..............pigułce łatwej do połknięcia.
Znaczy się, mam nadzieję, że jakoś te wiadomości nie zrażą Was do czytania moich kolejnych postów. Dobrze zdaję sobie sprawę, że reklamuję stolicę kraju, który ongiś wywołał drugą wojnę światową, a jego mieszkańcy nie są ulubieńcami większości Polaków. Czasami zastanawiam się, czy Polacy kogokolwiek lubią, bo często mam wrażenie, że nawet własnych rodaków też nie lubią.
Ale czas wrócić do Berlina, którego historia zaczęła się u ujścia Sprewy do Haveli gdy około 1230 roku połączyły się dwie osady Colln i Berlin. Prawa miejskie Berlin otrzymał w 1359 roku, a od roku 1486 był już rezydencją elektorów brandenburskich. W XVII wieku nastąpił silny rozwój terytorialny miasta co było wynikiem stałego przyłączania do miasta okolicznych gmin i od 1709 roku miasto było stolicą Królestwa Pruskiego.
Obecnie Berlin ma 890 km kwadratowych powierzchni, oraz prawdopodobnie 3,4 mln mieszkańców, a może i więcej. Druga wojna światowa zakończona w 1945r. zostawiła Berlin w ruinach ( ale i tak znacznie mniej oberwali niż Warszawa) i tak jak całe Niemcy był podzielony na cztery strefy wpływów- radziecką, amerykańską, francuską i brytyjską. Od 1949r. miasto funkcjonowało w dziwnej rzeczywistości, bowiem było podzielone na dwie części- część wschodnia miasta była stolicą Niemieckiej Republiki Demokratycznej, pod protektoratem ZSRR, oraz część zachodnią utworzoną z trzech sektorów kontrolowanych przez władze francuskie, brytyjskie i amerykańskie. Była to dość osobliwa enklawa, zwana Berlinem Zachodnim. W 1961 roku władze radzieckie chcąc zatrzymać stały odpływ ludzi z terytorium NRD do części zachodniej Niemiec, zdecydowały się na wzniesienie paskudnego betonowego muru dzielącego miasto w widoczny sposób - od tej pory przez 28 lat dzielił on Berlin na dwie części i był pilnie strzeżony przez wojsko i milicję NRD a wielu Niemców poniosło śmierć usiłując się przedostać z NRD do Berlina Zachodniego. Granica przebiegająca pomiędzy NRD a Republiką Federalną Niemiec też była bardzo pilnie strzeżona. Obecnie miasto ma dwanaście dzielnic. Na zdjęciu które tu wstawiam są wymienione nie tylko nazwy dzielnic ale i nazwy miejscowości, z których one powstały.
Nazwy Dzielnic są napisane pogrubionym drukiem, obrazek powiększamy kliknięciem w niego kursorem.
Berlin to wielce klimatyczne miasto, każda z dzielnic Berlina jest inna, ma swój indywidualny charakter. Jest to wynik reformy administracyjnej z 1920 roku, w wyniku której do Berlina przyłączono siedem sąsiednich miast oraz kilkadziesiąt wsi i majątków ziemskich. A 28 lat podziału miasta też miało na to swój wpływ- były dwa centra miasta - w Berlinie wschodnim tę rolę spełniał Aleksanderplatz wraz z Wyspą Muzeuów i aleją Unter den Linden. W Berlinie Zachodnim ośrodki władzy nie były skupione w jednym miejscu (wiele ministerstw było w Bonn), a życie kulturalne, handlowe i rozrywkowe koncentrowało się wokół Breitscheidplatz i Kurfurstendamm, ulicą zwaną w skrócie "Kudamm".
Berlin to miasto "multi-kulti", miasto otwartości na nowe, z atmosferą twórczej swobody, co przyciąga wielu twórców z różnych dziedzin. To tu odbywa się jeden z Międzynarodowych Festiwali Filmowych, targi muzyczne Popkomm. Berlińczycy lubią się bawić, życie nocne do czasu obecnej pandemii kwitło bujnie, ogródki piwne nad Sprewą latem zapełniają się popołudniami i są czynne do późnej nocy, kluby, dyskoteki , modne coctailbary są pełne. Po prostu berlińczycy lubią spędzać czas poza domem i jak ze zdziwieniem zauważyłam to nawet do ulubionej pizzerii lub kawiarni można się nie dostać, jeśli się wcześniej nie zarezerwuje stolika. Wiele dyskotek znajduje się w zaadoptowanych byłych magazynach lub wręcz w byłych halach produkcyjnych.
Nie wiem czy wiecie, ale najliczniejszą mniejszością narodową w Berlinie są Turcy, po nich Polacy i obywatele byłego ZSRR.
Na razie tyle o Berlinie, żebyście się na mnie nie zezłościli, bo może Was to wcale nie interesuje. Ale jeżeli będziecie chcieli to mogę jeszcze napisać w następnych postach o tym co warto tu zobaczyć - wszak kiedyś ta piekielna pandemia się skończy i wreszcie wszystko będzie otwarte i można będzie wszędzie pójść. Czego Wam i sobie naprawdę szczerze życzę.
Bardzo ciekawe, a wiesz, ze to paradoks, iż teraz Berlin właśnie jest tak otwartym i wielokulturowym miastem, a może niekoniecznie paradoks, tylko odrobiona lekcja.
OdpowiedzUsuńSzkoda, że my podobnych wniosków nie wysnuliśmy z lekcji historii...
Niemcy dobrze odrobili lekcję, rocznik wojenny i powojenny dobrze pamięta jak długo było chłodno i głodno pomimo planu Marshala, z którego nam Wielki Brat zabronił skorzystać.Jotko- my notorycznie nie wyciągamy prawidłowych wniosków z tego co nam historia sprezentowała.
UsuńPolacy uwielbiaja babrac sie w przeszlosci i wlasnej martyrologii, majac w nosie, ze "trzeba z zywymi naprzod isc". Dlatego zawsze beda traktowani jak niepelnosprawni umyslowo, bo zamiast cieszyc sie, ze sa Europejczykami, od wiekow usiluja swiatu udowodnic, ze sa narodem wybranym wstajacym bezskutecznie z kolan.
OdpowiedzUsuńBerlin ogolnie podoba mi sie, ale mieszkac bym w nim nie chciala, za wielki. Jesli juz, to na jakiejs wiosce pod Berlinem, nigdy juz wiecej w duzym miescie, mam awersje i meczy mnie wielkomiejskosc.
Bo my idziemy do przodu z głową odwróconą do tyłu, więc co jakiś czas nadziewamy się na coś. A na dodatek mamy jakieś dziwne, bezpodstawne przekonanie, że jesteśmy narodem wybranym ( jakby jeden naród wybrany nie wystarczał) a na dodatek brak nam świadomości, że gdy się chce do czegoś dojść to trzeba interes wspólny przedłożyć nad indywidualny. No duży ten Berlin,ale ponieważ niemal każda dzielnica "ma wszystko" to ja dość sporadycznie doświadczam jego rozległości.A mieszkam w sporej dzielnicy Charlottenburg-Wilmersdorf, do "Kudammu" mam tylko 4 przystanki metrem. Ale ja jestem przyzwyczajona do życia w dużym mieście.
UsuńJa tez bylam przyzwyczajona i z poczatku moje miasteczko wydawalo mi sie taka prowincja, ze tylko sie zabic. Teraz juz i ono staje sie powoli za duze, moglabym zyc na wsi, bo ludzie mnie mecza.
UsuńMałe miasteczka, zwłaszcza z zabytkową zabudową to lubię zwiedzać, ale mieszkać w nich to za żadne skarby. Bo ja mało towarzyska jestem i bardzo lubię wielkomiejską anonimowość.
UsuńJa tu awietnie anonimowieje, w koncu sto tysiecy mieszkancow to znow nie tak malo, a jednak brak mojemu miastu tej wielkomiejskosci, jaka ma Berlin. Latwiej i krocej dotrzec z jednego konca na drugi. :)))
UsuńNa terenie dzisiejszego Berlina żyło plemię zachodniosłowiańskie Sprewian a na północ od nich Stodoranie. Nie wszyscy chcą pamiętać, że tereny wschodnich Niemiec były w przeszłości zamieszkiwane przez Słowian, którzy zostali zgermanizowani i dzisiaj ich potomkowie żyją także w stolicy Niemiec. :)
OdpowiedzUsuńAleż pamiętamy. Księcia Jaksę z Kopanicy np. To właśnie dzielnica Kopenick.
UsuńPisz o Berlinie, Anabell, pewnie.
Ja Niemców lubię.
@ J.Kosik
UsuńAleż oczywiście, wiem o tym. Na tych terenach jeszcze w epoce brązu urzędowali Słowianie.A ja nie piszę o historii Niemiec ale o Berlinie jako takim, gdy zaczął się wykluwać jako miasto. A Kopanica, teraz jedna z dzielnic Berlina była do 1920roku oddzielnym i samodzielnym miastem.
@Agniecha
UsuńWitam Cię na moim blogu, rozgość się. Zajrzałam na Twój profil i.....będę częstym gościem na Twoim blogu, oczywiście jeśli pozwolisz;)
Ja też lubię Niemców- wszyscy, których znam to bardzo mili ludzie, nawet lokatorzy tej kamienicy, w której mieszkam. Jak nie lubić ludzi, którzy nawet nie znając mnie uśmiechają się do mnie serdecznie? To jest to, czego nie spotkałam w Warszawie- jeśli złapiesz z kimś kontakt wzrokowy natychmiast ten ktoś się do ciebie uśmiecha.
Też lubię Niemców za uprzejmość i życzliwość, a w Berlinie nie była wiele lat, chętnie poczytam o jego teraźniejszości. Bardzo mi się kiedyś podobał- miasto duże, ale ma tyle fajnych zakątków z zielenią i wodą, knajpek, dzielnicowych pchlich targów, że spokojnie można uprawiać tam "slow life" . Miasto, w którym z pewnością mogłabym mieszkać :)
OdpowiedzUsuńPo raz pierwszy byłam w Berlinie w 2014roku -było upalne lato, Berlin tonął w zieleni i zapachu kwitnących lip i całkowicie mnie oczarował.Nie był to mój pierwszy pobyt w Niemczech, bo wcześniej bywałam w Monachium, Kolonii, Dusseldorfie, Bonn. I wszędzie spotykałam się z uprzejmością i uśmiechem- ale Berlin zdecydowanie wygrywał.Za dwa miesiące będę obchodziła czwartą rocznicę zamieszkania w Berlinie.W u. roku mieszkałam tu samotnie przez pół roku, bo córka z rodziną była w Szwecji, a mnie udało się z nimi zobaczyć na początku roku, bo potem z powodu pandemii ani oni nie mogli do mnie wpadać ani ja do nich. I choć nie mam tu żadnych znajomych to wcale nie czułam się obco.Dzielnica w której mieszkam (kilka przystanków metrem od centrum) jest stara, ma dużo pięknych starych kamienic i tonie w zieleni.I z pewnością mogłabyś tu mieszkać.
UsuńMarzy mi się zwiedzanie Berlina. Trochę żałuję, że jednak nie zrobiłam tego przed pandemią...
OdpowiedzUsuńPandemia zapewne będzie z nami jeszcze do wiosny przyszłego roku, ale przecież wszystko ma swój kres i kiedyś się skończy w tej swojej ostrej formie, chociaż zapewne zadomowi się i będzie z nami tak jak teraz grypa.
UsuńSkoro w nim, Berlinie, mieszkasz to dobrze ze Ci sie podoba.
OdpowiedzUsuńZauwaz ze wszyscy tak maja - lubia i chwala swe miejsce zamieszkania.
W zadnej europejskiej stolicy nie mieszkalam, jedynie pobieznie kilka zwiedzajac ale najlepiej odczulam atmosfere i przytulnosc np. Pragi lub Wiednia. Wedlug mnie miasta tez maja swa osobowosc i musza kliknac ze mna.
Gdy wybieralismy docelowy kraj do emigracji odrzucilismy Niemcy - i nie z powodu wojny swiatowej - jakos nie pociagaly nas. Napewno i Ty masz liste krajow w ktorych bys nie chciala mieszkac.
Ja mysle ze pandemia potrwa dluzej niz do wiosny, niestety.
Co narazie trzymaj sie dobrze i zdrowo.
Jeszcze nie mieszkałam w Berlinie a już mi się Berlin bardzo podobał. Tu jest taka naprawdę fajna atmosfera- nieco luzacko, ale jednocześnie wielkomiejsko i porządnie. Znam kilka innych niemieckich miast, ale Berlin jest najlepszy. Np. w Monachium to ładne są zabytki, ale ludzie tam nie są zbyt fajni.A najbardziej lubiłam wyjazdy z Monachium w stronę Alp.Co zabawniejsze to bardziej podobał mi się Dusseldorf niż Kolonia. W Bawarii podobały mi się małe miasteczka- takie czyściutkie, zadbane, tylko za dobrze tam karmili- porcje jak dla umordowanego robotą drwala.Podobały mi się też małe miasteczka Szwajcarskie, takie wypieszczone, wypucowane, na trawniku wszystkie źdźbła trawy tej samej wysokości, co do milimetra,jakby przycinali nożyczkami przy miareczce, wszystkie okna ukwiecone, ściany domów z wymalowanymi obrazami. Zachwycił mnie w Austrii Salzburg-właściwie miasto jak salonik z dawnych czasów.Podobało mi się Maastricht i Norymberga.
UsuńNa razie chodzę na rehabilitację, w ramach tego trzymania się zdrowo i noszę specjalny pas stabilizujący kręgosłup, biorę leki p.bólowe i jednocześnie przeciw zapalne. Ale ortopeda dość wyraźnie powiedział, że to już ze mną zostanie, tego się nie wyleczy. Tyle to ja i bez niego wiem.
A pandemia- jesli potrwa tylko do wiosny to będzie fajnie, ale tak naprawdę najstarsi ludzie nie wiedza jak będzie. Masa osób się nie szczepi(przecież wiedzą lepiej), więc może być różnie. Pewnie znów wirus-drań zmutuje, bo mutacje to specjalność wirusów. A specjalnością bakterii jest uodparnianie się na leki.
Chyba ludzkość ma "przechlapane".
Jutro musze na druga dawke szczepienia. Tak sobie mysle, ze jak sie zaszczepie to juz wszedzie bezproblemowo bedzie.
OdpowiedzUsuńPonoc w latach dziewiecdziesiatych mieszkal w Berlinie David Bowie- mial w zamierzeniu zniknac, czyli schowac sie w miejscu, w ktorym nikt nie beda zawracac mu gitary i o dziwo takie miejsce schronienia znalazl w Berlinie. Czul sie w nim anonimowo. Mieszkal w Berlinie okolo 2 lat.
Ja pewnie w październiku dostanę trzecią dawkę, dwie już zaliczyłam. Prawdę mówiąc to dość mało się interesowałam Dawidem Bowie, pamiętam go tylko z jakiegoś stosunkowo niezłego serialu o prawnikach.
OdpowiedzUsuńKlik dobry:)
OdpowiedzUsuńPisz, pisz, kiedy tylko przyjdzie na to ochota. Co i gdzie warto zobaczyć zawsze jest ciekawe.
Pozdrawiam serdecznie.
Rozległość Berlina chwilami mnie deprymuje i wciąż jeszcze nie wszystko zwiedziłam i zobaczyłam. I nawet nie wiem czy zdążę to kiedyś nadrobić, bo pandemia i różne związane z nią ograniczenia nadal trwają.
UsuńSerdeczności;)
"Na tych terenach jeszcze w epoce brązu urzędowali Słowianie" - widzę, że u Ciebie króluje teoria autochtoniczna. Nauka dotychczas twierdziła, że Słowianie przyszli na te tereny w VI wieku naszej ery.
OdpowiedzUsuńJa pojechałem do Berlina zwiedzać intensywnie to miasto przez 6 dni. Kupiłem sobie przewodnik i przeszedłem przez wszystkie atrakcje z wyjątkiem Poczdamu. Nie ukrywam, że jeden dzień poświęciłem na Gemäldegalerie, bo galerie malarskie to jest moja Miłość przez "Duże M". Pół dnia spędziłem na szukaniu grobu Aleksandra Brücknera.
Znasz moje nastawienie do historii - tak naprawdę nikt nie ma bladego pojęcia jak było naprawdę, bo z większością dociekań nt. b. dawnej historii jest tak jak z ewangelią, która powstała co najmniej wiek później niż żył Jezus. Co i rusz ktoś coś "odkrywa", ktoś inny ogłasza,że się ów odkrywca pomylił i pomyłek nt. bardzo wczesnej historii Ziemi i tego co na niej się wydarzyło i w sensie geologicznym jak i "ludzkim" jest cała masa.
UsuńNie lubię zwiedzać czegokolwiek będąc pod presją czasową. A Berlin ma sporo miejsc wartych obejrzenia i 6 dni to kropla w morzu. Nim tu "osiadłam" byłam w Berlinie kilka razy, ale zawsze ograniczałam się do zwiedzenia 1 lub 2 miejsc. W Poczdamie byłam kilka razy, w tym jeden dzień poświęcony tylko na pałac i pałacowe ogrody. Na razie i tak niewiele można zwiedzić, nie wszystko otwarte a jeśli otwarte to tylko dla zaszczepionych dwukrotnie. Ja wiem, że jest cała masa wycieczek ( raczej była) z przewodnikiem, co jest niezłe o tyle, że odpada ludziom troska o noclegi, bo są z góry zarezerwowane przez firmę turystyczną. W październiku stukną mi 4 lata odkąd tu mieszkam a nie mogę powiedzieć, że zwiedziłam Berlin wzdłuż i wszerz.
Ale dobrze mi się tu mieszka.
Serdeczności;)
Mam nadzieję, że do Berlina pojadę jeszcze nie raz i pozwiedzam też. :)))
OdpowiedzUsuń