drewniana rzezba

drewniana rzezba

poniedziałek, 25 października 2010

70. weekend, weekend i po weekendzie

Gwoli porządku odnotowuję - pogoda była ładna, słońce, ciepło, wiatr.
Sobotę spędziłam usiłując przebić się na drugi koniec miasta do przyjaciół,
ktorzy nagle zostali odcięci od nas robotami drogowymi. Zamiast u nich
wylądowaliśmy na cmentarzu i zrobiliśmy porządki. Przy okazji widziałam
miejsce pochówku części ofiar katastrofy lotniczej.Trwają tam prace
związane z budową jakiegoś pomnika, jak na razie wygląda to jak dwie
przecięte na pół płyty. Za wcześnie na ocenę, niech wpierw skończą.

Właściwie weekend minął mi na porządkowaniu grobów rodzinnych i
czytaniu ostatniego Forum. I ta lektura jakoś napełniła mnie smutkiem,
choć artykuł nie dotyczył nas, lecz Niemiec. Charlotte Frank z Suddeutsche
Zeitung poruszyła problem analfabetyzmu wśród dorosłych Niemców.
Jest to właściwie problem wtórnego analfabetyzmu.Eksperci szacują, że
aktualnie aż cztery miliony dorosłych Niemców to analfabeci. Grupa ta
stanowi 6,75% dorosłej ludności. Trochę to dziwne w kraju, który wydał
na świat wspaniałych poetów, filozofów, ma najpotężniejszą w Unii
Europejskiej gospodarkę i masowe szkolnictwo.

Problem analfabetyzmu dorosłych bada profesor Anke Grotluschen z
hamburskiego uniwersytetu. Jej zdaniem problem ten dotyczy  nie 4  a
aż 9,5 mln osób.
Oznacza to, że ta grupa ludzi, w miarę kolejnych zdobyczy techniki w
dziedzinie komunikacji, coraz bardziej schodzi na margines. Cóż z tego,
że potrafią rozpoznać znaki, a nawet przeczytać krótkie słowa, a nawet
krótkie zdania, skoro cały tekst nie ma dla nich żadnego sensu, podobnie
jak wycięte z kartonu literki, rozrzucone bez ładu po podłodze.
Problemem stają się wszelkie druki do wypełnienia, umowy, nawet karty do
głosowania, nie mówiąc już o esemesach, e-mailach, bankomatach   lub
automatach do samodzielnego zakupu biletów. Wiele z tych osób miało
wielkie trudności z nauką jeszcze w szkole podstawowej. Do tego były to
osoby z rodzin z problemami takimi jak bieda, bezrobocie i przemoc, czyli
sytuacje które odbierają chęć wzajemnej komunikacji, co prowadzi do
zatrzymania się rozwoju językowego dziecka na bardzo wczesnym etapie.
To rodziny, które w żaden sposób nie potrafiły dziecku pomóc w nauce ani
przekazać dzieciom jak ważna jest w życiu umiejętność czytania i pisania.

Rokrocznie 70 tysięcy młodych ludzi przerywa naukę bez dyplomu
ukończenia szkoły. Część z nich nie chce kontynuować nauki w  szkole dla
dorosłych, bo zbyt mocno odczuli swe niepowodzenia w szkole.
Niemieckie Stowarzyszenie na rzecz Alfabetyzacji zapewnia, że każdy
może się nauczyć czytać ale jest tu potrzebna pomoc urzędników i lekarzy,
by potrafili rozpoznać analfabetów i wiedzieli jaki rodzaj pomocy można im
zaoferować. Stąd też projekt przeszkolenia pod tym kątem tych dwóch grup
zawodowych.
Sposób   uczenia czytania i pisania dorosłych, jeśli ma spełnić swe zadanie,
musi dotyczyć otaczającej ich rzeczywistości w jakiej się poruszają.
Dzieci uczące się czytać i pisać odczuwają przy nauce ciekawość, ale
dorośli nie czują  ciekawości -oni czują strach przed nowymi słowami, przed
literami, które je wyobrażają.

Nie mam pojęcia jak u nas wygląda problem wtórnego analfabetyzmu, czy są
prowadzone jakieś badania  i rozwiązania systemowe. Ale gdy widzę te
nowe programy szkolne, przeładowane i przeznaczone chyba dla automatów,
a do tego stosunkowo małe zaangażowanie rodziców we współpracę ze
szkołą, to nie mogę się oprzeć wrażeniu, że zaczynamy  intensywny chów
wtórnych analfabetów.
Błagam, udowodnijcie mi, że się mylę.

28 komentarzy:

  1. Ciekawy problem poruszyłaś. Gdzieś już czytałam trochę na ten temat. dobrze że w Niemczech próbuje się coś z tym zrobić. Wiem, że w Polsce w ramach projektów unijnych sa programy mające na celu zmniejszenie tzw. przepaści komunikacyjnej, niwelowania róznic społecznych, zwiększeniu spójnosci społeczeństwa, daniu szansy na lepszą pracę czy lepszy poziom życia. Sporo osób swiadomie jest ignorantami w sprawach techniki, bo podswiadomie boją się wyzwania ... że nie dadzą rady. Natomiast jesli chodzi o czysty analfabetyzm wtórny, to moim zdaniem też przyczyna tkwi w braku mozliwości własnego rozwoju, braku zainteresowań, brak czytania książek, wyobcowania ze srodowiska.
    Myslę i mam nadzieję, ze jesli dam dobry przykład moim dzieciom, będę wspierala ich rozwój to jednak zaowocuje to poziomem ich inteligencji, oczytania czy też inteligencji emocjonalnej. Wydaje mi sie, ze wiele zalezy od poziomu nauczania nauczycieli. Co z tego, ze jest nowy system skoro nie wszyscy nauczyciele za nim podażają. Ja rozumiem, że nauczyciel sam bez rodziców nie może nauczyć dziecka samodzielnego myslenia a nie bazowania na gotowych podpowiedziach, jednakże bardzo duzo zalezy od nauczyciela ... i w przeszłości za moich czasów też duzo od niego zależało ...
    Ach mozna by było pisac i pisać ...

    OdpowiedzUsuń
  2. nie jest to optymistyczne, ba! Przerażające. Jednak klasyczna definicja analfabetyzmu dotyczy osób powyżej 15.rż., które nie potrafią ani czytać, ani pisać, ani wykonać 4. podstawowych działań matematycznych.
    Obecnie problem analfabetyzmy nie tylko niemieckiego polega także na braku umiejętności czytania ze zrozumieniem, uwsteczniania się. Niestety wszechobecna automatyzacja czynności powoduje, że pewne umiejętności naturalnie zanikają.
    A analfabetyzm cyfrowy? Bez niego życie staje się czasem niemożliwe. E-urzędy, e-administracje etc. to wszystko ten problem będzie jeszcze bardziej pogłębiać.

    Kolejny bardzo ciekawy temat poruszyłaś, Anabello:) Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  3. Myślę, że to szerszy problem, Anabell, nie tylko niemiecki i wiele krajów jest na prostej do wtórnego anafalbetyzmu. Gdzieś czytałam, że różne kraje różnie sobie z tym radzą.
    Zresztą my także nie rozumiemy np. wielu instrukcji dołączonych do różnego sprzętu. O bankowych i ubezpieczeniowych umowach nie wspomnę. Ale nie jesteśmy chyba jeszcze aż aż tak "do tyłu", jak inne kraje, gdzie w instrukcji użytkowania suszarki do włosów piszą, że nie wolno jej zjeść. Nas to śmieszy wręcz. Hiszpanie natomiast wspomagają się "pismem obrazkowym". Np. krem na noc będzie miał słoiczek z czarną etykietką z księżycem, a na dzień ze słoneczkiem. W kabinie bankomatowej natomiast jest wyrysowana taka instrukcja krok po kroku, że nawet małpa zrozumie.
    Niby to wygodne w zasadzie :)))

    Anabell, zachęcam do wzięcia udziału w inicjatywie "Chwalmy się!" O co chodzi, napisałam na kominku. Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
  4. Przerazajace to co piszesz zwlaszcza ze pozornie wydawaloby sie iz obowiazkowe uczeszczanie do szkoly, wrecz samo funkcjonowanie w spoleczenstwie nie pozwala byc analfabeta. Nie znam cyfr w moim kraju ale z pewnoscia i tutaj znajda sie tacy, zwlaszcza ze mamy tak duza ilosc emigrantow. Granica z Meksykiem praktycznie otwarta!Troche tego wtornego analfabetyzmu widze na co dzien - uczniowie a takze ekspedientki nie potrafia prostych dzialam matematycznych przeprowadzic "w glowie", musza korzystac z kalkulatora. A gdy zdarzylo sie ze robilam obliczenie na papierze to patrzyli ze zdziwieniem i ...podziwem. Jakbym znala tajniki jakiej magicznej sztuki. No i ta tv. Po co dzieci maja dukac nad ksiazkami skoro jest tyle filmow i gier, mowiacych do nich - wystarczy ogladac i sluchac. Jedynie komputery moze podtrzymaja ta umiejetnosc gdyz jednak trzeba czytac co na monitorze a takze wystukac tekst.
    Z pozdrowieniami - Serpentyna

    OdpowiedzUsuń
  5. Uleczka pisze...
    U nas chyba jest podobnie Anabell. A technika tak pędzi do przodu,że wcale sie nie dziwię,że wielu nie nadąża. Sama w niektórych sprawach bez pomocy młodych po prostu leżę. No to ja także juz taki wtórny analfabeta jestem. Anabell

    Hehe podwójnie sie wpisałam(pod tamten post) nawet posty mi się już mylą, to może już demencja a nie analfabetyzm hihi

    OdpowiedzUsuń
  6. przepraszam, nic nie będę Ci udowadniać...:(

    OdpowiedzUsuń
  7. Witaj Anabell! Ja u siebie zauważam coś w rodzaju wtórnego, może nie analfabetyzmu, ale ręcznego pisania. Posiadam jeszcze "wieczne pióro" atramentowe, ale co wezmę się do pisanie to zaschnięte.
    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  8. Święta racja anabell.My też, choc mniej gospodarczo rozwnieci mamy niemały procent analfabetów.Doba komputeryzacji zrobiła swoje.Bo młodzi język komputerowy mają opanowany do perfekcji ale ten rodzimy już raczej nie.I czytać ich się po prostu nie chce.Skleci taki wypracowanie z paru zdań, w którym roi się od błędów stylistycznych i gotowe.Wszak narzuty ministerialne określają nawet ilu słów trzeba użyć w pracy maturalnej.I o czym tu dyskutować.sami rodzice proszą o " UŁATWIANIE" życia swoim dzieciom a potem - wiadomo, rośnie % analfabetów.

    OdpowiedzUsuń
  9. nie wiem jak w polsce wyglada ale z pewnoscia tez jest,wtorny analfabetyzm przede wszystkim wystepuje, w rodzinach patologicznych,w niemczech wcale nie jest inaczej, calkiem mozliwe ze i gozej, ze wzgledu na duzy procent obcokrajowcow, emigranci to w wiekszosci ludzie bardzo prosci, bez wyksztalcenia,bez zawodow,ktorzy w swoim rodzimym kraju nie dawali sobie rady, wiec trudno zeby za granica bylo inaczej,gdzie potrzebny niestety jest jezyk,a z tym juz gozej, temat integracja, duzo moglabym na ten temat, szkola podstawowa zaczyna sie od 6 roku zycia, trwa chyba 4 lata,a potem w zaleznosci od rozwoju dziecka,jesli dziecko slabo sobie radzi trafia do Hauptschule,cos jak w polsce szkola specjalna,dzieci rodzin z marginesu,z klopotami i ta szkola trwa 4-5 lat nie wszyscy ja konca bo kto ma te dzieci wspierac ???, ale niemcy daja doskonala mozliwosc nadrobienia nauki,tylko malo kto z tego korzysta,bo to jest niestety znowu inny problem hahaha ale sie rozpisalam

    OdpowiedzUsuń
  10. Patrząc na testy wejścia do gimnazjum jestem przerażona! Oczywiście nie dotyczy to wszystkich, niemniej spora cześć gimnazjalistów nie przekroczyła progu nauczania początkowego...

    OdpowiedzUsuń
  11. Przykre to. Ale sama się przekonałam, jak destrukcyjnie wpływa na mnie czytanie różnych forów internetowych, gdzie wielu użytkowników redagując wypowiedzi, nie przejmuje się ani ortografią, ani interpunkcją, gramatyką, stylistyką, czy też znakami diakrytycznymi. Treści pochodzące z Internetu stanowią w moim życiu niewielką część wszystkiego, co czytam, bo kocham książki i pochłaniam ich w miesiącu co najmniej kilka. Mam stały kontakt z literaturą piękną i dobrymi wzorcami językowymi, a mimo to już kilkakrotnie zdarzyło mi się wpaść w konsternację, ponieważ nie byłam pewna, jak napisać słowo, co do którego pisowni jeszcze niedawno nie miałam wątpliwości... Doświadczyłam więc na własnej skórze, że mimowolnie przyswajam sobie złe wzorce... I wiem, że nie tylko ja. A skoro te złe wzorce są w stanie zasiać zamęt u kogoś, kto stara się zachować równowagę jakości czytanych treści, kompensując sobie spotykane nagminnie w Internecie "potworki" językowe lekturą wartościową, to można wyobrazić sobie skalę degeneracji języka ojczystego u kogoś, kto żyje wyłącznie internetem i rozrywkami forumowymi. A takich ludzi, niestety, nie brakuje.
    Myślę, że to jest jedna z przyczyn. Może nie jedyna, ale z pewnością zjawisko istnieje.
    Pozdrawiam serdecznie, Anabell. :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Chyba bede tym razem,jak'Beata': 'przepraszam,ale nie bede nic udowadniac'...Bo gdy sie czyta poprzednie komentarze,ma sie wrazenie,ze wszystko ju zostalo powiedziane...
    To w istocie zagadnienie bardzo szerokiej konstrukcji i rzeklabym,coraz bardziej stabilnej w swiecie,niestety.
    Analfabetyzm wtorny zaczyna sie dosc prosto-mianowicie od zwyklego strachu przed nowoscia-glownie techniczna.Jest jeszcze wielu ludzi,ktorzy nie chca miec tel.kom. a to z powodu dosc slabego rozeznania 'ciezko oprogramowanego'sprzetu,ktory z biegiem czasu zaczyna byc coraz bardziej skomplikowany a ludziom starszym nie chce sie juz tego wszystkiego uczyc.Nie uzywaja takze komputera,bo przeciez za duzo jest tych wszystkich 'logo i hasel' do zapamietania.Tym sposobem zaczynaja sie odcinac od swiata,gdyz za nim po prostu nie nadazaja.Taka sama sytuacja rodzi sie wsrod biednych warstw spolecznych,ktorych nie stac na nowoczesne zdobycze techniki i to juz bez wzgledu na wiek,nierzadko sa to ludzie mlodzi,ktorzy nie ukonczyli zadnych szkol ponadpodstawowych.Zyjac na marginesie nie dbajac o wlasny rozwoj,nie przekazuja nic wlasnym dzieciom wowczas,gdy je maja i decydujac sie je wychowac nie sa w stanie pomoc im w szkole,poniewaz ich wlasny program szkolny przerastal ich mozliwosci w czasie,gdy powinien sluzycich rozwojowi,wiec o dzisiejszym-nowoczesnym wspominac nawet nie nalezy,gdyz wymaga on po prostu czytania ze zrozumieniem,albowiem oparty jest glownie na wnikliwej analizie textu czytanego.
    Ogolnie-analfabetyzm wtorny w Europie siega 4%.Jest to wysoka statystyka i wiele krajow z nia walczy,organizujac przerozne,calkowicie darmowe kursy-dostepne wszystkim a dotyczace glownie obslugi prostych urzadzen,jak tel.komorkowy,bankomat,z obsluga komputera od podstaw lacznie.
    W Danii zjawisko analfabetyzmu wtornego nie istnieje w statystykach,poniewaz owe'skomplikowane urzadzenia' wdrozone w zycie byly juz dosc dawno a wiec wlasciwie chyba nie ma czlowieka,ktoryby ich wymogom technicznym nie sprostal.Jesli chodzi o pomoc w nauce-rowniez organizowane sa tu przerozne srodki pomocowe dla dzieci,ktorym nauka przychodzi ciezej,aby nie musialy nekac rodzicow,gdy nie moga rozwiazac matematycznego zadania,lub napisac krotkiego eseju.
    OKI-bedzie na tyle...czyli jednak nie,jak 'Beata'-rozpisalo mi sie:-)
    Caluski-Halinka-

    OdpowiedzUsuń
  13. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  14. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  15. Przepraszam-znow mi wydrukowalo TRZY RAZY:-)
    Pozdrawiam-Halinka-

    OdpowiedzUsuń
  16. Zmierzamy w kierunku pisma klinowego ;)

    OdpowiedzUsuń
  17. Witaj Marto- nie byłam i nie jestem związana ze szkolnictwem, ale gdy moja córka chodziła do szkoły podstawowej,już od drugiej klasy powstała klasa złożona z dzieci, które nie bardzo radziły sobie z nauką.Była to nieliczna klasa i nauczyciele mogli z nimi pracować w lepszych warunkach.I wyszło to tym dzieciom na korzyść, bo połowa z nich jednak zdała egzaminy wstępne do liceum ogólnokształcącego, inne poszły do
    świeżo powstałych liceów zawodowych.Tak przy okazji, zupełnie nie wiem dlaczego zlikwidowano szkoły zawodowe.Bo podobno jednak licea zawodowe zbyt słabo przygotowywały do zawodu.Co do przepaści komunikacyjnej- nie wiem jak to wygląda na polskiej "prowincji", ale w W-wie jakimś cudem nawet notoryczny "pałowicz" potrafi obsłużyć urządzenia typu komórka, wszelkiego rodzaju odtwarzacze i gra w różne gry komputerowe. Esemesy piszą bez polskich znaków i z pominięciem ortografii.Nie czytają książek, lektury znają głównie z bryków, których jest teraz pełno. Wypracowania- jeden ból głowy, gdy musisz coś takiego odczytać.I wyraznie widać,że coraz mniej rodziców raczy się zajmować dziećmi. I coraz częściej nie są to rodziny patologiczne. Martusiu, Twoje dzieci z całą pewnością mają znakomity przykład w domu i jestem pewna,że wyrosną na oczytanych, inteligentnych ludzi.
    Miłego, ;)

    OdpowiedzUsuń
  18. Witaj Ivo, współcześni analfabeci nawet rozróżniają litery, niektórzy nawet potrafią przeczytać kilka wyrazów.Nie są jednak w stanie zrozumieć przeczytanego tekstu, mają
    bardzo ubogie słownictwo.No a brak obycia z nośnikami elektronicznymi dokucza nie tylko klasycznym analfabetom- u nas również wielu osobom starszym.Znam wiele osób w wieku emerytalnym, które są oczytane, nadal dużo czytają, piszą piękne listy (w tradycyjny sposób), nawet używają telefonów komórkowych, ale komputer to dla nich czarna magia. Od kilku lat w W-wie są organizowane kursy komputerowe dla seniorów i cieszą się wielkim powodzeniem.Niemal każdy osiedlowy ośrodek kultury organizuje takie kursy. Ale dla wielu emerytów istnieje bariera finansowa- kursy nie są drogie,ale oni nie posiadają w domu komputera i nie stać ich na kupno. Więc nawet na kurs nie idą, bo co potem?
    Miłego, ;)

    OdpowiedzUsuń
  19. Witaj alEllu,do rozpaczy doprowadzają mnie różne instrukcje, które mają tak kiepskie tłumaczenie,że już lepiej potłumaczyć sobie z oryginału samemu, bo tłumacz zapomniał dodać kilku słów. Instrukcje obrazkowe nie są takie złe, choć czasami przyprawiają mnie o ataki śmiechu.
    Byłam u Ciebie, czytałam i zastanawiam się, czym mogłaby się pochwalić Warszawa. Może na coś "wpadnę", to wtedy napiszę.Bo na razie przychodzą mi na myśl tylko korki uliczne i 2800 ton pyłu opadającego rocznie na miasto. Ale to chyba nie o to idzie?:)))
    Miłego, ;)

    OdpowiedzUsuń
  20. Witaj Serpentynko, ponoć w Stanach to też jest problem z młodzieżą, która pomału wpada we wtórny analfabetyzm i to nie tylko młodzież afro czy też meksykańska.I już podobno coraz częściej zastanawiają się władze co zrobić, bo ludzie nie potrafią odczytać napisów ostrzegawczych, co się w wielu przypadkach kończy tragicznie.Moja koleżanka (farmaceutka) dostała pracę w Stanach podczas swego pobytu tylko dzięki temu, że potrafiła obliczyć w pamięci 8% z jakiejś sumy. A druga zrobiła karierę jako kreślarka, bo potrafiła wszystko wykreślić- i elektrykę i wod.-kan. i budowlankę. W końcu w Polsce była naprawdę niezłą kreślarką.Tam zaimponowała, bo zastąpiła z powodzeniem kreślarkę, która jako jedyna potrafiła wykreślić gniazdko elektryczne.
    Miłego, ;)

    OdpowiedzUsuń
  21. Uleczko, ja też się nie wychowałam pod stolikiem komputerowym, ale życie mnie zmusiło bym polubiła komputer. Zawsze doprowadzam swojego operatora komórkowego do łez, bo chcę mieć najprostszy model komórki bez bajerów.A takich już prawie nie ma. I też zdarzaja mi się sytuacje,ze nie wiem co zrobiłam na kompie. No a jaka jestem dumna, gdy coś mi się uda- wręcz pękam z dumy.
    Miłego, ;)

    OdpowiedzUsuń
  22. Witaj Jerzy, atramentowym już nie pisze od lat, piszę żelowym "kulkowcem". Ale pomału zaczyna mi się psuć pismo.
    Miłego, ;)
    P.S.
    Po prostu nikt dziś nie chce pisać ręcznie listów.

    OdpowiedzUsuń
  23. Witaj Gosiu, to jest dość denerwująca sytuacja, prawda? Dzieciaki już od przedszkola obznajomione z komputerem, ale w szkole do czytania nie można ich zagonić.Czytałam kilka wypracowań, no normalnie ręce opadają.Co gorsze, słownictwo w rozmowach też nie jest zbyt bogate.Gdy ostatnio powiedziałam pewnej licealistce ile wypracowań ja pisałam w szkole i że moja córka też, dziewczyna o mało mi nie złożyła wyrazów współczucia. No ale skoro matura będzie niedługo polegała na zakreśleniu odpowiednich krateczek, to mam dziwne podejrzenie,że dość szybko niektórzy wpadną we wtórny analfabetyzm. Gosiu, jak dobrze pójdzie to wypracowania będą mierzone na centymetry, nawet nie na ilość słów:)))
    Miłego, ;)

    OdpowiedzUsuń
  24. Anabell dzięki za ten post - nawet sobie nie wyobrażałam, że w tak dobrze rozwiniętym gospodarczo kraju może mieć miejsce zjawisko wtórnego analfabetyzmu. Chociaż z drugiej strony, to się przecież wiąże z zainteresowaniami ludzi, komunikacją między nimi. Obserwujemy jednak, że ludzie się izolują, nie mają chęci na czytanie, rozwijanie swoich pasji i edukacji jako takiej w ogóle. Nie chcę nawet myśleć, że miałoby to spotkać w przyszłości nasze dzieci i wnuki...koszmar. Pozdrawiam cieplutko.

    OdpowiedzUsuń
  25. Nie poprawię Twojego humoru Ann, ale wydaje mi się, że analfabetyzm będzie coraz większy i to na całym świecie. Bardzo "udanie" wkroczyliśmy w czasy obrazów, które są dużo wyraźniej podawane niż słowo pisane a co za tym idzie, zanika potrzeba pisania i czytania. Krótkie zdania wystarczają do komunikacji SMSowej i mailowej a reszta to obraz. Smutne, ale tak wygląda przyszłość. Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  26. Droga Anabell obawiam się, ze się jednak nie mylisz :(

    OdpowiedzUsuń
  27. NIestety nie mylisz się, analfabetów wtórnych, ale i pierwotnych, czyli takich co to wychodzą ze szkoły bez umiejętności czytania i pisania jest wielu i pewnie będzie coraz więcej. Bo szkoła i nauczanie schodzi na psy.
    Nola

    OdpowiedzUsuń