............................czyli jak zwykle u mnie.
Kilka dni nie wychodziłam z domu- bo padało, bo było zimno, bo mi się nie chciało, bo musiałam zrobić sobie czapkę na jesień bo.....zawsze mam, zawsze znajdę pretekst do zostania w domu, jestem w tym wybitnie utalentowana. A zamiast wychodzenia aplikowałam sobie różne ćwiczenia, najchętniej w rytmie tanga. Dla chętnych na tego rodzaju aerobik polecam ten zestaw muzyczny:
Tylko "przećwiczcie" całe 48 minut i 27 sekund. Najprostsze, dla początkujących, to po prostu pochodzenie ( bez przerw) do rytmu, najlepiej przy otwartym oknie.
A czapkę zrobiłam szydełkiem z bawełny:
Dziś rano zajrzałam do lodówki i wpadłam w zadumę - czy wytrzymam dwa dni żywiąc się jogurtem greckim , zapiekanką z kapusty w cieście owsianym i światłem?
Na szczęście o 11,00 przestało padać, więc wyruszyłam do sklepu. Co prawda było wzrokowo bardzo jesiennie, mokre chodniki, rozmiękłe liście na chodnikach, za to cieplutko - aż 16 stopni.
Gdy otworzyłam drzwi wyjściowe z mieszkania nieco zdębiałam- na wycieraczce było to:
A na karteczce informacja, że to poczęstunek od nowych sąsiadów, Naji , Saly i ich sześcioletniego synka Sama. I że martwi ich, że znów wzrosły zachorowania na covid i tylko tak mogą się ze mną przywitać. I życzenia zdrowia dla mnie.
Ale się natłumaczyłam tego tekstu, tyle tylko, że nie mam pojęcia gdzie oni mieszkają - na pewno nie na moim piętrze, bo na moim mieszka dwóch całkiem fajnych młodych facetów, ten obok to jest jakiś wielce przywiązany do roweru bo go zawsze targa (windą) na to nasze III piętro, choć na podwórku jest miejsce dla rowerów a drugi, z przeciwka, wraca do domu raczej nocą a wstaje o świcie.
Tak naprawdę to nawet z widzenia nie znam lokatorów, ale sądząc po nazwiskach na tablicy domofonowej przy bramie (to tutejsza interpretacja RODO) to jest tu wielce międzynarodowe towarzystwo. Budynek ma dwie oficyny, co w sumie daje ok. 30 mieszkań.
Wyraźnie mieszkańcy mojej dzielnicy oprzytomnieli i przed kolejnym lockdownem nie było dziś w sklepie kolejek, nawet był papier toaletowy. W 15 minut kupiłam to co potrzebowałam, nie będę się przez weekend żywić tylko światłem i zapiekanką.
Na koniec moje pelargonie na tle jesiennego drzewa:
Nawet w lecie nie miały tylu kwiatów.
Miłego weekendu dla Was.
O niczym czyli jak zwykle masz w zanadrzu cos ciekawego.
OdpowiedzUsuńBabeczki od sąsiadów niezwykle sympatyczne:-)
Ja dłubię sweter na drutach w różne plecione wzory...
Widuje jeszcze na balkonach kwitnące kwiaty, a w sklepach już dekoracje świateczne...
Powiem Ci szczerze, że byłam zaskoczona. Chyba specjalnie raz się zwlokę po schodach by sprawdzić gdzie ci nowi mieszkają.Przy dzwonku do każdego mieszkania zawsze jest wizytówka. W "moim" spożywczaku jeszcze królują jesienne dekoracje a w city nie jeżdżę, dzieci mi zabroniły. A nawet gdyby nie zabroniły to zwyczajnie mi się nie chce. To jeden z objawów starości.
UsuńTakimi babeczkami można się zawsze poratować jak coś. Z kwestii zakupowych może uda Ci się znaleźć jakiś sklep spożywczy on-line. My korzystamy już od dawna, teraz tylko terminy są dłuższe na oczekiwanie, jednak komfort i bezpieczeństwo na wysokim poziomie.
OdpowiedzUsuńNa marszach poparcia w Warszawie i innych miastach było sporo panów. Mi to już nie chce się pisać i mówić na ten temat. Rozgrzebano niepotrzebnie sprawę dawno załatwioną, do tego jeszcze w momencie kryzysu zdrowotnego. Gdzie są jacyś doradcy? Chociaż z drugiej strony nie wiem kto to by musiał być, by Jarosław Kaczyński posłuchał. Szkoda słów na to wszystko co wyprawia rząd w tej chwili.
Pozdrawiam!
Dla gospodarstwa jednoosobowego to się nie opłaca. W czasie poprzedniego lockdownu korzystałam, ale trzeba było zamawiać 2 tygodnie wcześniej. Do sklepu mam raptem 350 metrów do przedreptania, a ludzie tu są mili, cierpliwi i zdyscyplinowani, maseczki zakładają już 50 m przed sklepem. I zawsze są jednorazowe chusteczki do dezynfekcji rąk. Piotrze, przecież JK specjalnie tę sprawę namotał, żeby wyprowadzić ludzi na ulicę i potem mieć uzasadnienie na ogłoszenie stanu wyjątkowego w "trosce o dobro narodu i wiary." Dobrze wiedział,że ten temat wzburzy ludzi, a kobiety zwłaszcza. Przeraża mnie to co się dzieje w Polsce w służbie zdrowia- ogromnie mi żal wszystkich lekarzy, pielęgniarek i ratowników medycznych.
UsuńZdziwilam sie, zes poszla dzisiaj do sklepu, bo u nas sklepy na glucho pozamykane z racji swieta reformacji, normalnie bylby to dzien wolny od pracy, ale przypadl na sobote, wiec skonczylo sie na handlu. A potem dotarlo do mnie, ze w Berlinie nie musicie miec swieta, bo to inny land. My bylismy dzisiaj tylko na 10-kilometrowym spacerze, jutro moze skocze na cmentarz, tez na spacer, bo dlaczego nie. :) Sciskam.
OdpowiedzUsuńBrandenburgia ma dziś święto, ale Berlin to wydzielony Land.Ja też myślałam,że Berlin świętuje, ale znajoma wyprowadziła mnie z błędu. I nawet ucieszyłam się, że sklepy były otwarte. Aż sobie zafundowałam bawełnianą piżamę w stoisku Tchibo z radości.
UsuńPiękna czapeczka😊
OdpowiedzUsuńDziękuję, jakoś ciężko mi się robiło, nie wiem czemu.Ale tylko jedno okrążenie musiałam pruć.
OdpowiedzUsuńParę lat temu chodziłam na aerobik.
OdpowiedzUsuńI od tego czasu - szczególnie ostatnio - żeby nie zwariować "aerobikuję" sobie w domu kilka razy dziennie.
Buźka:-)
To czuję się mniej osamotniona w tym "kręceniu się" w rytm muzyki. Ostatnio odkryłam, że nawet gotuję w rytm muzyki, bo mieszałam w garnku zupełnie jakby to nie był garnek a.....perkusja.
UsuńMiłego i zdrowego weekendu, choć chyba pora deszczowa wyraźnie nastała- przynajmniej u mnie.
U mnie tez po paru okropnych dniach pogoda wypiekniala i znowu jest cudna.
OdpowiedzUsuńJak Ty ograniczam w deszczowe dni jezdzenie po miescie gdy jest zla widocznosc ale wlasciwie nie ma dnia bym gdzies nie musiala byc.
U mnie sa tylko dwa dni w roku gdy sklepy swietuja ale nawet wtedy maja kilka otwartych godzin wiec nie cierpimy na calkowity brak okazji do zaopatrzenia sie.
Ozdoby swiateczne wszedzie i pelno ich , pomieszane z Thanksgiving-owymi.
Wlasnie korzystajac ze sklepow, uslug wciaz mam na mysli fakt ilez to ludzi musi pracowac by mi zapewnic wygody i zaspokoic potrzeby, bym ja i cala reszta miala wszystko na wyciagniecie reki. W zdrowych czasach jakos to sie rozmylo, bylo normalka ale obecnie czesto o tym mysle - z wielka wdziecznoscia - wiedzac iz niejeden doslownie naraza swe zdrowie by mnie zadowolic. Wiem ze pracuje bo musi, niemniej nadal robia to w mily, usmiechniety sposob.
Przeciez nawet w okresie zamkniecia wiele ludzi musialo pracowac bym np . miala elektrycznosc, wode.......
Sluzba zdrowia to jeszcze inny temat - ci ludzie maja duzo mego szacunku.
A przyroda jakby nigdy nic bo zielona, bardzo malo drzew z kolorowymi liscmi.
Twe pelargonie sa bardzo piekne i niechaj im zdrowie sluzy - Tobie rowniez.
Jak dobrze mieć sąsiada!https://www.youtube.com/watch?v=K_t_BVKMS-Q
OdpowiedzUsuńMiły gest. Czy jest on czymś zwyczajnym w Twoich stornach, czy też pierwszy raz Cię to spotyka?
OdpowiedzUsuńDo tanga trzeba dwojga, więc raczej się nie poruszam.Cieszę się, że jesteś w dobrej kondycji. Uściski.
OdpowiedzUsuńJaki sympatyczny sąsiedzki gest!
OdpowiedzUsuńCzapka bardzo ładna, ciekawy wzór i śliczny kolor.
Moje pelargonie w ogrodzie zupełnie skapicniały, a u Ciebie - pełna krasa:)
ANABELL PADL KOMPUTER - NAPRAWA POTRWA PARE DNI, MOZE NAWET DO DWOCH TYGODNI.
OdpowiedzUsuńW imieniu swoim i wszystkich zycze mu powrotu do sprawnosci, Anabell mocnych nerwow - wiem ze bede tesknic za jej wpisami.
Bardzo miły jest ten zwyczaj witania się przez nowych sąsiadów :).
OdpowiedzUsuńI mnie też zszokowała interpretacja RODO w wydaniu niemieckich lokatorów mieszkań. :)
Co do roweru - moich też nie trzymam w ogólnej piwnicy, chociaż w poprzednim mieszkaniu jeszcze trzymałam, bo nie miałam innego wyjścia, czyli miejsca w mieszkaniu, niestety i tak mi go ukradli z ulicy...
Teraz nowy jest ubezpieczony i zawsze już tak będę robić!
Twój widok z okna na te zabytkowe domy jest po prostu świetny. U mnie fajny jest tylko widok na wodę, ten na domy naprzeciwko to jakbym miała okna wychodzące na familoki, ale cóż, trochę się nabijam. Wcześniej sama tam mieszkałam i dało się.
Ale widok w porównaniu z Twoim jest naprawdę fantastyczny!
Serpentyno - ja już wiem, ale dziękuję w imieniu innych czytelników za ten komentarz, namawiam Anabell na zamieszczenie informacji na FB, bo tam też są niektórzy czytelnicy. Może da się przekonać.
Bardzo miły jest ten zwyczaj witania się przez nowych sąsiadów :).
OdpowiedzUsuńI mnie też zszokowała interpretacja RODO w wydaniu niemieckich lokatorów mieszkań. :)
Co do roweru - moich też nie trzymam w ogólnej piwnicy, chociaż w poprzednim mieszkaniu jeszcze trzymałam, bo nie miałam innego wyjścia, czyli miejsca w mieszkaniu, niestety i tak mi go ukradli z ulicy...
Teraz nowy jest ubezpieczony i zawsze już tak będę robić!
Twój widok z okna na te zabytkowe domy jest po prostu świetny. U mnie fajny jest tylko widok na wodę, ten na domy naprzeciwko to jakbym miała okna wychodzące na familoki, ale cóż, trochę się nabijam. Wcześniej sama tam mieszkałam i dało się.
Ale widok w porównaniu z Twoim jest naprawdę fantastyczny!
Serpentyno - ja już wiem, ale dziękuję w imieniu innych czytelników za ten komentarz, namawiam Anabell na zamieszczenie informacji na FB, bo tam też są niektórzy czytelnicy. Może da się przekonać.
Klik dobry:)
OdpowiedzUsuńBardzo zgrabna ta czapka. Ja zawsze mam problem z uzyskaniem odpowiedniego kształtu i pruję po kilka rzędów co chwilę. Na szczęście na zasadzie "dwa kroki do przodu, jeden do tyłu", a nie odwrotnie.
Pozdrawiam serdecznie.
Mnie znów na dwór ciągnie. Uwielbiam spacery, choć tak jak Ty nie lubię deszczu i jednak gdy pada wolę przeczekać. Jeśli znowu nas zamkną trzeba będzie jakoś przeżyć więc może ćwiczenia się przydadzą :). Piękna czapeczka a od sąsiadów bardzo miły gest :). Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuń