...widzicie na zdjęciu poniżej to moja najbliższa twórcza przyszłość.
Zapewniam Was, to nie jest nowa, najmodniejsza biżuteria -
to dopełnienie prezentu gwiazdkowego dla starszego wnuczka.
Rodzice kupują dla niego "zestaw sklepowy":
elektroniczna kasa + waga + czytnik, tylko jest do tego zbyt
mało towaru, którym ma dziecko "handlować", więc na moje
pytanie co mamy w tym roku kupić chłopcom pod choinkę,
odpowiedz była prosta - starszemu "towar do sklepu".
Przejrzałam szybko sklepy z zabawkami, są a jakże, ale
bajecznie drogie, więc córka wymyśliła, żebym sama zrobiła.
Dziś przymierzyłam się do modeliny, ale to jest tylko próba.
Jeśli uzyskam akceptację córki (głównie idzie o wielkość), to
zrobię wszystko z masy modelarskiej samoschnącej. Gdy
wyschnie to ją odpowiednio pomaluję, potem polakieruję i chyba
będzie dobrze.
Te produkty mieszczą się na talerzyku o średnicy 11 cm.
W planie mam jeszcze: winogrona, ciastka, herbatniki,
czekoladki, tort na paterze.Tort będzie pokrojony na części.
No i coś tam jeszcze z owoców i warzyw dorobię.
Mam świetnie maluteńkie pojemniczki po żelkach, więc
w nich umieszczę truskawki, winogrona i borówki amerykańskie.
Ale mam super świrowate zajęcie., no nie???!!!
Co za szczęście, że dla młodszego wystarczy zakupić samochodziki
do garażu, który ma otrzymać od rodziców.
Bo w lepieniu samochodzików to nie jestem mocna.:)))
NO, masz! Kolejne objawienie talentu... Czym nas jeszcze zaskoczysz?
OdpowiedzUsuńZgago, jestem pewna, że każdy ma taki talent, przecież każdy z nas w szkole coś lepił, tyle tylko,że w plastelinie robiliśmy, a nie w modelinie.Modelina ma tę wyższość nad plastelina,że można ją utrwalić wygrzewając w piekarniku.
UsuńMiłego, ;)
Ale dalam sie nabrac, wygladaja jak prawdziwe:))))
OdpowiedzUsuńNo nie wiem, nie wiem. Wygladaja tak apetyczne, ze mam obiekcje czy corka zaakceptuje ten pomysl. Jesli maly jest zarloczkiem to moze je zaczac konsumowac.
Wiem, ze prezent ma byc dla starszego, no ale on jako sprzedawca i handlowiec sprzeda mlodszemu wszystko:)))
Ataner, oni już wyrośli z wieku rozpoznawania przedmiotów buzią, poza tym "handlowiec" jest niejadkiem. Oni się jeszcze razem nie potrafią bawić. Ich jedyna wspólna zabawa to....gonienie gołębi. Młodszy lubi zupełnie inne zabawy, poza tym dwa lata w tym wieku to przepaść.
UsuńMiłego, ;)
Anabell, znowu jestem w szoku....ileż Ty jeszcze talentów nam odsłonisz? Cuda na talerzu. Jak rzuciłam okiem, to byłam pewna, że przygotowujesz się do robienia sałatki:)))Te warzywa są tak naturalne, że tylko...je zjeść:))) Zobacz kochająca babuniu, ile nasze wnuki potrafią z nas wycisnąć:)))Prezent fantastyczny i rączkami babci wykonany, radość będzie wielka!!!! Pozdrawiam Cię bardzo serdecznie i buziaki ślę!!!!
OdpowiedzUsuńGraszko, to żaden talent, to coś jak lepienie uszek do barszczu, tyle że w kolorze i bardziej urozmaiconych kształtach.Mam trochę kłopoty z zachowaniem proporcji, bo ta jego waga to jakaś mała, a więc produkty muszą być odpowiednio małe.
UsuńMiłego, ;)
Cudne zajęcie i takie zmuszające przeistoczenie się na chwilę w bawiące się dziecko! Świetna sprawa, prezent kapitalny!
OdpowiedzUsuńJoasiu, gdy wczoraj kręciłam te kulki mające być pomidorami przypomniał mi się kabaret Laskowika i Smolenia "Z tyłu sklepu". A zabawa niezła, mam nowe spojrzenie na warzywka i owoce.
UsuńMiłego, ;)
byłam pewna, że to najprawdziwsze. Dzieci zawsze lubiły bawić się w sklep, mojemu mężowi to zostało na całe życie;)
OdpowiedzUsuńKlarko, byłam z tej okazji w sklepie z zabawkami - istny zawrót głowy, aż żal,że już nie jestem dzieckiem. Sama bym się tam niemal wszystkim pobawiła. Nijak się to ma do siermiężnych czasów mego dzieciństwa. Dobrze, że Twój mąż robi to, co lubi. Bo najczęściej mało kto robi w pracy to co lubi i ma jeszcze z tego pieniądze. Przypominam sobie, że kiedyś pewien facet badający życie delfinów powiedział: "mam w życiu szczęście - robię w pracy to co lubię i jeszcze mi za to płacą".
UsuńMiłego, ;)
super... modelina jest super... mały będzie zadowolony...
OdpowiedzUsuń3xL, ma nadzieję,że oceni to tak jak Ty.
UsuńMiłego,;)
Gdybys sprobowala to i samochod wyszedlby z Twoich rak!
OdpowiedzUsuńSerdecznosci
Judith
Judytko, próbowałam kiedyś zrobić szydełkowy, ale najbardziej przypominał pudełko zapałek z garbem na górze. No i samochód to musiałby przecież jezdzić. I jeszcze coś - on musi mieć te samochody odporne na rzucanie nimi o podłogę. Bo wiesz, czasem rodzice go zdenerwują zabraniając czegoś, na co smarkul reaguje ciśnięciem o podłogę tego, co ma akurat w rączce.
UsuńMiłego, ;)
Masz naprawdę fajne zajęcie:))
OdpowiedzUsuńTonko, po prostu zabawowa ze mnie kobieta:)))
UsuńMiłego, ;)
Jestem pod wielkim wrażeniem Twoich licznych talentów. Sama wiem jednak z doświadczenia,że my babcie potrafimy wiele zrobić dla swoich wnuków. Wyobrażam sobie radość z takich pięknych towarów.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i czekam niecierpliwie na dalsze "towary ".
Jagodo, na razie muszę zakupić modelinę lub jakąś inną masę modelarską. Masz jak w banku, że będę pokazywać to co kolejno powstanie.
UsuńMiłego, ;)
Bardzo ciekawy prezent dla wnuczka i wyjątkowy,
OdpowiedzUsuńbo nikt takiego nie będzie miał na pewno :-)
Jasna8, gdy byłam w sklepie z zabawkami to zrobiło mi się smutno, że już nie jestem dzieckiem, bo teraz tyle świetnych zabawek, które tylko czekają, by się nimi pobawić. Ciekawa jestem czy się będą małemu podobały moje wytworki.
UsuńMiłego, ;)
Pomysl swietny, a ze Ty masz takie zdolnosci manualne, to wiem, ze efekty beda doskonale!
OdpowiedzUsuńStar, pomysł, który mi zajmie dużo czasu, ale w sumie jest całkiem niezły. Mam nadzieję,że sprostam zadaniu.
UsuńW każdym razie na najbliższe dwa tygodnie mam już co robić. Jutro lecę po jakąś masę modelarską.
Miłego,;)
Babcia taka jak Ty to istny skarb:))) Jak nie szkatułka na skarby to teraz "towaj" do sklepu! Będzie niezła zabawa:)))
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Taaa, skarb.Ale co się pobawię to moje:)))) Ostatnim razem, lata świetlne temu, robiłam z modeliny broszki- takie raczej duże jak ryby, motylki, liście. Jak mi jeszcze pary starczy to może i teraz coś na zakończenie wymodzę.
UsuńMiłego, ;)
Mamonku, muszę zrobić większe, odnośnikiem będzie jabłko o średnicy 3 cm. Trzeba chronić młodszego przed przypadkowym połknięciem.Muszę wejść na stronę HABA i podpatrzeć co oni zrobili. Widziałam zrobione przez nich pralinki - z weluru.
OdpowiedzUsuńGdybym miała więcej czasu porobiłabym to wszystko z włóczki, ale się nie wyrobie w tak krótkim czasie.
Miłego;)
Anabell - zapraszam po odbiór wyróżnienia:))
OdpowiedzUsuńMada, dziękuję i lecę do Ciebie.
UsuńMam pytanie dotyczace modeliny samochnącej: czy mozna ją kupić bez problemu z art.dla plastyków, czy są jej różne rodzaje, czy zapytać po prostu o taką modelinę.Myślałam aby wykorzystać taką modelinę do zrobienia aniołków na święta właśnie na prezenty.Ostatnie pyt.- czy są specjalne farby do jej malowania?dziękuję za odpowiedź.
OdpowiedzUsuńPs
Nie ma nic piękniejszego i wartościowszego od prezentu ręcznie zrobionego.Pozdrawiam
Ps
Wspaniały prezent szykujez, świetny pomysł!Udanego wylepiania owocków i warzywek:-)))
Witaj, modelina nie jest samo wysychająca, trzeba ją wygrzać w piekarniku (nie w mikrofali) przez 15 do 20 minut w temperaturze 100 stopni C. Modelina jest już kolorowa "z natury", brakujące odcienie uzyskuje się łączeniem kolorów. Ale aniołki lepiej robić albo z samo schnącej masy papierowej, albo z samo schnącej masy modelarskiej, Ulepione przedmioty schną 24 godziny, potem można je malować farbami akrylowymi i pociągnąć lakierem bezbarwym. Zajrzyj na :www.hobbycentrum.pl, wejdz na zakładkę "kreatywne" i tam na masy modelarskie. Sklep sprawdzony, przysyłają szybko, wypróbowałam. Powodzenia w lepieniu aniołków.
OdpowiedzUsuńMiłego, ;)
Grzyby jeszcze, zrób grzyby. Robota prosta, a będzie uciecha:) W ogóle pomysł kapitalny. Mały będzie bardzo zadowolony z tak obfitego zaopatrzenia. Śliczne te Twoje owoce i warzywa.
OdpowiedzUsuńZatem owocnej (dosłownie) pracy :)
Klik dobry:)
OdpowiedzUsuńO! To ja się wezmę za lepienie aniołków z tej samo wysychającej masy. Zawsze lepiłam z masy solnej.
Dziękuję za inspirację. Ty to masz pomysły, inwencję i talent. Tylko nie zaprzeczaj, bo "wykasuję" taki komentarz :)
Pozdrawiam serdecznie.
Ten komentarz został usunięty przez autora.
UsuńalEllu, ja chyba też z jednego zrobię, tak dla wprawy, bo już dawno nie robiłam. Masa solna zawsze chłonie wilgoć, a ta jak zaschnie to już na zawsze.
UsuńNie kasuj, nie kasuj, proszę....
Buziaczki, ;)
Dokładnie tak. Aniołki z masy solnej to aż spłynęły, kiedy podczas mojej nieobecności mieszkanie było nieogrzewane. Musiałam wszystkie wyrzucić.
UsuńJa też dałam się nabrać :) - wyglądają bardzo prawdziwie. Pomysł doskonały, wnuczek się na pewno ucieszy; coś mi się wydaje, że i Ty przy tej nietypowej robótce doskonale się bawisz.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Joanno, to prawda, zabawa jest przednia. Tylko muszę wrzucić tempo, bo od dziś mam rehabilitację, więc pół dnia jestem "nieczynna".
OdpowiedzUsuńMiłego,;)
Zajęcie może i upierdliwe, ale za to ile radochy będzie z efektu:)
OdpowiedzUsuńFakt, trochę dużo tej roboty, zwłaszcza,że odstąpiłam od modeliny i wzięłam się za tę glinkę samo wysychającą. I czeka mnie w związku z tym malowanie.
OdpowiedzUsuńJak skończę - pokaże, a co mi tam.
Miłego, ;)
Pięknie się zatracasz w tych ręcznych pracach Anabell!
OdpowiedzUsuńpapryka świetna, bardzo apetyczna!!
OdpowiedzUsuńkochana babcia:)
OdpowiedzUsuń