drewniana rzezba

drewniana rzezba

wtorek, 17 października 2017

I wreszcie.......

....przestanę Was mordować tym swoim pakowaniem.
Już zupełnie nie mam  jak się poruszać po swoim pokoju, ciągle siadam jak
nie na nożu roboczym to na nożyczkach lub taśmie do oklejania pudeł.
Do tego wszystkiego ślubnemu zrobił się wylew w gałce ocznej, więc
dodatkowo muszę starego chłopa pilnować żeby nie pochylał głowy w dół
no i żeby nie podnosił więcej niż 2 kg. I jeszcze pilnować żeby mu 4  razy
na dobę zakraplać oko, bo sam nie potrafi .
Ale już widać światełko w tunelu i mam nadzieję, że wyjście nie jest
zakratowane.
Na poprawę nadwątlonego humoru dostałam zdjęcie dziś zainstalowanej
w nowym miejscu kuchni.







Kolorystycznie prawdziwsze jest drugie zdjęcie.

Niniejszym więc ogłaszam przerwę i słowo daję, że wrócę do blogowania, tyle
 tylko, że nie  wiem kiedy będę miała tam internet.
Mam nadzieję, że w ciągu miesiąca zdołam się zameldować, otworzyć konto
w banku i podpiąć do jakiegoś operatora załapując się na internet, telefon
stacjonarny i to coś co się maca palcem, i czego nie lubię, czyli smartfon.
Optymiści twierdzą, że to wszystko zajmie mi miesiąc, pesymiści zaś sądzą,
że z półtora miesiąca.
Nie mam pojęcia jak to będzie, poza tym mam na to zerowy wpływ.
No i mam  nadzieję, że mój stacjonarny kompik zniesie dzielnie podróż.
Trzymajcie  za mnie kciuki i proszę -nie wykreślajcie mnie ze swoich  blogów.
Do poczytania moi Kochani;)

sobota, 14 października 2017

Słucham i słucham i......

.......nie mogę jednego pojąć.
Otóż nie mogę pojąć w czym gorsi są od pracowników handlu pracownicy
elektrowni,  strażacy, lekarze, pracownicy wodociągów, elektrowni , gazowni,
kolejarze, kierowcy autobusów czy też  prowadzący tramwaje oraz piloci
i służby naziemne..
Nie mogę również znieść mazgajstwa opozycji - przecież to oni, w odpowiedzi
na nowe, genialne przepisy dotyczące handlu w niedzielę powinni  natychmiast
wziąć w obronę tych wszystkich pracowników, którzy  pracują również
w niedzielę.
Pomyślcie jak byłoby super - jeden dzień w tygodniu cała Polska wracałaby
zgodnie do okresu....no chyba średniowiecza.
Nie byłoby w całym kraju energii - zero internetu, zero TV, po zachodzie Słońca
królowałaby wszechwładnie ciemność. Nie oszukujmy się świeczkami nie da się
oświetlić ulic. W miastach mieszkańcy wieżowców wspinali by się po omacku
do swych mieszkań. by otworzywszy drzwi metodą macania wymacać najbliżej
stojącą świeczkę i zapałki.
Wyobrazcie sobie taką niedzielę: budzicie się rano i....w kranie nie ma żadnej
wody, ani ciepłej ani zimnej bo pracownicy elektrowni i elektrociepłowni oraz
"wodkaniarze", podobnie jak wy i handel mają dzień wolny od pracy.
Mycie w misce z zimną wodą, którą przezornie zgromadziliście jeszcze w sobotę.
A jeśli tej wody nie zgromadziliście to figa- ani się umyć ani polać tego co
pozostaje w misce klozetowej po wydalaniu.
Śniadanie - kawa lub herbata z termosu, jedzenie wyciągnięte z  rozmrożonej
lodówki.
W perspektywie macie  obiad w postaci kanapek popity wodą mineralną
lub coca colą. Kolacji już nie musicie jeść, tak będzie zdrowiej.
Kino - odpada, bileterzy, pracownicy kas i operator- mają wszak wolne.
Można za to iść do kościoła. Będzie nastrojowo, bo będą się palić świece.
A potem -no potem można pospacerować- nie wstępując po drodze do żadnej
lodziarni lub kawiarni - wszak nie ma prądu bo elektrownia nie pracuje, a
pracownicy tych placówek też mają wolne. Kioski ruchu, też nieczynne.
W mieście miło i przestronnie- nie hałasują tramwaje i autobusy, metro też nie
pracuje.
Kto ma jeszcze paliwo w baku pakuje się z  rodziną do samochodu i...na każdym
skrzyżowaniu armagedon- sygnalizacja świetlna nie działa.
W końcu dociera do  was, że wyjazd samochodem niczego nie zmieni - w całym
kraju, w  każdym aspekcie życia miasta lub wsi wszyscy mają wreszcie wolne
w niedzielę. Żadnych dyżurów w służbach miejskich.
Co pozostaje? Uważać by przypadkiem w niedzielę nie zachorować- lekarz
to też człowiek i w niedzielę nie pracuje.
Podoba  się Wam taki projekt?
Mnie  bardzo bo będzie wtedy wreszcie sprawiedliwie.
Miłej niedzieli Wszystkim życzę.

czwartek, 12 października 2017

Już za chwileczkę, już za momencik

Muszę się bardziej zmobilizować, bo ostatnio coś zbyt wolno mi idzie pakowanie.
Na dodatek okazało się, że jest  jeszcze kilka spraw do załatwienia w ZUSie i
NFZecie.
A wczoraj życie zmusiło mnie do odwiedzenia  okulistki. Oczywiście na koszt
własny, bo enefzetowska okulistka to mogłaby mi zajrzeć do oczu w styczniu.
Od kilku miesięcy puchną mi górne powieki- nie boli to, nie dokucza w sensie
fizycznym ale jakoś mało ładnie to wygląda.
Byłam u "rodzinnego", ale on tyle wie  na ten temat co i ja, więc zapisał mi jakieś
antybiotykowe kropelki. Pomogło niczym umarłemu kadzidło, powiedziałabym
nawet, że się pogorszyło.
Bo teraz to mi   oczy wciąż łzawią, co jest dość denerwujące.
Pani okulistka zajrzała mi głęboko w te oczy, wspólnie wykluczyłyśmy kilka
przyczyn, wśród nich i tło alergiczne, w końcu stwierdziła, że być może jest to
wynik którejś z chorób, na którą choruję ale jej nie wymieniłam.
Więc się przyznałam cichutko,że jestem posiadaczką Hashimoto - twarz pani
okulistki aż pojaśniała z radochy-  no właśnie, "to je ono!", jak mawiają bracia
Czesi. Bo przy Hashimoto cechą charakterystyczną jest tzw. "obrzęk śluzowaty,
ujawniający się w różnych miejscach.
I że powinnam z tym iść do endokrynolożki, bo pewnie mam znów zbyt  niską
dawkę hormonu.
I wiecie co? pani okulistka zaimponowała mi wiedzą nt. Hashimoto .
Wiedziała nawet to, że powinnam koniecznie brać selen, o czym moja pani endo
nie miała bladego pojęcia i na  moje pytanie  czy mam brać selen stwierdziła,
że pierwsze słyszy by selen coś w tym pomagał i żebym nie brała. No to
odstawiłam selen i jak widać nie był to dobry pomysł.
Porozmawiałam sobie przy okazji o swoim  wyjezdzie. Pani okulistka wyraziła
wysoki poziom entuzjazmu i stwierdziła, że w mojej sytuacji też by to zrobiła.
Przy okazji mi powiedziała, że przeglądając jeden z podręczników swej
wnuczki, która jest uczennicą trzeciej klasy szkoły podstawowej, omal nie zeszła
na zawał - odniosła wrażenie,że podręcznik redagował jakiś zakamuflowany
dżihadysta, bo wszystko sprowadza się w nim do rozbudzenia w dzieciach  super
nienawiści do wszystkich innych, czyli "obcych".
Niemcy- wrogowie bo napadli Polskę i zniszczyli, Rosjanie- wrogowie bo też
 napadli na Polskę a jeszcze wcześniej ją rozebrali.
Najwyższym szczęściem i dowodem patriotyzmu to zginąć młodo w obronie Polski.
No nic  dodać, nic ująć!
I jakby w uzupełnieniu tych "patriotycznych wytycznych", wpadł mi dziś w oko
pewien samochód, który na klapie bagażnika miał taki oto napis:
"Śmierć wrogom  Ojczyzny". Poniżej była powstańcza  kotwica.
Pomijam już drobny fakt, że kierowca popruwał ok. 90km/ godzinę,  jechał po
chamsku, ciągle komuś zajeżdżając drogę a wszystko to miało miejsce na
Ursynowie.
                                                     *****
Jak już wyżej wspomniałam  trochę się  jeszcze nazbierało spraw do załatwienia
i dziś, z duszą na ramieniu, pomaszerowaliśmy do ZUS, lękając się tłumu
klientów i tego, że sprawy nie da się  szybko wyjaśnić.
A sprawa jest nieco "skomplikowana", bo ostatni pracodawca mego męża przepadł
w niewiadomym kierunku i nie raczył przedtem wyrejestrować mego męża z ZUS.
Przez ostatnie półtora roku pracy męża w tej firmie facet nie płacił za niego składek,
a potem cichcem zamknął firmę na zawsze.
Podobno pojechał do WB tam kręcić swe dziwne interesy.
A dopóki mąż nie będzie wyrejestrowany z ZUS to NFZ nie wyda zgody na to by
był objęty państwową opieką lekarską poza Polską.
I tu pełne zaskoczenie- ludzi było tyle co kot napłakał, a pani urzędniczka , gdy
dowiedziała się, że wyjeżdżamy za kilka dni wyrejestrowała mego męża
 w trybie "z urzędu" i dała odpowiednie pismo do NFZ, które jutro tam dostarczę.
Niewiele brakowało bym uściskała  tę panią z radości, ale ograniczyłam się
tylko do wielkich, wielkich podziękowań i zachwytów nad sprawnością
działanie firmy zwanej ZUS.
Tym sposobem załatwiliśmy to wszystko w ciągu 25 minut.
                                                   *****
No to wracam do pakowania, które już mi nosem wychodzi.

poniedziałek, 2 października 2017

Dla tych co lubią....

...opowieści dziwnej treści.
Nie układa mi się, oj nie. Wczoraj przeżyłam koszmarny dzień - oprócz  pakowania
przeżywałam "zgubne skutki braku TV i braku internetu".
A stało się tak, bo niemal 2 miesiące wcześniej napisałam do operatora pisemko,
by mnie odłączono od sieci z dniem 1 pażdziernika.
A dwa tygodnie póżniej, gdy już wiedziałam, że przeprowadzka się opózni, udałam
się do biura obsługi klienta i  zrobiłam na tamtym piśmie dopisek,  żeby mnie
odłączono dopiero w dniu 30 pazdziernika.. No więc oczywiście  pan technik
przeczytał tylko pierwszą część mego zlecenia i mnie odłączył.
Ale się w domu działo!!!!
No i musiałam dziś udać  się do BOK swego operatora z zażaleniem. I jak widać-
poskutkowało. Podłączono  mi wszystko z powrotem.  Co za ulga!
Brak TV mnie nie dotknął, ale brak podłączenia do "chmury" - ogromnie.
A dziś wpadłam na pomysł udania się do swojej stałej fryzjerki i nie był to
dobry pomysł, bo  dziś ona miała kiepski dzień i tak mi spaprała strzyżenie, że
wyglądam gorzej niż wcale. Mam nadzieję, że do wyjazdu jakoś odrosną mi
te pozostałe na głowie kłaki.

Mam miłą i dobrą wiadomość dla kobiet - panowie  naukowcy przebadali przy
pomocy tomografii emisyjnej pojedynczego fotonu ((SPECT) mózgi 119
osób zdrowych i ponad 26 tysięcy pacjentów z różnymi zdiagnozowanymi
problemami psychicznymi, takimi jak: zaburzenia nastroju, schizofrenia,
choroba dwubiegunowa, ADHD.
Ogółem monitorowano przepływ krwi w mózgu w 128 obszarach podczas
czuwania  i w czasie wykonywania różnych testów poznawczych.
I okazało się, że mózgi kobiet są  bardziej aktywne niż mózgi mężczyzn.
Dotyczy to przede wszystkim kory przedczołowej, odpowiedzialnej za
uwagę i planowanie działań oraz rozważania ich konsekwencji. Ponadto
ta struktura sprawuje nadzór nad układem limbicznym związanym z
przetwarzaniem emocji.
U mężczyzn natomiast większą aktywność wykazują obszary kontrolujące
przetwarzanie  informacji wzrokowych i koordynacji ruchu.
No nie wiem po co się tak panowie naukowcy wysilali- i bez takich badań
wiadomo, że płeć piękna to ta bardziej myśląca , wrażliwsza i empatyczna
część ludzkości.

I tak sobie myślę, że panom  naukowcom chyba się nudzi, albo już
pomysłów brak, bo znów  kolejna grupa wielce uczonych po raz kolejny
przebadała Całun Turyński.
Jedno co jest pewne - to jeden z najbardziej wytrzymałych całunów pod
Słońcem , a co najzabawniejsze (dla mnie), to każde kolejne badanie
daje wynik odmienny od poprzedniego. Ogółem rzecz biorąc 50%
wyników głosi, że to falsyfikat, 50% zaś głosi, że to oryginał.
Ciekawa tylko jestem od czego zależą owe wyniki - od koniunktury czy od
składu zespołu badaczy.

No to biorę się znów za pakowanie- kawę wypiłam, więc z powrotem czas
wybebeszać półki i szuflady  i bić się z myślami: brać??? a może wywalić???
Miłego tygodnia Wszystkim;)