....u ortopedy, w Konstancinie, w Centrum Kompleksowej Rehabilitacji.
Stali czytacze wiedzą, że regularnie co pół roku mam dwutygodniowy
cykl zabiegów rehabilitacyjnych.
Nie da się ukryć, że od chwili zapisu do owej pożytecznej placówki do
pierwszej wizyty minęło ponad dwa lata, za to teraz, regularnie co pół
roku jestem dopuszczana do ortopedy, a ten kieruje mnie na zabiegi.
Dziś co prawda nie było prowadzącego mnie lekarza, ale był inny ortopeda,
w zastępstwie. Bardzo sympatyczny - sam wyruszył na poszukiwanie
opisu mojego wyniku Rtg, który miał podobno już na mnie czekać
w gabinecie lekarza prowadzącego . Usiłował co prawda odczytać wynik
z płytki CD, którą otrzymałam zaraz po prześwietleniu kręgosłupa, ale ku
jego i mojemu zdziwieniu, płytka nie dała się odczytać. Nie ten program.
Dowiedziałam się, że od pierwszych dni życia zarabiamy rzetelnie na
wszystkie bóle, które nas potem "na starość" prześladują.
Na pożegnanie dostałam oczywiście skierowanie na zabiegi i informację,
która mnie uradowała -jest trochę gorzej niż było, ale nie ma osteoporozy
ani martwicy aseptycznej.
Mniej fajna sprawa - muszę ćwiczyć codziennie do końca życia, więc
znów do wystroju pokoju wraca piłka. No cóż zieleń pasuje i do moich
mebli i do ścian w kolorze ecru.
Wracałam do Warszawy radosna jak szczeniak na łące i nawet fakt, że
zabiegi będę miała dopiero od 11 kwietnia mnie nie zmartwił.
I taka radosna obserwowałam kraj w ruinie.
Jeszcze kilka lat temu, wzdłuż drogi do Konstancina ciągnęły się pola
uprawne- cały przekrój upraw. Teraz ciągną się szeregi domów -osiedle za osiedlem.
Szosa biegnie równolegle do Wisły i sądzę, że całkiem niedługo cały teren
od wałów przeciwpowodziowych do szosy zostanie równo zabudowany.
W pobliżu tegoż wału już stoi sporo domów.
Po drugiej stronie szosy teren budowy jest ograniczony Lasem Kabackim.
Jest tylko nadzieja, że Lasu Kabackiego nie wyrąbią, może minister
od pól i lasów nie zauważy go i las ocaleje? Jest znacznie mniej rzucający
się w oczy niż Puszcza Białowieska i żubrów w nim nie ma.
Poza budownictwem wielorodzinnym, jak grzyby po ciepłym deszczu wyrosły osiedla domków jednorodzinnych. I nie są to jak kiedyś małe domki, typu
"buda dla dużego psa" ale "skromne pałacyki" dla nieco mniej bogatych
szejków. I ciągle coś się buduje.
Jechałam statecznie z prędkością 70 km na godzinę ( bo na większości
drogi obowiązuje 60km/h ) i...byłam wciąż ostatnia wśród aut osobowych-
a wyprzedzały mnie strasznie stare samochody,wśród których najstarsze
było sprzed pięciu lat- reszta nówki lub prawie nówki, same wypasione
bryki jak audi,bmw, infinity, lexus i mój pięcio miejscowy samochodzik getz
wyglądał przy nich jak 126p przy autobusie. No cóż, bieda aż piszczy i te
ruiny dookoła.
I z rozrzewnieniem wspominałam czas, gdy do Powsina i Konstancina
jechało się kolejką wąskotorową - wlokła się sapała, gwizdała, ale dowoziła
do celu.
I nikt nie mówił, że kraj jest w ruinie, choć nie wszystkie zburzone w czasie
wojny domy były odbudowane.
Miłego weekendu!
Jaki kraj, taka ruina, chciałam napisać, ale nie, inaczej - kraj odwrotnie proporcjonalny do ruin. "Ruin", dla jasności.
OdpowiedzUsuńLatem zdumiały mnie ruiny Lubelszczyzny i nie tylko. Takie ruiny, że nie mogłam się odnaleźć w ich gąszczu.
Gaju, ja wiem, że oglądam świat z perspektywy Warszawy, ale mam ten paskudny zwyczaj, że patrzę co jest na tablicach rejestracyjnych jadących ulicami Warszawy samochodów. I mnie osobiście bardzo cieszy, gdy widzę rejestracje pochodzące z tak zwanej "ściany wschodniej" i płn.2wschodniej naszego kraju. Jedyne co mnie w tym zniesmacza, to fakt, że większości kierowców
Usuńwydaje się, że są jedynymi uczestnikami ruchu a do tego u siebie, a nie z wizytą w obcym mieście.
Też widzę jak bardzo zmieniły się różne miejsca w Polsce- często jeżdżę za Odrę i nawet w bogatej Bawarii nie ma tak wytwornych "ruin" jak u nas. Mnie naprawdę nie zżera żadna zazdrość, bo nigdy nie chciałam mieć domu (leniwa baba jestem), ale krew mnie zalewa od tej wrogiej propagandy. Więc na uspokojenie pójdę jutro na wspólny spacer.
Miłego,;)
Ja odrobinę przekornie. Otóż aby zobaczyć tę Polskę w ruinie, trzeba się przesiąść z samochodu do pociągu (ale nie wąskotorówki). Z wagonów nawet pierwszej klasy, widoki z okręgu Górnego Śląska są niestety przerażające. Ale spokojnie, ja już pociągami tamtędy nie podróżuję... :)
OdpowiedzUsuńPozdrowienia
Od lat nie jeżdżę tamtymi trasami, ostatni raz na Górnym Śląsku byłam w końcu lat 80 ub. wieku i to na pogrzebie. Nigdy te strony nie wyglądały ładnie lub atrakcyjnie pod jakimkolwiek względem.Nowe budynki już po roku wyglądały jakby miały ze 100 lat. Pamiętam jak moja kuzynka przyjeżdżając do W-wy zawsze zachwycała się, że kolory ubrań mieszkańców naszego miasta są....piękne,barwne, nie takie przydymione jak w Katowicach.Nie wiem ile w tym prawdy, ale ponoć na początku,gdy były zamykane kopalnie, to górnicy dostawali spore odprawy finansowe na rozwinięcie własnej działalności gospodarczej, ale tych, co otworzyli własne "biznesy" to można było na palcach jednej ręki policzyć.Podobno głównie zainwestowali w eleganckie samochody.
UsuńJako mieszkaniec tamtych stron chyba coś o tym wiesz, więc napisz, proszę, jak to było naprawdę.
Miłego, ;)
Ja mam piłkę czerwoną- "mieszka" sobie obok pianina. Fajny akcent i świetna do relaksu. "naciągam" się często. Co prawda z duszą na ramieniu, że przyglebię, ale nie poddaję się.
OdpowiedzUsuńTa "polska w ruinie' bardzo mi się podoba. Szczególnie "ruiny" nowo budowanych domów. Takie malowniczo estetyczne. I te ogródki obok nowych, już wybudowanych, te altanki, oczka, zieleń. I te "zrujnowane" nowo położone chodniki. A te ronda, które powstają jak grzyby po deszczu? Same "zgliszcza".
Jak nic jęcząca Bety miała pomroczność jasną, kiedy wymawiała słowa o Polsce w ruinie. Chociaż z drugiej strony, to kliniczne zaciemnienie, które nawiedziło jej umysł, nadal nie ustępuje.
Jak to możliwe, że program w kompie u ortopedy nie jest dopasowany do programu, w jakim nagrano płytę z prześwietleniem? Ręce opadają.
I nie da się ukryć Jaskółeczko, że wszystkie te ruiny w postaci nowych rond na drogach, wyremontowane rynki w małych miastach, "Orliki", i inne cuda-wianki powstały dzięki funduszom z Unii. Ale dzięki pomroczności jasnej ( to straszna choroba) skończy się ten "ruinowy raj" i ciekawa jestem jak wtedy będą śpiewać.
UsuńTak prawdę mówiąc to mi się śmiać chciało, gdy
pan doktor nerwowo wciskał różne klawisze a na ekranie ciągle nic się nie ukazywało. Podobną sytuację widziałam w Instytucie Kardiologii w Aninie, gdy lekarz na oddziale pooperacyjnym nie mógł odczytać płytki z Rtg wykonanym w tym samym Instytucie. A miał zrobić mojemu mężowi punkcję
opłucnej, by odsączyć z niej płyn. W końcu zrobił to w ciemno - na szczęście bez komplikacji. Tak właśnie wygląda nasza "służba zdrowia".
Wiesz, a ja będę musiała siedzieć przy kompie i przy stole tylko na tej piłce.Już na samą myśl bolą mnie wszystkie mięśnie;)
Miłego,;)
No cóż, służba zdrowia jaka jest każdy widzi:( Chcesz siedzieć przy stole na piłce? Przy jedzeniu też??????? Mało masz zmartwień, ze służbą zdrowia? kto Ci widelec z oka wyjmie?
UsuńOstatnim wysiłkiem woli powstrzymałam się od powiedzenia, by pan doktor sam na piłce posiedział, np. czytając gazetę. Prawda wygląda tak, że prawidłowe siedzenie ma wyćwiczyć mięśnie wzdłuż kręgosłupa (by tworzyły gorset mięśniowy) i dopóki one się nie wyćwiczą nikt nie jest w stanie cały dzień siedzieć w takiej pozycji- na początku po 15 minutach można paść z bólu.
UsuńU sąsiadów za miedzą są specjalne stołki, bez oparcia, z chyboczącym się na wszystkie boki siedziskiem- córka zafundowała takie swoim Krasnalom, ale im wcale nie przeszkadza siedzieć na nich w nieprawidłowy sposób.
Ciężko mi oceniać, choć tak jak ze wszystkim w historii są blaski i cienie. To nie ma wątpliwości. Problem pojawia się wtedy, gdy z jakichś przyczyn trudno jest rozpoznać, która prawda jest tą właściwą. Chyba już niedługo trzeba będzie mocno się nagimnastykować, by historię naszego kraju poznać w formie jak najbardziej zbliżonej do faktów, prawdziwych zdarzeń.
OdpowiedzUsuńCo do budownictwa to na jednych z wykładów zobaczyłem jak można w sposób przemyślany i wpisujący się powiedzmy w naturę projektować osiedla/siedliska dla ludzi. A u nas są rejony co nawet nie ma planu zagospodarowania przestrzennego, co wykorzystują różne sprytne jednostki. A wyrzucić potem takiego z jego ,,wolnej amerykanki" w budownictwie niemal nie sposób.
Czyli ogólnie dość pozytywne wieści zdrowotne z tego co czytam? Mam nadzieję, że w poniedziałek moje wyniki nie będą jakieś straszne.
Pozdrawiam!
No tak, można to zaliczyć do pozytywów.
UsuńJeśli idzie o plan zagospodarowania przestrzennego to Warszawa nie ma takowego. Ostatni plan zagospodarowania przestrzennego był sporządzony przed 1939 rokiem.
Chcesz wiedzieć jak było naprawdę- dużo rozmawiaj
z osobami, które urodziły się w trakcie wojny lub tuż po wojnie. I spisuj wszystko. Potem porównasz i będziesz wiedział lepiej od innych.
Niedługo odejdą, więc łap każdą okazję.
Jak będziesz znał swe wyniki to napisz- u siebie lub tutaj. Ciekawe jak tam z tym parathormonem u Ciebie. Jeśli chcesz sobie kilka spraw wyjaśnić z dziedziny endokrynologii, wejdz na stronę
www.endokrynologia.net
Miłego;)
Tu u mnie w pobliżu też budują. Ludzie tak narzekają, jednak chyba nie wszyscy maja na to powody. Pozdrawiam dziś przy pogodzie która do wiosny ma chyba jeszcze trochę. Zimno i raczej jesiennie dziś tu za moim oknem.
OdpowiedzUsuńUleczko, czasami mam nieodparte wrażenie, że ludzie żyją tylko po to by narzekać jak im się w życiu zle układa i jacy są biedni. Tyle razy nabrałam się na ludzkie biadolenie jak to mają mało pieniędzy, jak im się zle powodzi.Ostatnio zaskoczyła mnie koleżanka, która odkąd ją znam ( a znam od 40 lat)zawsze narzekała, że grosze zarabia (służba zdrowia) i ta zarabiająca grosze osoba, z tych nędznych groszy zakupiła dla swych dwojga dzieci mieszkania, każde trzypokojowe i w dobrej dzielnicy.
UsuńNie wiem jak to jest z tymi temperaturami- w ciągu dnia +6, a jakoś wcale nie jest mi za ciepło w zimowej kurtce i czapce. Może już stygnę pomału?
Miłego, ;)
Jak to sie mowi...czasem trzeba odbic sie od dna... Moze i Polska sie odbije i bedzie szlo ku lepszemu...Oby
OdpowiedzUsuńAnabell zdrowka zycze :* Ja tez ostatnimi czasy podupadlam na zdrowiu ehhh
Ulu, gdy słyszę wypowiedzi sympatyków jedynej i prawej partii to mam wrażenie, że owo odbicie się od dna szybko nie nastąpi. To pewnie kara za to, że tak się cieszyłam z tego jak dobrze wypadamy w Europie.Ula, mnie już wypada podupaść na zdrowiu, Tobie nie- za młoda jesteś na to!
UsuńLecz się i dbaj o siebie, Twoje dzieci wciąż jeszcze młodziutkie.
Najlepszego;)
I dlatego są takie kwiatki z budowaniem apartamentowców niemal ściana w ścianę z innymi domami, jak to u mnie ma miejsce.
OdpowiedzUsuńHmmm... z takich osób to właściwie została tylko moja Babcia, parę osób poza Warszawą, ogólnie coraz ciężej zbierać mi informacje o dawnych czasach. Choć co nieco już usłyszałem od Dziadków czy innych członków rodziny.
Pewnie, że napiszę o wynikach.
Eh, czasem coś pokręcę z nazwami.
Ale tu akurat już wyjęła z żyły igłę i dopiero potem sprawdziła, że pobrała do złej probówki. Nie miała jak przelać czy coś już. Ja się złoszczę na system, nie na ludzi, bo niektóre zdrowotne przykazy są zmieniane za często według mnie.
U mnie są na szczęście pielęgniarki dość sprawne w takich sprawach. Dzięki za adres tej strony, zawsze wiedza w cenie jest. :)
Pozdrawiam!
No tak, myślenie i przytomność umysłu są w cenie, zwłaszcza w służbie zdrowia.
UsuńNie łudz się, że coś się w systemie zmieni, to niereformowalny resort.
Na pociechę - na całym świecie wszyscy narzekają na państwową służbę zdrowia- po prostu żaden system nie jest w stanie udzwignąć kosztów współczesnej medycyny.
Miłego;)
No ba, według mnie to wszędzie umysł jasny się przydaje.
UsuńO, nie do końca według mnie tak jest. Bo są jednak kraje, gdzie narzeka się mniej niż u nas. A poza tym jak człowiek ma nieprzyjemność poznania służby zdrowia w innym kraju to może sobie lepiej porównać. Jednak masz rację co do faktu, że nigdzie nie jest idealnie. Nawet w USA są pewne bardzo poważne braki i mankamenty w służbie zdrowia.
Pozdrawiam!
Narzeka się mniej tam, gdzie od lat istnieje profilaktyka i ludzie mniej chorują.U sąsiadów za Odrą też czeka się latami np. na implanty stawów biodrowych, tyle tylko, że pacjenci mają przecięte wiązki nerwów i tym samym nie odczuwają bólu, więc spokojnie, bez bólu czekają.
UsuńMiłego, ;)