Całkowicie zdesperowana Elżbieta oświadczyła cesarzowi, że spędzenie
kolejnej zimy w Wiedniu ją zabije, poza tym jej lekarz, specjalista od
chorób płucnych doradza by cesarzowa przeniosła się w cieplejsze miejsce,
o łagodniejszym klimacie.
Na podstawie opowieści swego szwagra, Maksymiliana, na miejsce pobytu
wybrała Maderę.Było to dostatecznie daleko od Austrii i wiadomo było, że
z całą pewnością cesarz tam jej nie odwiedzi.Ten ostatni fakt wielce Sissi
radował - nie tęskniła już do obecności cesarza.
Udało się jej również pozostawić w Wiedniu swą pierwszą damę dworu-
zgodnie z życzeniem cesarzowej miała się opiekować dziećmi, które
tym razem nie towarzyszyły matce.
Sissi osobiście wytypowała osoby, które miały jej towarzyszyć w podróży
i na Maderze. Brytyjska Królowa Wiktoria, przejęta stanem zdrowia Sissi,
zaoferowała jej do dyspozycji swój komfortowy jacht, który cumował
w Antwerpii.
Cesarz towarzyszył żonie aż do Bambergu, gdzie zmartwiony i nieco
urażony chłodno się z nią pożegnał.
Następnego dnia Sissi wraz ze swą świtą, ogromnym bagażem i ulubionymi
zwierzętami wsiadła na pokład królewskiego jachtu.
W Zatoce Biskajskiej trafili na burzę, wszyscy ogromnie cierpieli z powodu
choroby morskiej ale ta słabiutka i delikatna cesarzowa najlepiej zniosła
podróż.
Na Maderze prowadziła spokojne, samotne życie, a wieści które z
Madery docierały na cesarski dwór były skrajnie różne- jedni twierdzili, że
cesarzowa nadal zle się czuje i męczy ją uporczywy kaszel, inni z kolei
donosili, że cesarzowa wygląda znacznie lepiej i młodziej.
Sissi bardzo tęskniła za dziećmi ale myśl o powrocie na wiedeński dwór
pełen plotek i spotkanie z teściową napawało ją niepokojem.
W końcu w kwietniu 1861 roku powzięła myśl o powrocie.Był to bardzo
niespieszny powrót jachtem królowej Wiktorii .
Zawadziła o Kadyks, potem incognito zwiedziła Sewillę, obejrzała corridę,
następnie kontynuowano podróż przez Gibraltar aż do Majorki, a stamtąd
na Korfu. Wyspa zachwyciła Sissi niezmiernie i zapragnęła zwiedzić
jeszcze Wyspy Jońskie, ale stęskniony i zniecierpliwiony cesarz wyjechał
po nią aż do Triestu.
Po sześciu miesiącach rozłąki powitanie było okraszone łzami obojga i
bardzo serdeczne.
Po kilku dniach pobytu w Wiedniu stan zdrowia Sissi gwałtownie uległ
pogorszeniu- wrócił uporczywy kaszel, napady gorączki , płacz z byle
powodu, zły nastrój.
Opiekujący się cesarzową lekarz Skoda stwierdził "galopujące suchoty" i
doradził cesarzowi by małżonkę na okres zimy wysłał na Korfu.
Sissi zabrała z Wiednia ponad trzydziestoosobową świtę łącznie z lekarzem.
Mieszkała w domu na skraju wsi a łagodny klimat i całkowity spokój
przywracał jej stopniowo zdrowie.
W pierwszych dniach pazdziernika cesarz wybrał się osobiście na Korfu, by
zobaczyć jak się czuje cesarzowa. Tym razem nie było czułego powitania,
wizyta miała charakter inspekcji. Sissi skarżyła się mężowi, że bardzo
tęskni za dziećmi ale bardzo boi się wrócić do Wiednia by znów się nie
pogorszyło jej zdrowie.
W końcu wspólnie ustalili, że Sissi przeniesie się do Wenecji i przyjadą
do niej dzieci, by spędzić z matką kilka miesięcy.
Na Korfu i w Wenecji Sissi spędziła rok, ale nadal myśl o powrocie do
Wiednia napawała ją strachem, więc w drodze do Wiednia zahaczyła
jeszcze o swe rodzinne strony.
Wiedeńskie towarzystwo było wielce zgorszone prostotą i swobodą życia
w rodzinnym domu cesarzowej.
W połowie sierpnia 1862 roku cesarzowa musiała jednak wrócić do
Wiednia, bo zbliżały się 32 urodziny cesarza.
Oddalenie od męża i całego dworu wzmocniło Sissi psychicznie- teraz
potrafiła już stawiać cesarzowi swoje warunki. Zamieszkała w pałacu
Schoenbrunn, zażądała by uszanowano jej samotność podczas spacerów
i konnych przejażdżek, zwolniła z urzędu swą pierwszą damę dworu i
oświadczyła cesarzowi, że w oficjalnych uroczystościach będzie brała
udział tylko wtedy, gdy będzie to niezbędne.
Poza tym zażądała by to ona decydowała o tym kto i czego będzie
uczył ich dzieci, a nie teściowa.
Cesarz, który nadal kochał swoją szaloną Sissi zgadzał się na wszystko,
byleby tylko nie zostawiała go samego.
Sissi dość pózno odkryła, że jest piękną kobietą, ale swą urodę pielęgnowała
głównie dla samej siebie. W wieku 25 lat martwiła się bardzo upływem czasu,
który mógł zniszczyć jej urodę.
Urodę traktowała jako swą niezbywalną własność, denerwowały ją zachwycone
spojrzenia obcych.
W 1867r Franciszek Józef przywrócił wreszcie Węgrom konstytucję oraz
przyznał przywileje niezależnego królestwa w ramach imperium.
Ósmego czerwca Franciszek Józef i Elżbieta Bawarska zostali koronowani na
króla i królową Węgier.
Sissi, jako gorąca orędowniczka spraw węgierskich czuła się wielce zadowolona.
W dziesięć miesięcy pózniej na świat przyszło czwarte dziecko, Maria Waleria.
Dziewczynka urodziła się w Budzie. Po raz pierwszy cesarzowa mogła sama
zajmować się dzieckiem i poznać prawdziwe oblicze macierzyństwa.
Sissi bardzo wiele czasu spędzała teraz na zamku Godollo, który para cesarska
otrzymała od Węgier w podzięce za konstytucję i przywileje.
Tu cesarzowa zorganizowała sobie życie "po swojemu", miała własny dwór.
W Wiedniu bywała sporadycznie, pozostałą dwójką dzieci zajmował się
cesarz. W maju 1872 r zmarła arcyksiężna Zofia .
Na wieść, że teściowa jest w bliska śmierci Sissi przyjechała z Węgier i do
samego końca czuwała przy umierającej.
Dwór wiedeński, podobnie jak i cesarz, miał nadzieję, że teraz Sissi będzie
więcej czasu spędzać w Wiedniu, ale Sissi nadal stroniła od Hoffburgu,
w którym wciąż obowiązywała sztywna etykieta i w którym szeptano po
kątach, że odeszła z tego świata cesarzowa Austrii.
Ulubionym miejscem pobytu Sissi stał się teraz zamek Godollo. Do Wiednia
przyjeżdżała tylko na specjalne okazje, jak urodziny lub ceremonie religijne.
Gdy Sissi ukończyła 35 lat jej nieco dziwne zachowanie pogłębiło się.
Nie chciała by ktokolwiek był świadkiem zmierzchu jej urody.
Choć nadal była piękną kobietą, zaczęła ukrywać swą twarz pod gęstym
błękitnym woalem, ukrywać się pod białą parasolką i w miejscach
publicznych kryć się za skórzanym, czarnym wachlarzem.
W 1874 roku, jej siostra Maria, była królowa Obojga Sycylii, zaprosiła
Sissi do swego myśliwskiego pałacyku w Anglii, gdzie zajmowała się
głównie zabawami arystokracji i końmi.
Sissi zakochała się w angielskich polowaniach na lisa.W ciągu następnych
dziesięciu lat odgrywała przed światem rolę "królowej amazonki", wydając
krocie na zakup bardzo drogich koni i braniu udziału w najbardziej znanych
polowaniach.
W kwietniu 1879 roku para cesarska obchodziła swe srebrne gody. Z tej
okazji pozowali do oficjalnego portretu. I był to ostatni ich wspólny
portret.
Franciszek Józef w niczym nie przypominał siebie sprzed lat, a stojąca obok
Sissi wprawdzie nadal zachowała swą urodę i figurę ale jej smutna, poważna
twarz świadczyła, że nie czuła się szczęśliwa.
Dla nikogo na dworze nie było tajemnicą, że małżonkowie nie dzielą ze sobą
sypialni i żyją w wielkim oddaleniu. Ale Franciszek nadal był zakochany
w swej żonie i nie potrafił jej niczego odmówić.
Sissi, by rozweselić samotną egzystencję cesarza zgodziła się, żeby aktorka
Katharina Schratt, dwadzieścia trzy lata młodsza od cesarza została jego oficjalną
metresą.
Rok 1886 bardzo niepokoił cesarzową. Intuicyjnie wyczuwała, że spadną na
nią jakieś nieszczęścia lub umrze.
Przeczucia zaczęły się spełniać. Jej ukochany krewniak, Ludwik II Bawarski
( zwany Ludwikiem Szalonym) został znaleziony martwy w jeziorze Starnberg.
W trzy lata pózniej, 30 stycznia dosięgnęła cesarzową straszliwa wiadomość-
jej jedyny syn, Rudolf, popełnił samobójstwo w swym pałacyku myśliwskim
w Mayerling. Obok niego znaleziono zwłoki jego kochanki, siedemnastoletniej
Marii Vetsery, węgierskiej arystokratki, z którą miał gorący romans.
Rudolf miał trzydzieści lat i był żonaty, z rozsądku, z belgijską księżniczką
Stefanią.
Cesarzowa po śmierci syna rozdała swe ubrania i wspaniałe klejnoty pomiędzy
swe córki i najwierniejsze damy.
Od tej pory nosiła tylko stroje żałobne, a twarz chowała za czarnym wachlarzem.
Nigdy nie pozwoliła się sfotografować ani sportretować.
Po ślubie swej najmłodszej córki Marii Walerii stwierdziła, że czuje się zwolniona
ze wszelkich obowiązków i zacznie swój " lot mewy".
Zakupiła statek parowy "Miramar" i pływała właściwie zupełnie bez celu,
losowo wybierając kierunek.
Sześćdziesięcioletnia Elżbieta przemierzała świat dręczona żalem, nie mogąc
nigdzie znalezć ukojenia.
Podróżowała pociągami z ponad 60 kuframi, apteczką z lekami, kataplazmami,
flaszeczką morfiny i strzykawką do kokainy.
Była w Portugalii, Maroku, Algierii, na Malcie, w Grecji, Irlandii, Turcji, Egipcie,
Hiszpanii.
Na Korfu kazała wybudować spaniałą willę Achilleon. Był to jej okres pasji
greckiej, studiowała grekę i tłumaczyła na ten język dzieła Szekspira i
Schopenhauera, sama też sporo pisała.
W 1890 roku zebrała swoje dzieła w dwóch tomach, które trzymała w kufrze
i poleciła by w 1950 roku zostały one przekazane prezydentowi Konfederacji
Helweckiej i opublikowane, co zostało uczynione.
Ostatnie lata spędziła w Szwajcarii spoglądając na swe umiłowane Alpy.
Nie mogła już wędrować i jej główną rozrywką było kupowanie zabawek dla
swych licznych wnucząt.
Nie bywała już w Wiedniu, ale prowadziła z Franciszkiem czułą korespondencję.
Rano 10 września 1898 roku cesarzowa wraz ze swą damą dworu szły do
przystani nad Jeziorem Genewskim. Miały wsiąść na statek płynący do
Montreux. Już były na przystani gdy nagle jakiś mężczyzna rzucił się na
Elżbietę i wbił jej ostry pilnik na wysokości serca.
Sisi upadła, ale natychmiast się podniosła, nie zdając sobie sprawy z tego, że
została ranna.
Panie przeszły jeszcze około 100 metrów i wsiadły na statek.
Już na pokładzie cesarzowa upadła, a osoby, które udzielały jej pomocy
szybko skonstatowały, że cesarzowa nie żyje.
K O N I E C
Wspaniała opowieść chyba w całości znana niewielu. Jakże prawdziwa i różna od filmowej fikcji. Pozdrawiam i czekam na relację z nowego domostwa.
OdpowiedzUsuńKiedyś czytałam biografię cesarza Franciszka Józefa. Czytałam i serce mi się ściskało, bo to było dziecko bez dzieciństwa, bez grama swobody, niemal od pieluch formowane na "wodza narodu".
UsuńZ całą pewnością Sissi nie była dla niego odpowiednią żoną, ale i on nie potrafił być dla niej wsparciem.
A tak "na boku" - każde małżeństwo jest szkołą życia i wymaga od obojga wielu wyrzeczeń, wyrozumiałości, taktu i tolerancji. Gdy któryś z tych elementów zawodzi zaczynają się małżeńskie schody- strome, wąskie i kręcone;)
Sprawozdania z nowego miejsca oczekuj dopiero w drugiej połowie września. Ja nawet jeszcze nie znam dokładnego terminu przeprowadzki;(
Miłego;)
Masz dar wspaniałego opowiadania, co z tego że to znam, czytałam z zapartym tchem. I dalej lubię Sissi...
OdpowiedzUsuńTrochę się namęczyłam by 90 stron zmieścić w trzech postach;) Mnie się Sissi zawsze kojarzy z wiewiórką, która nagle trafia do klatki i którą usiłują nauczyć różnych dziwnych sztuczek.Sissi była introwertyczką i dla takiej osoby "światowe życie" było udręką. Poza tym niewiele jest szesnastolatek, które są w stanie poradzić sobie
Usuńz całkowitym "przeflancowaniem", którego się nie nie spodziewała i nikt jej do tego nie był w stanie w tak krótkim czasie przygotować.
Cieszę się, że podobała Ci się moja opowieść.;)
Miłego;)
Bardzo ciekawa opowiesc o niezwyklej postaci i jej na pozor dostatnim i beztroskim zyciu, ktore w gruncie rzeczy bylo pasmem wyrzeczen i przeciwstawiania sie wlasnym interesom i upodobaniom.
OdpowiedzUsuńMyślę, że to musi być bardzo ciężko żyć w otoczeniu ludzi wrogo do nas nastawionych.A takie właśnie było nastawienie całego dworu do Sissi, bo oczekiwali że będzie zupełnie inna- śmiała, towarzyska, że będzie nadawać całemu dworowi ton. Właściwie to mi żal obojga-byli urodziwi (co prawda jemu nieco wzrostu brakowało,Sissi była od niego wyższa), bogaci, teoretycznie mieli wielkie możliwości a w sumie tak mało mogli z tego skorzystać z powodu konwenansów i tak wielkich różnic ich charakterów ukształtowanych w zupełnie różnych warunkach.
UsuńMiłego;)
Świetnie to opisałaś, z przyjemnością przeczytałam, dziękuję. Ja kiedyś spotkałam się z informacją,że Sissi była anorektyczką, zjedzenie listka sałaty potrafiło ją wpędzić w poczucie winy... Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńWg dzisiejszych kryteriów była i anorektyczką i bulimiczką.Kiedyś uważano, że to histeria lub obłęd.Do dziś się zdarza, że z powodu anoreksji umierają młode kobiety.Gdy się zastanowić nad całym jej życiem to aż dziw bierze, że tak długo, jak na ówczesne czasy żyła.
UsuńMiłego;)
Niesamowita biografia i jaka nieszczęśliwa kobieta. Nie nadawała się do życia dworskiego, nie mogła znaleźć sobie miejsca , dzieci niby kochała, ale...
OdpowiedzUsuńPostać bardzo kontrowersyjna, ale można ją zrozumieć.
Cóż, legendy umierają młodo...
Nietrudno sobie wyobrazić co przeżywała introwertyczna szesnastolatka wychowywana w całkowitym luzie gdy nagle znalazła się wśród całej zgrai obcych, śledzących jej każdy gest i krok.Przecież te damy dworu były z nią "na okrągło", w nos się nawet podrapać nie mogła na osobności.Wyobraz sobie- chcesz się wykąpać i razem z tobą w łazience sterczy cała zgraja obcych bab.Nie wiem czy do toalety mogła udawać się sama czy tez z całą procesją. Toż to koszmar.
UsuńFranciszek Józef był porządnym facetem, ale zupełnie jej nie rozumiał, bo od małego był hodowany na następcę tronu.No i gdy się w siedemnastej wiośnie rodzi dziecko to też chyba radośnie nie jest.
Tak bardzo młodo nie umarła, była już po sześćdziesiątce, co wówczas było "wiekiem słusznym".
Miłego;)
Podziwiam Twoje wszechstronne zainteresowania i dar pisania.
OdpowiedzUsuńWszystkie wpisy śledzę z zainteresowaniem .Historia Sisi bardzo mnie interesowala ale dopiero ,,Twoja,, wersja wyjaśniła mi dziwne zachowania wspaniałej cesarzowej.
Dziękuję. Cieszę się, ale dar pisania to chyba zasługa mojej pierwszej nauczycielki w podstawówce, która nauczyła nas pisania w sposób jasny i logiczny.Poza tym uważała, że lekcja języka polskiego bez dyktanda i głośnego czytania to czas stracony.Poza tym w tamtych czasach nie było jeszcze dysgrafików i dyslektyków a rodzice jeszcze sobie zadawali trud wychowywania dzieci nie spychając wszystkiego na szkołę.
UsuńMiłego;)
Ciekawe. One z reguly wszystkie mialy pod gorke. Takie zycie. Malzenstwa typu Sobieski Marysienka to rzadkosc. Zreszta w zyciu codziennym, zwyklym prostym ludziom latwo tez ze soba nie jest. Bo to jakas tesciowa miesza, bo to finansowow sie nie uklada.... powodow do przeskoczenia mozna znalezc multum. Z ta roznica jednak, ze ow zwykly czlek nie mial ( nie ma) mozliwosci wsiasc na statek i se plywac dokad chcial.
OdpowiedzUsuńCarycy Katarzyna tez miala do bani, byla wrecz wepchnieta w romans, aby zapewnic dynastii ciaglosc, bo pijaczyna Piotr nie umial sie wywiazac z "obowiazku". A potem jak spelnila to, co od niej chcieli to ...w sumie chetnie by ja na smietnik wyrzucili.
W takich miejscach bez umiejetnosci manipulacji i intryg to ani rusz:)