą część pokoju uśliczniłam tak:
I pogubiłam się totalnie, już nie ogarniam co wyniosłam na górę,
a co zostało w domu.
I gdyby mnie tak gardło nie bolało i nie męczył kaszel byłoby
niezle.
A jutro muszę jechać do IKEI, szukać stolika do kuchni.
c.d.n. z pewnością nastąpi