Pamiętacie taki slogan "częste mycie skraca życie" ?
I coś chyba w tym jest. Gdy w 2009 r urodził się mój starszy wnuczek, ze zdumieniem przyjęłam do wiadomości fakt, że dziecko ma być kąpane tylko
raz na tydzień. Zabrudzenia po jedzeniu i wydalaniu należało
usuwać specjalnymi chusteczkami nasączonymi preparatami korzystnymi
dla delikatnej skóry dziecka.
Następny szok przeżyłam gdy córka z małym przyjechała do Polski na kilka
tygodni.
Mały cały czas urzędował na podłodze, w towarzystwie mego jamnika, co chwilę z pełnym zadowoleniem pakował do buzi brudne łapięta i smoczek
typu gryzak, którym wpierw dotykał niemal wszystkiego, z podłogą włącznie.
Gdy w pierwszym odruchu (wyćwiczonym na jego mamie) poderwałam się
by smoczek umyć a jego łapięta choć przetrzeć wilgotnym ręcznikiem,
moja córka spojrzała na mnie jak na głupią i mnie pouczyła, że nie ma potrzeby.
Drugie dziecko było hodowano tak samo, ale fakt, że nigdy nie chorowali,
chociaż każdy z nich od 10 miesiąca życia był żłobkowiczem a potem
przedszkolakiem. Po domu biegają głównie boso, chociaż nie ma tam
dywanowych wykładzin, jest tylko parkiet. Kąpiel nadal raz w tygodniu.
Uodporniłam się i już zupełnie nie reaguję na to czy myją ręce czy też nie,
po prostu nauczyłam się, że to dzieci mej córki, nie moje.
No a teraz wyczytałam, że pewien amerykański inżynier chemik, Dave
Witlock, prowadzi bardzo poważny eksperyment, w ramach którego przez
ostatnich dwanaście lat ani razu nie skorzystał z wanny ani prysznica, używając do mycia tylko i wyłącznie mikstury własnego pomysłu, będącej
bakteryjną mgiełką, którą dwa razy dziennie rozpyla na swym ciele.
Zdaniem naukowca stosowanie mydła, żeli i szamponów niszczy bakterie,
które mają zbawienny wpływ na skórę człowieka.
W Polsce, przed II wojną światową doktor Jan Żniniewicz przekonywał
wszystkich, że najwyższy czas odstawić szczotki i mydło, ponieważ każda
część naszego ciała wymaga innego sposobu mycia.
Kilkadziesiąt lat pózniej, profesor Erwin Schoepf z Fryburga (Niemcy),
który przez pewien czas był prezesem Niemieckiego Towarzystwa
Dermatologicznego na zwołanej konferencji oświadczył, że zbyt częste
mycie jest zagładą dla ludzkiego organizmu. Częstego mycia powinny
unikać osoby posiadające suchą skórę, a ludzie starsi i alergicy powinni
zupełnie zapomnieć o takim urządzeniu jak wanna, bo woda podczas kąpieli niszczy skórną powłokę tłuszczową i tym samym pozytywną pracę
korzystnych dla nas drobnoustrojów.
Jest też smutna wiadomość - ta mgiełka zawierająca korzystne dla nas
bakterie będzie prawdopodobnie bardzo droga, więc chyba jednak
większości z nas pozostanie zwykła woda i mydło.
Bez wątpienia coś w tym jest. Ja też czytałam wywody oparte na naukowych doświadczeniach, ze odrobina brudku :-) na pewno dzieciom nie zaszkodzi, a nadmierne stosowanie wszelkich odkażaczy wcale nie jest dobre. Trzeba pozwolić działać układowi odpornościowemu, bo z braku wroga zewnętrznego może zwrócić się przeciw własnemu organizmowi. Zatem - umiar we wszystkim.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam .
Po prostu i higiena i jej brak muszą być stosowane z umiarem. W każdym razie Krasnale nie chorują.
UsuńMiłego, ;)
Też kilka razy w życiu usłyszałam o tym, że lepiej trochę brudu, niż zbyt częste szorowanie. Gdy zaczęłam obserwować znajomych, to stwierdziłam, że to dziecko wychowane z mokrą ściereczką w ręku mamy gdy wychodziło do piaskownicy, po powrocie szorowanie, przebieranie a ubrania bez przerwy prasowane po dwóch stronach do jego kilku lat. Efekt: rozległa łuszczyca, plus alergia na wszystko. Chyba przemawia to za tym brudkiem. Uściski!
OdpowiedzUsuńJedna z moich bratowych wyparzała wszystkie kubki, szklanki, talerze i sztućce swej córki aż do 3 roku jej życia, poza tym codziennie ją pławiła w kąpieli i codziennie starannie myła łepetynę. Efekt- mała wciąż łapała jakieś infekcje na na główce miała tzw. ciemieniuchę z powodu nadmiernego wysuszenia skóry głowy.
UsuńNie to co ja- znany leń- niczego nie wyparzałam, pieluchy prasowałam tylko przez 3 tygodnie, a od 6 mies. życia M.jadła z nami zupy te same co my. A gdy marudziła bez powodu, dostawała 1 łyżeczkę prawdziwej kawy z mlekiem.
Przytulam;)
Kiedy nie da się... Od razu źle się czuję bez porannego prysznica. :(
OdpowiedzUsuńJa też wole poranny niż wieczorny prysznic- zwłaszcza, że pomaga mi oprzytomnieć
UsuńMiłego, ;).
Być może to i wszystko jest prawda, też już o tym słyszałam, ale ja nie wyobrażam sobie takie życie bez mycia . Moje dzieci dziennie wieczorem kapałam, i nie było mowy by ktoś u nas niemyty szedł do łóżka. W moim domu mam nawet 2 wanny w łazienkach i oddzielny prysznic.
OdpowiedzUsuńGdybym miała tak duży dom jak Ty, też bym miała dwie wanny i prysznic. Ale ostatnio mam tylko prysznic i też jakoś daję radę.
UsuńW czasie wakacji zdarzało się, że moje dziecko mogło śmiało używać ksywki "czarna stopa", zwłaszcza gdy wracaliśmy z jakiejś długiej wyrypy i wszyscy byliśmy do cna zmordowani.
Więcej było pożytku z szybkiego zapakowania jej do łóżka nawet brudnej niż męczenie jeszcze kąpielą.
Miłego, ;)
Czyli jednak... Przysłowia mądrością! Osobiście wolę być głupia i czysta...:)))
OdpowiedzUsuńGrażynko, nie widzę przeszkód byś była jednak mądra i czysta;))
UsuńMiłego, ;)
Jak we wszystkim potrzebny umiar i zdrowy rozsądek. Przesadna higiena
OdpowiedzUsuńnie jest dobra, ale i zapaszek miły nie jest. W domu używam mało chemii
gospodarczej, kosmetyków też jak na lekarstwo.
Prysznic na co dzień, ale w wannie pomoczyć się od czasu do czasu
lubię.
Pozdrawiam.
Zapaszek bierze się z pracy bakterii żerujących na naszym pocie. Żeby nie pachniało brzydko wystarczy przetrzeć newralgiczne obszary mokrą szmatką- bez mydła.Córka mojej koleżanki (teraz kobieta 45- letnia) od pierwszych dni życia używa tylko i jedynie rozpuszczonego krochmalu,a kontakt z wodą jest ograniczony do minimum, bo w przeciwnym razie ma kłopoty ze skórą. Śmiejemy się, że powinna brać udział w konkursach na oszczędność wody, z pewnością by je wygrywała.
UsuńMiłego, ;)
Klik dobry:)
OdpowiedzUsuńPamiętam, że kiedyś nie wskakiwało się codziennie do wanny czy pod prysznic, a jedynie myło niektóre części ciała i jego zakamarki. A to ręce, a to szyję, a to uszy, a to nogi...
Chyba już dzisiaj w ogóle nie istnieje... np: "umyj szyję".
Pozdrawiam serdecznie.
Witaj Elu, w "naszych czasach" kąpiele w wannie były raz na tydzień- np. w moim domu ciepła woda była tylko 2 dni w tygodniu, bo mieliśmy w budynku małą, lokalną ciepłownię. A nim tę zniszczoną w czasie wojny ciepłownię uruchomili, w mieszkaniu mieliśmy w łazience piec z bojlerem, ale też tylko raz na tydzień się tę wodą grzało. Na co dzień to grzało się wodę na gazie, w dużym garnku i faktycznie mycie było "cząstkowe".
UsuńSerdeczności;)
Co do takiego chowania dzieci, jaki stosowała Twoja córka - zgoda. U mnie było i będzie podobnie. W rodzinie też. Moje dzieci też nie chorują (puk puk w niemalowane) i na palcach 1 ręki policzę antybiotyki jakie obaj w życiu dostali.
OdpowiedzUsuńCo do mycia... My teraz mamy przymus ograniczonej higieny przez remont, ha ha ;). Ale tak na dłuższą metę bez prysznica? Dzieci z chęcią, ale ja bym nie mogła... Nawet jak tę drogocenna mgiełkę na darmo by dawali ;-).
W czasie pierwszego remontu skasowałam wannę, teraz też jej nie mam.
UsuńWoda warszawska najlepsza nie jest, rzeczywiście kąpiele w wannie były raczej mało wskazane. Przyzwyczaiłam się do prysznica i jakoś mi wanny już nie brakuje.
Miłego, ;)
To chyba nie do końca tak. Przecież przez ostatnie co najmniej 20 lat zmieniło się generalnie środowisko. Bakterie kiedyś, a bakterie teraz, ziemia kiedyś, a ziemia teraz, powietrze woda, kurz, brudy- to wszystko ma w sobie mnóstwo innych składników niż kiedyś. Składników uczulających, przynoszących choroby itp.
OdpowiedzUsuńNie wyobrażam sobie solidnego mycia rąk po powrocie do domu w wielkim mieście, a tym bardziej przebrania się i wieczornej kąpieli po skorzystaniu ze środków komunikacji. Mało tego zalecałabym codzienne mycie włosów, na które wszelkie świństwa szybciej się przylepiają.
Odrębną sprawą jest stosowanie chemii, kosmetyków. Tu można sobie powybierać, co dla nas najlepsze np. zamiast perfumowanego mydła-szare, środki bez barwników, środki naturalne- żółtka, olej, napary itp.
Wydaje mi się, że nie chodzi o częste mycie, a o stosowanie chemii, która często szkodzi skórze i włosom.
Moje dzieci były chowane w sposób naturalny, podobny do tego, jaki stosuje Twoja córka. nie przesadzałam z higieną, ale kąpiele były codziennie.
Gdy dzieciaki są tak traktowane w domu lub w miejscu znanym, "bezpiecznym", to zgoda, ale jeżeli podniesie smoczek z podłogi w galerii, to... pierwsza wyrwałabym go zanim włoży do buzi.
Chyba jednak patrzeć na różne zagrożenia higieniczne. To już nie jest ten czystym naturalny ekologicznie (bakteryjnie i brudasowo) świat.
Pamiętam jedną scenę z dzieciństwa mojej córki- przychodził do niej pediatra, który był w wieku mego ojca. Raz mnie obsztorcował, że nie chcę małej dać odrobiny prawdziwej kawy, ale najbardziej się ubawił faktem, że podreptałam do kuchni po drugą łyżeczkę dla niej.Wytłumaczył mi ,że ona i tak dostaje ode mnie wciąż furę moich drobnoustrojów, choćby tylko dlatego, że do niej mówię. Druga sprawa- zabronił mycia codziennie (nawet super) mydełkiem dla dzieci.Mycie mydełkiem raz na tydzień. Gdy już dobrze siedziała musiałam przejść na prysznic, którego mała bała się niemiłosiernie. Bo nasza woda zawsze była raczej wodą techniczną, choć wciąż nas zapewniają,,że jest super.
UsuńNie pozwalał również wygotowywać butelek i smoczków.
A ja od wielu lat nie myję twarzy wodą, tylko naparem z kocanki śródziemnomorskiej. Po umyciu- kilka kropel olejku z tejże. I od razu skończył się koszmar rozszerzonych naczynek i trądziku różowatego.
Miłego, ;)
Dodam może jeszcze "mycie nóg to twój wróg" tak jakoś z Czarnych stóp zapamiętałem. Coś z tym brudem jest jednak na rzeczy bo kumpla żona rodziła w UK i doznała szoku kiedy niemowlę leżało nie myte przez dobę - ponoć dobrze wpływa to na skórę dziecka.
OdpowiedzUsuńTeraz w cywilizowanych krajach nie myje się noworodka zaraz po porodzie z mazi płodowej, bo ta maściuga oblepiająca jego ciałko jest osłoną przed infekcją. Maleństwo jest tylko delikatnie wycierane.
UsuńMiłego, ;)
Och, mysle ze jest wiele osob, ktore stosuja sie do tego odkrycia. Mam znajoma, od zawsze kapie siebie i dzieci raz w tygodniu. I musze przyznac ze "czuc" to. Nie widac, ale jednak czuc. Zwlaszcza wlosy, odczuwam nieprzyjemny zapach przy powitaniu, czyli musnieciu policzka.
OdpowiedzUsuńTo ze czesto smierdzi od ludzi w autobusach to juz norma, ale zdarza sie ze i od dzieci niestety.
Ja mam srube na punkcie zapachow, wiec bardzo mi to przeszkadza.
Mam tez przyklad dzieci mojej siostry ktore byly kapane codziennie, teraz juz mlodziency, po przyjsciu treningu szoruja prosto pod prysznic. Zawsze byli zdrowi, teraz sa nadal zdrowi, ale maja tez dobre nawyki higieniczne:)
Niedlugo bratu urodzi sie dzidzius, ciekawe jakie beda zalecenia :)
Fakt, latem przeważnie buchają niemiłe wonie, zwłaszcza od płci męskiej. Nie wystarczy się myć, trzeba regularnie zmieniać odzież i prać ją.
UsuńW Polsce nadal noworodki są kąpane codziennie, no ale moja mieszka nie w Polsce.
Miłego, ;)