.........wciąż trwa karnawał.
A więc może bal maskowy? A może tym razem ktoś z Was wybierze się na
bal karnawałowy do Wenecji?
W tym roku Karnawał Wenecki rozpoczyna się 8 lutego i będzie trwał do 25
lutego.
Podobno początki Karnawału Weneckiego sięgają XIII wieku i co roku, aż
do chwili upadku Republiki Weneckiej (koniec XVIII wieku) nie tylko
mieszczanie weneccy bawili się na Placu Św. Marka.
Po upadku Republiki Weneckiej nastąpiła dłuuuga przerwa- w początku
XIX wieku usiłowano wznowić tę tradycję, ale dopiero w 1979 roku rząd
włoski oficjalnie przywrócił tradycję obchodzenia karnawału.
W każdym roku obowiązuje inna myśl przewodnia karnawału a stroje oraz
maski powinny do niej nawiązywać.
Karnawał rozpoczyna tzw. "Lot Anioła", czyli zjazd na linie z dzwonnicy.
Chętnych jest wielu, dzwonnica wysoka, (byłam na niej) więc z pewnością
ten zjazd jest niezłym przeżyciem.
Zabawy karnawałowe odbywają się na Placu Św. Marka i niewielkim
sąsiadującym z nim Piazzetta San Marco.
Maski karnawałowe są wykonywane z gipsu, porcelany, z gazy. Muszą być
tak zrobione, by można w nich swobodnie oddychać oraz jeść i pić no i bez
większego trudu patrzeć na wszystko co się dookoła dzieje.
Jeśli ktoś lubi tłok, hałas, pokazy sztucznych ogni - koniecznie powinien
choć raz wybrać się na ten Karnawał Wenecki.
Tradycyjnym jedzeniem są weneckie tapas, czyli cicchetti- małe, smaczne
przekąski, sprzedawane chyba na tony, serwowane w te noce.
Karnawał kończy się 40 dni przed Wielkanocą. W tę ostatnią noc Karnawału
o północy zaczynają bić wszystkie dzwony, a gdy umilkną - wszyscy ściągają
maski - to koniec karnawału. I czasami niejeden uczestnik balu jest mocno
zaskoczony gdy zobaczy z kim bawił się tej nocy.
A poniżej kilka masek karnawałowych:
To chyba najprostsza maseczka, ale za bardzo nas nie ukryje
Ta kocia łepetynka podoba mi się, a Wam?
A to dość klasyczna maseczka dla pań, wymagająca jednak już
odpowiedniego stroju.
Jedźcie koniecznie i bawcie się na tej największej sali tanecznej
Europy.
Raczej nie skorzystam, wolę inne zabawy i inne atrakcje, ale gdy ktoś lubi to jak znalazł, byle funduszy starczyło!
OdpowiedzUsuńMaseczki to prawdziwe dzieła sztuki, nie mówiąc o pomysłowych przebraniach!
Ciekawe, za kogo trzeba by się przebrać, by zrobić dziś na kimś wrażenie? podobno wszystko już było...
Prawdę mówiąc to jakoś nigdy nie wpadłam na pomysł by pojechać do Wenecji w okresie Karnawału, a może szkoda, bo tam się sporo dzieje w tym okresie.Faceci to mają dobrze z tym przebieraniem się - wystarczy obszerna czarna peleryna, czarny trójgraniasty kapelusz i biała maska na twarz. No a kobiety to już nieco gorzej - jakaś krynolina, peruka i różne ozdoby.
UsuńKlik dobry:)
OdpowiedzUsuńO, nie! Co to, to nie! Nie znoszę codziennych weneckich tłumów, a co dopiero karnawałowych.
Pozdrawiam serdecznie.
W weneckim tłoku tylko raz krążyłam- to był prawdziwy koszmar. Ale w kilka dni później pojechaliśmy sami i chodziliśmy uliczkami po których żadne wycieczki nie krążą i było naprawdę świetnie. Jest taki jeden moment, za którym nawet jeszcze dziś tęsknię- to chwila, gdy płynąc stateczkiem zaczynasz dostrzegać, że ta linijka na horyzoncie pomaleńku zamienia się w miasto i Wenecja pokazuje swe piękno a odległość ukrywa niedostatki tego widoku- zapleśniałe mury,odpadające tynki.
OdpowiedzUsuńSerdeczności;)
Ja jak Jotka - nie dla mnie to, wrecz im wieksze tlumy to bardziej mnie zniecheca.
OdpowiedzUsuńMy tu mamy podobnie w Nowym Orleanie do ktorego mam blisko i moglabym uczestniczyc kazdego roku ale ignoruje.
Wenecja ? - wlasnie te splesniale budynki, wieczna stechlizna w powietrzu - nigdy wiecej!
Tak jak pisałam wyżej - tylko raz byłam w Wenecji w miejscu, gdzie się zwalają wszystkie wycieczki. A potem zwiedzałam te część Wenecji, gdzie nie ma turystów. Byłam tam pod koniec lipca- upał był niemiłosierny, ale woda w kanałach nie śmierdziała. Mało tego - polazłam na rybny targ i tam nawet rybami nie cuchnęło co mnie bardzo zdziwiło. Natomiast wnerwiały mnie gołębie na Placu Św. Marka - po prostu nie lubię gołębi.
UsuńAnabell - nie ma znaczenia ze sama woda nie smierdzi - niemily zapach pochodzi od tych splesnialych murow i drewna.
UsuńNie wiem czy wiesz ale wyziewy plesni sa bardzo niebezpieczne dla drog oddechowych i napewno sa w powietrzu nad cala Wenecja, wiec chocby sie spacerowalo z dala od kanalow to sie je wdycha.
Pewnie ze jedna wycieczka sie nie otrujesz ale robi to niemile wrazenie i odbiera chec do powrotow.
Wenecja jest mocno przereklamowana, cuchnie z kanalow i jest ekstremalnie droga. Nie dam sie namowic. :)))
OdpowiedzUsuńBo wszystkie wycieczki tylko i wyłącznie lezą do Pałacu Dożów, do Katedry i szwendają się co najwyżej po moście Rialto i karmią gołębie na Placu Świętego Marka, co wg mnie powinno być zabronione.. No to co w tym ciekawego? A my zwiedzaliśmy Wenecję, której nikt nie zwiedza.
UsuńTłumy się kłębią regularnie na Wybrzeżu Słowiańskim, Placu Św. Marka i w Pałacu Dożów oraz okupują Dzwonnicę.I wszystkie kawiarenki w tych okolicach są cholernie drogie- a 700 m dalej- już normalne.
Bylam w Wenecji kilka razy,rowniez zima,nigdy nie czułam "smrodu",owszem jest wyczuwalny zapach ryb,morskiej bryzy, wodorostow, nie zauwazylam tez "legendarnych"komarów.:)
UsuńMnie się Wenecja bardzo podoba,choć mieszkac na stałe bym pewnie nie chciała...zresztą nigdzie poza Polską:)) Nie jadam lodow,ani gofrów..,a ceny kawy,wody,kolacji w knajpce z widokiem na Canale Grande bardzo zbliżone do naszych-polskich:))pozdrawiam serdecznie
Byle odejść nieco dalej od Placu Św. Marka i jest zupełne inaczej. Mnie się podobało,choć było nieco zbyt upalnie jak na mój gust.
UsuńSzczerze? Na karnawał to ja chętnie bym pojechał - do Rio. Zobaczyć na własne oczy tę paradę na sambodromie! Tam przynajmniej ciepło, nie to, co w Wenecji.
OdpowiedzUsuńNie wiem, czy to prawda, ale podobno zwyczaj wkładania masek wziął się stąd, że zetknięto się wtedy z kulturą muzułmańską, w której kobiety zakrywały twarze. Skądkolwiek się wziął, przeobraził się w piękny gatunek sztuki.
Taki świat drogi by zobaczyć roznegliżowane tancerki kręcące pupami i piersiami?. Za nic w świecie- więcej zobaczysz na filmie dokumentalnym- bez tłoku, bez wściekłego upału, smrodu spoconych ciał i dzikiego tłumu.
UsuńA do Wenecji nie należy jeździć w sierpniu - to tradycyjnie wakacyjny miesiąc we Włoszech i ceny wtedy są niebotyczne a tłumy turystów- porażające.
No, ja rozumiem, że te tancerki Cię nie kręcą, ale nie wszyscy tak mają. A gdy człowiek łyknie mojito i poprawi daiquiri, to niestraszny mu zapach spoconych ciał.
UsuńJa w Wenecji byłem w maju - parę lat temu. I uważam, że przesadzają z tym smrodem - ja niczego nie czułem, a "czuch" mam niezły.
Na takim balu nigdy nie byłam no i raczej już nie będę, ale brzmi bardzo interesująco;)
OdpowiedzUsuńJa też nie, ale chyba chciałabym to wszystko obejrzec na "na żywo".
UsuńNigdy nie byłem w Wenecji więc trudno mi ocenić to miejsce. I wszystko wskazuje na to, że nigdy tam nie pojadę.
OdpowiedzUsuńJarek
Jarku- nigdy nie mów "NIGDY"- nie planowałam kiedyś, że zamieszkam w Berlinie a przecież teraz tu mieszkam.
UsuńJa w ogole podziekuje za karnawal:) Nigdy mnie to nie rajcowalo, a presja uczestniczenia w balach oraz Sylwestrach jaka byla w Polsce jeszcze bardziej mi ten przymus obrzydzila. Jak mam ochote tanczyc to nie musze czekac na karnawal ani leciec do Wenecji:)
OdpowiedzUsuńAle tez ze mnie nie tancerka. Owszem ja musze to potrafie, ale zeby sie tym rajcowac to nie dla mnie.
A ja ogromnie zawsze lubiłam tańczyć i mam w swoim życiorysie epizod szkoły baletowej, z której mnie wygnała kontuzja, bo do baletu oprócz chęci i talentu trzeba jeszcze mieć odpowiedni kościec. I nadal lubię tańczyć.
UsuńChciałabym obejrzeć wenecki karnawał z bliska. Nacieszyć się widokiem zamaskowanych ludzi, którzy korzystają ze swojej anonimowości. Wyobrażam sobie bogactwo różnorodnych masek i strojów. Marzenie....
OdpowiedzUsuńJoasieńko, mam podejrzenie, że będąc w środku tego karnawału wcale nie byłybyśmy tak bardzo szczęśliwe- zapewne lepiej by było obejrzeć jakiś dobry film dokumentalny z tego wydarzenia.
UsuńJakoś nigdy nie lubiłam weneckich masek. Nie mam pojęcia czemu. Karnawał mnie omija. Ale wczoraj wpadła przyjaciółka emerytowana już, przyniosła faworki, niebo w gębie. Karnawał to faworki, najlepiej zrobione przez kogoś innego. Ja chwilowo nie potańczę, ale kijkuję radośnie. Polubiłam :) Na tango i pięknych ludzi patrzę, prawie jakbym sama tańczyła :)
OdpowiedzUsuńTu się z Tobą zgodzę- znacznie bardziej wolę bal kostiumowy niż maskowy.Faworki - wieki całe ich nie jadłam a robiłam ze 20 lat temu. Kijkowanie dobre jest, nic dziwnego, że polubiłaś. A na parę Achaval i Suaerez mogę patrzeć "na okrągło"- tańczą cudownie.
UsuńTak, karnawał trwa i staram się z niego korzystać:-) Nie wiem dlaczego ale ten wenecki karnawał jakoś nie był i nie jest moim marzeniem i nie wybieram się na niego. Może dużo tracę i będę kiedyś żałować ale... trudno:-) Kilka lat temu byłam na karnawale w Santa Cruz na Teneryfie i bardzo, bardzo mi się podobało! Było 'prawie' jak w Rio;-) Wyszalałam się i wspominam go do dzisiaj.
OdpowiedzUsuń'Kocia łepetynka' jako zdeklarowanej kociarze podoba mi się najbardziej:-)
Pozdrawiam serdecznie, Anabell.
Należę do tych, które nie przepadają za tłumem i zupełnie mi wystarcza obejrzenie każdego karnawału na filmie dokumentalnym. Nie wiem czy dobrze bym się czuła nocą w niezbyt trzeźwym, zamaskowanym tłumie.
UsuńNajbardziej z tego wszystkiego podobają mi się maseczki weneckie, potrafią być naprawdę cudowne :) Jak niektóre komentatorki, ja także nie lubię tłumów więc odpuszczę sobie bal. Ale post przeczytałam z przyjemnością. Dobry pomysł, Aniu
OdpowiedzUsuńNiektóre maseczki są naprawdę b. ładne.A co do udziału(mojego) w takiej imprezie - organicznie unikam tłumów i różnego rodzaju masowych imprez. Gdy córka zaprosiła nas na stadion Olimpijski Berlinie na oglądanie mistrzostw Europy w Lekkiej Atletyce musiałam bardzo nad sobą popracować by tam pojechać, siedzieć a potem w tym tłumie ludzi wracać- było nas nieco ponad 60 tys. osób.
UsuńSzczerze mówiąc Annabell nigdy nie bawiłam się jeszcze tak naprawdę w karnawale, jakoś brakowało do tego odpowiednio zabawowego towarzystwa. Ale gdybym wybrała się do Wenecji koniecznie zakupiłabym taką kocią maseczkę :), piękna jest!
OdpowiedzUsuńMnie się zdarzyło zaliczyć kilka dużych bali karnawałowych- np. sylwestrowy w Radzie Ministrów, jakiś oficjalny w PKiN i średnio dobry w Instytucie Lotnictwa, jakiś w klubie Legii i w Klubie Oficerskim przy Al.Niepodległości. Ale i tak około 2 w nocy moim jedynym marzeniem było moje własne, wygodne łóżeczko i sen. Pominę pomniejsze bale w klubach studenckich typu Stodoła czy też Medyk.
UsuńMaseczki karnawałowe można kupić w Wenecji jak rok długi- to typowo pamiątkowe wyroby.
Cały karnawał bawię się w operze. Właściwie nie ma weekendu abym nie był na przedstawieniu. Ma to tę zaletę, że nie muszę myśleć o maskach, czasami mają je śpiewacy lub baletnice. W moim wieku na taniec lepiej patrzeć niż brać w nim czynny udział. Wczoraj (weekend zaczyna się w czwartki ;) ) byłem na „Napoju miłosnym” – rewelacja.
OdpowiedzUsuńDobrze, że masz grono znajomych o tych samych zainteresowaniach. Obawiam się, że ja to bym już nie wzięła udziału w żadnym balu, no ale powspominać można- nie jest to meczące doznanie.
UsuńPodobno w tym roku to do Wenecji tak dużo nie przyjeżdża turystów to i karnawał będzie chyba skromniejszy, mniejszy.... Serdeczne pozdrowienia znad sztalug malarskich przesyła Krysia
OdpowiedzUsuńAle nawet ta zmniejszona liczba turystów zabija swą obecnością miasto. Karnawał Wenecki nawet gdy będzie nieco skromniejszy to i tak będzie tam tłoczno.
UsuńDzięki za wspomnieniowy opis. Zachęcasz, kusisz, i kto wie...
OdpowiedzUsuńTo musisz się pospieszyć- Wenecja tonie, Wenecja się rozpada.
UsuńChyba teraz to nie ma specjalnie możliwości takich, bo od sierpnia Babcia jest leżąca. Więc wszelkie sprawy związane z jakąś diagnostyką w stronę Alzhaimera raczej odpada. No chyba, że do domu przyjdzie specjalista jakiś.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
Oj, to niedobrze, że leży.Wątpię, by jakiś specjalista ruszył tyłek i przyszedł do domu- no chyba że za jakieś niebotyczne pieniądze.
UsuńHa ha !!! Nigdy nie byłam w Wenecji. Natomiast oglądałam reportaż o tym, że niedługo tej Wenecji może nie być, gdyż ciągle podnosi się poziom wód przez napływające wielkie statki z turystami. W związku z tym bardzo niszczeją fundamenty budynków.
OdpowiedzUsuńFundamenty to pestka- tak naprawdę to niszczeją i kruszeją mury do III piętra włącznie tych domów stojących praktycznie w wodzie. Słona wilgoć kruszy cegły, można taką cegłę skruszyć bez wysiłku palcami. Tak naprawdę to nie powinno się dopuszczać do Wenecji ani takich hord turystów ani pozwolić na dopływanie do niej tych turystycznych olbrzymich wycieczkowców.
UsuńNigdy nie byłam w Wenecji, czego żałuję, a teraz to już mam za daleko. Na karnawał bym sie nie wybrała, bo nie znoszę tłumów, ale obejrzeć w telewizji - czemu nie? A maseczki - przepiękne!
OdpowiedzUsuńW Wenecji jeszcze zdążyłam być, ale na karnawał to bym nie pojechała- nie lubię i boję się tłumów.I wolę często coś obejrzeć tylko na filmie niż "na żywo".
UsuńJa sie wybieram u nas w Trieste na bal przebierancow za trzy tygodnie, tematem sa super bohaterowie, Wlosi lubia sie bawic jak dzieci :)
OdpowiedzUsuńTo napisz potem trochę o tym balu przebierańców.
UsuńNie dla mnie w tym roku karnawal, ale kocia maseczka cudna! I karnawal tez uwielbiam i jeszcze kiedys zatancze...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Anabell
Kitty, na pewno jeszcze zatańczysz. Ci co odeszli z całą pewnością nie chcą byśmy się umartwiali z tego powodu latami.
UsuńMiłego;)
Wenecki karnawal ma w sobie cos tajemniczego, a te maski, to juz w ogóle kocham! Mialam kiedys jedna, porcelanowa, niestety stlukla mi sie przy jakims remoncie...
OdpowiedzUsuńRio z piórkiem doopce to inna liga, ale tez chetnie obejrze :D
Też mam jedną porcelanową, ale tak naprawdę nigdzie mi nie pasuje, ale kto wie? - może ją umieszczę w kuchni?
Usuń