Dochodzi godzina dwudziesta pierwsza, za oknem już tylko 28 stopni, na jutro przewidują o jeden stopień mniej. Zgodnie z wytycznymi dostosowanymi do mego wieku i kondycji a także do faktu, że aktualnie przebywam tu sama, nie wychodzę bo upał i siedzę grzecznie w domu, bo moi na wakacjach. Popijam wodę z cukrem i solą i czytam. Dodanie do wody soli i cukru powoduje, że taki płyn dobrze nawadnia organizm a nie przelatuje przez nas niczym pociąg ekspresowy.
Od zawsze intrygowało mnie funkcjonowanie mózgu i.....co się dzieje gdy wydamy ostatnie tchnienie. A zaczęło mnie interesować gdy miałam 24 lata i w trakcie operacji (która miała być niemal kosmetycznym zabiegiem) miałam zatrzymanie akcji serca z powodu b. silnego i niespodziewanego krwotoku. Dobrze, że szpital miał nieco krwi zgodnej z moją grupą poza tym karetka zdołała dowieźć świeży jej zapas. Nie miałam żadnych doznań z tej okazji (typu tunel, światło itp., bowiem byłam w narkozie), a o tym, że było "nie fajnie i byłam jedną nogą gdzie indziej dowiedziałam się wychodząc po 3 tygodniach ze szpitala. Trochę się dziwiłam, że mnie tak "niańczą" i że tak długo w tym szpitalu jestem.I jakoś od tej pory mam takie nieco dziwne zainteresowania.
Właśnie pan Robert Lanz, uznawany za trzeciego najważniejszego obecnie naukowca zajmuje się badaniami nad komórkami macierzystymi, a wcześniej zajmował się zagadnieniami związanymi z klonowaniem zagrożonych gatunków zwierząt. Poza tym zawsze interesował się fizyką, mechaniką kwantową, astrofizyką. Ten wachlarz zainteresowań zaowocował TEORIĄ BIOCENTRYZMU.
Według tej teorii podstawą wszechświata jest świadomość i to ona tworzy materialny wszechświat.. Zdaniem Lanzy prawa natury i stałe kosmologiczne wydają się być dostrojone do tego aby istniało życie.
Poza tym jego zdaniem inteligencja istniała przed materią. Teoria biocentryzmu zakłada, że śmierć świadomości nie istnieje. Śmierć jest tworem funkcjonującym tylko w myślach, bowiem ludzie identyfikują się ze swoim ciałem. A ponieważ powłoka materialna po jakimś czasie musi umrzeć, to wydaje się ludziom logiczne, że to samo dzieje się i ze świadomością.
Według tej teorii w jednym wszechświecie nasze ciało jest martwe, ale gdzieś zawsze będzie istniał inny wszechświat, w którym może się określić nasza świadomość zyskując w ten sposób tymczasową przynależność do czasu i przestrzeni- czyli po śmierci fizycznej naszego ciała nasza świadomość wędruje do innego wszechświata.
Te teorię wspiera praca naukowa oraz badana dwóch naukowców Stuarta Hameroffa i sir Rogera Penrose. Hameroff to emerytowany profesor anestezjologii i psychologii Uniwersytetu Arizońskiego, a Penrose to matematyk i fizyk Uniwersytetu Oksfordzkiego. Obaj panowie wspólnie opracowali Kwantową Teorię Świadomości. Ich teoria sugeruje, że ludzka świadomość jest wynikiem procesów zachodzących w mikrotubulinach - czyli w strukturach białkowych znajdujących się wewnątrz neuronów mózgu. Zdaniem obu naukowców mózg nie jest tylko skomplikowanym organem biologicznym ale też potężnym komputerem kwantowym. Stąd wniosek, że świadomość jest swego rodzaju programem. Stąd również wniosek, że świadomość jest swego rodzaju programem, który działa na tym biologicznym komputerze kwantowym. I zdaniem obu naukowców ten program może kontynuować swoje działania nawet po śmierci biologicznej organizmu.
Hameroff wyjaśnia, że w chwili śmierci klinicznej, gdy serce przestaje bić oraz ustaje przepływ krwi, mikrotubule w komórkach mózgowych tracą swój stan kwantowy, ale informacja kwantowa w ich strukturach nie ulega zniszczeniu, ale rozprasza się i wraca do wszechświata..
Teoria ta może być wyjaśnieniem zjawisk doświadczeń bliskich śmierci. Gdy pacjent zostaje pomyślnie reanimowany informacja kwantowa może powrócić do mikrotubul, co skutkuje potem relacjami o przeżyciach na pograniczu śmierci. Jeżeli jednak reanimacja nie powiedzie się i pacjent umrze, to te informacje kwantowe mogą poza ciałem istnieć prawdopodobnie nieskończenie długo. I ta informacja kwantowa to w popularnej nomenklaturze jest zwana duszą.
Teoria tych dwóch naukowców nie jest jakąś nowością bo ma już ze 20 lat, a obaj profesorowie nadal kontynuują swoje badania. Być może ów nieco dziwny mariaż fizyki kwantowej z reinkarnacją da nam odpowiedź na pytanie czy jesteśmy czymś więcej niż tylko ciałami i czy nasza świadomość jest czymś fundamentalnym dla wszechświata a nie tylko ubocznym produktem ewolucji biologicznej.
A może nas wcale nie ma a jesteśmy tylko komputerową grą??? To też jest niewykluczone.
Miłego weekendu Wszystkim życzę!!!!
I kilka zdjęć z berlińskich spacerów.
Ciekawe, żeby sprawę jeszcze zagmatwać dodam dwa dodatkowe aspekty.
OdpowiedzUsuń1. Demencja - co się dzieje z wiedzą i pamięcią, która jakoś wyciekła z naszej świadomości?
2. Niemowlęta - jaka jest ich wiedza przed urodzeniem, przed nauczeniem się ludzkiej mowy?
Nasz synowa interesowała się tym tematem. Ona sama była zwolenniczką naturalnego porodu, rodziła pod nadzorem położnych bez środków znieczulających. Według niej świeżo urodzone niemowlę ma dużo do powiedzenia, ma świadomość i pamięta swoje doświadczenia z conajmniej 2 ostatnich miesięcy pobytu w łożu matki. Podobno naukowcy poszukują metody porozumienia.
Podejrzewam, że dopóki jeszcze żyjemy to ta wiedza nadal jest, tyle tylko, że wskutek zmian w mózgu wywołanych starością nie jesteśmy w stanie tego "odczytać"- podobnie jak nie możemy dotrzeć na kompie do jakiejś wiadomości, bo zapomnieliśmy hasła upoważniającego nas do jej odczytania. Co do kwestii porodu- rodziłam siłami natury, bez znieczulenia, dziecko ułożone pośladkowo- wtedy jeszcze nie było znieczuleń przy porodzie. A jeśli były to tylko w prywatnych szpitalach- w Warszawie był jeden i ceny super zaporowe. A przy każdym skomplikowanym porodzie kwestia bólu to pestka- idzie walka o to by dziecko nie było uszkodzone zbyt długim porodem. Mnie odmówiono cesarskiego cięcia bo.....anestezjolog był na urlopie. Bo tylko wariatka rodzi w lipcu. Co do pamięci niemowląt - trudno to zbadać, ale już wiadomo, że możemy pamiętać wydarzenia które nas dotknęły gdy byliśmy w wieku 1,5 roku.
UsuńZawsze kiedy ostrzegasz, że będzie nudno, to jest interesująco. Przekorna z Ciebie babina. :-)
OdpowiedzUsuńOstrzegam, bo jakoś tak się składa, że (zdaniem większości) mam dziwne zainteresowania - zamiast zamartwiać się stanem uczuć i zdrowia brytyjskiej pary książęcej staram się dociec jak wygląda to czego nie widać na co dzień;)
UsuńPodstawą istnienia wszechświata jest materia. "Świadomość", a więc prawa - także fizyki wytworzyła właśnie materia.
OdpowiedzUsuńDyskusja co było pierwsze przekracza mój poziom wiedzy -i nie wiem co jest podstawą istnienia wszechświata. Ja tylko zacytowałam co uważa p. profesor Lanz. Ale jest całkiem możliwe, że właśnie świadomość, ten zakodowany program jest podstawa istnienia wszystkiego. Nie tak dawno toczyła się ogólnoświatowa dyskusja co było pierwsze- jajko czy kura. Podobno ktoś mądry doszedł do wniosku, że pierwsze było jajko . No fajnie- ale nadal nie wiadomo skąd się ono wzięło. I dyskusja czy podstawą istnienia wszechświata jest bardzo podobna do tej o jajku i kurze.
Usuńanabell
Te słowa o duszy, bardzo pozytywnie wpłynęły na moją duszę. Uściski.
OdpowiedzUsuńIwonko, na swój prywatny użytek przyjmuję, że nasza cielesność ma pewien określony czas istnienia, ale jest COŚ co to ciało utrzymuje przy życiu i zdaniem nieco mądrzejszych ode mnie jest to energia..A Energia ponoć nie ginie tylko się zmienia. Ale nikt nie wie w co. Przytulam Cię serdecznie;)
Usuńanabell
Dla mnie to wszystko tylko teoria. Dopoki sama nie przezyje, nie uwierze, bo ja w ogole nie wierze w nic, czego nie moge ogarnac zmyslami. :)))
OdpowiedzUsuńZ tą wiarą, że uwierzysz gdy to sama przeżyjesz to wcale nie jest tak prosto- przeżyłam kilka razy szalenie dziwne rzeczy i do dziś nie mogę uwierzyć w to co namacalnie przeżyłam.
Usuńanabell
Mnie nie wystarcza cudze swiadectwo, a sama nigdy jeszcze nie doznalam, nie doswiadczylam, nie przezylam.
UsuńNudno to tu nigdy nie jest moja droga, a ile mozna sie dowiedzieć 😉 odniosę sie jednak tylko do tej wody pitnej, w Pakistanie na upały robia wode z solą, sokiem z cytryna i mięta . Piłam i choc w smaku trzeba sie przyzwyczaic to robi robotę , jak to mówią . Pozdrawiam Cie w upalny i burzowy u mas dzien. Nawet mysli nie moge dzis pozbierać 🤭
OdpowiedzUsuńWg mnie w tym przepisie jest na mój gust zbyt dużo cukru. Muszę wypróbować z łyżką miodu zamiast 2 łyżek cukru. Ale i tak jest ty bardziej strawne niż apteczne elektrolity. U mnie dziś niemal zima, tylko 23 stopnie, tylko jakoś dusznawo.
UsuńTe przemyślenia prowadzą do wniosku, że zanim zaistniało Życie, to nic przedtem nie było. A przecież wiemy, że było. Czy w tej chwili nie ma Saturna bo nie ma na nim życia? Czy Venus też nie ma bo tam za gorąco na życie i biologię?
OdpowiedzUsuńA samo Słońce? Też go nie ma?
Anna
Tak na zdrowy babski rozum to wszystko na temat początków jakiegokolwiek życia to są tylko teorie i domysły. Co do życia na Wenus - nie tak dawno panowie astronomowie twierdzili że zapewne jest tam jakieś życie, ale nie uzasadniali swego twierdzenia. Np. jeśli założy się, że są tam jakieś oceany pod powierzchnią planety, to może i jest w którymś jakieś życie. Wszak nawet w ziemskich oceanach są miejsca o bardzo wysokiej temperaturze i jakieś organizmy tam wegetują.
UsuńA może jesteśmy częścią jakiegoś Matrixa?
OdpowiedzUsuńPodobno pójście do Nieba oznacza lewitowanie inteligencji w Kosmosie czy coś podobnego...
Nie wiem, co będzie Potem, ale kamienice Berlina robią wrażenie:-)
jotka
Wcale nie wykluczam tego, że jednocześnie jesteśmy i jednocześnie nas nie ma. Matrix do 10 potęgi.
UsuńOglądałam album o przedwojennym Berlinie- to było naprawdę piękne miasto. Oczywiście jak każde miasto miało i ładne i mało ładne dzielnice. Dzielnica w której mieszkam stosunkowo mało ucierpiała podczas bombardowań a poza tym należała do Zachodniego Berlina, więc socjalistyczny styl ją ominął. Serdeczności;)
anabell
Dla mnie to ciężko jest zachwycać się przedwojennym Berlinem bo wiem jak wyglądała po wojnie Warszawa. I uważam to za ogromny błąd wielkich mocarstw, że nie było nalegania na płacenie odszkodowań Polsce: za zniszczenia wojenne, za utratę infrastruktury, szkół itd. Po wojnie plan Marshalla pomógł krajom zachodnim podnieść się z gruzów, Polsce do planu przystąpić nie pozwolono. Również, kiedy słyszę ubolewania nad zniszczeniem Drezna i nad bombowaniem owego miasta, to zawsze mówię, nawet nie tak cicho: “trzeba było nie zaczynać wojny”.
OdpowiedzUsuńAnna
Jestem rodowitą warszawianką i do dziś pamiętam Stare miasto w gruzach, pamiętam tę wąską ścieżkę wśród gruzów , którą dziadek prowadził mnie do Katedry, a tak dokładnie do jej podziemi, bo tam były nabożeństwa. Pamiętam jak długo ulica Marszałkowska była parterowa, bo większość budynków była rozwalona. I pamiętam jak się Warszawa odbudowywała. Dla mnie piękno nie ma narodowości. Gdy byłam bardzo dawno w Dreźnie to w Warszawie już nie było ruin, ale w Dreźnie były. Polska nie była mocarstwem a po wojnie wpadliśmy w rządy ZSRR i oni wstrzymali pomoc dla nas. I widok ruin w Dreźnie wcale nie sprawiał mi satysfakcji. Mieszkam w Berlinie od 2017 r i lubię Berlin, bo to wielce międzynarodowe miasto i nigdy nie usłyszałam złego słowa nt. tego, że jestem Polką. Zresztą gdy przyjeżdżałam do Monachium to też nie czułam się obco, choć Bawarczycy są nieco nacjonalistami podkreślającymi to, że są Bawarczykami.
UsuńPiękno może nie mieć narodowości. Ale nacje i państwa istnieją. I takie rzeczy jak konsekwencja agresji jednego państwa na drugie nie może być rozpatrywana bez pamiętania o tym, że jeden kraj zaatakował drugi. Dla mnie sprawa niemiecka nie jest do końca załatwiona. Mam na myśli państwa, nie osoby indywidualne. Życzę zdrowia.
UsuńAnna
Ooo, o takiej teorii jeszcze nie słyszałem! Z jednej strony wydaje się być nieprawdopodobna, ale z drugiej strony... wszechświat jest tworem, którego wielkości chyba nikt nie jest w stanie pojąć. Więc kto wie? Zawsze gdy w myślach przywołuję ten temat, to rozmyślam o nim spory kawałek czasu, chyba nie ma nic bardziej intrygującego i tajemniczego.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam! :)
No właśnie - wiemy, że nic nie wiemy. A tak naprawdę to my nawet nie znamy pierwszorzędnie własnej planety- ciągle archeolodzy do czegoś się dokupują a potem każdy ma własną teorię na temat tego co wykopał. A i tak światło dzienne mają szanse ujrzeć tylko te wykopaliska, które nie podważą za bardzo dotychczasowych teorii na temat powstania życia na naszej Planecie. Miłego wędrowania po górach;)
Usuńanabell
Piekne te kamienice, przypomnialy mi rodzinne miasto, Tarnow, ktore mialo wiele bardzo podobnych a gdy mieszkalam jeszcze z rodzicami to wlasnie w takiej.
OdpowiedzUsuńNie wierze w to przetrwanie swiadomosci ale "materii" o ktorej wspomina jeden z komentatorow to owszem.
Przeciez jestesmy zlepkiem atomow i zawsze cos z nich zostaje plus odrobina energii jaka mamy. Mysle ze jeszcze przed tymi "odkryciami" naukowcow o tym wiedziano choc nie opisywano madrymi okresleniami i stad powstalo powiedzenie ze po smierci ziemia wyciagnie.
Jesienią, gdy opadną liście zrobię zdjęcie budynku w którym mieszkam- teraz to mało widać bo masa drzew rośnie na "mojej" ulicy- dwa rzędy po każdej stronie. No jest pewne, że po śmierci rozpadamy się na atomy, nie ma nas, a jednocześnie jesteśmy w przeróżnych miejscach. Ale energia nie ginie, ona tylko się zmienia w inny rodzaj energii i wszyscy się głowią w co się zmienia i komu/czemu wtedy służy. Serdeczności ślę z nieco dusznego i bezsłonecznego Berlina;)
Usuńanabell
Kochani - te anonimowe odpowiedzi na Wasze komentarze to moje dzieło, tylko Blogger nieco świruje i muszę zmieniać do odpowiedzi przeglądarkę i nie zawsze pamiętam o podpisie;) Skleroza nie boli, za to jest wiele nowych wrażeń każdego dnia;)
OdpowiedzUsuńanabell
Ciekawe jest to, że większość opowieści o stanach ludzi bliskich śmierci pochodzi z kręgu ogólnie chrześcijańskiego. Bowiem jest w nich sporo elementów wspólnych. Nie znam historii z islamu, hinduizmu czy innych religii, ciekawe czy też tam byłyby wspólne elementy jakieś. Te wspólne części w moim odczuciu są nam ,,wdrukowane" np. na lekcjach religii. Stąd podobne odbieranie ,,raju" czy też jego przedsionka w takich opowieściach.
OdpowiedzUsuńOgólnie rzecz ujmując z wiekiem jestem coraz dalszy od religii, a co za tym idzie od spraw takich jak np. dusza.
Pozdrawiam!
Mozaika Rzeczywistości.
Jakoś bardzo krótko uczęszczałam na lekcje religii, pamiętam, że miałam już wtedy 10 lat i zakończyłam kontakt z lekcjami religii zaraz po I Komunii. Poza tym był to początek lat pięćdziesiątych ubiegłego wieku i kościół nie prał tak nałogowo dzieciom mózgów. Powiedziałabym, że głównie był kładziony nacisk na to, żeby być posłusznym, uczynnym, nie kraść, nie kłamać itp. Co do wyobrażeń w stanie bliskim śmierci - mam wrażenie że każda wiara ma jakiś własny model tego co jest po śmierci - muzułmanie zapewne widzą się w miłym miejscu pełnym hurys a każda z nich to potencjalna dziewica. Ja zakończyłam uczęszczanie na religię zaraz po bierzmowaniu, które było ze 2 lub trzy tygodnie po komunii, bo do parafii do której należałam miał przyjechać biskup na jakieś kościelne uroczystości, więc nas ekspresowo przygotowano do bierzmowania. No a potem to już na religię nie uczęszczałam. Mnie jest obojętne w co kto wierzy- to szalenie indywidualna sprawa. A kwestia owej duszy- tej absolutnie niematerialnej naszej cząstki- ja traktuję to jako tą energię, która sprawia że żyjemy. Mało tego -dla mnie wszystko co żyje ma ową energię- i rośliny i zwierzęta. I pomysł, że dusza=program komputerowy nawet mi się podoba. Serdeczności Piotrze!
OdpowiedzUsuń