Z moim ścięgnem jest wyraznie lepiej. No ale jeśli średnio przeciętnie pół
dnia dopieszczam ściegienko wmasowując w nie lecznicze mikstury, to
musi być lepiej.
I najwyższy czas, żeby było lepiej, bo tuż przed "awarią ścięgna" koleżanka
przyniosła do mnie swój uszkodzony sznurek szklanych perełek, któremu
muszę zmienić żyłkę i zapięcie oraz dorobić kolczyki.
I tak leżą te perełki i czekają na zmiłowanie.
****
Ci co często tu bywają, zapewne pamiętają, że starszy z moich Krasnali
poszedł do szkoły gdy ukończył 5 lat i teraz jest "administracyjnie" w klasie
drugiej, a z klasą trzecią ma język francuski a do czwartej uczęszcza na
lekcje matematyki i jest drugim w tej klasie uczniem pod względem ocen
z tego przedmiotu.
Tu mała dygresja - eksperymenty w dziedzinie szkolnictwa to nie tylko
polska specjalność. Np. za Odrą co Land to nieco inna organizacja
szkolnictwa.
Generalnie jest szkoła podstawowa sześcioletnia, potem gimnazjum.
Ale jest tak, że gdy dzieci są w IV klasie szkoła ocenia przy pomocy
fachowców co dziecko będzie robiło w przyszłości - czyli już w tym
momencie ocenia czy dziecko po gimnazjum trafi do liceum czy zakończy
edukację na tzw. małej maturze. Obowiązek szkolnej edukacji kończy się tu
z chwilą ukończenia 16 roku życia.
Jeżeli stwierdzą, że dziecko nie rokuje nadziei, to dziecko piątą i szóstą
klasę kontynuuje w swojej podstawówce.
Jeżeli dziecko zapowiada się na takie, co ukończy bez problemu całą
szkołę , którą ukoronuje potem maturą i będzie się dalej kształciło, to dwie
ostatnie klasy podstawówki robi już w gimnazjum, gdzie jest nieco wyższy
poziom niż w zwykłej podstawówce.
I teraz powstał problem z moim starszym Krasnalem- zdaniem szkoły to
szkoda go teraz dać do klasy III, bo będzie się nudził i oni go widzą już
w czwartej klasie, z czego wynikałoby, że dzieciak trafi do szkoły gimnazjalnej wcześniej o dwa lata (on przecież 7 lat skończył w styczniu tego roku).
W związku z tym szkoła skierowała Krasnala na badania i testy które były
tydzień temu. Testy są dla grupy wiekowej dzieci 6-10 lat.
Dziś już są wyniki dla poszczególnych interwałów:
I. rozumienie znaczenia różnych pojęć - wynik 134 punktów na 138
II. ocena logicznego myślenia i percepcji - wynik 133 pkt. na 137
III.stopień koncentracji i pamięć operacyjna - wynik 148 pkt. na 151
IV. szybkość przetwarzania informacji - wynik 117 pkt. na 123 i jest to
powyżej średniej
V.indeks inteligencji - wynik 142 pkt. na 145
Podsumowanie - wynik ogólny całości - 99,7
Ocena dziecka pod względem emocjonalnym - typowy siedmiolatek .
Tak oceniono Krasnala, ale co dalej to muszą zdecydować jego rodzice po
rozmowach z pedagogiem szkolnym, który go widzi codziennie.
Bo tam jakimś cudem klasą zajmują się dwie osoby - nauczycielka
i wychowawca, który jest cały dzień z uczniami.
Może będzie i tak, że Krasnal pójdzie od września planowo do III klasy,
a szkoła po prostu będzie mu zadawała jakieś trudniejsze prace, tak jak
jest teraz.
Wtedy do gimnazjum trafi tylko o rok wcześniej. A gimnazjum, do którego
ma trafić to takie, które współpracuje z Uniwersytetem i tam te
najzdolniejsze dzieci będą miały niektóre zajęcia.
I wielce egoistycznie pomyślałam : jak to dobrze, że nie muszę się w tej
sprawie wypowiadać i podejmować jakiejś decyzji.
Poza tym Krasnal będzie miał jutro pierwszy "publiczny" koncert fortepianowy- publiczność to rodzice i rodzeństwo małych pianistów.
Utwór który wykona będzie trwał aż cztery minuty.
W niedzielę będzie z chórem występował w ZOO, tak jak w ubiegłym roku.
A w poniedziałek jedzie na trzydniową wycieczkę ze swoją szkołą -pierwszy
raz 2 noce poza domem bez mamy, taty, brata.
Jak widać życie mego Krasnala nabiera tempa.
*****
A wczoraj udało mi się obfocić na osiedlu takie cudo:
łał- wysoko, zwłaszcza pamięć operacyjna- to jest warunek powodzenia w matematyce. natomiast w tym wieku ważniejszy jest poziom emocjonalny. tak, jak piszesz- dobre wyjście pozostawić w klasie III a zadawać trudniejsze zadania.
OdpowiedzUsuńLecz rękę- współczuję bólu.
Matematyka to jego ukochanie.A zadanie matematyczne "z treścią" to poezja.A do tego muzyka.Niezłe połączenie.Mam nadzieję, że jednak szkoła "stanie na wysokości zadania" i Krasnal pójdzie od września do III klasy.On niezbyt ładnie pisze, ale tam nikt w pierwszej klasie nie zadręczał dzieci robieniem ozdobnych szlaczków z powtarzających się elementów, które jednak wyrabiają rękę. Czasami niektórzy nie potrafią zrozumieć, że nie wszystko co było kiedyś w szkolnictwie było złe i głupie.
UsuńMiłego;)
Ten system niemiecki opisywalam kiedys, wiec nie bede sie powtarzac: http://swiattodzungla.blogspot.de/2012/09/die-schule.html
OdpowiedzUsuńOraz gratuluje Krasnala, z pewnoscia wdal sie w mamusie ;)
Fakt, wdał się w mamusię, ale tatusiowi też niczego nie brak.Jego mamusia nigdy nie miała zacięcia do matematyki.Słuchu absolutnego też nie, to dziedzictwo po tatusiu.Osobiście uważam ten system, tak wcześnie skazujący dzieci na niższy stopień nauczania, za wadliwy. Znam dzieci, które w wieku 10 lat były porażająco durne w szkole, zero chęci do nauki, a jednak kończyły podstawówkę i w liceum nagle rozkwitały, zero problemów z nauką, potem ukończone z b.d. wynikiem studia politechniczne. A gdyby były w niemieckim systemie miałyby spory problem by jednak zdać z czasem normalną maturę i iść na studia.Natomiast system żłobkowo-przedszkolny, który obserwowałam na swoich Krasnalach bardzo mi się podobał i podoba.
UsuńPod względem wychowawczym szkoła do której chodzi Krasnal też wypada w moich oczach pozytywnie.
Miłego;)
Fajnie być babcią, bo nie trzeba podejmować decyzji.
OdpowiedzUsuńMożna się zachwycać, kochać i chwalić bez końca.
Wyniki imponujące, rodzice mają trudną decyzję do podjęcia.
Pozdrawiam.
O tak, miło być tylko obserwatorem.Ja bym go jednak kierowała trybem normalnym, niech się dziecko jeszcze spokojnie rozwija.Dzieciak szedł do pierwszej klasy z pełną umiejętnością czytania, sam czytał książki i liczył lepiej niż niejeden dorosły i szkoła sobie z tym poradziła.
UsuńOd pieluch był "trójjęzykowy" bo każde z rodziców mówiło do niego w swoim rodzimym języku a w żłobku dodatkowo był angielski.
Pierwszy problem to było wybranie podstawówki, bo nie chcieli dać go do szkoły dla dzieci wybitnie uzdolnionych, żeby nie zamykać w wąskich ramkach "będzie matematykiem". Sądzę, że dalej będą oboje myśleć trzezwo i nie będą mu przyspieszać ukończenia podstawówki.
Miłego;)
Bardzo to ciekawe. Mam nadzieję, że i na mnie przyjdzie czas chwalić się wnukami :)
OdpowiedzUsuńGośku, no jasne, że nadejdzie taki czas.Zapewne gdy już Twoi chłopcy dojdą do trzydziestki- teraz takie czasy, że w tym wieku zaczyna się myśleć o dzieciach. I może będziesz mieć nieco więcej szczęścia i będzie choć jedna cudna, maleńka dziewczynka?
UsuńMiłego;)
Niech się tak stanie!
UsuńTak .......roli babci zazdroszczę :) U nas tylko w prywatnej szkole podobnie się dzieje, mój młody trafił z angielskim językiem do wyższej grupy bo szkoda go było zostawić z kolegami z tego samego rocznika. W normalnej szkole póki istnieje tylko świadectwo z paskiem i to tez nie zawsze pokrywa się ze zdolnościami ucznia. Powiem tak - im mniejsza miejscowość tym bardziej widać, że uczniowie są równi i równiejsi ;) choć pewnie narażę się ta wypowiedzią jakiejś pani pedagog, która akurat rzetelnie ocenia swoich uczniów ;) pozdrawiam
OdpowiedzUsuńGdy moja córka kończyła podstawówkę to szukałyśmy dla niej liceum z dwoma rozszerzonymi językami, angielskim i niemieckim i tym sposobem chodziła do liceum społecznego. I to był strzał w dziesiątkę, bo była super kadra a szkoła malutka, klasy po 15 uczniów.Egzamin wstępny był taki, że nie wiem czy ja bym go zdała, więc sobie dobrali tym samym uczniów na dość jednakowym poziomie.
UsuńAnuś, małe miejscowości we wszystkich aspektach życia są specyficzne - to system "naczyń połączonych", gdzie najwięcej liczą się układy
rodzinne i znajomości. Podejrzewam, że po miesiącu mieszkania w takim miejscu to albo ja bym kogoś zamordowała albo mnie by powieszono.
Nauczyciel to też człowiek, który czasami nie potrafi zachować bezstronności i nie zawsze ocenia ucznia sprawiedliwie.
Miłego;)
P.S.
Sweterek popełniłaś super!
Babcia dumna i rzeczywiscie ma do tego powody :).
OdpowiedzUsuńTutaj nawet do glowy by nikomu nie przyszlo poddawac dzieciaki jakimkolwiek testom. 12 lat obowiazku szkolnego (lub do 18 roku zycia) i, "czy sie stoi, czy sie lezy" nie bardzo robi róznice. Slyszlalam, ze istnieje jedna szkola z klasami dla dzieci specjalnie uzdolnionych, ale to troche tak, jak z syrenami - podobno istnieja, ale nikt ich nie widzial. Dzieciaki, które maja trudnosci, przwleka sie za uszy do 9 klasy, a pózniej "radz sobie sam", tzn. rodzice szukaja z obledem w oczach jakiegos niby przysposobiajacego do zycia zawodowego pseudo-kursu, który niby zaswiadcza o ukonczeniu równowaznika 12-tej klasy, a realna wartosc tego jest zadna, natomiast kolejni ministrowie szkolnictwa chwala sie, jak to dbaja o szanse dla wszystkich. Szkól o jakimkolwiek profilu zawodowym jak na lekarstwo, a w tych nielicznych 10 kandydatów na jedno miejsce. W sumie, lata swietlne od reszty europy :(. (Leciwa)
U nas jeśli już robią testy, to żeby jakieś dziecko "odwalić" bo sprawia kłopoty.Synek naszego przyjaciela został w wieku 2 lat poważnie poparzony i z tej traumy dostał padaczki.Od wczesnego dzieciństwa brał leki p.padaczkowe, a one strasznie dziecko spowolniają, ale nie robią z niego debila. W trzeciej klasie szkoły podstawowej dyrektorka, bez wiedzy rodziców wysłała dziecko z nauczycielką na testy i mały wypadł fatalnie,bo robił je bardzo wolno więc mu wystawiły skierowanie do szkoły specjalnej.I wyobraz sobie, że od tego nie było odwołania no chyba, żeby człowiek zmienił miejsce zamieszkania w drugi koniec Polski. I tak dzieciakowi zmarnowali życie. Co jeszcze gorsze, po latach okazało się, że ta padaczka to była sprawa przejściowa, a oni walili w dzieciaka leki przez wiele lat.Efekt taki, że chłopak(teraz ma 40 lat)
Usuńjest praktycznie bez wykształcenia i jest na rencie inwalidzkiej.Zawsze mówiłam,że mamy kraj-raj.
Miłego;)
Ja oczywiście gratuluję ci Krasnala i oby swoje uzdolnienia wykorzystał i dla siebie i ogółu.... ale to przeliczanie wartości człowieka na punkty... w ogóle takie ustawianie ludzi w kolejce do lepszej szkoły, później do lepszej pracy... a w końcu do lepszego miejsca pochówku na cmentarzu... dla mnie to taki sport, nie kończący się wyścig... to przeraża, zwłaszcza że w miejscu, w którym żyjemy tych profesorskich głów aż nadto, co wcale nie przekłada się zacność umysłu, mądrość skierowaną na rozwiązywanie problemów, nie zaś na ich pogłębianie... w tych liczbach ginie człowiek...
OdpowiedzUsuńAndrzeju, wiem, że wiele osób woli urawniłowkę, ale chyba już to kiedyś przerabialiśmy i to też nie zdało egzaminu.
UsuńCzy jako człowiek związany do niedawna ze szkolnictwem, uważasz, że dziecko b. uzdolnione powinno równać w dół a nie dołączać do podobnych mu stopniem rozwoju?
Nie rodzimy się jednakowi- jedni mają wybitny talent do matematyki, inni natomiast do malarstwa czy też do muzyki, jeszcze inni mają niespotykaną percepcję i wszystko przyswajają w mgnieniu oka.A są i tacy, którzy nie są w stanie niczego zrozumieć, lub przychodzi im to z wielkim trudem.
Siedmiolatka, który pod jakimś względem wyrasta ponad poziom swoich kolegów bardzo łatwo jest zrazić do nauki gdy nudzi się na lekcjach.Wpierw nudzi się "po cichu", potem rozrabia i innym przeszkadza a w końcu zaczyna unikać szkoły, bo w niej jest śmiertelnie nudno.
Co do testów- dobrze opracowane i mądre testy pozwalają ocenić nie tylko poziom wiedzy i zdolności dziecka ale i również ocenić jego stan emocjonalny.Dziecko jest w trakcie wykonywania zadań cały czas obserwowane przez doświadczonego
psychologa, bo u dzieci niezmiernie ważna jest mowa ciała. Np. dziecko siedmioletnie, gdy natrafia na zadanie, którego nie potrafi rozwiązać , mimowolnie kurczy się, jakby zapada w siebie, a dziecko 10-letnie dostaje na buzi wypieków,denerwuje się, samo przed sobą się tego wstydzi.
Mój Krasnal jest po prostu bardzo zdolny, szybko wszystko "łapie",wie więcej niż przeciętny siedmiolatek ale emocjonalnie jest w zgodzie z własną metryką, więc szkoła musi wiedzieć jak nim dalej pokierować by nie zdusić w nim tych uzdolnień a jednocześnie nie "przedobrzyć" tworząc mu dyskomfort psychiczny, wrzucając na głęboką wodę.
Nie widzę tu żadnego wyścigu szczurów, raczej troskę o to, by nie zaprzepaścić zdolności któregoś z dzieci.
Miłego;)
Anabell, ja to wszystko rozumiem i pewnie gdybym miał w szkole/klasie takiego ucznia, bez względu na jego wiek, starałbym się zapewnić mu np. jakieś dodatkowe zajęcia albo indywidualne, albo w grupie uzdolnionych z danego przedmiotu.... grupy przedmiotów, etc. Więcej ci powiem - moja dewizą było: nie ma uczniów słabych z każdego przedmiotu. Zadaniem nauczyciela jest pomóc uczniowi odkryć jakiś talent, uzdolnienie, które posiada, a którego z bardzo wielu przyczyn nie ujawnia, bądź tez nie jest mu dane tych uzdolnień ujawnić. Powtarzałem :"nie musisz mieć samych piątek, ucz się przede wszystkim tego, co cię interesuje, do czego masz predyspozycje i chęci", itp.
UsuńNie wierzę natomiast w pseudonaukowe, moim zdaniem, badania, które wskazują na poziom inteligencji badanego, poddając manipulacji cechy charakterologiczne badanego, mierzą predyspozycje, określają osobowość, itp. Jednym słowem nie wierzę w taką psychologię. Dla mnie tego pypu badania są niczym innych jak zastosowanie socjotechnik, które zafałszowują osobowość człowieka i manipulują nim, podobnnie jak ma to miejsce w marketingowym PR.
Kiedy np. czytam te testy osobowości, w których należy rozwiązać pewne zadania, udzielić otwartych odpowiedzi, bądź też wybrać właściwe z podanych, uporządkować, itp. doskonale wiem, o co chodziło autorom testów, jakich odpowiedzi oczekiwali i w konsekwencji do jakiej grupy delikwenta przypisać. Swego czasu, także z racji zawodowych, zajmowałem się opracowywaniem takich testów, ich modyfikacją, konfrontowaniem ich.... za mało miejsca, aby pisać o tym i muszę ci powiedzieć, że tak naprawdę dobry nauczyciel bez testowania (jeśli tylko chce) może okreslić na co dziecko stać, jakiesą jego "plusy" i "minusy" i co należy zrobić (w ramach przedmiotu, którego naucza), aby albo nie "odstawał" od rówieśników, albo też miał sposobność rozwijać swoje umiejętności, zainteresowania i zdolności). W minionych czasach również bywali zdolni i zdolniejsi i często "przechodzili" do klas programowo wyższych niż wynikałoby to z ich wieku. Znam wiele takich przypadków. I również wtedy sprawdzano ich poziom zdolności, lecz dzisiaj mamy do czynienia z prawdziwą lawiną testów, sprawdzianów bez wymaganej standaryzacji; wytworem umysłowej pracy osób, które mają wiedzę teoretyczną jesi chocdzi o nauczanie, nie posiadają natomiast praktyki. Jeszcze inną kwestią jest "obłożenie" uczniów egzaminami (po szóstej klasie, po gimnnazjum, matura, egzamin zawodowy), które, uwierz mi wręcz hamują myślenie młodego człowieka, gdyż udziela on odpowiedzi pod wymyślony szablon i podany egzaminatorom szablon i w związku z powyższym w polskiej szkole odbywa się proces nauczania "pod zdanie konkretnego egzaminu z danego przedmiotu". Wiem coś o tym, bo sam w taki sposób nauczałem... wróć... musiałem nauczać.... pozdrawiam
Szkolnictwo to temat-rzeka. Wiem jedno-dobry nauczyciel plus kreda i tablica wystarczy, jeśli się chce, jeśli ma się czas, jeśli nie to, że papierki są ważniejsze od ucznia. Ale czasu brak, bo czas, zamiast chemii i fizyki marnotrawi się na "lekcje" religii, na papiery i inne bzdury. Uczniowie nie umieją wypowiadać się, myśleć, wyciągać wniosków, przeliczyć oprocentowania. Umieją wypełniać testy. Smutne.
OdpowiedzUsuńPodoba mi się szkoła, do której chodzi mój starszy wnusio, podobał mi się również żłobek, do którego obaj kolejno uczęszczali (miedzy nimi jest 2 lata różnicy) oraz przedszkole, do którego wciąż chodzi młodszy.To były i są placówki wychowawcze a nie "przechowawcze".
UsuńNie podoba mi się w niemieckim systemie szkolnictwa fakt, że zbyt szybko dziecko jest kierowane do szkoły, gdzie ma nieco niższy poziom nauki, na czym jednak dzieci tracą. Ale jednocześnie szkoła potrafi wyławiać dzieci b.zdolne i się nimi zająć.
Z naszym szkolnictwem straciłam kontakt, w chwili , gdy moja córka poszła do liceum społecznego. To było i dla niej i dla nas wspaniałe doświadczenie, bo to była szkoła
niezwykła.
Miłego,;
Na wpół żartobliwie. Z jednej strony duma z powodu zdolności krasnala, z drugie strach, bo jedzie na trzydniową wycieczkę, jak się domyślam nie bez opieki?! No, naprawdę strach pomyśleć, bez mamy i taty, a nawet i bez brata :). Mnie, choć takim zdolnym nie byłem, wysłano na trzytygodniowe kolonie (bez mamy i taty i brata) gdy miałem skończone sześć lat (przed pierwszą klasą szkoły podstawowej).
OdpowiedzUsuńPozdrowienia :)
Bo pomimo zdolności to jest bardzo wrażliwy człowieczek. Z tym, że ja się nie boję o niego, ale pamiętam swoje pierwsze w życiu kolonie letnie po ukończeniu 1 klasy (do szkoły trafiłam jako sześciolatka)-28 dni przepłakałam, zresztą nie ja jedna.
UsuńChłopcy są ze sobą bardzo zżyci, między nimi jest tylko 2 lata różnicy.
Jedzie ze swoją szkołą, a więc będzie z osobami, które zna i lubi. Jakby nie było spędza w szkole codziennie czas do 16,30 od 8 rano.
No pewnie, że jestem z niego dumna, a jednocześnie przykro mi, że jakoś nie ma za 5 groszy uzdolnień plastycznych, czyli zero genów po babci.Chociaż- no może talent do bałaganienia ma po mnie:))))
Miłego;)
Mnie wróżono talenty, i edukacyjne, i plastyczne. Wyszło jak wyszło, czyli raczej miernie :) Chyba nie sposób połapać wszystkie sroki za ogon.
UsuńJa nie pamiętam jakie były te moje pierwsze kolonie, pewnie nie najlepsze lub mało wyraziste, skoro właśnie nie pamiętam. Jedno jest jednak pewne, oboje, ja i Ty je przeżyliśmy :), co widać na załączonym obrazku.
Bo tak właśnie jest i było w polskim szkolnictwie państwowym. Bardzo zdolny uczeń to jest dla szkoły kłopot, bo potrafi taki zapędzić w kozi róg którąś z gorzej wyedukowanych nauczycielek.
UsuńNo tak, przeżyliśmy. Fakt.
Miłego;)
Się wszystko zmienia, nawet w temacie edukacji. Też miałem różne testy w życiu robione, ale jak dziś na to patrzę to nie wiem czy się zgodziło wszystko. Swoją drogą ten Twój Krasnal już teraz zdaje się być mądrą głową. Teraz tylko tak jak piszesz pora na rodziców i ich decyzję co dalej.
OdpowiedzUsuńTeraz to chyba już za późno na jakieś grzebanie przy PKiN. Poza tym wydaje mi się, że konserwator zabytków obecnie ma inne zadania do wykonania.
11 maja mam wizytę, to się zorientuję co i jak w temacie mojej sytuacji po zabiegowej.
Mam nadzieję, że z ręką Twą już lepiej>?
Pozdrawiam!
To masz kilka dni na zastanowienie się co Cię niepokoi,czego nie wiesz,co chciałbyś wiedzieć. I, tylko się nie śmiej, spisz sobie te wszystkie pytania na kartce, żeby potem nie zapomnieć o co zapytać. Większość lekarzy ma pacjentów za niemal debili i ograniczają informacje do minimum.
UsuńZ ręką lepiej, ale jeszcze ją oszczędzam.
Miłego;)
Krasnale, to fajni i zdolni chlopcy. Starszak mnie zadziwa umiejetnosciami, zdolniacha z niego. Wielki uklon w strone rodzicow, ze widza ich zamilowania, uzdolnienia i nie ograniczaja, a wprost przeciwnie zachecaja do poznawania, odkrywania i to procentuje.
OdpowiedzUsuńKoniecznie napisz, jaka decyzje podjeli rodzice Krasnala. Uwazam, ze jakakolwiek by nie podjeli, bedzie wlasciwa. W Koncu oni najlepiej znaja swoje dziecko.
Na pewno jestes dumna z Krasnala, szkoda, ze taka odleglosc Was dzieli, bo jestem pewna, ze bylabys na kazdym jego koncercie:)
Kolory wiosenne zachwycaja, nawet w miescie wiosna moze byc ladnie. Jak nadwyrezona lapka, Pracusiu?
Oba Krasnale fajne, z tym, że młodszy bardzo chciałby móc robić i umieć to wszystko co starszy, no ale nie daje się tak, więc jest strasznie sfrustrowany i swą frustrację rozładowuje ...krzykiem i płaczem.
UsuńJego rodziców wcale nie nie cieszy fakt, że Krasnal miałby być w gimnazjum 2 lata młodszy od innych i oni woleliby by ta różnica pozostała tak jak teraz, czyli o rok młodszy.
Łapka coraz lepiej, ale jeszcze jej nie zaprzęgam do pracy.
Serdeczności;)
Też najszczerzej gratuluję Ci Krasnala.
OdpowiedzUsuńPodobnie jak Andrzej jestem zdania, że takie cyfrowo-punktowe ocenianie nie jest najwłaściwsze. Myślę, że i bez tych cyferek wszyscy, którzy go znają /i kochają/ wiedzą, że jest dzieckiem wybitnym i wyjątkowym.
Serdeczności.
Owszem rodzice Krasnala wiedzą jaki on jest, ale w jego przypadku to ocena jego możliwości zawsze wychodziła ze strony: wpierw żłobka, potem przedszkola, teraz szkoły.Bo tam jest zupełnie inaczej niż u nas- tam się zdolne dzieci wyławia z grona innych i stara się je uczyć zgodnie z ich możliwościami. A u nas jest wciąż praktykowane równanie w dół.
UsuńNajbardziej zadziwiła mnie praca żłobka- każde dziecko miało swój zeszyt, a w nim zapisywane były wszystkie jego osiągnięcia i niedobory i to była praktyka codzienna. Te panie lepiej od rodziców wiedziały z czym dziecko ma trudności, a w czym jest świetne. To żłobek go przeniósł wcześniej do przedszkola, a przedszkole zauważyło, że dziecko już powinno pójść do szkoły. Rodzice Krasnala nie chcieli go posłać do szkoły dla dzieci wybitnie uzdolnionych, bo ich zdaniem fakt, że 5-latek dodawał w pamięci liczby trzycyfrowe nie był czymś nadzwyczajnym- każde z nich czytało i pisało nim poszło do szkoły,a jego tata też od małego grał na pianinie jako posiadacz słuchu absolutnego. Teraz szkoła poddała Krasnala ocenie by sprawdzić głównie jak wygląda poziom jego inteligencji i jaki jest jego stan emocjonalny. Emocjonalnie mały idzie zgodnie z metryką, choć potrafi logicznie wytłumaczyć co to jest bezsens.Podoba mi się, że szkoła jest w stanie podejść do dziecka indywidualnie-on od pierwszej
klasy dostawał dodatkowe zadania,np.czytał
dzieciom na lekcji lub niektórym pomagał zrozumieć to strasznie trudne dodawanie i odejmowanie.Teraz rozwiązuje zadania z treścią dla czwartoklasistów- zadania z treścią, które jego babcię w szkole przyprawiały o chęć natychmiastowego zgonu.
Wbrew pozorom te testy to nie są takie typowe, które my znamy. To po prostu różne pytania pozwalające ocenić wiedzę dziecka o różnych sprawach, jak chociażby to pytanie o wytłumaczenie słowa "bezsens".
Po tych testach szkoła zapewne pociągnie go przez te dwie ostatnie klasy (III i IV) w ten sam sposób jak dotychczas, czyli częściowo systemem indywidualnym. Moja córka tak miała w liceum w zakresie języka polskiego i angielskiego. A udało się tak, bo to nie była szkoła państwowa ale społeczna.Jej przyjaciółka też szła takim indywidualnym kursem, a teraz obie dziewczyny mają nowe ojczyzny od 16 lat.
Serdeczności;)
Wiesz jak śledzę z uwagą każdą wiadomość o Krasnalach! Cieszę się i gratuluję takiego stanu rzeczy. To bardzo trudna sytuacja bo trzeba sprostac zainteresowaniom i zdolnościom kompletnie odbiegającym od przeciętnej, a rolą babci jest duma i troska, bo wpływu na nic się nie ma.
OdpowiedzUsuńŁapkę lecz konsekwentnie, a ja wysyłam serdeczności z mazurskiego pensjonatu, gdzie przebywam "słuzbowo".
Doskonale rozumiem niepokój córki, bo Kajtuś tak "na oko" to chudzinka, chociaż mieści się i wagowo i wzrostem w normie wiekowej.Ale np. ma niesamowicie wyrobione mięśnie bo regularnie pływa.
UsuńZ jednej strony jest zachwycona jego rozwojem, z drugiej ją to martwi, boi się, żeby nie przedobrzyć z podniesieniem poprzeczki. Łapkę leczę, druty i szydełko na indeksie.
A jaką masz Koteńku pogodę na tym służbowym wyjezdzie? Oby więcej słonka niż tu!
Buziaki wysyłam;)
Na temat testów się wypowiadać nie będę, bo nie mam o tym żadnego pojęcia, natomiast wiem jak u nas wygląda edukacja, jak napisałaś w komentarzu powyżej, jest to równanie w dół.
OdpowiedzUsuńW ASP nieustannie strofowali, to źle, to niedobrze, a profesor który przygotowywał nasze dziewczę do akademii, uczył inaczej, mówił to świetnie to wspaniale a na to zwróć uwagę. Kiedyś podejrzałam co to za młody geniusz tak wychwalany a tam promieniując stał młodzieniec mniej więcej dziesięcioletni. :) Ale profesor Korczak nie był/nie jest, poważany na Akademii, dlatego młodzież od niego mówiła że uczyli się na zajęciach plastycznych gdzieś tam. :))Profesorowie mówili "on robi wodę z mózgu młodzieży" bo najpierw chwalił potem mówił "zwróć uwagę na...".
Zauważyłam że u bardzo uzdolnionych są spore trudności w zrozumieniu algebry, czy fizyki, w Rosji profesorowie zdawali za nich maturę, to tak jakby 80% mózgu zajmowały im, ich uzdolnienia wybitne.
Podziwiam bardzo Twojego krasnala jestem także zachwycona wyławianiem zdolnych dzieci, generalnie szkołą tam.
Pozytywnego myślenia nam brakuje na swój temat, dzięki naszej edukacji równania w dół.
Dobrych myśli i dobrego dnia.
I bardzo dobrze uczył- osoby utalentowane są bardzo, bardzo wrażliwe i wszelkie ostre krytyki "na dzień dobry" działają zniechęcająco, demobilizują, a niczego nie wnoszą.Widać z tego, że prof Korczak jest dobrym psychologiem i wiele talentów spotkał na swej drodze.
UsuńW Polsce dzieci są wychowywane głównie zakazami i umniejszaniem ich wszelkich umiejętności, przez co większość ma potem zaniżoną samoocenę. Jako dziecko słyszałam głównie to, że jestem brzydka i leniwa, a zamiłowanie mam do robienia rzeczy nikomu niepotrzebnych, czyli do plastyki.
I Tobie wszystkiego dobrego, Eluś :)
Jeszcze pomyślę o tym o co się zapytać, jak na razie chyba wszystko jasne dla mnie jest. Choć pewnie coś może mi do głowy wpaść jeszcze.
OdpowiedzUsuńNadzieja jest w tym, że te kierowca nie wydawał się mocno pouszkadzany, jednak pewnie dopiero w szpitalu okazało się co i jak z nim jest.
Sam przejrzałem rower i nasmarowałem jego części. A akurat ten element był najbardziej narażony na wstrząsy różne i nic nie wskazywało na jego możliwe uszkodzenie.
Pozdrawiam!