Właśnie wróciliśmy z lotniska - dziś moi goście odlecieli. Byli arcy
krótko, ale intensywnie. Wiadomo, każda babcia wnuczkiem jest
zachwycona, ale ja jestem nietypowa babcia i wierzcie mi - jestem i
zawsze byłam obiektywna oceniając własne dziecko, więc i Młodego
oceniam w ten sam sposób. Po pierwsze - gaduła z niego niesamowita.
Trochę miałam kłopotu bo po polsku to tylko mówił "babcia, dziadek"
i chwilami nasze rozmowy były prześmieszne. To jest dziecko, które
od pierwszych dni życia jest prowadzone dwujęzycznie, a od 11
miesiąca życia doszedł angielski, jako trzeci język. Gdy prosiłam, by
mówił po polsku, bo nie rozumiem, Młody zaczynał ćwierkać po...
angielsku. Mówi ogromnie rozbudowanymi zdaniami, co mnie bardzo
śmieszy. Nie powie: " babciu/dziadku/mamo pobaw się ze mną" ale
tak nawija: " czy moglibyśmy teraz się razem pobawić, poczytać, pograć?"
W sobotę zaczął grać z nami w "chińczyka". Trochę się baliśmy, że trzylatek
nie pojmie lub nie zaakceptuje reguł gry, ale po drugiej grze, Młody wszystko
"załapał" i musieliśmy z nim niemal cały wieczór spędzić na grze. Tak w ogóle
to on mnie nieco przeraża- liczy do 100, sam potrafi obsługiwać wieżę,
pisze na komputerze swoje imię, imię brata oraz papa i mama.Wieżę
obsługuje "pod dyktando", czyli wystarczy mu powiedzieć pod
jakim napisem ma wcisnąć przycisk, bo Młody czyta i zna takie proste
słowa jak play, stop, CD. Wczoraj mnie dobił - rozłożył dwie serwetki,
stołowe i zauważył, że każda ma cztery części. Zapytany ile jest części tych,
spokojnie skonstatował, że osiem. Po prostu je, wskazując paluszkiem,
policzył. No a ponieważ samym liczeniem i grą nie można żyć,
wybraliśmy się w sobotę do sali zabaw dla dzieci. Dawno nie byłam
w takim miejscu - myślałam, że uszy mi odpadną.A Młodemu, choć w domu
naprawdę słucha muzyki bardzo cicho, to ten hałas jakoś nie
przeszkadzał. Po 2 godzinach udało się nam stamtąd wyjść - głowa
bolała mnie jeszcze z godzinę. Ku wielkiemu niezadowoleniu córki Młody
wcinał całkiem sporo ciasta domowej roboty i słodzone dziecinne jogurty.
Stwierdziła jednak, że przez trzy dni nie zdąży się od tego zdeprawować
żywieniowo.
A tak się Młody wyżywał w Bajkolandii na Ursynowie.
Dziś od rana zastanawiał się, czy samolot będzie miał opózniony wylot
czy też nie. Oczywiście miał.
Ogólnie - przeżyłam i pojedziemy razem na wakacje. Mąż był bardzo
zadowolony, że Młody okazał się fajnym dzieciakiem, choć akurat jest
w okresie negacji i na większość propozycji daje odpowiedz negatywną.
I zaraz poodwiedzam Wasze blogi- calutkie 3 dni nawet nie zajrzałam.
Świetny wnuczek.I na doskonałym poziomie rozwojowym. Mój jest trochę młodszy,jeszcze dużo nie mówi, ale też uczą go po polsku i po angielsku. Dobra rzecz, bo na starcie opanuje dwa języki.
OdpowiedzUsuńMiłego czytania :)
Taki wnuczek to sama radość. Faktycznie jest świetnie rozwinięty i bardzo mądry. Oj będziecie mieli co wspominać.
OdpowiedzUsuńNo to nic dziwnego, że aż cisza w uszach dzwoni :))) To znaczy ja nie wiem jak to jest, kiedy dzieci latają po mieszkaniu, ale domyślam się, że robią dużo hałasu :)))
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Cię gorąco!
O kurcze! Młody nad wiek rozwinięty!
OdpowiedzUsuńAle nie ma się czemu dziwić - wszak geny ma prima sort ;-)
Mamon, miałam okropna tremę, bo dziecko nie widziało mnie rok.Ale dzielny chłopczyk, nie uciekał z wrzaskiem na mój widok:)))
OdpowiedzUsuńMiłego kochana:)
Jaskółko, to świetnie,że jest prowadzony dwujęzycznie.Na pierwszej wizycie kontrolnej po porodzie, lekarka powiedziała mojej córce,że powinno każde z nich zwracać się do niego w ojczystym swoim języku. Bo gdy dziecko od małego jest hodowane dwujęzykowo to się lepiej rozwija umysłowo, po prostu wyrabia się więcej połączeń w mózgu. Ono może nawet trochę pózniej zacząć mówić, ale będzie mu lepiej szła nauka w szkole.Młody chodził do żłobka, w którym był również język angielski, jako drugi a tak naprawdę był to dla większości dzieci trzeci język, bo to placówka praktycznie międzynarodowa.Od września chodzi do przedszkola i tam też towarzystwo międzynarodowe i też mają angielski.
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
Antonino, no pewnie, już zaczęliśmy sobie o nim wspominki.No coż, w sierpniu znów się zobaczymy, wtedy już będą obaj chłopcy. Ciekawa jestem jaki będzie wtedy ten młodszy,bo na razie to jest strasznie słodki mały gapiszonek.
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
Kendżi, on nawet nie hałasował, ale strasznie dużo gadał, buzka mu się nie zamykała.Gdy grał w "chińczyka" to cały czas opowiadał,że on idzie do domku czarownicy (pole docelowe w grze), gdy wszedł tam pionkiem to ćwierkał,że czarownica jest już w domku, głośno liczył pola po których się przesuwał na planszy, czasem coś podśpiewywał. A głosunio to miał taki "szpiczasty", cieniutki, wwiercający się w ucho.
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
Ata, ja myślę,że to jednak prawda z tym mówieniem do dziecka już od pierwszych dni w różnych językach. To podobno bardzo pobudza mózg do pracy i rozwoju.W ubiegłym roku zięć tylko raz przy nim uruchomił kodem 7-cyfrowym swą komórkę. A ten miglanc zapamiętał i gdy zięć następnym razem miał uruchomić komórkę to mały go w tym wyręczył.
OdpowiedzUsuńMiłego,;)
Aniu - widać żeś mądra babcia i Twój Wnuś tylko zyska. Nie trzeba być codziennie, by zbudować wielką wieź.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że miło było!
Znam ten "ból":)
OdpowiedzUsuńteż mam rozgadanego wnuka
Ta cisza po wyjeździe jest "powalająca" - jakkolwiek to rozumieć.
ściskam:))
Teraz pusto i teskno sie zrobilo, szkoda, ze tak daleko do nich, co?!
OdpowiedzUsuńChociaz przez te kilka dni moglas go troszke rozpuscic, a malego nazwac gapiszonkiem - oj babcia, babcia:))))
Ciesze sie ze mialas okazje widziec i podziwiac wnuka a ile wspomnien zostanie.....Jak wiesz i moje wnuki wyrastaja w dwujezycznej rodzinie a szkola doklada nastepne i jak Ty moge obserwowac jak latwo idzie im poznanie drugiego jezyka a takze bardzo szybko oroientuja sie do kogo w ktorym mowic. Zreszta widzialam to u wlasnych dzieci po przyjezdzie do USA - zanim sie ogladnelam byli dwujezyczni. Poczekaj kiedy to wnuk pojdzie do szkoly - wtedy bedzie mial jeszcze wiecej do opowiadania;) Z pozdrowieniami Serpentyna.
OdpowiedzUsuńKankanko, pewnie masz rację.Jak na razie to widuje go raz na rok "na żywo", ale na skype częściej, tyle tylko,że on nie przepada za sesja na skype.Na skype to częściej widuję młodszego, wiecznie sfrustrowanego.
OdpowiedzUsuńMiłego,;)
Mada, aż byłam zaniepokojona,że tego świergotu nie słyszę.On dobrze wie,że ja nie mówię w jego języku (choć sporo rozumiem), więc czekał, bym jak to powiedziała po polsku. Jeśli coś myliłam to mnie poprawiał
OdpowiedzUsuńrobiąc przy tym zatroskaną minkę i rozkładając łapiny w geście "ręce człowiekowi opadają, ona nie rozumie". Dobrze,że odlecieli wczoraj, dziś już sypie śnieg.Wiesz, on najchętniej słucha...Beatles'ów, co mnie wielce cieszy.
Miłego,;)
Ataner, mam w tym względzie mieszane uczucia.Dobrze jest jak jest. Ten młodszy to jeszcze gapiszonek, za 10 dni kończy rok. Jest jeszcze mocno nastawiony na rozwój fizyczny - jakby tu pójść bez trzymania się za rękę? albo wstać nagle z pozycji czworakowania?
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
Serpentynko, jemu się buziunia nie zamyka.Bo on często "rozmawia sam ze sobą", np. bierze książeczkę i opowiada co tam widzi. Powiedziałabym, że powstaje druga, niezależna od treści opowieść. Ma ulubione książeczki z francuskiej serii Caillou i bardzo identyfikuje się z ich bohaterem. M. podjęła decyzję,że tegoroczne wakacje spędzimy razem,nad polskim morzem.
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
Rosnie Ci maly geniusz!! To prawda, ze dzieci, ktore od poczatku wychowuja sie w dwujezycznych domach przyswajaja kolejne jezyki i ogolnie wiedze latwiej i szybciej.
OdpowiedzUsuńMam klientke, ktorej dzieci od poczatku mowia w trzech jezykach, a od 3 roku zycia zaczynaja czwarty.
Najsmieszniejsze, ze matka zna tylko jeden jezyk:))
Star, tu akurat oboje rodzice są trójjęzyczni, tylko babcia i dziadek na bakier z językami obcymi. Rozmawiałam dziś z córką i podobno Młody dziś od rana tłumaczył swojemu tacie,że: "babcia i dziadek to rodzice mamy". Ogromnie mu się podobało,że to "odkrył".
OdpowiedzUsuńMiłego;)
P.S.
Córki naszych przyjaciół są wielojęzyczne, bo oni mieszkali w wielu krajach i wszędzie dziewczynki chodziły do szkoły.I właściwie nie wiadomo, jaki jest ich język ojczysty. Bezbłędnie znają: polski, hiszpański, portugalski, angielski i niemiecki a jedna z nich jeszcze włoski.
Gratuluję Ci wnuczka Anabell. Z tego co piszesz jest bardzo inteligentnym dzieckiem. Wyobrażam sobie jak bardzo za nim tęsknisz gdy go nie ma w Polsce.. Pozdrawiam serdecznie.
OdpowiedzUsuńczłowiek całe życie się uczy:) To miłe uczyć się wnuka:)
OdpowiedzUsuńStokrotko, dziękuję.Czasem to mnie jego "dorosłość" powala.Zabójcze są jego pomysły- w pewnej chwili zaprzągł mnie do zabawy w jazdę kolejką podziemną. W trakcie zabawy wyrzucił nagle "z pociągu" kotka szmacianego, mówiąc,że kotek wypadł przez okno. Podejrzewam,że to reminenscencje z jazdy metrem na lotnisko- musiał z mamą czekać z 10 minut na peronie,bo był wypadek w metrze (ktoś wleciał pod pociąg)i mam wrażenie że mały o tym słyszał jadąc metrem, bo ludzie o tym rozmawiali.Ogromnie mnie bawi jego sposób zwracania się do innych dzieci- w kawiarni, która ma miejsce do zabawy dla dzieci (na Ursynowie, "mama mia")
OdpowiedzUsuńwyprosił inne dziecko z samochodu, którym przed chwilą jezdził, używając takiego słownictwa: "przepraszam, ale musisz wyjść z tego samochodu, bo ja go już zająłem i teraz muszę wejść do środka". Szczęka mi opadła, słowo.
Miłego, ;)
Ivo, ja się go uczyłam gdy miał 10 miesięcy, bo wtedy córka była z nim aż 5 tygodni. Wiesz, ja raczej za każdym pobytem uczę się własnej córki.
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
Anabell jestem pod wrażeniem...choć nie powinnam, bo dużo o nim wiem:)))Jednak te detale z bieżącego opisu, mówią o niebywałych postępach Młodego!!! Wyobrażam sobie, jak się teraz czujecie...cisza, spokój i tęsknota za tym kilkuletnim brzdącem:))) Pozdrawiam Cię serdecznie i buziaka ślę!!!!
OdpowiedzUsuńGraszko, Młody jest słodziak niesamowity i całkiem grzeczny.Gaduła niesamowity, buzka mu się nie zamyka.Najważniejsze,że zrobił pozytywne wrażenie na A. On nigdy nie przepadał za dziećmi, zwłaszcza małymi.A małym był niemal zachwycony. Ciekawa jestem co wypali z tych wakacyjnych planów.
UsuńBuziaki,;)
Z wielką ciekawością czekałam na Wasze wrażenia po wizycie.Oczywiście wiedziałam, że będzie cudownie, ale takie szczegóły co Młody wymyśla, wygaduje i wylicza, przerosły moje wyobrażenia. Gratuluję Wam takiego udanego intelektualnie wnusia. Gapiszonka też.Pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJoter, co tu ukrywać, miałam tremę, bo on akurat w okresie
Usuńnegacji,a mimo tego był naprawdę grzeczny. I zawsze się można z nim dogadać, tylko trzeba czasami nieco się wysilić. Gapiszonek już w żłobku maluje, na razie całą łapiną i z wielkim rozmachem, ale minę ma przy tym niczym filozof.
Miłego, ;)