drewniana rzezba

drewniana rzezba

poniedziałek, 24 października 2016

Mix

Deszczową  sobotę spędziłam w sklepie meblowym. Okoliczności zmusiły
nas do natychmiastowego zakupu mebla zwanego wersalką.
Po prostu moja wersalka nagle i  niespodziewanie odmówiła współpracy.
"Zaćkała się"  w jednej, jedynej, rozłożonej pozycji. No cóż i tak długo mi
służyła, ale nawet swarzędzka wersalka musi kiedyś  paść.
Pomimo deszczu ruch  był całkiem spory,  tworzyły się korki i powiem
szczerze- nie lubię, bardzo nie lubię jeżdżenia po W-wie w deszczu.
Wersalkę zakupiliśmy w minut pięć i pół, a pięć minut temu ją  przywiezli.
Prezentuje się świetnie, pasuje mi do dywanu a nosi piękną nazwę LAGOS.
Przy okazji przeleciałam się po dziale z wyposażeniem "dodatkowym" czyli
kuchenno-łazienkowym i zakupiłam zgrabną, małą szatkownicę. Mam nadzieję,
że jakoś sobie na niej warzywka do kiszenia poszatkuję.

Kilka dni temu zatelefonowała do mnie  sąsiadka, z którą  mieszkamy tak
zwanie "przez ścianę"- tzn. mamy z nią kilka wspólnych ścian, między innymi
tę na loggii i to już od lat 70' ubiegłego wieku.
Poza tym mówimy sobie po imieniu i kilka różnych akcji już  razem
prowadziłyśmy, np. zakładanie ogródka na trawniku pod oknami od strony ulicy.
Otóż zatelefonowała do mnie z wielkimi pretensjami, że przez moje karmienie
ptaków do niej na loggię przylatują ptaki i jej brudzą.
Tu małe wyjaśnienie - od kilku lat ta sąsiadka ma loggię zabudowaną oszklonymi
przesuwanymi oknami, co wymusza zostawianie niewielkiej szpary, by była
jakaś wymiana powietrza na loggii.
Swe pretensje argumentowała w ten sposób: " twoje ptaki przylatują do mnie, bo
czekają  w kolejce na jedzenie, gdy przy karmniku jest pełno".
Dawno się tak nie uśmiałam, naprawdę.
A  że jestem jednak wredna zapytałam się, czy będzie ptakom nalepiała numerki,
by się któryś nie wepchnął bez kolejki.
Poza tym wyraziłam zdziwienie, że dopiero w tym roku wlatują na jej loggię,
bo ja od  kilku sezonów karmię ptaszory.

Nie wiem czy wiecie, ale  wraca nowe w organizacji polskiej służby zdrowia.
Pacjent już nie będzie teraz pacjentem ale będzie KOSZTEM.
I ten KOSZT należy odsunąć od lekarzy specjalistów , by leczenie było jak
najtańsze. Ma ruszyć coś w rodzaju sprawowania opieki nad pacjentem przez
lekarza rodzinnego. Jest w tym wszystkim tylko jeden problem - tak naprawdę
u nas nie ma prawdziwych lekarzy rodzinnych, czyli lekarzy internistów
z wiedzą niczym omnibus. A to, że jest ich brak udowodnił już teraz program
darmowych leków dla seniorów.
Receptę na darmowy lek dla seniora może wypisać tylko lekarz ze statusem
lekarza rodzinnego, (czyli z odpowiednim dyplomem) a tych można w kraju na
palcach policzyć. To, że w przychodni pacjent wybiera sobie "lekarza rodzinnego"
jest tylko zbitką słów - po prostu wybiera internistę, który z jakichś względów
mu odpowiada - bo jest np. cierpliwy, miły, przystojny i licho wie co jeszcze.
I nie będzie już wolnego wyboru szpitala - wraca rejonizacja, rodem z PRL.
I tu mogę Wam coś podpowiedzieć - postarajcie się rozwiazać swe problemy
zdrowotne jak najprędzej- nowe wejdzie od połowy 2017 roku.
Więcej i dokładniej poczytacie w tygodniku Polityka z 20.X.2016.




28 komentarzy:

  1. Lagos. :D Dobrze, ze nie Sajgon. Milych snow na wersalce nowej!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zupełnie nie wiem, co komuś strzeliło do głowy by tę wersalkę tak nazwać. Nie mniej jest porządnie zrobiona, sztywna, ale nie twarda, dobrze "resorowana". Były tylko dwa kolory- czarny lub brąz "skłaniający" się w stronę ciemnego khaki, więc ten kolor wybrałam.
      Sajgon to miałam przez moment w domu, gdy musiałam poprzestawiać meble tak, by wynieść starą wersalkę i wstawić drugą.
      Miłego;)

      Usuń
  2. Jak napisałaś, że w służbie zdrowia idzie nowe, to domyśliłam się, ze nic dobrego to nie wróży, w naszej przychodni owo nowe objawiło się ty, że gdy dzwonię, to informują mnie, która jestem w kolejce do połączenia z rejestracją. Przedtem dzwoniłam kilka razy, ale w końcu dodzwoniłam się , a teraz będę płacić krocie za telefon...
    A sąsiadka ma poczekalnię, ha, ha - niech ptakom czasopisma rozłoży, żeby się nie nudziły:-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A sąsiadka kiedyś nie mogła się nadziwić, że gdy w tym samym bloku zwolniło się mieszkanie, jej rodzony synek nie chciał tego mieszkania kupić, tylko wyniósł się niemal 30 km dalej. Najcudniej skomentowała to moja córka: "noo, nie spodziewałam się po nim aż takiej dozy rozsądku."
      Muszę chyba sąsiadce o tych gazetach powiedzieć;)))
      Miłego;)

      Usuń
    2. Pomysl z gazetami boski :))))

      Usuń
  3. Miałaś szczęście, że w kilka minut kupiłaś wersalkę. My niedawno kupowaliśmy lodówkę i trwało to ok. 2 godz. A potem okazało się, że była wadliwa, więc ją znowu odwożono a my musieliśmy iść wybrać nową - znowu 2 godziny. Wliczam w to czas przy kasie, przy zamawianiu transportu itp. Niby wszystko w sklepach jest, a jak przyjdzie co do czego to tracisz czas i nerwy. Życzę ci, żeby wersalka dobrze służyła :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Poszło szybko bo w piątek zasiadłam przy kompie i przejrzałam co jest w sklepie.Pojechaliśmy na Szyszkową wiedząc co chcemy kupić.Tam w tym meblowym centrum jest świetna obsługa. Podeszliśmy do "obsługi", powiedziałam co mnie interesuje, pan nas do mebla zaprowadził, pokazał co i jak, wypisał rachunek, do kasy staliśmy niecałą minutę, potem zaraz obok kasy załatwiliśmy transport. Dziś rano przysłali sms, ze przywiozą wersaleczkę, więc mąż zadzwonił do nich, by się dopytać o której będą i tak jak zapowiedzieli, że o 11 będą tak i przywiezli.
      Wpierw wynieśli starą, potem wnieśli nową, rozebrali z opakowania, wstawili na miejsce, opakowanie sami zabrali. Wersal wręcz;)))
      Wszystko co mam kupić wpierw wyszukuję w necie i czytam dokładnie co o tym pisze sklep, co producent a co użytkownicy.
      To już kolejny mój zakup właśnie w tamtym centrum meblowym.Oni współpracują z dobrymi producentami.
      Gdy ostatnio kupowałam lodówkę to kupowałam ją w małym sklepie i facet mi ją wpierw włączył na dobę, potem dopiero mi sprzedał.Taki układ nie jest możliwy w dużych sklepach typu Media Markt czy dużych EURO AGD.
      Myślę, że będzie się dobrze spisywała. Ona ma nieco wyższą skrzynie na pościel i dodatkowe wzmocnienie skrzyni.

      Usuń
  4. Długie lata nie znałam słowa "wersalka", u nas mówiło się tapczan ( jeśli sie rozkładał), leżanka ( jeśli bardziej przypominało jednoosobowe łóżko, lub ewentualnie kanapa na coś nierozkładalnego.
    Jakiś rok temu kupowałam kanapę...oj, nie trwało to kilka minut...sam wybór koloru - a przyniosłam fragment obicia ze starej kanapy, bo miała być kolorystycznie zbliżona - trwał jakieś pół godziny. Podziwiam więc tempo kupowania.
    A co do ptaków - dziś obserwowałam dzięcioła zielonego, wyjadał mrówki. I całe stadko sikorek przyleciało.Na razie nie karmimy, jeszcze są owoce, różne czerwone kulki na krzewach, mnóstwo robali - nie ma mrozu. Poradniki zalecają karmić dopiero jak spadnie śnieg, albo jest mróz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Inaczej jednak jest z ptakami w mieście- żadne robale już nie wędrują ani nie latają, nie ma na drzewach żadnych jagód, bo takich drzew nie sadzi się w mieście. Primo - chyba nie zniosłyby tego zapylenia, druga sprawa- opadające owoce brudzą chodniki no i takie drzewa nie dają dużo cienia. U mnie dziś siedziały na daszku karmnika cztery wróble mazurki. Mąż się śmiał, że przyleciały do restauracji na obiad, żeby w domu nie pichcić.

      Usuń
  5. Kup sąsiadce karmnik i kolejka się zmniejszy:)
    Życzę dobrego spanka na nówce:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Coś Ty? zbyt lubię ptaszki by je narażać na jej towarzystwo. Ona jest postrachem wielu lokatorów, bo jej się wszystko nie podoba, ale tylko ja jedna nie mam oporów by jej raz na jakiś czas odpowiedzieć niezbyt kulturalnie i wtedy kobiecina wraca do normy.
      Nawet niezle się spało, zwłaszcza, że pogoda spaniu sprzyja. Pada nieustannie.
      Miłego;)

      Usuń
  6. MOje spanko w małym pokoju nazywa się AMELKA, co stanowi niezły punkt wyjścia do żarcików z Małża. - Idź się połóż na Amelce, przecież tak ją lubisz - mówię, gdy widzę, że ledwo na oczy patrzy...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Amelka- całkiem ładne imię, choć mojej kuzynce kojarzy się nieco elektrotechniczne z...lamelką.
      Gdy jej córka dała takie imię swej pierworodnej, prychnęła z dezaprobatą: "no też coś, brzmi jak lamelka". Patrzę na tę moją wersalkę i patrzę i zastanawiam się co ona ma wspólnego z Lagos- mój ślubny, który był tam przed laty też nie może rozgryzć skąd akurat Lagos. Uważaj by tylko za bardzo nie przywiązał się do tego imienia i poszukał go w innej formie;)))))))

      Usuń
  7. Nie kazdy moze miec swoje prywatne ptaki:) Niektorym ludziom, to wszytko przeszkadza.
    Pamietam czasy kiedy wersalke dzielilam z moja siostra. Bardzo nie lubilam na niej spac, bo spiac wpadalam w tz. przedzialek. Zdecydowanie wolalam spac na tapczanie byl znacznie wygodniejszy.
    Zycze aby Twoja nowa wersalka byla rownie wygodna wygodna jak poprzednia:)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak naprawdę zastanawiałam się nad jednoosobowym tapczanem, ale ten pokój jest pokojem "wielofunkcyjnym", więc wersalka jest bardziej przydatna.Ja się straszliwie w nocy wiercę i najczęściej śpię po przekątnej.Chyba powinnam mieć spanie okrągłe, najlepiej o średnicy 2 m.
      Miłego;)

      Usuń
    2. O matulu!! Anabell ja tez sie tak krece, biedny Wspanialy wpina sie pazurami w krawedz materaca zeby nie spasc z lozka:))) A ja po przekatnej, do gory nogami, jak tylko mi w duszy zagra:) Cale zycie marzylam o okraglym meblu do spania i poduszkami dookola... nie doczekalam i chyba juz raczej nie doczekam :)

      Usuń
    3. Jako dziecko notorycznie zlatywałam z łóżka.Ale łóżko nawet kwadratowe 2 na 2 metry już ratowałoby sytuację. Teściowa mojej córki ma taką rozkładaną sofę i powierzchnia spania to właśnie 2x2 m.Oczywiście spałam na niej sama i nawet nie zleciałam:)))
      No ale do takiej powierzchni spania to potrzebny jest naprawdę duży pokój, ze 30 m kwadratowych.

      Usuń
  8. Ooo, wiele sporów co do dokarmiania ptaków w miastach. Mam swoje zdanie, ale zachowuję dla siebie. Ja, na wsi, dokarmiam tylko w mrozy i śniegi, teraz jedzonka w naturze do oporu.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gaju, Ty mieszkasz w pięknym miejscu, w którym rocznie z pewnością nie spada 2800 ton pyłu. Tu jednak jest przewaga różnych odmian klonów a drzewa typu jarzębina czy czarny bez można na palcach jednej ręki policzyć. Żywopłoty są przystrzygane regularnie i nie mają szans na zaowocowanie. W tym roku było u mnie wyjątkowo mało różnych "robali"- na ogół zawsze było sporo biedronek, grabarzy i innych żuczków- w tym roku coś je wymiotło. Nawet ślimaków niemal nie było.
      I wyprowadziła się z "hederowego tunelu" pod moim oknem kuchennym rodzinka jeży- chyba nie miały co jeść.

      Usuń
  9. To ja Cię jeszcze bardziej zdenerwuję niż Twoja sąsiadka.
    Otóż oskarżę Cię, że mnie zaraziłaś katarem. No bo innego wyjścia nie ma przecież. Ostatnio się skarżyłaś, że Ci noseczek zatkało. A mnie od dwóch dni ten mój kulfon to się zrobił czerwony i ciągle kichający. Puściłaś mi tego wirusa przez komputer i już!!!
    :-))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jasne! Jak już mam chorować to najlepiej w dobrym towarzystwie!A poza tym to wszystko w porządku? Ja sobie wysmarowałam wnętrze nosa maścią propolisową i zupełnie nagle mi się katar skończył. Zdrowiej, zdrowiej, choć pogoda nadaje się tylko do chorowania, spania, polegiwania.
      Uściski;)

      Usuń
  10. Noooo! poszłaś do sklepu, wybrałaś, co chciałaś i zajęło Ci to pięć minut. Przypomniałam sobie wersalkę, którą kiedyś kupowałam. Najpierw zapisałam się do listy kolejkowej, potem z mężem na zmianę dyżurowaliśmy w kolejce pod sklepem całą noc. Jak w koncu otworzono ten ówczesny przybytek luksusu, tłum rzucił się do przodu i kto dobiegł do lady pierwszy ten kupił. Na szczęście sklep był duży, do lady daleko, ja miałam wtedy dwadzieścia kilka lat i z łatwością wyprzedziłam większość emerytów. Wersalek "rzucili" sztuk dziesięć, ja załapałam się w pierwszej dziesiątce i tym sposobem staliśmy się z mężem dumnymi posiadaczami wersalki i mogliśmy się przenieść z dmuchanego materaca na wersalkę. Co za czasy! mój syn nie bardzo wierzy, że tak było, ale tak było:))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oj, tak właśnie było, ale my nie mówiliśmy wtedy, że nie mamy przed sobą żadnych perspektyw, a dzisiejsza młodzież tak właśnie mówi, dzierżąc w dłoni tablet lub smartfon.
      My od chwili uzbierania i pełnej wpłaty na mieszkanie spółdzielcze, do chwili otrzymania kluczy czekaliśmy 9 lat i przez te lata cała moja pensja szła na wynajem pokoju.A nasz kolega ma pamiątkowe zdjęcie z gazety "Express Wieczorny" jak stoi w kolejce przed domem meblowym Emilia- stał na zmianę z żoną całą dobę.
      A 7 lat temu, gdy moja córka urodziła synka, oboje z mężem zastanawiali się jak to było możliwe, że kiedyś nie było pampersów.

      Usuń
    2. Tak, moi młodzi też, nie rozumieją życia bez pampersów. Przyznaję, że ja też łapię się na tym, że dziwię, jak mogłam żyć bez telefonu komórkowego. W moim przypadku telefon komórkowy i możliwość wysyłania SMS-ów bardzo ale to bardzo ułatwiło mi kontakty z synem a później z jego rodziną (oboje niedosłyszą w ich przypadku rozmowa telefoniczna jest niemożliwa).

      Usuń
    3. Komputer, internet i telefon komórkowy to dla mnie najmilsze wynalazki.

      Usuń
  11. W jakiejś mierze znam to. U mnie wynika to raczej z późnego wstawania rano, po czym dziwię się bardzo mocno, że to już jest 12,13 czy później nawet. :)

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Już dawno pozamieniałam godziny snu i czuwania i mam ogromny kłopot, jeżeli muszę ściągnąć z łóżka swe zwłoki przed 8 rano. No ale gdy zasypiam około 2 w nocy, to jakoś rano bardzo mi pasuje spanie. I tak budzę się na ogół około 7 rano, biorę euthyrox i dalej śpię. To poranne branie euthyroxu i odczekiwanie potem godziny niezmiernie mnie wnerwia.
      Miłego;)

      Usuń
  12. Też mam taki problem, zwykle wstaję koło 10, więc jak mam koło 8-9 gdzieś być czy coś zrobić to jest to masakra dla mnie.

    Ja tam jakoś się już przyzwyczaiłem do łykania proszka rano z hormonem.

    Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń