czyli z serem pleśniowym i oliwkami.
Gdy jadłam je po raz pierwszy to byłam wielce zasmucona, że wypadło
tylko po 1 muffince na osobę. I oczywiście wyżebrałam od pani domu
przepis.
Składniki:
10 dag sera pleśniowego, np. camembert,
100 ml śmietany,
3 jajka,
2 łyżeczki proszku do pieczenia,
130 dag mąki pszennej,
4 dag wydrylowanych zielonych oliwek ( ja dałam czarne),
szczypta soli i pieprzu.
Przygotowanie:
Z sera odkroić skórkę, pokroić go w kostkę i odstawić na 1 godzinę.
W międzyczasie pokroić oliwki na drobne kawałki.
Po godzinie dodać do sera śmietanę i rozetrzeć ser ze śmietaną na
gładką masę. Wbić jajka i ponownie rozmieszać.
Mąkę wymieszać z proszkiem do pieczenia, solą i pieprzem.
Wsypać ją do miski z serem i jajkami, dodać oliwki.
Wszystko razem wymieszać. Nakładać do specjalnej blaszki na
muffinki, lub do pergaminowych foremek.
Wypełniać każdą foremkę do3/4 wysokości. Masy jest na 12 muffinek.
Wstawiamy do nagrzanego piekarnika, pieczemy 20-25 minut
w temperaturze 200 stopni.
Można podawać na ciepło lub zimno.
*****
I obiecana zupa indiańska dla 6 Indian:
680 g pokruszonych orzechów laskowych,
1 duża posiekana drobno cebula cukrowa,
6 szklanek bulionu (może być warzywny), czyli 6 x 250 ml
1 łyżka soli, (płaska)
3 łyżki posiekanej natki pietruszki,
szczypta pieprzu.
Składniki wrzucamy/wlewamy do garnka i gotujemy na małym
ogniu (jak rosół) przez 1,5 godziny. Po ugotowaniu miksujemy
dokładnie, podajemy z grzankami lub groszkiem ptysiowym.
O kurcze:)))))Mam takich czerwonoskórych (od mrozu) dwoje, a i ta najstarsza squaw też chętnie zje pożywną zupkę z orzechami. Fajne przepisy :)
OdpowiedzUsuńJa tę zupkę to bym mogła jeść codziennie, uwielbiam orzechy laskowe.Pewnie po miesiącu jedzenia przybyłoby mi kilka kg.
OdpowiedzUsuńA te muffinki są przepyszne na ciepło, do barszczu czerwonego. I też raczej pożywne:)))
Miłego, ;)
Przepis na maffinki brzmi bardzo smacznie, moze zrobie je na Wigilie.
OdpowiedzUsuńDzieki Anabell:)
Ataner, oczywiście im ser lepszy gatunkowo tym lepiej, ale ja robię ze zwykłym camembertem i też dobre. I właściwie jak to z muffinkami, roboty niewiele.
UsuńMiłego, ;)
Muffinki wytrawne, jakoś mi się tak nie kojarzą,
OdpowiedzUsuńale wolę takie od słodkich :-)))
No właśnie, tak jakby nazwa muffinki była zarezerwowana dla ciastek słodkich. Generalnie lubię wszystkie muffinki, bo one są takie nieskomplikowane w robieniu - wiesz, zawsze ze mnie leń wychodzi na wierzch.:)))
UsuńMiłego, ;)
Nie jadlam... moze sprobuje zrobic...
OdpowiedzUsuńSerdecznosci
Judith
Judith, jedno i drugie mocno pro-zdrowotne. Orzechy laskowe to wszak magnez a cebula obniża ciśnienie, no a muffinki są bez cukru, za to maja oliwki. Wiesz, jak każdy łakomczuch dorabiam do praktyki teorię:)))) o i roboty przy tym niewiele.
UsuńMiłego, ;)
Zupa mnie zaciekawiła, orzechowej jeszcze nie jadłam.
OdpowiedzUsuńZgago, jeśli lubisz orzechy laskowe to koniecznie spróbuj. Oczywiście przepis można dostosować do mniejszej ilości Indian przy stole:))))
UsuńMiłego, ;)
Klik dobry:)
OdpowiedzUsuńAnabell, zaciekawiło mnie, o co chodzi w tym odstawieniu na godzinę pokrojonego sera? To ma jakiś zasadniczy wpływ na jakość/smak tych muffinek?
Pozdrawiam serdecznie.
alEllu, po prostu ten ser musi trochę zmięknąć, żeby go łatwiej rozpaćkać ze śmietaną.
UsuńMiłego, ;)
Proponuję powołać komisję sejmową i wyjaśnić, skąd Indianie brali pieprz! ;) Tylko błagam, nie mów, że z Indii!
OdpowiedzUsuńOni mieli pieprz cayenne, czyli pieprz otrzymywany z papryki, która jest bliską krewniaczką tej rosnącej w Meksyku. Czarnego pieprzu nie znali. Ale my znamy:))) I chyba my długo z kolei nie znaliśmy pieprzu cayenne.
UsuńMiłego, ;)
mmmm Anabell kusisz ;) Koniecznie muszę zrobić te muffiny :* Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuńUlla, zrób, szybko się robi, równie szybko zjada:)))
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
muffiny sobie "udomowię" :))
OdpowiedzUsuńKoniecznie, one się łatwo oswajają:))))
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
Po prostu uwielbiam jak dajesz tutaj swoje wypróbowane przepisy. Zawsze są to znakomite, proste, ale wyrafinowane smaki. Mufinki jeszcze przed spróbowaniem nakręcają wyobraźnię, pod warunkiem, że jest się entuzjastą ( tak jak ja) serów pleśniowych, czyli śmierduchów. Pozdrówka z podziękowaniami za przepis.
OdpowiedzUsuńJoasinko, camembert akurat mało zapachowy, więc jeśli ktoś nie jest miłośnikiem tych mocno aromatycznych też je zje z przyjemnością. Ja dałam oliwki czarne, bo bardziej je lubię a poza tym one są zawsze w mniej słonej zalewie, a to już ukłon w stronę niewydolnych nerek mego ślubnego.
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)