drewniana rzezba

drewniana rzezba

środa, 25 grudnia 2024

No to.......

 ............kolejna wigilia   nad  Szprewą i  Hawelą  minęła. Zestaw dań był zapewne  dla tradycjonalistów  trudny  do zaakceptowania, no ale przy  stole  była  tylko jedna  tradycjonalistka ( czyli  druga   babcia), która  przez te  20 lat trwania  małżeństwa jej syna  z  moją  córką, już  się  nieco  "oswoiła"z nowymi smakami mojej  córki i  swego  syna. 

Z tradycji to była  zupa  grzybowa na prawdziwkach i bigos oraz 2  rodzaje pierogów, a reszta  to "przywiezione" z różnych zagranicznych podróży  smaki.  Były i ryby, ale  nie  w galarecie (bo nie  tylko ja  mam do nich  awersję) a wśród  ryb były również wędzone  maciupkie ośmiorniczki (już widzę zgorszone  miny niektórych), no ale  to wszak  też  wodny stworek. I była jedna przepyszność,  czyli włoski wędzony owczy ser. Na półmisku wyglądało to jak duże  ząbki czosnku wędzone lub  pieczone, co mnie nieco zdziwiło, bo wiem, że moja latorośl omija czosnek  z  daleka. I tu miałam niespodziankę  smakową, bo te wędzone  kawałeczki włoskiego  odpowiednika naszego wędzonego oscypka są przepyszne - znacznie  mniej ostre, mniej  słone i rozpływają  się w dziobie. Po prostu - pychota! Muszę  się  dowiedzieć  gdzie to można  nabyć.

Kolacja  wigilijna  była  dwuetapowa - po zjedzeniu ww "konkretów" nastąpiła przerwa  na rozdanie prezentów co dość  długo trwało, bo przy rozpakowywaniu każdej paczki następowało  omawianie jej zawartości,  no a potem nastąpiła  "słodsza część" czyli różne  wypieki - to było dla   ciała, a dla ducha  to oglądaliśmy  zdjęcia  z tegorocznych wakacji, czyli tak dokładnie miejsca,  w których  moja  córka  była na służbowych zagranicznych konferencjach.  Ponieważ te międzynarodowe  spotkania  są wyznaczane znacznie  wcześniej a były wyznaczone  w  czasie, gdy dzieciaki  miały wakacje, więc   po prostu  na każdy wyjazd robiła rezerwacje podróży dla  dzieci i  męża no i oczywiście ona  ponosiła koszt ich mieszkania i podróżowania. Sama z  wielką przyjemnością oglądała wczoraj te filmy, bo w  czasie   gdy oni zwiedzali ona tkwiła  na  konferencji. Tym  sposobem byli w  wakacje  w kilku krajach europejskich,  a  wcześniej  w Kanadzie.

Około godziny  22,00 poczułam  przemożną  chęć udania  się  do własnego  mieszkania i zostałam odprowadzona  przez "trzech  Budrysów" bo wszak nazbierałam prezentów więc siła  męskich ramion była  niezbędna. Między innymi załapałam  się na.......koc termiczny z regulacją temperatury i zaprogramowaną  mądrością,  czyli wyłącza  się  sam po  trzech  godzinach.

A dziś dalsza  część rodzinnego maratonu. Pogoda  zaczyna mi się nieco "biesić", słońce  się  schowało, zaczynają  napływać  chmurzyska, no a temperatura z +1 "podskoczyła" na  +2.

Dalszego  miłego świętowania  Wszystkim!!!!

P.S.

Zadbali też bym  się wzruszyła - były na  choince  nie  tylko te  bombki, o których  już pisałam ale  były też różne zrobione  kiedyś przez  mnie  włóczkowe zabawki.