W poprzedniej notce napisałam, że córka ma już wykupione bilety na powrót,
ale nie wiadomo jak to będzie naprawdę.
No i faktycznie nie wiadomo. Loty odwołane, w zamian za wykupione bilety
lotnicze przewoźnik przysłał córce bon na inny środek transportu.
Wczoraj usiłowałyśmy obśmiać powstałą sytuację wymyślając różne bzdurne
rozwiązania, żeby nie popaść w tzw. "czarną rozpacz".
Bo na dobrą sprawę to nawet nie bardzo wiadomo jaka jest sytuacja z promami.
Na razie stanęło na tym, że zrobią sobie na koszt własny testy na obecność lub
nieobecność koronawirusa (po 50€ na głowę, czyli 200 € z kieszeni) by bez
problemu wjechać do Danii.
No cóż, od samego początku ten pomysł z przyjęciem zaproszenia do Szwecji
nie podobał mi się.
Młodszy Krasnal zauważył ze zdziwieniem, że w Berlinie to nie mógł się
doczekać wszystkich ferii a teraz smutno mu, że z tej międzynarodowej szkoły
odchodzi. Obydwaj byli tą szkołą zachwyceni, choć językiem wykładowym
był angielski i w tym języku dzieciaki się ze sobą porozumiewały.
A poza tym obaj robili równolegle program swych niemieckich szkół, w czym
wydatnie pomagała im pandemia, bo berlińskie szkoły przeszły na zdalny
system nauczania.
A dziś poranna wizyta na You Tube rozbawiła mnie do łez -szukałam dobrej
muzyki na niedzielę i natknęłam się na filmik rodem z Turcji, z instrukcją
splatania naszyjnika- instrukcja była tłumaczeniem automatycznym z języka
tureckiego na polski - niemal popłakałam się ze śmiechu. Jedno jest pewne-
gdybym nie umiała tego robić to bym się nie nauczyła.
A na niedzielny relaks muzyczny wybrałam rzadko grany w Polsce
Concert na klarnet wiecznie cudownego Mozarta:
oraz Złotą kolekcję - gra na gitarze klasycznej Francis Goya
Dbajcie o siebie, ten wirus jednak jeszcze nie odpuszcza.
Miłego nowego tygodnia dla Was
Zrobiłaś mi niedzielę Anabell tym koncertem. Wielkie dzięki.
OdpowiedzUsuńSmutne, ale może jednak wymyślicie jakiś inny środek, by wrócili do Berlina, Z tymi instrukcjami tez miałam ubaw. Tłumaczenia były na zasadzie "zrób gwint...". teraz już wiem dużo na temat haftów i raczej nie sięgam po tłumaczenia instrukcji.
OdpowiedzUsuńZdrówka :)
Rozbawiło mnie to tłumaczenie niesamowicie. Ja po prostu chciałam zobaczyć tylko jak babka robi początek i jak wygląda w jej wykonaniu wzór skóry pytona ale nim zaczęła to robić to cały czas gadała a ja skręcałam się ze śmiechu. No a jak na końcu padło zdanie, że powinno się wykonywać zgodnie z jej wskazówkami to zupełnie odleciałam. Pewnie wrócą pociągiem.
UsuńKiedy bylam w Travemünde, widzialam rozklad jazdy promow, m.in. do/z Malmö. Czy byly tylko na papierze, czy plywaly, to juz nie wiem, ale na wlasne oczy widzialam odplywajacy prom do Helsinek. Moze tak by sie udalo wrocic?
OdpowiedzUsuńPromy z Malmo kursują dopiero w sezonie letnim, a córka musi tu być 1 lipca.
UsuńNic tak nie miesza w życiowych planach jak te najmniejsze, z najmilszych stwory.
OdpowiedzUsuńNo popatrz, jeden wirus a tak wszystkim namieszał. I nie można go gołym okiem zobaczyć, niektórym nawet w jego istnienie trudno uwierzyć a tak narozrabiał.
UsuńTrasa ladowa, przez Danie, troche dluga, ale chyba w tej sytuacji najlepsza. O ile maja tam swoj samochod.
OdpowiedzUsuńSamochodem to pojedzie tylko zięć, bo z Getza jest ciężarówka i tylko jedno miejsce , dla kierowcy. Oni brali ze sobą rzeczy na 6 miesięcy + składane pianino, gitarę, tonę zabawek,książek itp. No a z chłopcami pojedzie córka. Ta podróż przez Danię to 7 godzin. Do tego wszystkiego są cyrki na trasie Malmo-Kopenhaga, bo na pierwszej stacji w Danii wygrużają ludzi z pociągu i badają, więc oni muszą ze 2 lub 3 godzimy wcześniej pojechać, żeby potem zdążyć na pociąg Kopenhaga-Hamburg, no a potem jeszcze się przemieścić Hamburg-Berlin. W tamtą stronę lecieli samolotem Berlin- Kopenhaga a zięć jechał samochodem do Rostocku i stamtąd promem do Danii.
UsuńJa też pokonywałam trasę Berlin -Malmo samolotem via Kopenhaga.
No tak, to samochod odpada. A wynajecie samochodu, jesli mozliwe w ogole zdanie w Niemczech wypozyczonego w Szwecji samochodu, pewnie wypadloby drogo.
UsuńJest taka mozliwosc, jak widze.
UsuńWiesz, ja tu jestem tylko obserwatorem, mój komentarz ogranicza się do "ojej, szkoda, no tak".
UsuńSą dorośli, pół Europy zjeździli to sobie poradzą.Należę dp mamusiek, które nie pytane nie udzielają porad i nie wyskakują przed szereg.
Ona nie wypożyczy samochodu, bo to dla niej zbyt daleka droga, rzadko prowadzi samochód, bo tak naprawdę samochód w Berlinie to tylko zawada, bo nie ma zupełnie gdzie parkować. Teraz jeszcze jeżdżą moim (wg spadku połowa należy do niej), ale zapewne niedługo do sprzedadzą. Coś ostatnio wyczytałam, że podatek drogowy ma tu zdrożeć.
Slusznie, ze nie wyskakujesz z poradami:) Ja niestety mam tendencje, ze dziele sie swoimi pomyslami w takich sytuacjach;)
UsuńMuzyczka jak zwykle świetna:-)
OdpowiedzUsuńPodróżowanie teraz to jedna wielka niewiadoma, nasza podróż na Kretę odłożona za rok, a co z wyjazdem w góry to nie wiem...
Tak naprawdę to zupełnie nie wiadomo co z tym podróżowaniem- chyba w polskie góry to uda się Wam wyjechać, czego serdecznie życzę.
UsuńMądrzy są, znajdą sposób na powrót do domu. Co do instruktaży z youtuba - ostatnio jeden potrzebowałam, po polsku był, a i tak naprawdę ciężko było to ogarnąć. No, ale to może ja po prostu jestem głupia.
OdpowiedzUsuńOd kilku lat gdy czytam różne instrukcje pisane w języku polskim to naprawdę często nie mogę pojąć o co chodzi- jest to tak niejasne i nielogiczne, że aż
Usuńprzerażające.
Ten wirus już tak poprzestawiał świat do góry nogami, że chyba bardziej już nie można. Jeszcze kilka miesięcy temu nikt by takiego scenariusza nie obstawiał... Pozdrawiam! :)
OdpowiedzUsuńNa samym początku dyrektor berlińskiego Instytutu im. R.Kocha powiedział w wywiadzie, że jego zdaniem wirus pobędzie z nami rok lub półtora, że w lecie wcale "zaraza" nie wygaśnie a raczej może być więcej zachorowań. Tłumaczył, że wirus jest "młody" i jak każdy młody wirus ma za zadanie namnożyć się w jak największej ilości dla przetrwania swego gatunku i jest pewne, że w związku z tym będzie musiało się "przechorować" 75% populacji ludzi na świecie. No i dodał, że być może będzie tak jak wirus grypy odwiedzał nas systematycznie rok w rok. Jak na razie to właśnie tak po kolei, z tego co mówił, sprawdza się. Nie wiem co na ten temat powiedział w Polsce główny epidemiolog, ale wiem, że mówienie czegokolwiek w Polsce nt. zdrowia to jakby grochem o ścianę rzucać.
UsuńU nas wladza co kilka dni oglasza zwyciestwo nad koronawirusem, znosi kolejne obostrzenia na dowod tej victorii, a tvpis pieje z zachwytu, ze caly swiat nam zazdrosci takiej sprawnej i skutecznej wladzy. A krzywa zachorowan ciagle nie chce opadac, wrecz przeciwnie. Juz kilka wesel i pogrzebow zostalo rozsadnikiem wirusa, nabozenstwa rozniste, a nawet procesja na Boze Cialo. Teraz wpuscili kibicow na stadiony. Bedzie sie dzialo.
UsuńNo i to charakterystyczne, ze w Polsce glownym zrozdlem "informacji" o stanie epidemii, sa politycy, nie epidemiolodzy.
UsuńGorzej jest tylko w USA,wszyscy chorują i na dodatek Murzynów biją, a nawet zabija.
UsuńMusisz się Aniu nadal hartować w tej swojej dzielności i oczekiwaniu...
OdpowiedzUsuńNajlepszego :-)
A potem napiszę książkę "Jak przestać się przejmować byle czym";))))))
UsuńKlik dobry:)
OdpowiedzUsuńNajgorsza w przemieszczaniu się byłaby kwarantanna w obcym kraju po drodze.
Pozdrawiam serdecznie.
Zapewne tak, ale myślę, że w tranzycie ich przepuszczą. To tak jak Niemcy puszczają do Polski tych co jadą np. z Francji. Już mnie ten koronawirus zaczyna denerwować.
OdpowiedzUsuńSerdeczności;)