drewniana rzezba

drewniana rzezba

środa, 10 września 2014

Coś dłubię

Wiem, wiem, za bardzo pracowita to  nie jestem. Ale czasami coś "udłubię".

Tym razem opakowałam szklany kaboszon. Praca ekspresowa, bo zrobienie
tego opakowania zajęło mi 40 minut, a razem ze zrobieniem "sznurka"-
raptem godzinę.

Obejrzałam na You Tube tutorial - miła pani pokazywała jak "ubrac"
kaboszonki techniką sutażu. I nawet nie macie pojęcia jak się bardzo
podbudowałam. Bo tej pani, podobnie jak mnie, też co jakiś czas wszystko
wypadało z ręki. I tak się tym podbudowałam, że zrobiłam następny wisior.
Ale ten wykończyłam tak jak wszystkie wisiory, które robię techniką haftu
koralikowego- czyli spód jest wykończony skórką i obrębiony koralikami.

Tym razem główny kaboszon jest akrylowy a do tego jest 7 kuleczek
obsydianowych. W naturze wygląda ładniej.


15 komentarzy:

  1. Ten niebieski mi sie podoba, za zielenią nie przepadam..
    Nie pasuje mi o prostu..ten kolor...

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja też nie przepadam za taką zielenią- dla mnie zbyt jaskrawa, ale to tylko wprawka, więc właściwie kolor obojętny.
    Miłego, ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. A mnie i niebieski, i ten zielony podobają się bardzo. W dalszym ciągu stwierdzam, że robienie biżuterii to nie dla mnie zajęcie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie zaczęłam robic dla siebie tunikę z cieniutkiej włóczki z mieszanki wełny i akrylu. Włóczka cienizna, 10dag to 800metrów. Ciekawe ile lat będę to robiła? Od dawna szukam czegoś gotowego cienkiego i ciepłego ale nie ma, więc muszę sama udziergac.Ciepłe będzie, bo to wełna z akrylem, po połowie.
      Jaskółeczko, masz zdolne ręce, z pewnością zrobiłabyś biżuterię, a zwłaszcza coś jak to niebieskie- to najprostszy pod słońcem ścieg koralikowy, znany od 2000 lat albo i dłużej. Splatanie koralików to najstarsza pod Słońcem forma biżuterii, o czym świadczą wykopaliska.
      Miłego, ;)

      Usuń
  4. Jak na wprawkę , to całkiem ładnie Ci to wyszło. Sutasz to nie moja bajka, więc tym bardziej podziwiam Twoje początki. Tak trzymaj, powodzenia, czekam na następne piękności. Pozdrawiam serdecznie !!!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak naprawdę to mnie zrobienie każdego takiego wisiorka kosztuje mnóstwo nerwów i czasu. Bo to jednak również i nie moja bajka.
      Wpierw nie mogę wpaśc na pomysł co to ma byc, potem wszystko mi się (dosłownie) z rąk wymyka, tracę mnóstwo czasu, a efekt, jak widac, wątpliwej urody. A może ja po prostu nie lubię takiej biżuterii???
      Teraz długo chyba nic nie będzie, bo sweter dziergam.
      Miłego, ;)

      Usuń
  5. Aniu, z wypiekami na twarzy czytałam wstecz wszystkie zaległości na tym blogu. Tak długo tu nie byłam, że mi wstyd. U siebie jeszcze nie piszę, wciąż nie mam kiedy, nie mam nastroju, albo czekam na opis PO fakcie, bo nie mogę opisać PRZED. Nie komentuję już po kolei, bo noc mnie goni. Najmilszego!
    ps. mam od dwóch dni przecudnej urody ozdobę na sobie, zrobioną Twoimi łapkami. Robi wrażenie na każdym (bardzo to lubię)....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Joasiu, przeciez wiem, że jeśli mnie nie czytasz, to znaczy, że znów doba u Ciebie za krótka co najmniej o 12 godzin.
      Cieszę się, że nosisz, tym razem chyba to ten "bumerangowy kształt'?
      Jest leciutki. Jeszcze coś czeka na Ciebie, robocza nazwa to "fale Dunaju".
      Buziaki;)

      Usuń
  6. Nie wiem czemu, ale skojarzyło mi się z "Seksmisją" - O, to zielone bardzo ładne, pięć, a nawet sześć!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Coś w tym jest - ten pierwszy wisior taki jakiś "techniczny" w kształcie. Ale świetnie się go nosi, bo jest lekki.
      Miłego, ;)

      Usuń
  7. ...oba pinkne chociaż pierwszy kolorem bliższy memu mła...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zabawne,mnie też ten niebieski bliższy.
      Miłego,;)

      Usuń
  8. Oba ładne, a w ogóle dłubanina godna pochwały. Gdyby więcej kobitek się czymś takim zajmowało zamiast marudzić i stękać... Nie byłoby weselej i ładniej wkoło|?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Takie "dłubanie" pozwala skupic uwagę na czymś innym niż własne dolegliwości, których wraz z narastającą liczbą lat w metryce nam przybywa.Wiele, wiele lat temu odkryto zbawienny wpływ terapii manualnej na człowieka- "zapisywano" pacjentom, bez względu na płec, a to haft krzyżykowy, a to tworzenie figurek różnych z gliny, rzezbienie, a nawet dzierganie na drutach lub szydełkowanie. Mamy kolegę, który w wieku 11 lat stracił w katastrofie kolejowej nogę- musieli amputowac ją tuż poniżej pachwiny. W ramach rehabilitacji musiał wyszywac krzyżykami różne makatki.Dziś twierdzi, że tylko dzięki tej terapii nie popełnił samobójstwa. A jest naprawdę świetnym facetem, nigdy nie narzeka i nie epatuje otoczenia tym, że jest poważnie okaleczony.
      Miłego, ;)

      Usuń
  9. Śliczny niebieski. Nigdy nie robiłam nic z koralików ale pewno zajęłoby mi to cały dzień, a Tobie poszło ekspresowo. Podziwiam:)))

    OdpowiedzUsuń