Być może, że jednak jestem opóźniona w rozwoju, bo dopiero teraz czytam książkę Olgierda Budrewicza, wydaną w Polsce w 1990 roku- jej tytuł: "Ludzie trudnego pogranicza".
I przeczytanie jej polecam tym wszystkim , którzy nie mogą mi wybaczyć że: moja córka wyszła za mąż za Niemca, że moi wnukowie mówią po polsku tak jak ja po niemiecku, czyli wcale. Polecam ją również tym, którzy nie mogli pojąć, że ja będąc raczej u schyłku życia przeniosłam się wraz z mężem do Niemiec. I że nadal tu jestem i jakimś dziwnym cudem nie tęsknię za Polską. I wszystkim dedykuję mądre słowa p. Budrewicza:
"O zapominaniu czegokolwiek z przeszłości nie może być mowy. Ale pamięć nie powinna zagłuszać rozumu. Uczucia żalu, bólu i nawet nienawiści nie mogą trwać wiecznie. Ponadto nic nie jest czarno-białe".
A że jestem b.dziwną wariatką tak samo mam łzy w oczach oglądając zdjęcia ze zrąbanego Berlina jak i zrównanego niemal z ziemią mojego miasta rodzinnego - Warszawy. Bo w obu miastach żyli ludzie otumanieni przez swych przywódców.
A więc uważajcie kogo słuchacie i pamiętajcie nie tylko o ruinach Warszawy ale i innych miast, Berlina, Hiroszimy, Nagasaki i wielu innych zniszczonych bezsensownymi wojnami. W tych wojnach nie ma zwycięzców- wszyscy są przegrani, ci którym się wydaje że wygrali- też.
Miłego Tygodnia dla Was.
Klik dobry:)
OdpowiedzUsuńI dla Ciebie, Anabell, miłego tygodnia.
Pozdrawiam serdecznie.
al Ellu, wszystkiego co dobre dla Ciebie;)
UsuńNie zrozumieja i nigdy nie zechca zrozumiec, sa zamknieci, nacjonalistyczni, choc wydaje im sie, ze to patriotyzm. Ja nie jestem ani Polka, ani Niemka, stalam sie Europejka, mysle zupelnie inaczej. Pocieszajace jest to, ze wielu mlodych Polakow mysli podobnie, sa po prostu Europejczykami i mam nadzieje, ze zrobia wszystko, zeby ten oblakany pajac nie wyprowadzil Polski z unii, nie zrobil z niej poboznego nacjonalistyczno-faszystowskiego zascianka.
OdpowiedzUsuńJa też w pewien sposób jestem bezpaństwowa, po prostu jestem Europejką.A wiesz, pamiętam , ze gdy miałam tak, ze 12 lub 13 lat i byłam u mego ojca , który wtedy mieszkał w woj. małopolskim to tamtejsze dzieci mnie nienawidziły za to, że byłam warszawianką.Mam wrażenie ,że Polacy zawsze byli skonfliktowani między sobą nawet. A teraz ten potwór tylko dorzuca drewek do ognia.
UsuńTakie negatywne komentarze o Niemcach wygłaszają głównie ludzie zw wschodniej Polski, którzy często żadnego Niemca na własne oczy nie widzieli. Ja pochodzę z Polski zachodniej, która z Niemcami ma kontakt na co dzień, więc wszelkich uprzedzeń już się pozbyłem. A miałem, miałem - w końcu jestem z pokolenia, wychowanego na "Czterech pancernych" i Klossie. Jedni z tego wyrastają, inni nie.
OdpowiedzUsuńObydwa narody w swej masie myślą stereotypami dopiero życie pod jednym dachem daje możliwość wyzbycia się stereotypów. Moi dziadkowie ze strony ojca byli spod dwóch różnych zaborów-babcia ze Lwowa, dziadek z Poznania.I zawsze byłam wychowywana w duchu super tolerancji dla odmienności wynikającej z pochodzenia.
UsuńMoja córka wyszła za Niemca.
OdpowiedzUsuńMieszkają w Berlinie.Córka deklaruje
że ich synek będzie mówił w obu
językach .A jak będzie czas pokaże.
Pozdrawiam serdecznie.
Starszy wnuczek był prowadzony dwujęzycznie 4 lata, ale młodszy od niego o 2 lata braciszek miał kłopoty logopedyczne i wtedy dwujęzyczność się skończyła.Ze starszym to ja się dogadam o polsku, poza tym- przydaje się tłumacz Google. Krótkie zdania tłumaczy dobrze, no w końcu w życiu codziennym to najważniejsze zdania. Też mieszkam w Berlinie.
UsuńSerdeczności;)
Najważniejsze Aniu żebyś mogła się ze swoimi wnukami porozumieć. Nie jest istotne w jakim języku.
OdpowiedzUsuńI ważne żeby Ci było dobrze. A z tego co piszesz jest Ci dobrze.
Pozdrawiam Cię serdecznie :-)
Nie da się ukryć,że jest mi dobrze.I tego kilka osób nie może pojąć.
UsuńBuziam;)
Bardzo mądre słowa.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Noneczka.
Wiesz Noneczko, słowa mądre z trudem trafiają wielu ludziom do rozumu.
UsuńPrzekonuję się o tym codziennie słuchajac naszych polityków i bardzo nad tym ubolewam.
UsuńCzłowiek rodzi się z mózgiem ,a na rozum musi zapracować.
Tak, na razie z mózgiem, ale jak tak dalej pójdzie to będą się rodzić i ci bez mózgów.
UsuńMam nadzieję,że MY kobiety + wspierajacy nas MĘŻCZYŹNI wywalczymy NASZE prawa.
UsuńCzytałam kiedyś piękną książkę o losach mieszkańców Mazur, ni to Polacy, ni Niemcy, w zawierusze historii ciągle dla kogoś niemili.
OdpowiedzUsuńA przecież można żyć w zgodzie na każdym skrawku ziemi, niezależnie od tego, skąd nasz ród...
Tak, mieszkańcy Mazur mieli cały czas "przechlapane".
Usuń"dopiero życie pod jednym dachem daje możliwość wyzbycia się stereotypów", ale tak jest zawsze, nienawidzisz Żydów, dopóki ich nie spotkasz, to samo z Arabami, Murzynami czy zwolennikami gotyckiego rocka. Miałem pewnego razu przykład w pracy, mieliśmy w swoim gronie zatwardziałego narodowca i geja ukrywającego się. Pewnego razu ten drugi miał dość i obwieścił całemu światu na Fb, że jest odmiennej orientacji i że mieszka z przyjacielem. Na pytanie skierowane do narodowca, dlaczego dalej się z nim przyjaźni w pracy i czy mu to nie przeszkadza odpowiadał: "Ale to jest nasz gej".
OdpowiedzUsuńMieszkałem kiedyś 9 miesięcy w Grazu i powiem Ci, że tak tęskniłem, że nie dałem rady i wróciłem. Miałem tam propozycję z Australii na wyjazd na stałe, z mieszkaniem i pracą i się nie zdecydowałem. Nie mógłbym.
Nigdy nie odczuwałam do kogokolwiek nienawiści tylko z tego powodu, że jest zupełnie innej narodowości czy też orientacji seksualnej.Wyniosłam to z domu rodzinnego, w którym uczono mnie, że kolor skóry i kraj pochodzenia są bez znaczenia, ocenia się zawsze to co sobą dany osobnik reprezentuje. A weź pod uwagę, że mnie wychowywali dziadkowie, nie rodzice. Dziadkowie, którzy przeżyli dwie wojny światowe a urodzili się i wychowali w dwóch różnych zaborach.Nauczyłam się, że wszędzie można żyć- to też zapewne skutek wcześniejszego dzieciństwa, bo nim znalazłam stały dom u swych dziadków byłam przerzucona niczym paczka źle zaadresowana i niewiele brakowało żebym wylądowała w WB.
UsuńCzyli ta książka nie dla mnie? Bo mnie to nie dziwi, ani nie mierzi, że Twoja córka wyszła za Niemca, a wnuki gadają po niemiecku. I byłbym ostatnim, który miałby Ci za złe, że się przeprowadziłaś do Berlina.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;)
W sensie wpłynięcia na Twoje poglądy to nie, ale uważam, że warto ją przeczytać. Może w jakiejś bibliotece ją upolujesz.Dopóki jesteśmy jeszcze w UE to każdy może zrobić to oficjalnie, tyle tylko, że trzeba załatwić zgodę NFZ na przekazywanie tu, do konkretnej kasy twej składki ubezpieczenia. Ale to nie problem, zapór nie stawiają po drodze.
UsuńA najbardziej przegrani zawsze są zwykli ludzie, większość z nas nigdy nawet nie dowie się o prawdziwych powodach wojen rozpętanych przez przywódców.
OdpowiedzUsuńFakt. Często mam wrażenie, że oni sami nie za dokladnie wiedzą co chcą i do czego dążą.
UsuńKażdy ma swój kawałek podłogi:) Czytam Twojego bloga od niedawna. Moja historia rodziny też jest zagmatwana, ale liczy się wyrozumiałość, oparcie w najbliższych. Najważniejsze, że masz wnuki, z którymi na pewno porozumiesz się.
OdpowiedzUsuńTo jeszcze dzieci, 12 i 10 lat. Ale nie mam problemu dogadania się z zięciem i własną córką.
UsuńW kwestii wyborów, także miejsca zamieszkania, nie kieruję się opiniami innych, nie zawsze życzliwych, osób. Zdania rodziny jest dla mnie ważniejsze.
OdpowiedzUsuńAle to właśnie moja dalsza rodzina potępia moje wybory.Ale ja jestem bardzo odporna.
OdpowiedzUsuńPodziały tkwią głównie w naszych głowach i są wdrukowywane dzieciom przez dorosłych... Często kilka pokoleń później już nawet nikt nie wie dlaczego te dwie nacje / miejscowości / dzielnice / rodziny tak bardzo się nie potrafią porozumieć.
OdpowiedzUsuńMasz Ewutku rację - przecież same nigdy by czegoś takiego nie wymyśliły- zawsze dorośli, ich postępowanie jest dla nich wzorem. Niestety nie zawsze ów przykład jest dobry cy też chwalebny.
UsuńSerdeczności;)
Moja córka też mieszka w Berlinie. Wyszła za mąż za zniemczonego Polaka.
OdpowiedzUsuńZięć mówi trochę po polsku, ale tylko dlatego że był na Erazmusie w Polsce.
Wnuczek ma 7 lat, nie mówi po polsku, ale wszystko rozumie. Wnuczka ma 2 lata i jest gadułą, oczywiście po niemiecku.😉 Ale jak z mężem przyjeżdżamy do córki,
to wnuczka szybko łapie język polski. A najlepsze jak z wnuczką schodzimy po schodach to jest " babcia uwaziaj" 😂
Polaków w Berlinie całkiem sporo, tyle tylko, że niektórzy do tej polskości niechętnie się przyznają.Mój zięć to się nawet uczył polskiego, ale z czasem nawał pracy już mu na to nie pozwolił. Ale też się z nim dogaduję, zresztą to super kochany facet, kocham go jak własnego syna.
UsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuńJa bym chętnie zamieszkała w Berlinie, ale mój mąż nie. Z racji wykonywanego zawodu przez córkę i zięcia często jeździmy do Berlina. Za tydzień znowu, żeby zająć się wnukam. Serdecznie pozdrawiam. Maryla
OdpowiedzUsuńMy z mężem polubiliśmy Berlin znacznie wcześniej, nim tu zamieszkaliśmy. To była miłość od pierwszego wejrzenia. Oczywiście sporo zależy też od miejsca zamieszkania, bo nie wszystkie dzielnice Berlina (jak i każdego innego miasta na świecie) są ładne i miłe. W każdym razie ani razu nas Berlin nie zawiódł.Dobrze mi się tu mieszka,choć znacznie smutniej odkąd mąż nie żyje. Może, jeśli będziesz w nieco lepszej porze roku w Berlinie to uda się nam spotkać. W moim profilu jest mój mail.
OdpowiedzUsuńSerdeczności;)