drewniana rzezba

drewniana rzezba

piątek, 30 sierpnia 2024

W zasadzie..........

 ............niczego nie żałuję. Tak mnie "ustawiono" od  dzieciństwa. Zawsze mi mówiono, bym zamiast żałować,że  czegoś nie  zrobiłam - lub na odwrót-coś  zrobiłam, to tylko powinnam się  zastanowić dlaczego postąpiłam tak  a nie inaczej. Tak  z ręką na sercu to osobiście nie widziałam potrzeby  by rozpatrywać po fakcie czemu zrobiłam tak, a nie inaczej - zawsze  byłam szalenie oporną materią do "ułożenia".

 Ostatnio  wpadł mi w ręce artykuł o Kapadocji - przeczytałam i pomyślałam - no to jednak  szkoda, że gdy byłam w Turcji nie pojechałam do Kapadocji. No  ale  raz to byłam  w Stambule i zwiedzanie miasta w kilka  dni porządnie  dało mi  w kość - był upalny  sierpień i jak  mówią   "ledwo na oczy  patrzyłam" ze  zmęczenia. Za drugim  razem to byłam w Alanyi i już  sama myśl, że miałabym tłuc  się do Kapadocji nie klimatyzowanym  autokarem  w kilka minut otrzeźwiła mnie na  tyle, że nie pojechałam, choć  była organizowana trzydniowa wycieczka  do onej Kapadocji. No a teraz, nie pomna  już nauk wyniesionych  z domu - żałuję.

W Kapadocji jest bowiem podziemne  miasto- unikat na skalę światową. Nie bardzo wiadomo kto je zbudował- może Hetyci, którzy  zamieszkiwali te tereny w II tysiącleciu p.n.e.,  ale równie  dobrze  mogli to być Frygowie, którzy tu byli w VII i VIII wieku p.n.e.  Kolejne podejrzenie pada na wczesnych uchodźców chrześcijańskich, którzy szukali tu schronienia  przez Rzymianami.

Derinkuyu zostało odkryte  dopiero w 1963 roku, gdy jeden z mieszkańców remontując  swój dom, znalazł za jedną ze ścian domu pokój, którego nigdy  wcześniej  nie widział. Oczywiście  zaraz zaczęły się badania  archeologiczne, które trwają do dziś.

To podziemne  miasto składa  się aż z 8 poziomów, ale badacze nie  wykluczają, że mogło ich być kiedyś o 10 więcej.  Każdy z poziomów miasta  pełnił inną funkcję. Na górnych piętrach były stajnie,  składy żywności oraz pomieszczenia  mieszkalne. Na niższych poziomach były usytuowane warsztaty, komunalne kuchnie, kościoły oraz....szkoły. Na każdym poziomie były studnie zapewniające dostęp do wody pitnej.

Zdaniem  archeologów Derinkuyu mogło bez  problemu pomieścić nawet 20 tysięcy mieszkańców i ich żywy inwentarz oraz  zapasy  żywności.

Nazwa Derinkuyu, w tłumaczeniu na  polski to "Głęboka Studnia" i faktycznie  jest tu głęboko, bo w najgłębszym  miejscu schodzi do aż do 60 metrów pod powierzchnię. Grunt  w tym miejscu  to miękkie wapienne  skały, których wiek jest obliczony na 3000 lat .

Najbardziej  zadziwiającą wszystkich  sprawą jest system  wentylacyjny owych podziemi, który zapewnia  wszystkim tam przebywającym stały dopływ świeżego powietrza, co budowniczowie ówcześni osiągnęli  dzięki skomplikowanemu systemowi szybów wentylacyjnych.

Odkryto też, że każdy z poziomów mógł  być w razie potrzeby hermetycznie odcięty od  reszty poziomów przy pomocy olbrzymich kamiennych  drzwi zamykanych od  wewnątrz. I- co bardzo ciekawe- te kamienne drzwi ważą nawet  do 500 kilogramów, ale  są tak zaprojektowane, że od wewnątrz  może je bez trudu zamknąć jedna osoba. A od  strony zewnętrznej nie ma jak ich  otworzyć.

I do dziś wciąż  nie jest wiadomo kto to wszystko zbudował.

No i jak mam teraz nie żałować, że nie pojechałam wtedy do Kapadocji? A turyści  mogą schodzić na kilka poziomów  w głąb tego niezwykłego  miasta.

A tak ogólnie  rzecz ujmując to wypad na Riwierę Turecką jest najlepszy we  wrześniu - nie ma na plażach hordy wrzeszczących i plączących  się pod  nogami małolatów i nikt nam piaskiem nie  sypie po głowach na plaży i nikt nie ryczy w czasie posiłków, że nie będzie czegoś jadł.

 Zdjęcia ściągnęłam z  sieci : 



 

Miłego weekendu Wszystkim!!!!