Gdy ostatnim razem byłam w Austrii i w przeuroczym ogródku nad
brzegiem jeziora spożywałam z córką obiad, do sąsiedniego stolika kelner
przyniósł coś, co wyglądało jak kawałki biszkoptu posypane cukrem pudrem.
Znad talerzy unosił się intensywny zapach wanilii i jabłek z nutką cynamonu.
Jako rasowy łakomczuch zainteresowałam się co to za danie, więc córka
zapowiedziała, że nastepnego wieczoru dostanę takie żarełko, bo jej mąż
świetnie je przygotowuje.
Składniki owego dania to: jajka, mleko, śmietana 30%, wanilia, jabłka, rodzynki,
mąka pszenna, cukier kryształ i cukier puder.
I rzeczywiście, mój zięc, który jest facetem wielce zdolnym, zaserwował nam
takie żarełko.
A przedwczoraj wieczorem dostałam napadu kulinarnego i też je zrobiłam.
Robiłam oczywiście "na oko", ponieważ nie byłam uprzejma zapisac sobie
tego przepisu. Poza tym zrobiłam wersję bezglutenową.
A więc:
do miski wrzuciłam 4 jajka, dodałam tubkę (150g) skondensowanego słodzonego
mleka o smaku waniliowym, rodzynki namoczone w rumie, 150g mączki
migdałowej i jedno jabłko obrane, starte na tarce z dużymi oczkami.
Wszystko razem krótko zmiksowałam i zawartośc miski wylałam na patelnię
z mocno rozgrzanym klarowanym masłem. Smażyłam jak omlet, czyli stopniowo
unosiłam boki placka, by wpływała pod spód jeszcze nie usmażona mieszanka
jajeczna.Gdy całośc już się ścięła, pokroiłam zawartośc patelni w szerokie paski
i każdy pasek po kolei odwróciłam na drugą stronę, by się dobrze zarumienił.
Patelnię nakryłam siatkową pokrywką i smażyłam do momentu zarumienia się
spodniej części pasków. Na koniec posypałam niewielką ilością cukru pudru
wymieszanego z cynamonem.
Kolacja była super, jak to określił mój ślubny.
Oczywiście zamiast mąki pszennej dałam mąkę migdałową, ale można też dac
mąkę kokosową. Zamiast mleka i śmietany oraz cukru dałam "gotowca", czyli
mleko skondensowane.
Paski tego omletu kroiłam plastikowym nożem, żeby nie uszkodzic patelni.
A moja znajoma, jako znacznie mniej leniwa osoba dodała na wierzch bitą śmietanę.
Wg mnie jest to po prostu tzw. "omlet-grzybek" i można poeksperymentowac
z jego składnikami.
Coś czuję, że następnym razem dodam do masy jajecznej kakao.