Właśnie dziś jest Dzień Kubusia Puchatka.
Kubusia Puchatka poznałam gdy byłam juz nastolatką - po prostu gdy byłam
w wieku, w którym większość dzieci poznawała Puchatka, czytałam zupełnie inne książki - nie da się ukryć, że nie zawsze były to lektury stosowne do wieku sześcio, siedmiolatki.
Na szóste urodziny załapałam w prezencie "Krzyżaków". Przerwałam więc
lekturę libretta operetki "Kraina Uśmiechu" i zabrałam się za "Krzyżaków".
Akurat byłam znów na coś tam chora i polegiwałam w łóżku, a że były
to czasy, gdy książek dla dzieci było mało i domowy zapas już wyczerpałam,
czytałam libretta kilku operetek oraz opery "Carmen".
Przy czytaniu libretta "Carmen" spłakałam się jak bóbr, czytając libretto
"Krainy Uśmiechu" usiłowałam śpiewać.
Niewątpliwie prezent w postaci "Krzyżaków" spadł nieomal z nieba.
Czytałam namiętnie, wszystko bardzo mi się podobało aż do sceny gdy
Zbyszko miał być stracony. W tym momencie rozryczałam się i odłożyłam
książkę z wielkim impetem.
Gdy do pokoju weszła babcia i zobaczyła, że książka leży na podłodze,
zapytała dlaczego już nie czytam.
"Bo nudna"- skłamałam i wróciłam do lektury libretta.
Dwa dni pózniej postanowiłam zajrzeć na koniec Krzyżaków i....gdy tylko
załapałam,że Zbyszko nadal żyje, wróciłam do lektury.
Poza tym nałogowo podczytywałam książki, które mój dziadek wypożyczał dla siebie z biblioteki.
Tym sposobem przeczytałam między innymi "Dittę" i "Na Zachodzie bez zmian".
O ile Ditta bardzo mi się podobała, to Remarque zrobił na mnie złe wrażenie-
nie mogłam pojąć jak można czytać "takie nudy".
Ale za to bardzo lubiłam czytać Encyklopedię Guttenberga.
Kubusia Puchatka pokochałam od pierwszego czytania.
Do dziś pamiętam, że zarwałam wigilijną noc, by przeczytać Obie części
opowieści o Kubusiu Puchatku.
I wiecie co? Do dziś cytujemy z córką niektóre dialogi Kubusia i jego
przyjaciół. Widocznie miłość do Kubusia Puchatka moja córka przejęła
genetycznie.
A teraz kilka moich ulubionych mądrości Kubusiowych:
Jedna z twoich łapek jest prawa- kiedy ustalisz która,możesz być pewien,
że druga jest lewa.
Dla niewykształconych "A" to tylko trzy patyki.
Jako Miś o Bardzo Małym Rozumku, pamiętaj, że rzecz, która przedstawia
się dorzecznie w twoim łebku, może wyglądać mniej dorzecznie poza nim.
Ci, którzy są Mądrzy i mają Mózgi, nigdy niczego nie rozumieją.
Robić NIC to ważna sprawa, bo można chodzić sobie i przysłuchiwać się
wszystkiemu, co można usłyszeć i o nic się nie martwić.
No to ja właśnie idę robić NIC.
A ja idę czytać choć nie Kubusia Puchatka tylko kryminał,w których to kryminałach nadzwyczajnie gustuję ;)Ale Kubusia też kocham:))
OdpowiedzUsuńKiedyś czytałam sporo kryminałów. Ostatnio wpadł mi w ręce jakiś skandynawski kryminał , który bardzie przypominał studium psychologiczne całkowitego zboczeńca, którego nie rajcowało "zwykłe"morderstwo i w końcu zniechęcona nie dokończyłam książki, bo opisy przyprawiały mnie o mdłości.
UsuńMiłego, ;)
Bardzo lubię Kubusia, jeszcze bardziej Alicję. A Małego Księcia zupełnie nie.
OdpowiedzUsuńPodzielam Twoje "lubienie". Zawsze uważałam, że Mały Książę chyba zbyt mocno odzwierciedlał stan psychiczny jego autora i przez to był dla mnie dość męczący.A Kubusia Puchatka powinien przeczytać każdy rodzic nim jego dziecię ukończy 2 lata. Tak naprawdę to jest książeczka dla dorosłych o dzieciach, o ich świecie.
UsuńPrzypomniałaś mi, że jedną z moich ulubionych lektur w dzieciństwie był ,,Przewodnik operowy''...
OdpowiedzUsuńMiałam jeszcze dwie ulubione lektury- 1. Higjena.Podręcznik dla studentów medycyny
Usuń2. Choroby zakazne.
Obie książki wydane w latach międzywojnia, stąd to "j" w higienie.
Książki miały nawet kolorowe zdjęcia, z czego najbardziej mi się podobały zdjęcia mikroskopowe różnych bakterii.I do dziś pamiętam ich okładki -miały grzbiety z szarego płótna, a sztywna okładka udająca marmurek nie miała tytułu.Jedna miała marmurek szary, druga szary z różem.
Wiesz, mam wrażenie, że nie jest zbyt istotne co się w dzieciństwie czyta,najważniejsze to mieć ten nawyk czytania.
Kubuś Puchatek to jest debeściak przecież. Ale bardzo też lubię jego przyjaciół - szczególnie Prosiaczka i Kłapouchego.
OdpowiedzUsuńCudna to jest książeczka.
:-))
Wszystkie te zwierzaczki są cudne.I jak łatwo wśród znajomych znależć niemal pierwowzory psychiczne tych postaci, prawda?:))
UsuńKocham Kubusia, jak ja czekalam na dobranocki z Kubusiem. Zarazilam mojego syna miloscia do Kubusia i nie jedna lezka nam spadla czytajac jego przygody.
OdpowiedzUsuńI Muminki uwielbialam. Oj Aniu, przywolalas wspomnienia z dziecinstwa.
To ja tez ide robic Nic, a co - wolno mi!
Pozdrawiam:)
Muminki - do dziś co jakiś czas włączam sobie CD z muzyczną wersją "Lato Muminków". Płytę zakupiłam u siostry Tadeusza Wozniaka, który tę bajkę opatrzył swą muzyką. I gdy moja była mała, byłyśmy w teatrze na przedstawieniu "Lato Muminków" granym przez prawdziwych aktorów, a moja cały czas stała w pobliżu sceny i z wypiekami na buzi śpiewała z aktorami wszystkie piosenki. Spłoszyła się dopiero gdy któryś usiłował ją wziąć na scenę.
UsuńKubusia Puchatka znam - właśnie tak znam - książki nie czytałam, wstyd się przyznać, właśnie sobie uświadomiłam, że ja bajek w dzieciństwie nie czytałam. Muszę przemyśleć dlaczego?
OdpowiedzUsuńKubusia Puchatka znam z opowieści, z powiedzonek cytowanych przez innych. Teraz Kubusia Puchatka poznałam osobiście bo mój wnuk nazywa się Kubuś na cześć i z umiłowania tej postaci przez moją synową.
Pozdrawiam.
To nie wstyd, że nie nie czytałaś. Jako dziecko też jej nie czytałam.Zresztą w moim odczuciu to książeczka dla dorosłych, która może z powodzeniem nauczyć rodziców rozumieć świat dziecka.Bo tak naprawdę większość rodziców nie za bardzo rozumie świat dziecka. A on bardzo się różni od świata dorosłych.
UsuńMiłego, ;)
Kubuś Puchatek jest ponadczasowy
OdpowiedzUsuńTo prawda. I chyba taki pozostanie.
OdpowiedzUsuńMiłego,;)
Nigdy nie lubiłam Kubusia. Moje córki też jakoś olały misia-kretyna. Zdecydowanie bardziej wolały naszego rodzimego Misia Uszatka.
OdpowiedzUsuń