No chyba tak, bo pada deszcz. I temperatura spadła do 18 stopni. Aż sfotografowałam ten opad:
Gdy powiększycie zdjęcie to zobaczycie, że pada.
No i widać na zaparkowanym na dole samochodzie, że są na nim krople deszczu. Radość co prawda wielka, ale........szalenie krótka. Padało może 15 minut i ......zza chmur, po raz pierwszy dziś wyszło jednak słońce. Więc chyba jednak dociągnie temperatura do przewidywanych na dziś 27 stopni, ale może jeszcze popada - prognoza przewiduje opady i burze. A tu się jakoś dziwnie często te prognozy sprawdzają.
W Niemczech zaczyna brakować.........papierosów. Bo brak jest z powodu wojny papieru na opakowania zbiorcze. Fajnie, nie moje zmartwienie, nie palę.
Przy okazji podaję( bo to okres urlopowy)- do Niemiec wolno wwieźć do 800 sztuk papierosów, lub 400 cygaretek, lub 200 sztuk cygar, lub 1 kg tytoniu i trzeba posiadać przy sobie dowód zakupu onych oraz udowodnić, że to na własny użytek. Niestety nie napisali w jaki sposób to można udowodnić, ale podejrzewam, że jeżeli ktoś wpada na trzy dni i nie ma tu zameldowania (zameldować się należy w ciągu 2 tygodni) to mu towar skonfiskują albo walna potężna karę.
Wakacje, a koronawisus ma się kwitnąco, więc jeśli jedziecie gdzieś w Europę sprawdźcie jakie są wymagania, bo wiele krajów wpuszcza turystów w ramach zasady 3G. W wielu krajach obowiązują maseczki w komunikacji publicznej a Włosi, których obecnie nęka mutant Omikron sugerują by nosić maseczki wszędzie tam, gdzie jest tłok, łącznie z plażą.
Przeprowadziłam sobie test, czy aby już nie zniemczyłam się za bardzo po 4 pełnych latach mieszkania tutaj- wyszło mi że nie, bo : w dalszym ciągu niemiecki dla mnie = chiński, a w kwestii pięciu ulubionych niemieckich potraw też odpadam w przedbiegach, bo: nadal piwo nie jest moim ulubionym napojem, pieczywo - nie jem, bom bezglutenowa wciąż, kiełbasa - nie jadam, nigdy nie lubiłam, szparagi - nie jadam, też nigdy nie jadałam, tort Szwarcwaldzki - nie jem słodyczy, chociaż lubię połączenie wiśni z czekoladą. Tyle tylko, że ja tu jeszcze nigdy nie widziałam WIŚNI! Więc jem samą czekoladę.
Znów się u mnie chmurzy i na pasku wyczytałam : wkrótce deszcz! Hurrra!!!!!!
I miłego weekendu Wszystkim życzę!!!
Piwa nie piję, kiełbasę czasem jadam, pieczywo codziennie, szparagów nigdy w ustach nie miałem, a torcik szwarcwaldzki to dla mnie kosmici.
OdpowiedzUsuńMogę Ci przybliżyć ten szwarcwaldzki tort - to po prostu czekoladowe, biszkoptowe ciasto nasączone najlepiej likierem wiśniowym, przełożone bitą śmietaną i masą z wiśni. Roboty przy tym od metra, więc ja sobie to upraszczam - po prostu maczam wiśnie w rozpuszczonej gorzkiej czekoladzie. Wierz mi - niebo w dziobie. Tyle tylko, że tu jeszcze ani razu nie widziałam w handlu wiśni.
UsuńCiasto preferuję bez alkoholu, zawsze mnie mdli po takim cieście.
UsuńU mnie właśnie grzmi, ale deszczu mało, choć w nocy lało nieźle.
OdpowiedzUsuńDo innych krajów nie wybieram się, może tylko do Czech blisko granicy. Niemiecka kuchnia tez nie dla mnie...
Z czystym sumieniem polecam Słowację, tyle tylko, że ona jest w strefie euro. A w Słowacji, dla tych co lubią dużo wrażeń polecam Słowacki Raj. Po prostu wrzuć w wyszukiwarkę frazę "Słowacki Raj". A w Pradze to ostatnio nie było "knedliczków" o czym mi doniosła osoba, która stamtąd w ub. miesiącu wróciła.
UsuńSłowację trochę znam, natomiast tamtejsza kuchnia, jak i czeska to tez nie mój klimat...
UsuńNa Słowacji , w rejonie Wysokich Tatr kiedyś serwowali pychotę w postaci malutkich kluseczek z bryndzy, gotowanych kartofli i mąki. Kilka razy wakacje tam spędzaliśmy lub jeździliśmy tam na całe dnie będąc w Zakopanem.
UsuńA to ja tez jeszcze sie nie zgermanizowalam. Szparagi sa ohydne, raz na poczatku sprobowalam i zupelnie mnie nie zachwycily. Piwo czasem wypije, kiedy upaly daja sie we znaki, kielbasa niemiecka to nastepna ohyda, pieczywo lubie, a torcik szwarcwaldzki uwielbiam. To co, jesli tak niekompletnie? Aaa, po niemiecku troche dukam :)))
OdpowiedzUsuńZapomnialam napisac o pogodzie, caly czas mamy 18-20 stopni i padalo dosc dlugo. Dzis mialam dzien kuchenny, gotowalam i pieklam, wiec pogoda mi sprzyjala po wczorajszym skwarze, ktory mnie o malo nie zabil.
UsuńTeż pluję szparagami. Ale co się dziwić, skoro ja kalafior jadam tylko w postaci surowej? U mnie dziś nawet drugi raz padało, ale krótko i nie tak mocno. Mam teraz 16 stopni.
UsuńTaaa, jakoś mowę mi odejmuje ostatnio i głównie po niemiecku używam słów: tak, nie, nie mówię po niemiecku. Muszę się jeszcze nauczyć zwrotu:"mam sklerozę, niemiecki za trudna języka".
Anuś - przekaż Mamusi, moje życzenia- przede wszystkim zdrowia i zadowolenia, że jest tu, z Wami, a nie tam.
Kuchnia pewnie zależy od regionu. Ta w okolicach Stuttgartu jest wręcz okropna. Wciąż wcinają tylko pieczone parówy w śmierdzącym sosie, z podsmażanymi ziemniakami. I jeszcze uważają to za rarytas! I zawsze jedzą obfity obiad wieczorem, kiedy ja już na jedzenie nie mogę patrzeć.
OdpowiedzUsuńJeśli idzie o kuchnię to Berlin jest wielce międzynarodowy- poza tym sporo tu knajpek serwujących kuchnię śródziemnomorską.W ogóle Berlin bardzo się różni pod wieloma względami od innych miast. Nie jadam parówek, nad Wisłą też nie jadłam. Czasem kupuję kabanosy albo mini salami. A na gorąco to najczęściej robię coś z kurczaka ewentualnie kotlet schabowy. Jeśli do tego robię frytki to z batatów, a najczęściej jem do mięsa tylko jakieś surowe warzywo ewentualnie ryż lub makaron z ciecierzycy lub soczewicy. Usiłuję jeść to co wymaga ode mnie minimum nakładu pracy a do tego jest bezglutenowe. Ja też jem obiadokolację. Rano śniadanie, potem około 14,00 lunch np. w postaci bananów a około 20,00 obiadokolację.
UsuńPo takiej obiadokolacji miałbym nockę z głowy. Pozwalam sobie czasem na drobną, lekką przekąskę o 19:00 - potem już nic. Każdy obfitszy posiłek po tej godzinie muszę w nocy odpokutować.
UsuńWeź poprawkę na to, że jem około godz. 20,00 ale spać idę pomiędzy godz. 24,00 a 1,00. Poza tym z reguły moja obiado kolacja jest nieduża i nisko węglowodanowa. Poza tym jestem żywieniowo monotematyczna- śniadanie od 4 lat zawsze takie samo: jogurt grecki naturalny+ łyżeczka kurkumy + łyżeczka cynamonu+ łyżeczka imbiru +3 łyżki stołowe płatków owsianych, surowych. W te upały lunch to banany (wszak od małpy pochodzę) a obiado - kolacja to jakieś mięso (często na zimno) +jakaś surowa zielenina.
UsuńCzasem, co dwa albo trzygodnie, chodzimy do niemieckiej restauracji gdzie mozna zjesc kotlety albo kotletowe mieso w sosie grzybowym. Ta restauracja jest "niemiecka" tylko z nazwy bo typowo niemieckich potraw tam wcale nie serwuja a jesli to tak zmodyfikowane ze w niczym nie przypominaja orginalu. Ale skoro nam chodzi o kotlety to cel spelniony. Poza tym odbywaja sie October Fest w pazdzierniku, mocno podlewane niemieckim piwem. Z moich obserwacji wynika ze w naszym miescie i stanie europejskich restauracji jest bardzo malo, za to kroluja azjatyckie i poludniowoamerykanskie. Albo "wyspiarskie", np thajlandzkie.
OdpowiedzUsuńNie gardze szparagami, lubie je a naczesciej jadam w postaci zrobionych na parze, chociaz bardziej lubie broccoli. Sprawa osobistego smaku - jeszcze nie spotkalam czlowieka ktory by lubial wszystko to co inni. Bardzo rzadko dostaje natchnienia by sobie ugotowac cos polskiego, jak w niczym innym jestem kuchennym leniwcem.
U nas panoszy sie BA.5, jedna z kilku odmian Omicron. Bardzo duzo ludzi to lapie chociaz nie choruja ciezko, w szpitalach laduje niewielu.
Nie widzielismy deszczu ze trzy tygodnie a moze dluzej, majac przy tym codziennie 40St C, z tym ze odczuwalne jest jeszcze wyzsze. Co nie jest podlewane spryskiwaczami to wyglada na zdechle, zwlaszcza trawa. Co najgorsze prognoza deszczu nie przewiduje.
Dobrego weekendu zycze.
Weekenduję się w domu, jutro znów ma być 30, oczywiście też przesiedzę w domu. Jedyne polskie jedzenie, które "kultywuję" to kiszone ogórki, które sama robię. Czasem kupuję kabanosy, ale wcale nie polskie, a....tureckie. Bardzo smaczne.Zimą robię co jakiś czas bigos no i pasztet. Poza tym nie da się ukryć, że w Polsce wcale typowej polskiej kuchni nie prowadziłam.Chyba wszystkie inne, bo i chińskie dania i indyjskie i meksykańskie. Tu mnóstwo zachorowań z powodu tej właśnie odmiany Omikronu. Z tego co ogłosili to jesienią będzie tu dostępna 4 dawka szczepionki, właśnie uwzględniająca Omikron. I zaszczepię się, jako że jestem w grupie podwyższonego ryzyka. Przeciw zwykłej grypie też się zaszczepię, jak co roku.
UsuńSerdeczności;)
piwo... jeśli już jakiś alkohol, to najchętniej piwo... byle to było piwo, a nie jakiś sieciowy wynalazek, w którym jest mnóstwo chemii, a piwa najmniej...
OdpowiedzUsuńpieczywo... głównie lub wręcz prawie wyłącznie ciemne i jak najwięcej paszy dla drobiu w składzie, czyli ziaren wszelakich...
kiełbasa... to zależy jaka, jednak w ogólnym bilansie wolę sushi...
szparagi... nawet chętnie...
na koniec słodycze... bardzo niewiele... na pierwszym miejscu w rankingu czekolada z nadzieniem miętowym lub biała cytrynowa...
...
po co palić, skoro można wapować "elektryki"... tak, wapować, elektryków się nie pali... polityka redukcji szkód to się nazywa...
ale sam przepis zaiste niecywilizowany, bo to państwo powinno udowodnić podróżnemu, że wwozi produkty tytoniowe nie na własny użytek...
...
aha, jeszcze ten język niemiecki... prawie wcale go nie znam, tak szkicowo jedynie... fajnie pasuje brzmieniowo do niektórych gatunków muzy: np. kapela Rammstein /industrial metal/ lub Toxoplasma /hard core punk/... ale do rapu, czy reggae to raczej porażka...
...
no, i maseczki... zakładam (lub nie) kierując się intuicją, a nie przepisami... ostatnio w przychodni lekarskiej byłem jedyny, ale stadny konformizm zawsze był mi obcy...
p.jzns :)
Zupełnie nie łapię niemieckiego -ongiś uczyłam się w szkole łaciny i rosyjskiego i francuskiego. Jakoś nie mam problemu z włoskim lub hiszpańskim, ale brzmienie niemieckiego mnie "poraża" i trudno mi nawet wymówić większość słów. No więc sterczę wciąż w słowniku i zero postępów. A poza tym jestem stara i mam sklerozę. Teraz tu kto chce to nosi maseczkę w sklepie (mam na myśli klientów), zapewne, jeśli znów podskoczy zachorowalność to personel będzie nosił obowiązkowo. W każdym razie maseczkę mam ze sobą zawsze.
UsuńMiłego;)
Chciałabym coś mądrego napisać ale mnie pewnie znowu wyrzuci....
UsuńNie wyrzuciło? To pewnie w nocy wyrzuci!!!!
OdpowiedzUsuńPomału dostaję wścieklizny - czasem mogę komentować na innych blogach jak zwykle, jako anabell (oczywiście wpierw i tak muszę wejść na inną przeglądarkę), ale u niektórych notorycznie jestem jako "anonim". No zgłupieć przyjdzie od tego wszystkiego. Najśmieszniejsze z tego wszystkiego jest to, że te wszystkie blogi na których mam problemy z komentarzami to są blogi bloggerowskie. Już mnie to męczy.
UsuńDziś mam przyzwoitą temperaturę- 22 stopnie i czasami słońce.
Jak masz ochotę to zajrzyj do mnie bo byłam w Muzeum Karykatury
UsuńMój niemiecki to dziwna sprawa. Uczyłem się trzy lata w gimnazjum, umiem dosłownie ze cztery zdania złożyć. Jednak jak czasem widzę coś napisane po niemiecku to jestem w stanie sobie wszystko w miarę złożyć w całość i przełożyć na polski. Jakim cudem, nie wiem.
OdpowiedzUsuńCo do kuchni niemieckiej (czy może szerzej krajów niemieckojęzycznych) to jak na razie najbardziej smakował mi ryż z kurczakiem z dodatkiem ananasa w jednym z hoteli w Austrii. :)
Doczekałem się deszczu. I ochłodzenia. Dwie rzeczy wymarzone latem się dziś zaczęły dziać.
:) Niektórzy panowie to nadal jak myśliwi, muszą wiele udowadniać otoczeniu. I stąd te zgony nadmiarowe względem pań. Plus różne mniejsze kwestie jak np. chodzenie na badania, do lekarzy.
Pozdrawiam!
https://mozaikarzeczywistosci.blogspot.com
Ananas świetnie komponuje się z mięsem , ale nie jest to w żadnym wypadku kuchnia niemiecka. W tej chwili kuchnie stricte regionalne są rzadkością- jednak przepływ informacji i przepływ turystów spowodował, że wiele przepisów stało się przepisami międzynarodowymi. W Austrii to mi smakowało coś pośredniego pomiędzy jajecznicą a omletem.
UsuńSerdeczności;)
U mnie rzesiscie dzisiaj w nocy padalo. Nie jest u nas az tak goraco, ale duchota jakas taka nieprzyjemna, meczaca i oslabiajaca.
OdpowiedzUsuńU mnie właśnie w tej chwili przestało padać, ale sądząc po stanie podwórka zaczęło zapewne padać dopiero nad ranem. W tech chwili jest u mnie tylko 13 stopni, niemal zamarzłam gdy wyszłam na balkon.;)
Usuń