Kilka miesięcy temu zatelefonowała do mnie koleżanka i oświadczyła, że ona
przechodzi na wegetarianizm. Bo gdy sobie uświadomiła, że zwierzęta są zabijane,
by człowiek je zjadał, to jej zrobiło się przykro. Ona przerzuci się na wszelkie
roślinki, a protein dostarczą jej jajka.
Ponieważ byłam akurat w dośc frywolnym nastroju, zauważyłam, że jedząc
jajka będzie zapobiegac rozmnażaniu się kur, co zapewne jest w jakiś sposób
naganne, bo dla niektórych grup ludzi rozmnażanie się jest sprawą naczelną.
Koleżankę z lekka zatkało, ale nie zgłębiałyśmy dalej tematu.
A wczoraj, po przeczytaniu artykułu p. Tadeusza Oszubskiego, czym prędzej
zatelefonowałam do niej, przekazując jej "hiobową" wieśc - rośliny czują i
reagują podobnie jak zwierzęta a na dodatek komunikują się między sobą!
A wszystkie informacje przekazują sobie poprzez system korzeniowy. Jak
odkryli naukowcy ( niekoniecznie amerykańscy) informacje te są wysyłane
sygnałem elektrochemicznym, tak jak w wiązkach nerwowych zwierząt.
Częśc tych informacji dotyczy ochrony przed szkodnikami i chorobami.
W ub. roku odkryto, że zerwany owoc nie umiera, chociaż jest odłączony
od łodygi, korzeni i liści. Jego zegar biologiczny nadal działa, bo zerwany
owoc nadal reaguje na sygnały świetlne, które zawiadują nie tylko produkcją
chlorofilu.
Odkryto również, że rośliny dzięki pewnym swym genom reagują na dzwięki
dobiegające z ich otoczenia. Nie reagują wprawdzie na muzykę, ale odbierają
pojedyncze dzwięki - im wyższy dzwięk tym silniejsza reakcja roślin.
Naukowcy już zacierają ręce, że to odkrycie pozwoli im kontrolowac wzrost
roślin.
Międzynarodowa grupa badaczy obserwowała afrykańskie akacje i w trakcie
tych obserwacji zauważyli, że drzewa współdziałają z mrówkami z gatunku
Crematogaster.
Akacje pozwalają mrówkom budowac pod swoją korą całe kolonie oraz żywic
się swym nektarem. W zamian mrówki chronią drzewo przed szkodliwymi
owadami i kąsają jednocześnie dotkliwie żyrafy, zniechęcając je do zbyt długiego
obgryzania swych liści .
Zaobserwowano również, że różne gatunki roślin współpracują ze sobą.
Np. wierzby, topole i klony cukrowe ostrzegają się wzajemnie przed atakami
groznych dla nich owadów.
Na wszelki wypadek schowałam jabłka do szafki - żeby je odciąc od dostępu
do światła.
Od 15 minut wpatruję się w jabłko i nie wiem czy ono jeszcze żyje czy już nie.
Bo co zrobię , jeśli je ugryzę a ono zapiszczy cichutko - boli, bardzo boli.
:-0
OdpowiedzUsuńObranie jabłka ze skórki, nożem lub obieraczką to wiwisekcja. A cytryny, pomarańczowe pomarańcze. A śliwki, które się ściska, przepoławia, dreluje...
;-0
Strach będzie wejśc do sklepu warzywnego nie mówiąc już o wyprawie na grzyby - to wyrywanie lub wycinanie grzybów- masakra. A rozłożenie koca na łące?
UsuńMiłego, ;)
A co ja mam powiedzieć, gdy dziś żywcem gotowałam biedne węgierki...
OdpowiedzUsuńA co z nich robiłaś? Powidła? Dziś odkryłam, że jedna z brzoskwiń z lekka mi się nadpsuła, więc pomyślałam, że pewnie jest jednak już martwa. Nie, nie urządziłam jej pogrzebu- wyrzuciłam do śmietnika;)
UsuńMiłego, ;)
...normalnie strach się bać, to i marchewka cierpi kiedy ją z gruntu wyrywam, a pietruszka nacią mi kiedy przyłoży. Co z selerem przecież otrząsam go z ziemi waląc nim o szpadel. Bojem się...
OdpowiedzUsuńMarchewka to niezła kombinatorka- potrafi korzystac z nawozów sztucznych, które stosuje ktoś 200 metrów od niej. Ty się cieszysz, że nie stosujesz chemii, a ta cwaniura ciągnie ją od sąsiada. Paweł, jesteś okropny - selerem o szpadel?!?! Zgroza!!! Przecież go w ten sposób kaleczysz.Wal nim o glebę a nadmiar ziemi usuń ręką uzbrojoną w rękawiczkę ogrodniczą.
UsuńMiłego, ;)
strach wchodzić do piwnicy, jak się te ziemniaki kiedyś zemszczą?
OdpowiedzUsuńNie darmo "prymitywne ludy" przed każdą konsumpcją nie tylko dziękowały bóstwom za dary natury ale i przepraszały swój pokarm za to, że go zjadają.Mam wrażenie, że coraz częściej będziemy "odkrywac" to wszystko co ludzie żyjący z godnie z prawami natury już dawno znali.
UsuńTyle tylko, że niektórym bardzo trudno zaakceptowac myśl, że wcale człowiek nie jest panem wszelakiego stworzenia a tylko jednym z elementów wszystkiego co żyje.Wszystkie żyjące na Ziemi istoty są zbudowane z tego samego DNA, które trafiło na naszą planetę w wyniku kosmicznej katastrofy.
Miłego, ;)
Całe nasze Uniwersum , myślę,to jedno wielkie ,,ciało" które się pożera i i odradza. I tak w kółko macieju w nieskończoność tego Uniwersum. Pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuńMasz rację - odchodzą w niebyt nasze ciała, ale energia zostaje, tylko zmienia właściciela. Szkoda tylko, że nie zawsze potrafimy korzystac
Usuńze zgromadzonej od wieków mądrości, przechowywanej w Uniwersum.
Pogodnego i spokojnego weekendu Ci życzę;)
O tym rozmnażaniu to do kotów było ?? Hę ??
OdpowiedzUsuń:-)))
Ty mnie nie dobijaj tym wegetarianizmem, bo ja mam siostrę wegetariankę od 100 lat co najmniej...
Ponoć kiedyś na początku istnienia nie wiem jakiego ludzie odżywiali się tylko światłem słonecznym.
W świetle Twojego wpisu i rozważań nad jabłkiem chyba tak było naprawdę :-))).
Krysiu, nie do kotów, raczej do tych, co to chronią plemniki i jajeczka, a gdy już nowa istota ujrzy światło dzienne przestaje byc obiektem zainteresowania, poza momentami gdy powinna coś na tacę położyc.
UsuńZ tym żywieniem się światłem słonecznym to może byc u nas kiepsko, za mało mamy słońca w roku. Strasznie byśmy głodowali.
Ciekawa jestem jaki ma poziom cholestorolu - bo osobiście znam osoby, które nie jedzą mięsa a cholesterol mają gigantyczny. Wegetarianie często zbyt dużo jedzą słodyczy a mało kto wie, że cholesterol podnosi się z nadmiaru węglowodanów a nie mięsa i tłuszczy.
Niezależnie od tego czy rośliny też tak samo odczuwają swój los jak my czy też nie, to jedno jest pewne - cywilizowany świat nie szanuje przyrody i niszczy ją w zastraszającym tempie.
A to się nam czkawką odbije.
Miłego, ;)
Świetny post :)
OdpowiedzUsuńDziękuję;)))
Usuńto ja morderca i barbarzyńca jestem i tyle.... tylu śliwkom zadałam dzisiaj ból, że nie wspomnę o burakach, papryce i cebuli. Ta ostatnia dała mi wprawdzie popalić, bo zryczałam się przez nią okrutnie ..., ale to nie zmniejsz mojej winy ! Co robić ???
OdpowiedzUsuńNie robić zapasów na zimę ????
Obieraj cebulę pod zimną wodą, wtedy pokroisz ją bez łez. Ale obieraj pojedynczo - żeby po obraniu była jeszcze zimna i mokra. Ja zrobię tylko ogórki na zimę- resztę kiszonek będę robic na bieżąco. Poza tym jak zawsze będę się wspomagac mrożonkami.
UsuńMiłego, ;)
A mogłaby się koleżanka odzwyczaić od jedzenia całkowicie przecież. Jak taki jeden cygan konia swojego od konsumpcji siana i owsa odzwyczajał. I już, po siedmiu dniach, by osiągnął sukces, ale wredny koń mu zdechł.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!.
Szczerze mówiąc próbowałam, bo zdarzyło mi się, że po wszystkim dostawałam ataku pęcherzyka żółciowego. Już byłam na dobrej drodze, ale mnie zoperowali i cały trud mój poszedł na marne:)))
UsuńMiłego, ;)
Ja bym powiedziała że szacunek do Natury przez duże N to człowiek pewnie kiedyś będzie miał a kiedyś miał. :) Tego się trzeba nauczyć i w sposób humanitarny zabijać zwierzęta. Dlatego nie jem wołowiny wieprzowiny i innych tego tupu mięs a chętnie zjem kurczaka zamówionego na wsi lub innego indorka. Nie wiezionych warunkach urągających wszelkim zasadom humanitarnym przez odczłowieczonych ćwierć ludzi cierpią z połamanymi nogami i ranami. Przekonanie że tylko człowiek posiada psychikę i czuje jest przyczyną że wstręt czuję do takich mięs. Bo to co one czują przechodzi z psychiki do mięsa czyli do ich ciała, zapisuje się we krwi jest w mięśniach. To zjadamy to nas potem boli. Szybka śmierć koguta czy kurki może i jest lepsza, byleby bez podrzynania gardeł i kilkugodzinnego zwisania bezradnego aż się wykrwawi to jest nieludzkie. No i pewnie dlatego wolę dziczyznę i ryby rybki rybeczki i inne krewetki. :) Wegetarianką nie jestem, ale za mięsiwem nie przepadam aha zjadam warzywka i owoce :)).
OdpowiedzUsuńNie lubię ryb, oj nie lubię. Wszelakiego drobiu też już mam dosyc.Ostatnio funkcjonuję na kiszonkach, jajkach, kefirze, twarożku z kefiru (jest super) i różnych bezglutenowych jedzonkach.
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
Hyhyhyhy! :-D :-D Ty to chyba jakby złośliwa jesteś, czy coś? Jakby ja... :-D :-D
OdpowiedzUsuńZłośliwa??? No co Ty? Przecież mnie można do rany przyłóżyc i więcej niż pewne, że dokumentnie zropieje! Ata, byłam pewna, że już dawno to zauważyłaś.
UsuńMiłego;)
P.S.
Czy u Ciebie jest tak samo upalny weekend jak u mnie?Bo u mnie jest 15 w cieniu i do tego wieje zefirek.
Rześko jest, słońce nieśmiało przebija się przez chmury, wiatru niet. Może później zrobi się zdecydowanie cieplej. Teraz mi to nie przeszkadza, bo lecę na targ po pomidory na przecier zimowy :-)
UsuńOjej, będziesz je znaczy się mordowac z wyjątkowym okrucieństwem:)))
UsuńStrasznie pracowita z Ciebie kobietka,:)))
A bo one te kiszonki - u mnie też w większości kefirki i inne pyszności bezglutenowe są najlepsze a złośliwość jest podobno oznaką inteligencji. :)
OdpowiedzUsuńElu, dzięki tym kiszonkom funkcjonuję. Doszłam do wniosku, że dzień bez zjedzenia kiszonki to dzień stracony.:)
UsuńMiłego, ;)
To jest biologiczne współistnienie i tego będę się trzymała. Inaczej nie mogłabym w ogóle pracować w ogrodzie. Pewnie to strusia metoda, ale jakoś się chronić trzeba.
OdpowiedzUsuńA na wszelki wypadek, nim wyrwiesz marchewkę z ziemi lub inne warzywko, przeproś za ten "gwałt". Pamiętasz bajki o maszerujących drzewach? Nie pamiętam dokładnie o co tam szło, ale bardzo długo bałam się chodzenia do lasu.
UsuńMiłego, ;)
Oglądałam film dokumentalny na temat komunikowania się i odczuwania bodźców przez rośliny. Trochę ciarki przechodzą po plecach na wieść, że drzewa mogłyby "szeptać" za moimi plecami... brrrr!
OdpowiedzUsuńNawiasem mówiąc kocham wszelkie drzewa, a najbardziej lubię szept wibrujących na wietrze liści.
Miłej niedzieli :)
Albo- wchodzisz do sadu a od furtki po kraniec ogrodu leci wieśc - uwaga, uwaga, przyszła ta co jabłka obrywa:)))
UsuńJa tylko nie przepadam za topolami- te białe "kłaki", które wszędzie się wciskają strasznie mnie złoszczą.Ale w tym roku topola zaczęła "kłaczyc" b. wcześnie i krótko.
Miłego, ;)
Mozna jeść tylko to co spadło z drzewa, krzaka, ziarno, które sie wysypało. Mieszkając na wsi i patrząc na świnki jadące w przyczepach na rzeź w końcu stałam sie wegetarianką, ale podejść miałam w życiu kilka:)
OdpowiedzUsuńWegetarianką nie jestem, za to bezglutenowcem.Tyle tylko, że w moim odczuciu całe mięso,które można kupic w mieście jest coraz gorszej jakości- wszystko szprycowane konserwantami. Kiedyś każdy gatunek surowego mięsa mogłaś poznac po zapachu- zupełnie inaczej pachniała świeżutka wołowina, inaczej drób, inaczej wieprzowina. A teraz wszystko jest bezzapachowe i w smaku niestety podobne. Wiesz, w moim mieście z drzew niestety tylko liście spadaja, z krzewów tak samo. Ziarna też nigdzie nie widac;)))
UsuńMiłego, ;)
Cóż, to nie jest łatwa dieta, poszukiwawcza taka:)
UsuńKlik dobry:)
OdpowiedzUsuńWygląda na to, że"najsprawiedliwsze" by było zjadanie się nawzajem w obrębie tego samego gatunku. ;)
Pozdrawiam serdecznie.
alEllu, to naprawdę niezły pomysł, ale z jakiegoś powodu ludzie od niego odeszli. Ciekawe czy na zawsze?:))))))
UsuńMiłego, ;)
Trudno mi się właściwie odnieść do tego posta, więc najlepiej będzie, jeśli w ogóle się nie odniosę ;)))
OdpowiedzUsuńA propos. Byłam wege, wróciłam do mięsa przed ślubem koleżanki, ale coraz mi gorzej z tym, więc przymierzam się do powrotu do zdrowej diety. A kiedy wreszcie zmądrzeję, przejdę na weganizm. Tylko na razie za głupia jestem na to - za mało wiem i za cienka w uszach jestem ;)))
Pozdrawiam serdecznie!
UUUUU!!! i po co ja to czytałam! Ostatni kęs smakowitego jabłka uwiązł mi w gardle. Zaczęłam nadrabiać czytelnicze zaległości pogryzając jabłko i teraz co..... czuję że zabiłam jabłuszko.
OdpowiedzUsuń