drewniana rzezba

drewniana rzezba

piątek, 30 sierpnia 2024

W zasadzie..........

 ............niczego nie żałuję. Tak mnie "ustawiono" od  dzieciństwa. Zawsze mi mówiono, bym zamiast żałować,że  czegoś nie  zrobiłam - lub na odwrót-coś  zrobiłam, to tylko powinnam się  zastanowić dlaczego postąpiłam tak  a nie inaczej. Tak  z ręką na sercu to osobiście nie widziałam potrzeby  by rozpatrywać po fakcie czemu zrobiłam tak, a nie inaczej - zawsze  byłam szalenie oporną materią do "ułożenia".

 Ostatnio  wpadł mi w ręce artykuł o Kapadocji - przeczytałam i pomyślałam - no to jednak  szkoda, że gdy byłam w Turcji nie pojechałam do Kapadocji. No  ale  raz to byłam  w Stambule i zwiedzanie miasta w kilka  dni porządnie  dało mi  w kość - był upalny  sierpień i jak  mówią   "ledwo na oczy  patrzyłam" ze  zmęczenia. Za drugim  razem to byłam w Alanyi i już  sama myśl, że miałabym tłuc  się do Kapadocji nie klimatyzowanym  autokarem  w kilka minut otrzeźwiła mnie na  tyle, że nie pojechałam, choć  była organizowana trzydniowa wycieczka  do onej Kapadocji. No a teraz, nie pomna  już nauk wyniesionych  z domu - żałuję.

W Kapadocji jest bowiem podziemne  miasto- unikat na skalę światową. Nie bardzo wiadomo kto je zbudował- może Hetyci, którzy  zamieszkiwali te tereny w II tysiącleciu p.n.e.,  ale równie  dobrze  mogli to być Frygowie, którzy tu byli w VII i VIII wieku p.n.e.  Kolejne podejrzenie pada na wczesnych uchodźców chrześcijańskich, którzy szukali tu schronienia  przez Rzymianami.

Derinkuyu zostało odkryte  dopiero w 1963 roku, gdy jeden z mieszkańców remontując  swój dom, znalazł za jedną ze ścian domu pokój, którego nigdy  wcześniej  nie widział. Oczywiście  zaraz zaczęły się badania  archeologiczne, które trwają do dziś.

To podziemne  miasto składa  się aż z 8 poziomów, ale badacze nie  wykluczają, że mogło ich być kiedyś o 10 więcej.  Każdy z poziomów miasta  pełnił inną funkcję. Na górnych piętrach były stajnie,  składy żywności oraz pomieszczenia  mieszkalne. Na niższych poziomach były usytuowane warsztaty, komunalne kuchnie, kościoły oraz....szkoły. Na każdym poziomie były studnie zapewniające dostęp do wody pitnej.

Zdaniem  archeologów Derinkuyu mogło bez  problemu pomieścić nawet 20 tysięcy mieszkańców i ich żywy inwentarz oraz  zapasy  żywności.

Nazwa Derinkuyu, w tłumaczeniu na  polski to "Głęboka Studnia" i faktycznie  jest tu głęboko, bo w najgłębszym  miejscu schodzi do aż do 60 metrów pod powierzchnię. Grunt  w tym miejscu  to miękkie wapienne  skały, których wiek jest obliczony na 3000 lat .

Najbardziej  zadziwiającą wszystkich  sprawą jest system  wentylacyjny owych podziemi, który zapewnia  wszystkim tam przebywającym stały dopływ świeżego powietrza, co budowniczowie ówcześni osiągnęli  dzięki skomplikowanemu systemowi szybów wentylacyjnych.

Odkryto też, że każdy z poziomów mógł  być w razie potrzeby hermetycznie odcięty od  reszty poziomów przy pomocy olbrzymich kamiennych  drzwi zamykanych od  wewnątrz. I- co bardzo ciekawe- te kamienne drzwi ważą nawet  do 500 kilogramów, ale  są tak zaprojektowane, że od wewnątrz  może je bez trudu zamknąć jedna osoba. A od  strony zewnętrznej nie ma jak ich  otworzyć.

I do dziś wciąż  nie jest wiadomo kto to wszystko zbudował.

No i jak mam teraz nie żałować, że nie pojechałam wtedy do Kapadocji? A turyści  mogą schodzić na kilka poziomów  w głąb tego niezwykłego  miasta.

A tak ogólnie  rzecz ujmując to wypad na Riwierę Turecką jest najlepszy we  wrześniu - nie ma na plażach hordy wrzeszczących i plączących  się pod  nogami małolatów i nikt nam piaskiem nie  sypie po głowach na plaży i nikt nie ryczy w czasie posiłków, że nie będzie czegoś jadł.

 Zdjęcia ściągnęłam z  sieci : 



 

Miłego weekendu Wszystkim!!!!



poniedziałek, 19 sierpnia 2024

Jak już wiecie.....

 .......bo już kilka  razy o tym  wspominałam, interesuje  mnie  archeologia i nawet  w pewnej chwili byłam bliska by ten kierunek wybrać, ale  nieopatrznie znalazłam  się   na terenie, na którym pracowali archeolodzy i.........przeszło mi. 

Upał, że mózg  wypalało, kurz, a student  archeologii grzebie  w piachu  i każdą  nabraną łopatą porcję piachu skrupulatnie przesiewa  przez  sitko. Wymiękłam kompletnie i szybko zmieniłam plany. I choć nie  zostałam  archeologiem to jednak interesują mnie ich odkrycia, choć  czasami mam wrażenie, że nie  wszystko w rzeczywistości jest lub było takie, jak nam to przedstawiają. 

Od tamtego czasu minęło wiele lat, a archeologia "poszła naprzód" bo cała technika współczesna się udoskonaliła i teraz  archeologia  może  dogłębniej i bardziej szczegółowo zajrzeć  w głąb  historii, więc archeolodzy  często wracają do znanych  już  znalezisk i ponawiają  badania  i tak też  się  stało z mumią  Ramzesa III, który był władcą  Egiptu w latach 1186 do 1155 przed  naszą  erą.

Ramzes III, jak  wiadomo z badanego  wcześniej Papirusu  Sądowego zginął w  wyniku zamachu, który  był  zorganizowany przez członków  jego haremu, ale  nie  było wiadomo w jaki  sposób Ramzes III został wyekspediowany  ze świata  żywych.

I tak, w 2012 roku  ( wg. innego źródła  był to rok 2011), gdy już były  w użyciu tomografy komputerowe, mumię Ramzesa III poddano badaniu tomograficznemu i ponownie  "pochylono się" nad  tym jaka była  sytuacją polityczna w tym  czasie  w Egipcie.  W  trakcie  badania tomograficznego okazało się, że nieszczęsny Ramzes III miał po prostu poderżnięte  gardło, rana miała 7 centymetrów  długości i była baaardzo  głęboka, bowiem  sięgała aż kości kręgosłupa.  Jedno jest pewne  - po takim ciosie z całą pewnością  zmarł natychmiast. No ale już  skoro mumia  była w tomografie, to przebadano ją  na  calutkiej  długości  i odkryto, że faraonowi odcięto również duży palec u nogi. Według analizy rany  ta rana  była zadana  innym  narzędziem niż to użyte do poderżnięcia gardła i wysnuto wniosek, że było dwóch zamachowców. No nie wiem- ja to bym zapewne pomyślała, że ktoś ów palec  oderżnął albo na dowód, że faraon nie żyje albo.....może na pamiątkę??? Ludzie   zawsze  zbierali i nadal  zbierają baaardzo różne rzeczy.

Według  dostępnych  źródeł historycznych zamach  na życie  Ramzesa III był zorganizowany przez Tiyę, jedną z mniej  ważnych, ale bardzo ambitnych żon Ramzesa III, która za wszelką cenę chciała po śmierci Ramzesa III osadzić na tronie swego syna Pentawereta,  zamiast wyznaczonego przez Ramzesa syna urodzonego przez inną, wcześniejszą  żonę.  Tiya miała  swoich zwolenników wśród  członków  rodziny królewskiej oraz  wśród wysokich urzędników cywilnych i  wojskowych a nawet też  wśród magów.  I tu moja prywatna uwaga do panów- pamiętajcie - posiadanie   kilku kobiet  równolegle - nie popłaca!

Ramzes III zginął, ale jednak na tronie zasiadł wyznaczony przez  niego syn a nie  syn  Tiye, Ramzes IV, który bardzo  surowo potraktował uczestników  spisku - większość  została skazana  na śmierć i została stracona, nielicznym zezwolono na popełnienie  samobójstwa, co było bardziej honorowym rodzajem śmierci.

Poza tym w trakcie  badania  mumii Ramzesa III okazało  się, że ówcześni egipscy balsamiści w ranę  na  szyi Ramzesa III włożyli amulet Horusa, który według ówczesnych  wierzeń miał właściwości lecznicze  i  ponadto  zabezpieczyli  ranę grubymi  warstwami lnu, a  wszystkie  te czynności,  zgodnie z egipskimi wierzeniami miały na  celu przygotowanie  Ramzesa III do życia po śmierci.

No cóż - nie  da  się ukryć, że bycie na  szczycie  władzy nie  zawsze jest usiane różami a na  dodatek często kończy się przedwczesną a na dodatek  gwałtowną śmiercią.

                                                            A poniżej amulet Horusa:


 

W zamierzchłej przeszłości zrobiłam kiedyś z koralików taki amulet dla  wnuczki mojej znajomej i jeśli dostanę napadu pracowitości  to "machnę i  dla siebie.

Miłego tygodnia  dla Wszystkich!!!

 

 


piątek, 16 sierpnia 2024

Uprzedzam ..... nudne będzie.

 Dochodzi   godzina dwudziesta  pierwsza, za oknem  już  tylko 28 stopni, na jutro przewidują o jeden stopień mniej.  Zgodnie  z wytycznymi dostosowanymi do mego wieku i kondycji a także do faktu, że  aktualnie   przebywam  tu  sama,  nie wychodzę  bo upał  i  siedzę grzecznie  w domu, bo moi  na  wakacjach. Popijam wodę z cukrem i solą i czytam. Dodanie  do  wody soli i  cukru powoduje,  że  taki płyn  dobrze nawadnia organizm a nie przelatuje przez nas  niczym pociąg  ekspresowy.

Od zawsze intrygowało mnie  funkcjonowanie mózgu i.....co się dzieje  gdy  wydamy ostatnie tchnienie. A zaczęło mnie interesować gdy miałam 24 lata i w trakcie operacji (która miała  być niemal kosmetycznym zabiegiem)  miałam zatrzymanie  akcji  serca z powodu b. silnego i niespodziewanego krwotoku. Dobrze, że   szpital miał nieco krwi  zgodnej  z moją grupą poza tym  karetka  zdołała  dowieźć świeży jej  zapas.  Nie miałam żadnych doznań z tej okazji (typu  tunel, światło itp., bowiem  byłam w narkozie), a o tym, że było "nie fajnie i byłam jedną  nogą  gdzie indziej  dowiedziałam  się wychodząc po 3 tygodniach  ze  szpitala.  Trochę  się dziwiłam, że mnie tak "niańczą" i że tak długo w tym szpitalu jestem.I jakoś od tej pory mam takie nieco  dziwne  zainteresowania.

Właśnie  pan Robert  Lanz, uznawany za trzeciego najważniejszego  obecnie naukowca  zajmuje  się badaniami  nad komórkami macierzystymi, a  wcześniej  zajmował się zagadnieniami związanymi  z klonowaniem zagrożonych gatunków zwierząt. Poza tym  zawsze interesował  się fizyką, mechaniką kwantową, astrofizyką. Ten wachlarz  zainteresowań zaowocował   TEORIĄ  BIOCENTRYZMU.   

Według tej teorii podstawą  wszechświata jest  świadomość i to ona tworzy materialny  wszechświat.. Zdaniem Lanzy prawa  natury i stałe kosmologiczne wydają  się  być dostrojone  do tego aby  istniało życie. 

Poza tym jego zdaniem inteligencja  istniała przed materią. Teoria   biocentryzmu zakłada, że śmierć świadomości  nie istnieje.  Śmierć jest  tworem  funkcjonującym tylko w myślach, bowiem  ludzie identyfikują  się ze  swoim  ciałem. A ponieważ powłoka  materialna po jakimś  czasie musi umrzeć, to wydaje  się ludziom logiczne, że to samo  dzieje  się i ze świadomością.

Według tej teorii w jednym  wszechświecie nasze  ciało jest martwe, ale  gdzieś  zawsze będzie istniał inny wszechświat, w którym  może  się określić nasza świadomość zyskując  w ten  sposób tymczasową przynależność do czasu i  przestrzeni- czyli po śmierci fizycznej naszego  ciała nasza świadomość  wędruje  do innego wszechświata.

Te  teorię wspiera praca  naukowa oraz  badana  dwóch naukowców Stuarta Hameroffa i sir  Rogera  Penrose.  Hameroff to emerytowany profesor anestezjologii i psychologii  Uniwersytetu Arizońskiego, a  Penrose  to matematyk i  fizyk Uniwersytetu Oksfordzkiego. Obaj panowie   wspólnie opracowali  Kwantową Teorię  Świadomości.  Ich teoria  sugeruje, że ludzka  świadomość jest wynikiem procesów  zachodzących w mikrotubulinach - czyli w  strukturach białkowych znajdujących się wewnątrz  neuronów mózgu. Zdaniem obu naukowców mózg nie jest  tylko skomplikowanym organem  biologicznym ale też potężnym komputerem kwantowym. Stąd   wniosek, że świadomość jest  swego rodzaju programem. Stąd  również  wniosek, że  świadomość jest  swego rodzaju programem, który  działa  na tym biologicznym komputerze  kwantowym.  I zdaniem obu  naukowców ten program może kontynuować swoje działania nawet po śmierci  biologicznej organizmu.

Hameroff wyjaśnia, że w chwili śmierci klinicznej, gdy  serce przestaje  bić oraz  ustaje przepływ krwi, mikrotubule w komórkach mózgowych tracą swój stan kwantowy, ale informacja kwantowa w ich strukturach nie ulega zniszczeniu, ale  rozprasza  się i  wraca  do  wszechświata.. 

Teoria ta może  być wyjaśnieniem zjawisk doświadczeń  bliskich  śmierci. Gdy pacjent zostaje   pomyślnie  reanimowany informacja   kwantowa może powrócić do mikrotubul, co skutkuje potem  relacjami o przeżyciach na pograniczu śmierci. Jeżeli jednak  reanimacja nie powiedzie  się i pacjent umrze, to te informacje  kwantowe mogą poza  ciałem istnieć prawdopodobnie  nieskończenie  długo. I ta  informacja  kwantowa to w popularnej nomenklaturze jest  zwana  duszą.

Teoria  tych  dwóch naukowców nie jest jakąś  nowością bo ma już   ze  20 lat, a obaj  profesorowie nadal kontynuują swoje  badania. Być może ów nieco  dziwny  mariaż fizyki kwantowej z reinkarnacją da nam odpowiedź na pytanie czy jesteśmy czymś  więcej niż tylko ciałami i czy nasza  świadomość jest  czymś fundamentalnym  dla wszechświata a nie  tylko ubocznym produktem ewolucji  biologicznej.

 A może nas wcale nie ma a jesteśmy  tylko komputerową grą???  To też jest niewykluczone.

Miłego weekendu  Wszystkim życzę!!!!





I kilka  zdjęć z berlińskich  spacerów.

wtorek, 13 sierpnia 2024

Kwiatkowo.....

 w odzewie na post Stokrotki, czyli nie ma  to jak  ......malwy.

Jak  zapewne  niektórzy pamiętają   zdarzyło mi  się zawędrować  do Skanii  i przemieszczać się od Ystad  do  Sztokholmu, pomieszkując po drodze w kilku  różnych  miejscach. I wierzcie mi - z  chęcią  bym tam powróciła. To  było pięć  tygodni przemiłych  wakacji, które rozpoczęliśmy od Ystad, a cała wyprawa była  w sierpniu 2021 roku, o  czym  nawet  wrzuciłam na  blog post. Mieszkaliśmy tam w stuletnim domku rybaka i mieliśmy  do dyspozycji cały  domek i ogród.  Duże to Ystad  nie jest, ale  nam  się tam podobało i przez ponad  tydzień było naszą   bazą  wypadową  w okolice.  Jedyna  smutna  sprawa to były  "rany" po pandemii - niestety bardzo dużo  małych sklepów i firemek  upadło i w  centrum  miasta było mnóstwo opuszczonych lokali.  Mnie zauroczyła   ta  stara  część miasta, parterowe  domki i przy  nich  rosnące na skrawku  ziemi..... malwy , a w niektórych miejscach  róże. I wyglądało to tak:







Jak   widzicie    nadmiaru  ziemi to one  nie  miały.

Jest godzina  niemal 21,00, widno  a na termometrze  26 stopni. A na jutro  mam "ostrzeżenie przed  upałem", bo będzie jutro  upał,  czyli 34  stopnie pana Celsjusza  w cieniu.

Miłego  tygodnia Wszystkim!

niedziela, 4 sierpnia 2024

***

 Jedna z komentatorek ostatniego mojego postu zapytała mnie, czy wierzę w to, co w nim  napisałam. A więc odpowiadam - należę  do typowych  niedowiarków, zwłaszcza  gdy idzie o oficjalne wypowiedzi  władz  wszelakich na tematy mocno kontrowersyjne. Od lat negowane  są  wszystkie odkrycia na mocno niewygodne tematy. 

Na temat tych mumii nie mam  zdania. Może sfałszowane a może nie. A napisałam o tym post, bo od  dawna dręczy  mnie  pytanie  skąd wzięliśmy się na tej planecie, a poza tym dziwi mnie fakt, że przy takiej wielkości Wszechświata  tylko jedna planeta jest "zaludniona". No ale być może tylko mnie to dziwi.

Teorii na temat "skąd  się wzięliśmy" jest od groma i trochę. Nie da  się ukryć, że każda  z nich  nie daje w pełni wiarygodnej odpowiedzi na to pytanie.

Jak powszechnie  wiadomo wg teorii w fizyce kwantowej rzeczywistość   nie  istnieje tak długo dopóki jej nie zaobserwujemy - wychodzi na to, że nasza rzeczywistość  jest płynna i nieokreślona dopóki jej  nie zmierzymy i nie "pomacamy".

Wielu naukowców zastanawia się i próbuje dociec  jaka jest natura naszego istnienia, jakie  zajmujemy miejsce  we Wszechświecie. A może  jesteśmy tylko częścią jakiegoś  kosmicznego eksperymentu? Niektórzy faworyzują teorię Istot Wymiaru Wyższego - czyli jesteśmy otoczeni przez obce formy życia, których nie możemy widzieć, ponieważ one istnieją w  wymiarze, który wykracza poza naszą ludzką percepcję. Ciekawe  czy one nas dostrzegają.

Istnieje  też teoria, że nasza  Ziemia jest  "ogrodem zoologicznym" dla obcych cywilizacji, które obserwują  nas, badają nasze zachowania i rozwój i nie ingerują bezpośrednio w nasz rozwój.  Ale nie jest też wykluczone, że to wcale nie jest "ogród  zoologiczny" ale....kolonia karna (taka ichnia Australia, do której Europa wysyłała skazańców)  - teoria  równie  dobra jak i inne, zwłaszcza biorąc pod uwagę fakt, że Ziemia  jest usytuowana  w dość  "bezludnym" a właściwie   "bezplanetarnym" zakątku Kosmosu. Co nie  zmienia  w niczym faktu, że gdy wieczorem jesteśmy daleko od "cywilizacji" i patrzymy  w niebo to widzimy niebo usiane gwiazdami.

Istnieje też teoria   "Mózgu w Naczyniu", czyli mózgu  unoszącego się w naczyniu z płynem odżywczym, a to wszystko co my uznajemy za rzeczywistość jest jedynie symulacją generowaną przez zaawansowany technicznie komputer, a nasze  doświadczenia  są tylko projekcją impulsów elektrycznych stymulujących  nasz mózg.  To taka nieco niemiła dla nas teoria.

Istnieje  też teoria  Kwantowej Superpozycji, według której każda decyzja jaką podejmujemy tworzy nową linię  czasową - to chyba oznacza, że istnieją niezliczone  nasze  wersje żyjące w  alternatywnych wszechświatach. To dość ciekawa teoria, zwłaszcza w kontekście tego, że podobno każdy z nas ma na Ziemi swego sobowtóra.  Jak na  razie, a żyję już długo, nie spotkałam, choć jedna z moich koleżanek zaklinała  się, że spotkała identyczną jak ja osobę w jednej z  warszawskich aptek. I ponoć jej mąż też był pewien, że to moja siostra -bliźniaczka. Tyle  tylko że mam tylko przyrodnie rodzeństwo, a na  dodatek płci męskiej. I nie ma w nas nawet za grosz wzajemnego podobieństwa.

Jak widzicie teorii mnóstwo,  a ja zetknęłam się właśnie z takimi, a wiem, że jest ich dużo więcej, a na Ziemi nadal mamy do rozwiązania mnóstwo tajemnic  z przeszłości - tajemnic  dotąd nie  wyjaśnionych. I podejrzewam, że jeśli będą wyjaśnione to zawsze tylko tak, by nagle nie trzeba było od  nowa pisać podręczników i aby wierzący nie  musieli nagle zmieniać swego wyznania - i nie dotyczy to tylko  wiary katolickiej.

A tak jakoś  się  składa, że części prawdy o naszej przeszłości nie możemy poznać, bo prawda mogłaby kompletnie obalić  kanony  naszej  wiedzy i wiary ustalone przed  wiekami. Wystarczy przeczytać nieco sprawozdań z prac  archeologów, żeby dojść  do takiego  wniosku, np. pracę  naukową  "Zakazana Archeologia" Michaela A.Cremo i Richarda L. Thompsona . Publikacja  wydana przez wydawnictwo PURANA.  Nie jest  to żadna  rozrywkowa pozycja i nie  da się jej "przeczytać jednym tchem".

Miłego nowego tygodnia Wszystkim  !!!


czwartek, 1 sierpnia 2024

Znów o pewnych panach......

 .....tym razem o panach  archeologach. Bo  oni  ciągle pracują i zawsze  coś ciekawego lub szalenie  dziwnego wykopią.  Tym razem wykopali w Peru mumie, wokół których rozgorzała gorąca  dyskusja i jak na  razie to nadal trwa i to już kilka  lat.

W ubiegłym roku niejaki pan Jaime Maussan, który jest dziennikarzem i badaczem UFO zaprezentował meksykańskiemu Kongresowi  dwa ciała "kosmitów". I od tamtego czasu wokół owych  mumii trwa dyskusja a eksperci  z różnych  dziedzin usiłują ustalić czyje  to są  szczątki. A wszystko przez to, że w trakcie badania naukowcy stwierdzili, że linie papilarne  na palcach rąk i nóg jednej z trzech mumii nie pasują nijak do znanych linii papilarnych  człowieka.

Badania prowadzili: były prokurator z Kolorado Joshua Mc Dowell, który jest adwokatem oraz trzej  niezależni biegli  sądowi z USA.

Identyfikacja  na podstawie  linii papilarnych jest znana i stosowana już od trzechsetnego roku przed  naszą erą  a powstała w ....Chinach, a w USA jest  wykorzystywana od 1902  roku. 

W kryminalistyce eksperci w tej  branży wyróżniają trzy typy owych linii - łuki, pętle i  spirale. Ale  u jednej  z tych mumii, która otrzymała ksywkę roboczą "Maria" nikt z  zespołu badaczy nie ujrzał tego typu wzorów ani na palcach rąk  ani na palcach nóg.

Mumie, które badali były pokryte ziemią okrzemkową, która jest białym pyłem powstałym ze skamieniałości organizmów  wodnych zwanych okrzemkami.  W raporcie  badacze napisali, że na odsłoniętych fragmentach palców tej mumii widoczne  były tylko linie proste, co zupełnie  nie przypomina ludzkich wzorów  linii papilarnych. Dodatkowo napisano w raporcie,  że być może te  nietypowe  wzory na  skórze owej mumii wynikły z reakcji jej skóry na kontakt z  ziemią okrzemkową.

W zespole  badawczym  byli - koroner z Denwer, antropolog ze stanowego biura sądowego w Maryland oraz dr. John Mc Dowell, który  brał udział w identyfikacji ofiar ataku terrorystycznego z  11.IX na World Center.

Znalezione  mumie otrzymały  roboczą  nazwę "Mumie  z Nazca", bo podobno tam je  znaleziono. Mumie mają nieco dziwny  wygląd, bo mają trójpalczaste  dłonie i wydłużone  czaszki.  A zostały znalezione w  2017 roku, a  ta mumia z nietypowymi liniami papilarnymi była wtedy zaprezentowana w czasie konferencji prasowej  w Państwowym Uniwersytecie San Luiz Gonzaga (UNICA) w mieście Ica  w Peru.

Dziesięciu naukowców  z UNICA  badało DNA tych mumii i wg nich 29% DNA tych mumii nie należy  do ziemskiego łańcucha  ewolucyjnego.

Badania mumii będą trwały nadal by rozwikłać problem czy to jakaś mistyfikacja  czy może zła interpretacja odkrycia.

Jestem  dziwnie pewna, że nie dowiemy  się prawdy, bo prawda  może być wielce niewygodna dla  tych, którzy święcie  wierzą, że człowiek to powstał z gliny  no a teoria pana Darwina też pójdzie  wtedy się  paść na łące.  

Szukamy w Kosmosie   nowej Ziemi, a może  być całkiem możliwe, że ludzie  są potomkami tych, którzy też  w pewnej  chwili szukali nowej planety na  zamieszkanie na niej.  Nie  tylko gwiazdy mają ograniczony  czas życia - planety także.  Wszak pełno w Kosmosie pustych planet, na których brak takich form  życia jakie są na Ziemi.

Miłego nadchodzącego weekendu - Wszystkim!!!  I uważajcie  z kim wchodzicie do wody ;)