To jest budynek , w którym mieści się nasza Ambasada i Konsulat. W czasach przed zjednoczeniem Niemiec też w tym miejscu była nasza ambasada, ale tamten budynek był od piwnicy aż po dach naszpikowany azbestem, więc został rozebrany łącznie z fundamentami i wykonany według nowego projektu. Zdjęcie nie moje ale wzięte z sieci i jak widać robione było gdy drzewa były jeszcze zupełnie bez liści. Gdybym ja dziś je robiła to już byłyby na drzewach liście. A drzewa na ulicy przy której jest nasza Ambasada to lipy. Przyjadę tu w którąś niedzielę gdy już lipy zakwitną. Ulica przy której jest nasza Ambasada to Unter den Linden, czyli jest to ulica Pod Lipami.
Dobrze, że jechałam z córką, bo dojazd ode mnie jest nie metrem a szybką koleją miejską a na dodatek to jest po drodze przesiadka, ale od wyjścia z dworca do tego budynku jest może aż 50 kroków.
Calutka impreza oddania głosu trwała tak krótko, że omal mi oczęta nie wypadły z orbit ze zdumienia. Zaraz po wejściu prześwietlono mi torebkę co zajęło najwyżej całą minutę łącznie ze sprawdzeniem mojego paszportu , ledwie zdążyłam ją sobie zawiesić na ramieniu a już drugi mężczyzna podał mi przyrząd do pisania i kartę z nazwiskami kandydatów oraz wskazał wolną kabinę.
Nie ukrywam, zagłosowałam na p. Rafała Trzaskowskiego, bo Warszawa pod jego zarządem naprawdę zmieniła się szalenie na korzyść. Po prostu Warszawa się wyraźnie zeuropeizowała. I nie jest to tylko moje zdanie choć jestem rodowitą warszawianką i możecie mnie posądzać o stronniczość, ale wielu osób , które znają wiele stolic europejskich i często w nich bywają.
Pogoda to u mnie dziś zupełnie nie spacerowa, wiatr mało głowy człowiekowi nie urwie a na dodatek co jakiś czas przelatuje chmura deszczowa i strzepuje z siebie wodę.
Mam nadzieję, że pan Trzaskowski jednak wygra w pierwszej turze, czego nam, Polakom szczerze życzę!