Tej minionej nocy była tzw. Pełnia Księżyca Żniwiarzy.
Kto to zjawisko przegapił następne będzie mógł obejrzeć dopiero 13 sierpnia
2049 roku.
Poprzednie miało miejsce 13 października 2000 roku, ale mnie jakoś umknęło.
A następnego to już z całą pewnością nie doczekam.
I rzeczywiście była to bardzo jasna noc, taka, która dawniej umożliwiała zbieranie
nocą plonów z pola. Tyle tylko, że w tym roku już plony zebrane i nawet pola
zaorane.
Usiłowałam sfotografować to zjawisko, ale okazało się, że wysiadła mi bateria
w aparacie, a smartfon jakoś słabo się spisał i zdjęcie było marne, więc je
skasowałam.
Ale posiedziałam nieco na balkonie w świetle Księżyca, nie doczekałam
jednak do godziny 4 nad ranem, gdy miało być najjaśniej.
"Odpadłam" mniej więcej około godz.2,00. Ale i tak była to jednak bardzo,
bardzo jasna noc.
Czytam teraz Olgi Tokarczuk "Prawiek i inne czasy". Przyznaję się bez bicia-
to pierwsza książka Tokarczuk, którą czytam. I jak dla mnie- nieco męczący styl
narracji, ale w sumie pomimo różnych zawirowań w moim życiu przeczytałam
w trzy wieczory i tylu nieco zarwanych nocy.
I przeczytałam też książkę Emilii Smechowski "My, super imigranci". Autorka
urodziła się w Polsce, w dzieciństwie wraz z rodzicami i siostrą wyemigrowała
do Niemiec. Oczywiście nielegalnie. Czytając te książkę zastanawiałam się
czy ona i ja mieszkałyśmy w tym samym kraju. Bo tak na zdrowy chłopski
rozum rzecz biorąc Warszawę i Wejherowo nie dzieliły tysiące kilometrów
ale tylko 415 km. Jak Wam wpadnie w ręce - przeczytajcie.
Poza tym wreszcie (po latach) przeczytałam z wielką przyjemnością Llosy
" Ciotka Julia i skryba".
A wszystko przez to, że nie doczytałam jej do końca przed laty, a nie chciałam
jej zabierać z Berlina do Warszawy.
A że mi ostatnio źle, to chyba znów wyciągnę z półki Grahama Greena by
zanurzyć się w jego powieści "Podróże z moją ciotką". To książka do której
co jakiś czas wracam. Drugą taką książka do której co jakis czas wracam jest
G.G, Marqueza "Miłość w czasach zarazy".
Miłego weekendu Wszystkim życzę!
Mam dwie ksiazki z ciotkami, moglabym przeczytac...
OdpowiedzUsuńTokarczuk zdecydowanie znielubilam, nie da sie tego czytac (wg mnie, naturalnie) :)
Noc zniwiarzy przespalam, no coz, ksiezyc, jak ksiezyc :)))))
Pozdrawiam slonecznie :)
Dla mnie taki styl narracji jest męczący.Za wiele szczegółów, ozdobników itp.
UsuńKsiężyc sterczał nad dachem kamienicy, która jest po drugiej stronie mojej ulicy i był niesamowicie wielki i świecił jak głupi i w pokoju było nieprzyzwoicie jasno.
Miłego weekendu z córcią i piesami!
Wielki byl???? Wg mnie tarcza byla mniejsza niz zwykle, bo podobno byl w wiekszej niz zwykle odleglosci od Ziemi.
Usuńhttps://kontakt24.tvn24.pl/mam-go-upolowaliscie-pelnie-zniwiarzy,299402.html
UsuńNasz przyjaciel wczoraj zaprosił nas na ognisko. Chciał posiedzieć przy ogniu, popatrzeć na księżyc, posłuchać listy przebojów. Przyszliśmy, usiedliśmy, ognisko zapłonęło, a potem jak lunęło. Deszcz padał z przerwami, chmury zasłaniały księżyc, czasem wyłaził, taki jak za woalką. Posiedzieliśmy na zadaszonym tarasie. Dobrze, że już po pełni, bo mnie trochę zawsze trzęsie w tym czasie. Spokojnego :)
OdpowiedzUsuńTu nie padało, nawet chmury sobie gdzieś powędrowały. I znacząco się ochłodziło. Słońce świeci a w cieniu jest teraz tylko +16 stopni, a rano było tylko 8. Jesień idzie dużymi krokami. W czasie pełni zawsze bardzo źle mi się śpi, więc przezornie kładę się bardzo późno, by zmęczenie wzięło gorę nad światłem Księżyca.
UsuńMiłego Anuś,;)
Sprobuj przeczytac "Biegunow". Moze przekonaja Cie do Tokarczuk.
OdpowiedzUsuńWidzialam wczoraj ksiezyc ok.23. Chowal sie momentami za chmury, ale znow sie pojawial. Fakt swiecil b.jasno, mimo ze sama tarcza mniejsza nieco niz zwykle (to podobno tze.mikro ksiezyc). Dluzrj nie obserwowalam, bo z moich okien juz go nie bylo widac.
Spróbuję tych "Biegunów",ale wpierw muszę ją nabyć.Ten Księżyc był tu zupełnie obłędny, świecił jak latarnia. Tu ostatnio z reguły poranki są kiepskie, jakieś takie zasnute chmurami, a potem dopiero się rozpogadza i popołudnia i wieczory są ładne.
UsuńWłaśnie wróciłam z nad jeziora w Grunewaldzie(dzielnica Berlina), było b. ładnie.
Księżyc Żniwiarzy przegapiłam :(
OdpowiedzUsuńZ notatek wynika, że "Prawiek i inne czasy" Tokarczuk przeczytałam, ale zupełnie nie mogę sobie przypomnieć tej książki. Pamiętam za to "Prowadź swój pług przez kosci umarłych" i ta książka była całkiem całkiem.
Pozostałych, które wymieniłaś nie czytałam. Moje ulubione to "Sto lat samotności" Marqueza i "Mistrz i Małgorzata" Bułhakowa.
Sto lat samotności też zaliczyłam co najmniej dwa razy. I wiesz, pomyślałam, że niedługo pewnie zacznę rozmawiać z moim nieobecnym- w każdym razie niewiele mi do tego brakuje.
UsuńJeżeli idzie o treść to "Prawiek" nie jest złą książką, mnie tylko zadziwił i nieco zmęczył styl narracji.
No cóż, za 30 lat będzie następny Księżyc Kosiarzy.
Kiedy mam zly okres, kiedy mysli uciekaja mi od wszystkiego, na czym chce i powinnam sie skupic, wyciagam jakies romansidlo czy inny kryminal i czytam sobie, powierzchownie i bezmyslnie, bo i tak malo co do mnie dociera z tego, co przeczytam. Tak mialam po smierci ojca i Kiry, a przedtem Fusla, zupelnie nie moglam czytac. Chocbym nie wiem jak intensywnie probowala sie skupiac, nie wychodzilo.
OdpowiedzUsuńWiedzialam o ksiezycu zniwiarzy, ale u nas bylo pochmurno wczoraj.
U mnie jakoś tak śmiesznie- rano bywa ponuro, ale około 10, 11 zaczyna się pomału wydostawać spoza chmur słońce i popołudnia są ładne. Wieczory przeważnie też.
UsuńNie czytam ani kryminałów ani romansideł,Gdy nie mogę zebrać myśli z powodu stresu siadam przy kompie i bezmyślnie gram np. w strzelanie kulkami lub burzenie zamków czy inną jakąś taką prostą grę.
Ostatnio bardzo długo "mantykowałam" przy komputerze i dziwiłam się czemu tak jasno w środku nocy. Nie przyszło mi do głowy sprawdzić, bo byłam znowu solidnie zmęczona. Dziewczyna, którą szykuję na wrześniowe spotkanie z egzaminatorami ASP na szczęście robi postępy, ale niepewność czy tyle wystarczy bardzo mnie męczy. Swoje prace i obowiązki wypełniam dopiero po spotkaniu z nią, czyli po dwudziestej. Marzy mi się jeszcze raz przeczytanie Buhłakowa. Pierwszy raz gdy czytałam tą lekturę to byłam zdecydowanie za durna i nie było to w dobrym momencie. Ważne jest kiedy, co i kogo się w życiu spotyka. A nazwa Księżyc Żniwiarzy jakoś smutno mi się kojarzy.:))))
OdpowiedzUsuńBułhakowa to też przeczytałam ze dwa albo i trzy razy. Tak naprawdę sporo książek przeczytałam dwukrotnie, bo czasem zbyt goniłam za wciągającą mnie akcją i nie doszukując się głębszych treści.
UsuńDotąd nie znałam nazwy tego dziwnego i dość rzadkiego zjawiska jakim jest ten Księżyc Żniwiarzy.Ale jego nazwa nie kojarzy mi się smutno.
Każdy z nas ma jakieś książki, których nie dokończył i takie, do których się wraca.
OdpowiedzUsuńBywa, że książki polecane przez krytyków lub nagradzane są nie do strawienia przez przeciętnego czytelnika.
Jeśli książka mnie zwyczajnie męczy, odkładam - jest tyle innych, a życie takie krótkie.
Miałam kilka podejść do "Szatańskich Wersetów"- wreszcie za 4 lub 5 podejściem przeczytałam i bardzo mi się ta książka spodobała.I potem przeczytałam jeszcze inne jego książki- Rushdie nie jest łatwy w odbiorze, tym bardziej, że to o czym pisze nie jest nam bliskie.
UsuńW ub. roku przeczytałam jego "ziemia pod jej stopami", zachwycając się dynamiką zdań rozwiniętych, bardzo złożonych, długich niczym największy transatlantyk.
Przegapiłem ten księżyc eh... Strasznie tego żałuję. Pozdrawiam! ;)
OdpowiedzUsuńMaks, następny taki Księżyc Żniwiarzy będzie za 30 lat, więc z pewnością go wtedy obejrzysz. Poprzedniego, który był w 2000 roku nie oglądałam a następnego zapewne już nie doczekam.
UsuńSerdeczności;)
W moim mieście nie było niestety dobrych warunków do obserwacji tego zjawiska.
OdpowiedzUsuńTeż mam takie książki do których lubię wracać... 'Dom duchów' Allende, 'Imię Róży' Eco, 'Co dzień zawdzięcza nocy' Khadry...
Serdeczności Anabell:-)
U mnie akurat były dobre warunki do cieszenia się tą jasnością nocy. Co prawda tak około 20,00 jeszcze było nieco chmur, ale potem się łaskawie rozeszły.Lubię niemal wszystko co napisał Umberto Eco, zwłaszcza jego eseje. A "Domu Duchów" nie znam, będę musiała poszukać.
UsuńNie wiem czy ksiezyc zniwiarzy to zjawisko jednonocne , bo dzisiaj w nocy - okolo 1.00- zachwycalam sie pelnia i wlasnie owa jasna noca. Caly garaz nam oswiecalo:)
OdpowiedzUsuńKiedy zaczelo byc o Tokarczuk glosno , kiedy zdobyla nagrode Nike, wtedy siegnelam po nia i przeczytalam jej "Dom dzienny, dom nocny", no i docenilam jej kunszt narracyjny ( stylistyczny). Na poczatku jednak ciezko bylo mi sie wkrecic w ta powiesc. Lubie Gretkowska, ale tez nie wszystko . Zachwycilam sie jej "Polka", ktora byla nominowana do nagrody Nike. Potem zabralam sie za "Europejke". Wciagnely mnie te pozycje. Tez o emigracji- sczegolnie ta pierwsza.
Ostatnio zas nie czytam zadnych powiesci, tylko ksiazki fachowe, bo jakos do powiesci brak mi serca. Kazdy wydaje, kazdy pisze... Pogubilam sie na tym wydawniczym rynku.
Zjawisko jest "jednonocne" i co ciekawe widziane wszędzie. I występuje naprawdę dość rzadko i nieregularnie.Zawsze dwie pierwsze noce po pełni są jeszcze bardzo jasne, to nic przecież nowego.
UsuńU nas każda pełnia jest bardzo mocna i jasno jest w ogrodzie prawie jak w dzień. Dlatego te pełnie niezbyt się, dla mnie różnią. No chyba, że księżyc jest w perygeum- tak wtedy jest ogromny i widać różnicę.
OdpowiedzUsuńNie ma u nas zanieczyszczeń świetlnych- niebo jest ciemne z ogromną ilością gwiazd. Jednak, gdy jest zachmurzone, to okoliczne miasta podświetlają na różowo chmury- tworzą się wtedy łuny.
"Podróże z ciotką" są super:) Chętnie przeczytałabym jeszcze raz.
Ja już czytałam kilka razy i zawsze sprawia mi ta powieść niewymowną przyjemność.A czasem czytam tylko określone fragmenty. Akurat Pełnia Żniwiarzy zdarza się stosunkowo rzadko- poprzednia była w 2000 roku, następna będzie za 30 lat.
UsuńNawet nie wiedzialam ze taki ksiezyc istnieje..... Ale i tak nie skusilby mnie na czuwanie i ogladanie, przepraszam go bardzo za zlekcewazenie.
OdpowiedzUsuńOj, ilez mam takich zaczetych a niedokonczonych ksiazek!!!! jesli mnie nie zainteresuje od razu to nie potrafie sie zmusic do przebrniecia i z reguly mam racje tak ja oceniajac.
Z kolei moja domowa biblioteczka jest pelna arcydziel do ktorych czesto wracam i jestem wdzieczna ze istnieja.
Teraz , jak we wszystkim, juz nie tworzy sie niezapomnianych dziel tak jak nikt nie potrafi komponowac wielkiej muzyki - i wielka szkoda.
Ciesze sie ze ze czas wypelniasz czytaniem i innymi zajeciami - mocno pozdrawiam.
Do wszystkich zainteresowanych - odezwala sie marigold piszac ze dotknelo ja oszustwo internetowe i to jest powodem jej milczenia. Wyglada ze jest zdrowa i cala jedynie milczy.
Ale czasem i nie arcydzieła są warte przeczytania. Nie żałuję, że jednak przemogłam się kiedyś i przeczytałam "Szatańskie wersety".
UsuńBratowa obdarowała mnie teraz książką pt. "Balsam dla duszy"- to dość oryginalne połączenie książki kucharskiej i krótkich opowiadań z życia wziętych, często nawet z dość odległych czasów, a wszystko rodem z USA. Być może, że niektóre z tych przepisów wypróbuję, choć daleko im do dietetycznych. Ale o tym to autorzy książki uprzedzają we wstępie.
Nie odwazylabym sie na takie arbitralne stwierdzenie, ze obecnie "nie tworzy sie niezapomnianych dziel, tak jak nikt nie potrafi komponowac wielkiej muzyki".
UsuńTroche to brzmi jak to powiedzonko: kiedys to byly czasy. Teraz to nie ma czasow.
;)
To prawda - mozna czytac nie tylko arcydziela jedynie nie zapamietuje sie ich i raczej nie wraca do nich ustawicznie. To tak jak ludzie - niejednych znamy ale czy kazdy utkwil w pamieci i sercu?
OdpowiedzUsuńNie mogę powiedzieć, że "Podróże z moją ciotką" to arcydzieło ale stosunkowo często do tej książki wracam.
UsuńTo trochę jak z ulubioną piosenką czy też muzyką.
Nie tylko nie podziwiałam Księżyca Żniwiarzy, ale nawet nie wiedziałam, że z piątku na sobotę to wyjątkowe zjawisko można było obserwować.
OdpowiedzUsuńZ Tokarczuk jakoś mi nie po drodze. Jakiś czas temu próbowałam przeczytać zbiór opowiadań "Bieguni", ale nie dałam rady dotrzeć do końca książki.
Pozdrawiam:)
A mnie o tym, że będzie taka pełnia Księżyca powiedziała bratowa.Tylko obawiałyśmy się, że będzie zbyt duże zachmurzenie, ale potem te chmury gdzieś sobie "odpłynęły" i niebo było czyste.
UsuńPrzyznaje sie, ze przeczytalam tylko jedna pozycje Olgi Tokarczuk. Nie bylam nia zachwycona, choc dotrwalam do konca. No i noc pelni ksiezyca byla dla mnie czarna, jak kazda inna, bo ja przespalam. Boczylam sie deczko na siebie, ale coz - natura zrobila swoje. Za to sny byly pieknie kolorowe :)
OdpowiedzUsuńTrzeba się słuchać tego co nam natura podpowiada- jeśli podpowiada, żeby spać, to trzeba spać.No właśnie, coś mi z tą p. Tokarczuk wyszło średnio- nie powiem, że książka zła, ale ten styl narracji jakiś taki dla mnie za bardzo udziwniony.
UsuńCo za pech, nie wiedzialam z tym Ksiezycem Zniwiazy, a przeciez cala noc nie spalam, bo mialam dyzur, i czas tez bym miala zerknac na to zjawisko. A tak to tylko stwierdzilam, ze jest pelnia, i ksiezyc mocno swieci... bo pacjenci najczesciej zaluzje opuszczaja. I tyle z tego mialam... :(
OdpowiedzUsuńAle postaram sie na ten rok 49 nie przegapic. Obliczylam wedle mojego rocznika, mam realne szanse ;D
Zahacze o lektury, bo wspominasz o Tokarczuk. Prowadz swój plug... znam, jakio audiobook (kochanej Gackowej niech beda dzieki!). Wedle tej powiesci byl tez krecony film, zapomnialam tytul?
Tokarczuk ma swoisty styl pisania, ale polubilam. Bo znam jeszcze Dom dzienny, dom nocny. W oryginale. Widze, ze te dwie ksiazki sa nawet przelozone na niemiecki.
Emilie Smechowska nabylam ostatnio na amazonie, Powrót do Polski. Jak mi sie spodoba, zakupie i Emigrantów.
Przy czytaniu Stu lat samotnosci bardzo sie zmeczylam na pierwszych 100 stronach, i póki co, odlozylam na pólke. Byc moze nie byl to jeszcze dla mnie czas, czytac te ksiazke. Poczekam i znowu zaczne czytac, kiedys.
Pozdrawiam serdecznie i pogody ducha zycze! Bedzie... inaczej. Nie moge powiedziec, ze bedzie dobrze, ale po prostu inaczej, co nie znaczy zle. Trzymaj sie zdrowo.
Do Salmana Rushdiego podchodziłam kilka razy- za kolejnym podejściem jakoś przebrnęłam przez nieco męcząco niewydarzony początek i przeczytałam w końcu z zainteresowaniem No i jeszcze jego kolejne książki także.100 lat samotności nie jest łatwą książką, ale prawdę mówiąc cała literatura południowo-amerykańska nie jest łatwa w odbiorze. To jednak wielce odmienny świat.
UsuńNo jest inaczej, chyba zbyt długo byliśmy ciągle we dwoje i teraz jakoś mi bardzo źle samej-tak pusto, ta pustka mnie dołuje.
Podobnie ma mój tato... przez mame byl niezle zaprzegniety przez ostatni rok w szczególnosci, teraz czasami nie wie, co ma robic, a nie lubi nic robic. Pomimo, ze mama go w ostatnich tygodniach wykanczala fizycznei i psychicznie, widze, ze mu brakuje tego zajecia.
UsuńNo przecież Twoi Rodzice byli wiele lat razem, kochali się, więc nic dziwnego, że choć Twemu Tacie z jednej strony jest lżej, to jednak ten czas wcześniejszy, przed chorobą Mamy ma znaczenie-gdy jedno odchodzi po tak długoletnim związku to zostajemy jakby okaleczeni, a to boli.I człowiek nie bardzo może się pozbierać.
UsuńPrzegapiłam... Wiele spraw ostatnio przegapiłam... Ale myślami jestem z Tobą cały czas. A czytać ostatnio mi się nie chce, choć obiecuję sobie nie wiem jakie lektury. Choć wiem, że przyjdzie taki czas, kiedy to wszystko przeczytam :)
OdpowiedzUsuńŚciskam Cię mocno. Dobrze, że masz przy sobie Córkę i Krasnali.
Ewutku, miałaś na początku wakacji niezłe zawirowania zdrowotne córeczki i ewentualne przegapienie czegoś było skutkiem tych kłopotów. To prawda Ewutku, dobrze, że są blisko, ale i tak ta pustka w domu mnie dołuje. Jedyny plus, że mogę sobie spokojnie płakać, nikomu to nie przeszkadza.
UsuńTeż przegapiłem, ale mam nadzieję na następne, jeśli nie zapomnę, a znając moje pamięciowe możliwości... ech, lepiej nie gadać. Dziś dożyć sto lat to pikuś ;)
OdpowiedzUsuńTo może zapisz sobie w jakimś "kapowniku" by nie zapomnieć;)))
UsuńNoc Zniwiarzy, przgapilam:( A za 30 lat hmm nie wiem czy zobacze.
OdpowiedzUsuńPrzyznam Ci się,że zadnej z pozycji o ktorej wspomnialas nie czytalam. Nazwiska pisarzy nie sa mi obcy wiec skoro polecasz, to chetnie przeczytam. Przyznam Ci sie szczerze, ze obecnie przezucilam sie na audiobooki i bardzo sobie te forme "czytania" chwale. Moge wykonywac rozne czynnosci a jednoczesnie sluchac ksiazek.
Jasne, ze nie ma to jak wersja papierowa ale poniewaz jestesmy na etapie pozbywania sie wszystkiego wiec i ksiazki musza pojsc w odstawke.
Przytulam Aniu
No ja to już nie za 30 lat tego zjawiska nie zobaczę.Ja za audiobookami nie przepadam, ostatecznie mogę poczytać na jakimś czytniku, ale wolę czytać niż słuchać. Ale i tak wolę papierowe wersje książek.Kochanie, a co za armagedon się u Was szykuje, że się wszystkiego pozbywasz? Pchnij mailika co się dzieje. A może masz zamiar dalszą część życia spędzić w camperze?
UsuńBuziam i się przytulam;)
Koniecznie przeczytaj "Biegunów" Olgi Tokarczuk. Dla mnie to arcydzieło.
OdpowiedzUsuńNoc Żniwiarzy przesiedziałam prawie całą na werandzie na działce.
Postaram się.To była noc do pracy a nie do siedzenia tylko;)))Jak Twoja stópka?Porozmawiaj z nią, że powinna docenić Twój ból i zainwestowane pieniądze i wreszcie zacząć funkcjonować jak należy, bez bólu i kuśtykania.
UsuńObserwowałam, był piękny !
OdpowiedzUsuńKsiążki dopisuję do listy bo ostatnio jakoś tak same kryminały ...
Współczesnych kryminałów zupełnie nie trawię- za dużo w nich zwyrodnialców, za dużo krwi.
UsuńAniu, dobra książka zawsze mi pomaga, gdy mam złe dni. Nie dziwię się, że i ty wybrałaś taką "pociechę" - przynajmniej podczas czytania człowiek nie myśli o swoim życiu... Co do pani Tokarczuk to czytałam "Prowadź swój pług przez kości umarłych", na podstawie książki Holland zrobiła film "Pokot". Obie pozycje mi się podobały. Pozdrawiam cię cieplutko
OdpowiedzUsuńZawsze mówię, że książka jest dobra na wszystko- i na smutek i na radosne dni.Nie wyobrażam sobie życia bez książki.
UsuńMiłego i dobrego Iwonko;)
Hej. Przegapiłam... może następnym razem ;) miłego dnia
OdpowiedzUsuń