Nie wiem co to za ludziki weszły mi "na plan", no ale przy okazji widać jak było jasno od sztucznych ogni. Pominę już milczeniem fakt, że aż trudno było oddychać, bo tyle fajerwerków płonęło i zanieczyszczało powietrze.
A poza tym same atrakcje były od południa- czołową atrakcją było dziś w Berlinie pęknięcie rury wodociągowej, która służyła miastu od lat dwudziestych ubiegłego wieku. Rura miała 67 cm średnicy i jak widziałam na zdjęciach to woda na ulicy w pobliżu pęknięcia sięgała panom "ratownikom" niemal do kolan.Tysiące mieszkańców od południa zostało pozbawionych wody, w tym również cztery budynki przy mojej ulicy. Wezwałam na pomoc zięcia i zaopatrzyli mnie w wodę, bo uruchomiono jakiś zapasowy wodociąg ze 250m ode mnie. Nie znam się na wodociągach, tylko nie mogę zrozumieć jakim cudem na "mojej ulicy" raptem cztery kamienice zostały odcięte od wody, bo ta awaria rury wodociągowej była dość daleko od mojego miejsca zamieszkania, w innej dzielnicy.I dlaczego tylko cztery budynki a nie cała jedna strona ulicy.
Jest godzina 2,45 Nowego Roku i właśnie naiwnie pomyślałam, że mogę się położyć spać, ale znów komuś coś odbiło i musiał sobie pacan postrzelać.
No trudno, poleżę, może wreszcie pójdą pacany spać.