W marcu 1854, po uzyskaniu dyspensy papieskiej, został podpisany kontrakt
małżeński.
Wkrótce wysłano do Wiednia wyprawę przyszłej cesarzowej.
Spis zawartości 25 kufrów uświadomił wiedeńskim damom dworu, że Sissi
wcale nie była tym, co uważano za "dobrą partię". Damy dworu uznały ją
za "bawarską księżniczkę bez majątku i pochodzenia".
Przed wyjazdem do Wiednia, w sali tronowej pałacu książęcego w Monachium,
w obecności całego dworu, księżniczka Elżbieta zrzekła się swoich praw do
tronu Bawarii.
W końcu kwietnia księżniczka Elżbieta Bawarska w towarzystwie swej matki
i sióstr opuściła Monachium.
Z wielkim żalem żegnała się ze swymi przyjaciółmi i pejzażami bawarskimi.
Trzydniową podróż do brzegów Dunaju regularnie przepłakała.
Na brzegu Dunaju czekał na nią i towarzyszące jej osoby rzeczny parowiec
"Franciszek Józef".
Kabina przygotowana dla Sissi była wyłożona purpurowym aksamitem,
pokład statku zamieniono w kwiatowy ogród , na środku którego urządzono
różaną altankę, by młodziutka narzeczona miała gdzie odpocząć.
Wzdłuż Dunaju, aż do Nussdorf na brzegach gromadziły się tłumy ludzi by
ujrzeć narzeczoną Arcyksięcia.
Po dopłynięciu do Nussdorf wszyscy pasażerowie statku zmienili swe stroje.
Sissi została ubrana w zwiewną suknię z różowego jedwabiu z szeroką
krynoliną, jej ramiona okrywał biały, koronkowy szal, na głowie miała mały
kapelusik.
Nim statek został dokładnie przycumowany do przystani wielce stęskniony
Franciszek Józef wskoczył na pokład statku i na oczach zgromadzonych na
brzegu tysięcy osób, tłoczących się by ujrzeć cesarską narzeczoną, wziął
Sissi w ramiona i z wyrażnym zachwytem pocałował.
Ten tak wysoce spontaniczny gest wywołał wielki aplauz tłumów.
Większość liczyła, że tak bardzo zakochany w swej narzeczonej cesarz
przestanie być nieugiętym despotą, a szczęście rodzinne skłoni go do reform,
których tak bardzo potrzebowała ówczesna Austria.
Z trudem torując sobie drogę wśród wiwatującego tłumu para cesarska
dotarła do złoconej karocy i odjechała do pałacu Schoenbrunn.
Ale życie "na świeczniku" nie jest lekkie - pomimo wielkiego zmęczenia
podróżą, Sissi musiała w Wielkiej Sali pałacu przejść przez ceremonię jej
powitania na dworze cesarskim.
Przez kilka godzin przedstawiano jej kolejno wszystkich członków rodziny
Habsburgów oraz wysokich funkcjonariuszy dworu.
Potem nastąpiła wymiana prezentów ślubnych i umordowana Sissi mogła się
na krótki czas oddalić do swoich pokoi.
Ale czekała ją jeszcze prezentacja jej nowych,wiedeńskich dam dworu. Od
pierwszego kontaktu Sissi poczuła głęboką niechęć do swej pierwszej damy
dworu, Zofii Esterhazy, cieszącej się wielkim zaufaniem matki Franciszka
Józefa.
Oprócz sekretarza i dam dworu dwór cesarzowej Elżbiety składał się z dwóch
pokojówek, majordomusa, klucznika, czterech lokajów, służącego i służącej.
Gdy zmęczona Sissi chciała się już położyć spać, pierwsza dama dworu wręczyła
jej zeszyt zatytułowany: "Ceremoniał mający wprowadzić na Dwór Cesarski
Jej Królewską Wysokość, Jaśnie Oświeconą księżnę Elżbietę Bawarską".
Żegnaj śnie, żegnaj wypoczynku - musiała dokładnie przestudiować treść by
następnego dnia nie zrobić żadnego fałszywego kroku i by wszystko przebiegło
zgodnie z tradycją, niezmienną od stuleci.
Dwór wiedeński słynął bowiem z tradycjonalizmu.
Ledwie zdążyła przeczytać tę broszurę, pierwsza dama doniosła dwie następne.
Jedną z nich "Niezbędne przypomnienia" miała się nauczyć na pamięć- zawierała
bowiem wszystkie szczegóły ceremonii zaślubin.
Rano modystki i damy dworu przez trzy godziny ubierały i czesały księżną, która
nie była wcale przyzwyczajona do tego, by ją ktoś tak obsługiwał.
Od tego dnia każdy następny ranek jej życia tak miał wyglądać.
Ślub odbył się po południu 24 kwietnia w kościele Augustianów a udzielił go
arcybiskup Wiednia.
Była to okazja do ukazania światu potęgi cesarstwa austriackiego.
Wnętrze kościoła zostało oświetlone 15 tysiącami świec.Wysokie kolumny
przystrojono draperiami z czerwonego aksamitu.
Franciszek Józef wystąpił w mundurze marszałka polnego, na jego piersi błyszczały
liczne ordery.
U jego boku stała Sissi, w delikatnej , haftowanej złotem i srebrem białej sukni
z długim, koronkowym trenem.
W upiętych do tyłu włosach połyskiwał diadem z brylantów i opali należący
przedtem do arcyksiężnej Zofii. Jej pierś ozdabiał bukiecik świeżych róż.
Ceremonia zaślubin była długa i męcząca i choć Sissi wyglądała pięknie, z jej
twarzy nie schodził smutek.
Sissi miała nadzieję, że po tych wszystkich uroczystościach będzie się mogła
zaszyć w swych komnatach i uwolnić od ciągłej obecności obcych osób.
Niestety szybko przekonała się, że straciła to wszystko, do czego była tak
bardzo przyzwyczajona w Monachium- straciła własną wolność.
Zyskała za to zaciętego wroga w osobie swej ciotki-teściowej, która , podobnie
jak i reszta dworu śledziła jej każdy krok, gest, uśmiech i wszystko co odbiegało
od przyjętej na tym dworze etykiety ostro krytykowała.
Tu niemal wszystko było zabronione- Sissi nie mogła sama spacerować nawet po
pałacowych korytarzach. Jazda konna była dozwolona tylko w towarzystwie
którejś z dam dworu. Nie mogła wybrać się do miasta na zakupy, nie mogła pić
piwa do posiłków, nie mogła nawet okazywać nadmiernego miłosierdzia.
Swych uczuć wobec własnego męża też nie mogła okazywać publicznie nie
mówiąc o tak niestosownym geście jak objęcie go.
Cesarz, wychowany przez swą wielce apodyktyczną matkę nie mógł wcale
pojąć, czemu Sissi zle się tu czuje.
Matka wychowała go w zupełnym odizolowaniu i zrobiła z niego młodzieńca
świadomego swych obowiązków jako cesarza . Był skrupulatny, uporządkowany,
nieśmiały i skromny.
Wszelkie niedogodności etykiety przyjmował jako nieodłączny element swego
stanowiska i cesarskiej rangi.
Był niezmiernie pracowity, wstawał codziennie o czwartej rano i nie opuszczał
swego gabinetu aż do póznego wieczoru.
W ciągu kilku miesięcy oboje odkryli, jak bardzo się od siebie różnią.
Ale do końca życia naprawdę kochał Sissi, ani na moment nie rezygnując ze swej
roli konserwatywnego i wszechwładnego cesarza.
Stosunki Sissi z ciotką-teściową pogorszyły się bardzo, gdy okazało się że
cesarzowa jest w ciąży. Kontrola nad jej każdym krokiem wzmogła się, zakazano
jej spędzać czas z papugami ( bo dziecko może być podobne do papugi),
zabroniono też by ulubione owczarki niemieckie cesarzowej przebywały jak dotąd
w jej pokojach.
Nakazano natomiast by eksponować jej rosnący brzuch pokazując go narodowi.
Na próżno Sissi szukała wsparcia u swego męża - nie miał dla niej zupełnie czasu,
bowiem całą jego uwagę pochłonęła wojna krymska.
Siedemnastoletnia Sissi urodziła córeczkę - dużą i zdrową.
Na chrzcie dano jej imię Zofia, nie uzgadniając tego z Sissi. Arcyksiężna Zofia
była teraz ciotką- teściową dla Sissi i babką-matką chrzestną dla swej wnuczki.
W następnym roku Sissi urodziła kolejną córkę, która otrzymała imię Gizela.
Młoda cesarzowa promieniała radością z powodu narodzin córek, ale jej mąż
oczekiwał jednak dziecka płci męskiej- wszak należało przedłużyć ród.
I znów w życie małżeńskie Sissi wkroczyła teściowa- uznała nagle swą synową
za zbyt młodą by we właściwy sposób wychowywać swe dzieci i sama się nimi
zajęła, wybierając dla nich mamki i lekarza, zgodnie z własnym "widzi mi się".
Umieściła dzieci tuż obok własnej komnaty,w pokoju pozbawionym okien, by nie
było w nim przeciągów.
A Sissi powiedziała, że ona ma wypełniać obowiązki wobec własnego męża
i narodu a nie tracić czas na wychowanie potomstwa.
Po kilku miesiącach rozłąki z dziećmi, z którymi nigdy nie mogła nawet pięciu
minut pobyć sama, bez towarzystwa nianiek i dam dworu swoich i ciotki,
Sissi zaczęła popadać w depresję.
Wówczas Franciszek Józef po raz pierwszy podważył decyzję swej matki i
dziewczynki wróciły pod opiekę Sissi.
W 1857 roku para cesarska musiała się wybrać w podróż na Węgry, która
miała trwać aż cztery miesiące. Sissi nie chciała na tak długo rozstawać się
z dziećmi i wbrew sprzeciwom teściowej postanowiła zabrać je ze sobą.
Oczywiście w podróż jechał również lekarz dziewczynek, nianie i mamki.
Podróżowali statkiem po Dunaju a kiedy szykowali się do odwiedzenia
węgierskich prowincji, dwuletnią Zofię nagle zaczęła męczyć wysoka
gorączka, biegunka i wymioty.
Lekarz uspokajał Sissi, że to wszystko przez wyrzynanie się kolejnych zębów,
niestety w ciągu następnych dni stan dziecka się pogorszył i po dwunastu
godzinach agonii dziecko zmarło w ramionach Sissi. Na tyfus.
Para cesarska natychmiast przerwała podróż i wróciła do Wiednia , gdzie
w krypcie kapucynów została pochowana maleńka Zofia.
W sierpniu następnego roku cesarzowa urodziła swe kolejne dziecko - syna.
Radość z powodu tych narodzin była niezmierna.
Cesarz, w dowód wdzięczności, podarował swej żonie wspaniały naszyjnik
z trzema sznurami pereł.
A noworodka, który otrzymał imię Rudolf, mianował pułkownikiem wojsk.
Radość panowała nie tylko na dworze- cieszył się też lud, który otrzymał
spore datki. Jak widać metoda Xmamony+ zawsze się spełniała owocując
poparciem dla władzy.
Gdy wszyscy dookoła byli szczęśliwi i radośni, Sissi przeżywała trudne
chwile. Poród był nadspodziewanie ciężki i skomplikowany. Bardzo długo
wracała do sił, a lekarz, z uwagi na jej osłabienie, zabronił by sama karmiła
dziecko.
Podczas tych długich tygodni gdy tak wolno wracała do zdrowia, jej siostry,
za którymi tak bardzo zawsze tęskniła, jedna po drugiej wychodziły za mąż.
Najpierw Helena, odrzucona kiedyś przez cesarza Franciszka Józefa, mając
dwadzieścia cztery lata poślubiła z miłości księcia Maksymiliana Thurn und
Taxis , jednego z najbogatszych i najpotężniejszych w kraju.
Po niej Maria Zofia, zaręczyła się z księciem Franciszkiem II Burbonem,
dziedzicem Królestwa Obojga Sycylii. W styczniu 1859 roku odbył się
ślub per procura. Maria Zofia Bawarska ani nie znała ani nie kochała swego
męża. Poznanie go też jej nie uszczęśliwiło- Franciszek był człowiekiem
słabym i fizycznie i intelektualnie, a Królestwo Obojga Sycylii zostało
w pewnej chwili przyłączone do Włoch i przestało istnieć i małżonkowie
tułali się po świecie.
Cesarz Franciszek Józef nigdy nie rozmawiał z żoną o polityce, ale ona
zdawała sobie sprawę, że niepokoje w prowincjach włoskich i na Węgrzech
mają wpływ na politykę wewnętrzną Austrii.
W roku 1859 gdy Dominia Habsburgów były zagrożone a wątpliwe talenty
strategiczne cesarza ściągnęły na jego wojska straszną i krwawą klęskę,
cesarz wyruszył z Wiednia, by osobiście nadzorować operacje na froncie.
Sissi pod nieobecność męża , podenerwowana i załamana, całkowicie
porzuciła swe oficjalne obowiązki i wiodła bardzo dziwne i niezdrowe życie.
Bardzo mało spała, miewała różne lęki, uprawiała rygorystyczne posty,
całymi godzinami jezdziła konno i na długie godziny zatapiała się w myślach.
Jedyną jej pociechą była korespondencja z mężem- pisywali listy do siebie
codziennie.
I choć cesarz wciąż zapewniał ją o swej wielkiej miłości i błagał by się nie
smuciła i nie zamartwiała, Sissi nadal unikała wszystkich wspólnych posiłków,
kontynuowała swoje głodówki, godzinami galopowała konno.
Nastroje w Austrii były ponure , popularność cesarza malała z dnia na dzień,
Sissi nadal godzinami galopowała konno a nawet ćwiczyła skoki przez
przeszkody, cesarz wciąż pisał do żony listy mające podnieść ją na duchu,
do Austrii napływały tysiące żołnierzy rannych lub chorych dla których
już brakowało miejsc w szpitalach, powstawały lazarety w pałacach, kościołach
i klasztorach. W swym pałacu w Laxenburgu Elżbieta też utworzyła lazaret.
O kolejnych klęskach ponoszonych przez cesarza dowiadywała się z gazet.
Była głęboko przekonana, że winę za wszelkie niepowodzenia cesarza na
niwie polityki międzynarodowej ponosi jej teściowa, która de facto sterowała
synem.
Sissi raz odważyła się udzielić mężowi politycznej rady - żeby jak najszybciej
podpisał pokój z Napoleonem III, by dalej nie wykrwawiać narodu.
Cesarz radę zignorował i wyraził swe niezadowolenie, że Sissi wtrąca się
do polityki.
W końcu i tak Austria podpisała pokój z Francją tracąc Lombardię i na krótko
tylko zachowując Wenecję.
A cesarz Franciszek Józef pod naporem wewnętrznych sił zaaprobował akt
prawny mający być pierwszym krokiem do ustanowienia rządów parlamentarnych
i nadania cesarstwu konstytucji.
Sissi odsunięta od własnych dzieci, niedopuszczona przez męża do spraw
państwowych , zimą 1859 roku przeżyła pierwszy kryzys małżeński.
Tak bardzo kochający ją mąż zaczął mieć dość ciągłych kłótni pomiędzy Sissi
a arcyksiężną, cierpiał z powodu swej klęski a ponadto Sissi zupełnie nie
wywiązywała się ze swych podstawowych obowiązków małżeńskich. Po raz
pierwszy na dworze zaczęto szeptać, że cesarz miewa romanse.
Sytuacja całkiem przerosła Sissi. Nie próbowała dociec ile w tych plotkach
jest prawdy, tylko postanowiła się zabawić.
Wiosną 1860 roku, ona tak stroniąca od wszystkich oficjalnych dworskich
uroczystości, zorganizowała w swoich apartamentach sześć wspaniałych
bali. Na każdy z nich zaprosiła tylko 25 panien i tyluż młodych kawalerów,
wywodzących się z najwyższych sfer, nie zapraszając jednocześnie ich
matek, tak jak nakazywała etykieta, co było wielkim skandalem.
Poza tym Sissi tak zawsze nieśmiała i zamknięta w sobie zaczęła sama
uczęszczać na bale organizowane w domach prywatnych i często wracała
do pałacu dopiero nad ranem.
Cały wiedeński dwór miał o czym rozprawiać- omawiano ze zgorszeniem
jej zamiłowanie do jazdy konnej, do skakania konno przez przeszkody,
o uporze noszenia tak ciasno zawiązanego gorsetu, że aż dostawała zadyszki
i duszności, o jej ciągłych głodówkach, dziwnym zamiłowaniu do psów
i papug, o kupieniu dla swojej córki Marii Walerii małpki, która biegała
swobodnie po salonach.
Ale Sissi nie ustawała w swych "dziwnych" pomysłach.
W swoich apartamentach zainstalowała różne urządzenia gimnastyczne-
kozioł, obręcze i drabinki żeby codziennie godzinami ćwiczyć.
Poprosiła również dżokejkę z wiedeńskiego cyrku, by ta ułożyła jej listę
ćwiczeń pomagających utrzymać ciało w odpowiedniej kondycji i
elastyczności.
Trzy porody w ciągu zaledwie czterech lat, trauma związana ze śmiercią
córeczki, stałe nieporozumienia z teściową i dworskie intrygi oraz troska
o losy siostry Marii, Królowej Obojga Sycylii , rygorystyczne głodówki po
każdej ciąży by jak najszybciej wrócić do nienagannej figury i dość dziwna
dieta, którą stosowała podkopały jej zdrowie.
Często odczuwała zawroty głowy, migreny, nudności i zmęczenie, często
gorączkowała, cierpiała na bezsenność, była apatyczna.
Sissi nie jadała warzyw i owoców, poza pomarańczami. Byłe okresy, gdy jej
jedynym pożywieniem był krwisty befsztyk, ulubionym zaś napojem surowe
mleko.
Czasami objadała się ciastkami, co wnet równoważyła ścisłą głodówką.
Sissi miała 172 cm wzrostu a ważyła zaledwie pięćdziesiąt kilogramów,
a obwód jej talii wynosił zaledwie 46cm.
Przyzwyczajona od dzieciństwa do dalekich wędrówek czuła ciągłą potrzebę
ruchu.
Oderwana nagle od tego wszystkiego co kochała i lubiła, wtłoczona w ramy
etykiety wiedeńskiego dworu męczyła się i fizycznie i psychicznie.
Tuż przed swymi dwudziestymi trzecimi urodzinami była o krok od
całkowitego załamania nerwowego.
c.d.n.
Taaa, nawet w sferach najwyzszych tesciowe sa prawdziwa zakala i zabojczyniami mlodych malzenstw - to akurat nie zmienilo sie do dzisiaj. O ile jednak teraz mozna by cos z tym zrobic, wyprowadzic sie na antypody albo w ostatecznosci rozwiesc z maminsynkiem, tak wtedy nie bylo to takie proste. Nic dziwnego, ze Sissi popadla w zaburzenia psychosomatyczne.
OdpowiedzUsuńCoś o instytucji teściowej wiem- w pewnej chwili mój lekarz stwierdził, że albo się rozejdę z mężem albo razem wyprowadzimy od teściowej, bo on nie zamierza dalej mnie truć środkami uspokajającymi.
UsuńWybraliśmy przeprowadzkę.Miałam o tyle dobrze, że mój mąż zawsze stał za mną a nie za matką.
Moja byla uprzejma dosc szybko odejsc z tego swiata, bo inaczej nie wiem, jak potoczylyby sie losy mojego malzenstwa.
UsuńTakie czasy były , a niestety Sissi nie była przygotowana do roli , której jej wyznaczyło życie.
OdpowiedzUsuńWina ojca, wiedział co ją czeka a pozwalał na wszystko...
Urodziła się chyba za wcześnie...
Mam wrażenie, że żadna z dziewcząt nie jest w wieku 16 lat gotowa do roli cesarzowej. Nie ona w tym domu była szykowana do tej roli tylko jej starsza siostra.
UsuńI to jest najlepszy dowód, że bycie cesarzową to ciężki kawałek chleba...
OdpowiedzUsuńA u mnie się odetkało i mogę wreszcie skomentować.
:-)
Już sam fakt bycia kobieta był w tamtych czasach wystarczająco ciężkim kawałkiem chleba!
UsuńDobrze, że Cię odetkało!
Miłego;)
Swoboda wyboru dla naszego pokolenia i pokolenia naszych dzieci jest czymś tak naturalnym że do głowy nam nie przychodzi, iż bywało inaczej i w innych kulturach, w dalszym ciągu, bywa inaczej. To luksus, którego należy strzec wszelkimi siłami. Film oglądałam i pamiętam go dobrze. Bardzo ciekawie piszesz, z przyjemnością czytam o cesarzowej. Serdeczności.
OdpowiedzUsuńŁatwo się zapomina, że kiedyś nie było radośnie. Smutno tylko, że niektórzy z radością sprowadziliby
Usuńz powrotem kobiety do bezwolnych maszynek do rodzenia dzieci.
Miłego;)
Zawsze fascynowała mnie historia Sissi, zaczęło się od serialu już dosyć dawno. I napisałas o tym równie fascynująco, dziękuję:)
OdpowiedzUsuńMnie dwór wiedeński interesował głównie dlatego, że w dzieciństwie wciąż słuchałam opowieści o Wiedniu, bo tam studiował mój dziadek. Był zakochany w tym mieście, jego urodą, atmosferą i ludzmi.
UsuńMiłego;)
Zakochałam się w Sisi zagranej przez Romę Schneider. Dziękuję za piękne przypomnienie.
OdpowiedzUsuńTo była bardzo ładna kobieta i dobra aktorka.
UsuńMiłego;)
Podziwiam takie kobiety ,zyjace w ciezkich czasach i borykajace sie z trudnymi wyborami. U mnie tesciowa kochana kobieta jednak i tak sie ciesze ze mieszkam daleko bo jak wiadomo mniej okazji zeby sobie za paznokiec wchodzic ;) Buziaki Aniu <3
OdpowiedzUsuńNo nie miały kobiety lekko, ale i teraz niektóre maja pod górkę.
UsuńMyśle, że niektórym kobietom trudno wyjść z roli troskliwej matki gdy dziecko już dorośnie. A może po prostu nie potrafią znalezć dla siebie nowej roli?
Serdeczności,;)
Ciekawe dlaczego w filmach się o tym wszystkim nie mówi?
OdpowiedzUsuńMoże gdyby żyła w dzisiejszych czasach zdiagnozowano by jakąś chorobę i wyleczono? Chociaż wątpię, bo gdy patrzy się dziś na sławnych i bogatych...
Bo to przecież nie był film dokumentalny.
UsuńZauważyłam, że wiele osób na sam dzwięk słów "film dokumentalny" dostaje gęsiej skórki i nawet nie usiłuje chociaż kawałka obejrzeć.A ja lubię i cenię filmy dokumentalne, bo nie lubię gdy mi ktoś przedstawia zakłamaną rzeczywistość, która być może jest miła dla oka, ale niczego nas nie nauczy.
Od wielu lat nie oglądam filmów fabularnych tylko same dokumentalne.Z reguły są to filmy realizowane przez TV France lub BBC i naprawdę są warte obejrzenia. Śmieję się, że u mnie najbardziej wyeksploatowany jest kanał Planete+, w następnej kolejności Discovery SC, National Geographic.Najbardziej się denerwuję, gdy na dwóch różnych kanałach o tej samej godzinie "idą" filmy, które chcę obejrzeć. Ależ wtedy marudzę!!
Miłego;)
Grunt to "kochająca" teściowa, nie ma co. Sprawdza się powiedzenie, że jak nie masz na kogo liczyć, licz na siebie. Tylko że Sissi to na zdrowie nie wyszło, niestety
OdpowiedzUsuń