I ze smutkiem odnotowuję fakt, że już zawitała jesień. Na szczęście dla mnie, bo nie dla miejskiej zieleni jest już nieco kolorowo, ale jak widzicie na niższym zdjęciu drzewa zaczynają łysieć bo brak im jednak wody i zrzucają liście. Pod burgundzkimi dębami leży całkiem pokaźna warstwa jeszcze nie całkiem dojrzałych żołędzi. Wszystko się jakoś dziwnie w przyrodzie plącze - dziś ma być 28 stopni w cieniu, jutro i pojutrze33, potem28 a do 9 września raczej letnie temperatury bo najniższa to będzie 26 stopni. I pewnie się to sprawdzi, o ile w tak zwanym "międzyczasie" nie wypuszczą czegoś w Kosmos.
I już jesienna róża. Dziś rozpoczęcie nowego roku szkolnego - czyli starszy wnuczek rozpoczyna rok szkolny w klasie maturalnej. Gdy przystąpi do matury będzie miał szesnaście lat i cztery miesiące. Czas umyka niepostrzeżenie i człowiek się zastanawia gdzie się podziało to słodkie maleństwo.
Wczoraj odkryłam czego mi tu brakuje - otóż brakuje mi jesiennych wędrówek po lesie i grzybobrania. I gdy oglądam jakie piękne grzyby są aktualnie w pewnym znanym mi nadleśnictwie Baligród to aż mnie skręca. No ale wiadomo - nie można mieć wszystkiego.
Miłego i spokojnego nowego tygodnia- Wszystkim życzę!!!