......toczy się dalej.
Jesteście wszyscy cudowni, że czytacie nadal mój blog, który stał się
nagle dziennikiem zrozpaczonej wdowy.
Od dawna oboje wiedzieliśmy, że nie jesteśmy młodzi i że mamy nikłą
szansę by jednocześnie, w sposób naturalny przenieść się w inny wymiar,
ale co innego wiedzieć, a co innego doświadczyć tego.
Rozum to jedno, a uczucia jakoś z nim nie współgrają.
Dziś byłam z córką na cmentarzu by wybrać miejsce na grób urnowy.
Miłe dla mnie zaskoczenie, bo zajął się nami pan administrator, który
mówil po polsku. Przepraszał, że może mieć "zacięcia" ale jest tu
od dziecka a ma 50 lat i chwilami może mu brakować słów.
Było do wyboru kilka miejsc, wybrałam takie by było niedaleko od
wejścia, częściowo zacienione.
Każda taka "kwatera" jest na 4 urny i wykupuje się ją na 20 lat.
Po tym czasie można oczywiście przedłużyć czas jej użytkowania. Za
te dwadzieścia lat płaci się 800€, za przedłużenie już tylko 400€.
Poza tym byłam dziś u ortopedy bo boli mnie nadal krętarz duży.
Tu też miałam szczęście, lekarz to Polak. Fajny, kompetentny, uprzejmy.
Potwierdziły się dwa moje podejrzenia- pierwsze, że oprócz tego złamania
główki (a tak dokładnie pęknięcia) oberwał krętarz duży i dwa stawy
krzyżowo -biodrowe. Dostałam skierowanie na fizjoterapię i jeśli mi się
po tym nie poprawi to mam się za dwa tygodnie pokazać.
Przy okazji zadziwiłam pana doktora poziomem swej wiedzy z zakresu
ortopedii i rehabilitacji.
Aż się zapytał skąd tyle o tym wiem, a gdy wymieniłam żródło- nie był
zdziwiony tylko powiedział - dobra robota.
No cóż, jak się jest pokraką i miało do czynienia z kilkoma ortopedami,
w tym z jednym o zacięciu pedagogicznym, to się dużo o tym wie.
Jutro poszukam w okolicy fizjoterapii gdzieś niedaleko domu, żeby tam
docierać piechotką a nie jechać metrem.