.....spędziłam na oglądaniu filmów dokumentalnych .
Zaczęłam od obejrzenia filmu produkcji francuskiej "Sąd nad Eichmannem".
Film o tyle ciekawy, że nie był sprawozdaniem z tego procesu, ale przedstawiał
rozterki moralne żydowskich filozofów, przedstawicieli świata nauki oraz
ówczesnej elity władzy.
Zastanawiano się, czy Eichmann powinien być sądzony w Izraelu, choć to
właśnie ludzie narodowości żydowskiej najbardziej ucierpieli z powodu
holocaustu.
Jeszcze nim zapadł jakikolwiek wyrok, trwały gorące dyskusje jaka kara
byłaby dla niego adekwatna - czy powinna to być kara dożywocia, czy jednak
kara śmierci, tak samo jak dla innych zbrodniarzy wojennych sądzonych
podczas procesu w Norymberdze.
Sąd skazał Eichmanna na karę śmierci - wyrok wykonano, zwłoki skremowano,
prochy wrzucono do morza poza granicą wód terytorialnych Izraela.
Wykonanie wyroku wcale nie zakończyło dyskusji co było dla mnie sporym
zaskoczeniem.
Ten wieczór kanał Planete + wyraznie poświęcił Żydom. Następne trzy filmy,
które obejrzałam nosiły tytuł "Historia Żydów".
Przed laty zakupiłam wielkie tomisko, formatem niestety zbliżone do A4,
liczące niemal 1000 stron i przyznam się szczerze, że nie przebrnęłam przez
owe dzieło. Było tyle szczegółów, że wciąż się gubiłam pośród zmiennych granic
terytoriów, plemion, sojuszy, walk, wędrówek.
W końcu z przykrością odstawiłam wielką księgę na półkę - poddałam się.
Za to te trzy odcinki tego filmu obejrzałam z wielkim zaciekawieniem. Każdy
z godzinnych odcinków był zrobiony niezwykle starannie, z dużą kulturą, bez
emfazy.
Moje zainteresowanie tym narodem wzięło się głównie stąd, że bratowa mojej
babci, tej która mnie wychowała, była Żydówką.
Nie znałam jej zupełnie, widziałam ją tylko na kilku zdjęciach, ale się bardzo
wiele o niej nasłuchałam.
Owa znienawidzona przez moją babcię osoba była rentgenologiem,jej rodzice
byli ludzmi wykształconymi, kulturalnymi, przestrzegającymi swej wiary.
Ze zdjęć spoglądała na mnie ładna kobieta , ciemnowłosa, zgrabna, o bardzo
smutnym spojrzeniu. Gdy związała się z bratem mojej babci została wykluczona
ze swej dotychczasowej społeczności - małżeństwo z człowiekiem innej wiary
było sprawą nie do wybaczenia, jej rodzice wyrzekli się jej, dla nich ona
po prostu umarła.
Co gorsze rodzina jej męża przyjęła ją bardzo chłodno, chociaż przeszła na
katolicyzm i ksiądz udzielił młodym ślubu kościelnego, a dzieci urodzone
z tego związku były wychowywane w wierze katolickiej.
W czasie okupacji hitlerowskiej, gdy w miejscowości, w której mieszkali miało
powstać getto żydowskie, komendant gestapo doradził bratu mojej babci, by ten
"wyekspediował" na ten czas gdzieś swą żonę, bo ktoś zgłosił, że jest Żydówką,
a jej katolicyzm to tylko rzecz nabyta. Komendant był pacjentem mego
wujecznego dziadka, który go operował.
Mój "wujeczny dziadek" niewiele myśląc wyekspediował żonę do swej siostry
mieszkającej w Warszawie. W dwa miesiące pózniej w budynku, w którym
mieszkała moja babcia, parter trzypiętrowego domu zajęli Niemcy -
powstał tam sztab wojska.
Sytuacja była nieco beznadziejna - na parterze niemiecki sztab, a na trzecim
piętrze uwięziona Żydówka.
Obecność sztabu sprawiła, że budynek nie był nękany nagłymi wizytami
gestapo a w okresie powstania nie był wypalony- przetrwał w całości aż do
końca, gdy po upadku powstania cała ludność była wysiedlana z miasta.
Zawsze mnie śmieszyło, że moja babcia, taka zawzięta antysemitka, musiała
przechować swą bratową- Żydówkę.
Problem antysemityzmu w jakimś sensie zawsze mnie dotykał - trafiłam
do szkoły podstawowej TPD (Towarzystwo Przyjaciół Dzieci) bo była to
jedyna szkoła w okolicy, która przyjmowała dzieci od 6 roku życia, a już od
ponad roku umiałam czytać i pisać i okropnie się nudziłam w domu.
Po pierwszej wywiadówce moja babcia "zaczęła włosy rwać z głowy" - co to
za okropna szkoła, 3/4 uczniów to Żydzi.
Zupełnie nie rozumiałam o co chodzi - dla mnie były to dzieci takie same jak
ja. Nie interesowało mnie czy też chodzą do kościoła na religię czy też nie.
Nie interesowało mnie czy poszczą w piątki czy też nie. I żadne z dzieci nie
było tym zainteresowane.
Wszyscy byliśmy przez nauczycieli traktowani tak samo a klasa bardzo szybko
się zżyła.
I jak w każdej klasie- jedni się uczyli lepiej, inni gorzej, ale tworzyliśmy bardzo
zgraną grupę.
Przeżyliśmy ogromny szok gdy nagle kilkoro z naszej klasy, tak z dnia na dzień,
przestało chodzić do szkoły, bo wraz z rodzicami musieli opuścić Polskę.
Niektórym udało się przetrwać do końca roku szkolnego, ale po wakacjach już
ich nie było w Polsce. Klasa zmniejszyła się niemal o połowę.
Chyba nigdy nie zapomnę listu, który napisała do mnie Józia- "nawet nie wiesz
jakie masz szczęście, że nie jesteś Żydówką"- to były pierwsze jego słowa.
Przeczytałam ten list w klasie na głos (za zgodą naszej wychowawczyni)- wpierw
zaległa ciężka cisza, potem część z nas zaczęła płakać, zapewne jednak nie ze
szczęścia.
Zawsze mnie dziwi, nawet teraz, gdy już jestem stara, dlaczego czyjaś
odmienność wywołuje w ludziach niechęć i agresję, a nie zaciekawienie i chęć
zrozumienia owej odmienności oraz jej zaakceptowanie.
Człowiek ma jakąś taką dziwną naturę, że musi dokopać jeden drugiemu, a szczególnie politycy i polityka, bo dzieci na szczęście jakoś inaczej do tego podchodzą..
OdpowiedzUsuńA może to od wychowania zależy ?
Z całą pewnością zależy dużo od tego, co się wyniesie z domu. Poza tym umysł dziecka jest najbardziej chłonny właśnie w wieku dziecięcym. Uczą się przecież funkcjonowania wśród ludzi i chłoną wszystko co im przekazujemy.
UsuńMoj borze lisciasty, temat Zydow w Polsce to temat nie do rozwiazania:)) Jak 9 lat temu pojechalam do Polski z moim mezem, to wielokrotnie mi szeptano "na stronie" - ale dlaczego ty mowisz, ze on jest Zydem? przeciez nie wyglada.
OdpowiedzUsuńNa co ja zawsze nieodmiennie pytalam "a jak w/g ciebie wyglada Zyd? ma trzy nogi, oczy z tylu glowy, czy moze glowa wyrasta mu z lokcia?"
Nie wiem ile jeszcze wody w Wisle musi uplynac ile pokolen umrzec, ale tego sie chyba nie wypleni z polskiego spoleczenstwa... bardzo to smutne szczegolnie w dzisiejszych czasach.
UsuńTaaaaaaaaaa... a do tego doszła jeszcze "afera" z muzułmanami.
Obejrzenie tego filmu uświadomiło mi, że właściwie przez wszystkie kraje, od czasów starożytnych począwszy przechodziły co jakiś czas bardzo silne fale antysemityzmu. Pytanie "dlaczego?" wciąż pozostaje otwarte, a odpowiedzi można mnożyć - bo byli narodem bez własnego państwa, bo będąc całe wieki w diasporze starali się ze wszystkich sił zachować swą narodową odrębność, bo należeli do tych, którzy starali się zawsze by najzdolniejsze dzieci się kształciły, bo zawsze pomagali swoim pobratymcom, bo byli zdolni i pracowici i często o wiele przewyższali zdolnościami i osiągnięciami tych, na których terenie żyli.
UsuńI zawsze, nawet gdy przejmowali religię narodu pośród którego żyli, dochodziło do pogromów.
I zupełnie jakoś tego pojąć nie mogę.
Takich jak Eichmann powinno sie przed śmiercią torturować, ja wiem, że nie możemy zniżać sie do poziomu naszych katów, ale śmierć dla nich to zbyt mało...
OdpowiedzUsuńProblem antysemityzmu przechodzi jak choroba, z pokolenia na pokolenie. Moja bliska znajoma czasem mawia : dobry człowiek, ale Żyd i lepiej z nią nie dyskutować, to jest wyssane z mlekiem matki.
My obejrzeliśmy parę dni temu polski film SPRAWIEDLIWY z Braciakiem w roli głównej, mało znany, a dobry, polecam.
Chyba faktycznie nieuzasadniona nienawiść jest wysysana z mlekiem matki. Nie znam tego filmu, ale nic dziwnego, od kilku lat nie oglądam filmów fabularnych, jakoś szkoda mi na nie czasu.
UsuńNo.... a tu zewsząd tłuką po oczach tytuły...."odbędzie się droga krzyżowa...". Jeżeli z taką lubością ludzie biorą udział w cyrku, który przedstawia mękę "największego" Żyda, to co mówić o "maluczkich" Żydach? Gdyby choć raz zastanowili się nad stereotypem Żyda, wypracowanym przez KK, to może do takich przedstawień podeszliby z większym zrozumieniem i zmieniliby swój stosunek do tej narodowości.
OdpowiedzUsuńJózef- Żyd, Maria- Żydówka, Jezus- Żyd (zginął za winy późniejszych chrześcijan), a co drugi Polak utopiłby Żydów w łyżce wody.
Jesli chodzi o stosunek do Zydow, to wiekszosc Polakow dorownuje niemieckim nazistom. Nie moge pojac, jak tak bardzo doswiadczony przez wojny, rozbiory i ludobojstwo narod, moze do tego stopnia nienawidziec. Zwlaszcza, ze wszyscy oni modla sie do... Zyda.
OdpowiedzUsuńKiedyś ogromnie podpadłam, bo zapytałam się takiej rozmodlonej świętoszki ( wredna była niczym sam diabeł), jakiej narodowości był Chrystus. Popatrzyła na mnie jak na głupią i oświadczyła:
Usuń"był z Nazaretu". No więc mówię, że słodkim uśmiechem, że nie ma takiej narodowości i że był po prostu Żydem. Dobrze, że mnie nie pobiła a tylko nawrzeszczała na mnie, że jestem...komunistką.
Powtórzę za poprzedniczkami - do jednego żyda się modlą, a drugiego by w łyżce wody... To niezrozumiałe i chyba tylko brakiem myślenia można tłumaczyć
OdpowiedzUsuńTo wszystko efekt tego, że niemal nikt nie usiłuje dociec dlaczego i w co wierzy, gdy już dojdzie do wieku dorosłego. Przecież naukę religii pobierają już dzieci w wieku przedszkolnym i nikt nie daje im wyboru - to dorośli im mówią w co mają wierzyć a do tego podają im niezbyt prawdziwe fakty jako pewniki.
UsuńJak zadasz polskiemu katolikowi pytanie o narodowość Chrystusa a do tego drugie, dlaczego ma opaskę na biodrową, to możesz usłyszeć wielce ciekawe odpowiedzi- ciekawe i śmieszne zarazem.
To taka tylko moja rodzinna opowiesc , ale jakby nie bylo prababcie mialam bardzo odwazna:
OdpowiedzUsuńhttps://maran-89.blogspot.de/search?q=jak+to+z+jedna+z+ksiazek+bylo
Nie mam tez problemu z tym who ist who... czy to ma jakiekolwiek znaczenie? Gdyby to mialo dla mnie znaczenie nigdy nie wyszlabym za Niemca, ale... nie wiem czy moja babcie uszczesliwilby fakt, ze mam niemieckiego malzonka.
Nawet nie wyobrażasz sobie co usłyszałam na temat małżeństwa mojej córki (z Niemcem) od przyjaciółki, z którą się znamy od 18 roku życia. Po przemyśleniu całej sprawy zerwałam z nią kontakt.Bo człowiek to nie tylko narodowość i kolor skóry- to tylko obudowa, ważne co sobą przedstawia jego wnętrze. A ja mego zięcia bardzo, bardzo kocham i szanuję, jest po prostu moim drugim dzieckiem.
UsuńLubię takie prawdziwe opowieści. Przeczytałam z ciekawością. A poza tym - szkoda, że nie możemy na dłużej zatrzymać w sobie dziecka - szczerego, naiwnego (w dobrym tego słowa znaczeniu) i prawdziwego…
OdpowiedzUsuńAleż możemy, tylko nie zawsze chcemy.Poza tym wszystko zależy od tego co dziecko widzi w domu - nie co słyszy w ramach "gadki wychowawczej", ale co widzi. Bo dzieci świetnie nas obserwują, i wyciągają własne wnioski, choć z początku nawet nie potrafią ich sformułować.
UsuńNa pytanie z ostatniego zdania posta chyba nie ma odpowiedzi. A z pewnością takiej, która by miała (jakikolwiek) sens.
OdpowiedzUsuńTPD... przypomniały mi się błogie czasy dzieciństwa i konkursów poetyckich, w których brałam udział. Organizowało je właśnie TPD :)
Pozdrawiam serdecznie!
Bo to naprawdę było towarzystwo przyjazne dzieciom, chcące jak najlepiej przygotować je do życia.To z ich inicjatywy powstawały przedszkola na wsi, organizowano w szkołach konkursy czytelnicze i poetyckie.
UsuńMiłego;)
Dziękuję Ci za ten tekst.
OdpowiedzUsuńTyle dookoła nienawiści i przemocy, że chwilami ogrania mnie wielki strach, do czego to doprowadzi.
UsuńMusiałam to napisać, czułam wewnętrzną potrzebę.
A ja dziękuję, że przeczytałaś;
Wytlumaczenia tego, ze ktos odmienny budzi niechec i agresje podobno mozna szukac w czasach, kiedy nasz gatunek zyl w niewielkich grupach rodzinnych i osobnicy spoza grupy stanowili potencjalne zagrozenie. Generalnie, z tego wzgledu podobno mamy zdolnosc do szczególowej identifikacji grup 50 - 100 osobowych. Reszta jest identyfikowana jako "obcy", wiec potencjalnie wrogi.
OdpowiedzUsuńNiestety tez stracilam paru kolegów, w tym moja najlepsza przyjaciólke, których rodzice zostali ordynarnie zaszczuci i zmuszeni do ucieczki z Polski.
W czasach szkolnych prawdziwych przyjaciół miałam właśnie w tamtej klasie i jakoś wcale nie przeszkadzało mi, że niektórzy z nich byli ode mnie znacznie zdolniejsi i mniej czasu niż ja musieli spędzać nad fizyką czy matematyką.To była klasa, w której nikt na nikogo nie skarżył, obowiązywała zasada jeden za wszystkich, wszyscy za jednego.
UsuńMiłego;)
Zawsze patrzę na człowieka w człowieku i nie rozumiem że inne pochodzenie jak również inne poglądy powodują u ludzi wzajemną wrogość! Dlaczego???? Nie pojmuję.
OdpowiedzUsuń
UsuńInny wygląd,inne poglądy, inne zainteresowania i już możesz się znalezć na "czarnej liście". No a jak dodasz do tego inne pochodzenie to już robi się z tego kwadratura koła- nie do pojęcia i nie do przeżycia.
Ktoś nas obdarował takimi, a nie innymi genami i tak jak z komórkami nowotworowymi w naszym organizmie- wszyscy je mamy, ale nie u każdego się rozwiną. Tyle tylko, że geny nietolerancji i nienawiści jest znacznie łatwiej i szybciej uruchomić niż uaktywnić geny nowotworu.
Miłego,;)
Pewnie niejeden scenarzysta nie wymyśliłby tego, co nam się w życiu zdarza...
OdpowiedzUsuńZawsze mówię, że życie pisze najlepsze i czasem najbardziej wstrząsające scenariusze.
UsuńNim wypowiem się, anabell, osobiście w tej sprawie, tzn. o współczesnej, najbardziej wstydliwej postaci polskiej ksenofobii,którą stanowi antysemityzm to przytoczę trochę statystyki (wg Wikipedii):
OdpowiedzUsuńWedług badań przeprowadzonych w 2015, co trzeci Polak deklaruje niechęć w stosunku do Żydów. Opublikowane badania CBOS pokazują, że 70 lat po wojnie stosunek Polaków do narodu żydowskiego zdecydowanie się poprawił. Na początku lat 90. XX w. liczba Polaków deklarujących antypatie do Żydów była trzykrotnie większa niż tych, którzy nie żywili niechęci. Podczas sondażu z 2015 proporcje te były wyrównane – 32% przyznawało się do niechęci, natomiast 28% stwierdziło, że odnosi się Żydów z sympatią.
Z odpowiedzi na następne pytanie przygotowane przez ankieterów wynikało, że w opinii 26% Polaków naród żydowski doznał ze strony Polaków więcej dobrego niż złego, z kolei 44% uważa, że bilans jest wyrównany, a 11% przyznaje, że od Polaków to Żydzi doznali zdecydowanie więcej krzywd niż pomocy. Jeszcze w 1992 38% ankietowanych w Polsce przyznało, że Żydzi doznali od Polaków więcej dobrego niż złego, a jedynie 9% twierdziło, że bilans był odmienny.
W ankiecie CBOS-u zadano także pytanie dotyczące reakcji na doniesienia o zbrodniach popełnionych przez naród polski na Żydach. Procent odpowiedzi przedstawiał się następująco:
36%: „współczucie dla ofiar”,
34%: „potępienie sprawców”,
29%: poruszenie, że „ludzie ludziom zgotowali ten los”,
26%: „wstyd, że doszło do takich zbrodni”,
20%: „oburzenie, że tyle mówi się o zbrodniach Polaków na Żydach, a za mało o Polakach, którzy Żydów ratowali”,
13%: „oburzenie z powodu szkalowania dobrego imienia Polski i Polaków”,
13%: „oburzenie z powodu przemilczenia tematu zbrodni popełnianych przez Żydów”,
10%: „wątpliwość, czy Polacy rzeczywiście byli sprawcami zbrodni na narodzie żydowskim”.
Tyle statystyka. Pomijam już historyczną, polityczną i religijną genezę tego ponurego zjawiska i podzielę się mymi osobistymi wynurzeniami:
- wyraźna, choć irracjonalną niechęć do żydów wzbudzają ich ich pęd do nauki, przedsiębiorczość i niemal finansowy geniusz
- ich solidarność grupowa, silne więzy środowiskowe i rodzinne itp.
- odnoszenie spektakularnych sukcesów w polityce, działaności zawodowej, kulturze i sztuce
A to w oczy kole. czemu to zawsze oni, a nie my. Nam się też należy! I tu bezlitosne acz brutalne pytanie - a za co?!!!
Wzajemna niechęć ciągle jest podsycana przez wszelkiej maści nacjonalistów i, niestety, Kościól Katolicki, pomimo wszelkich bull i innych dokumentów, deklaracji, gdzie oficjalnie antysemityzm jest potępiany!
Wychowany zostałem w prostym, śląskim obyczaju wg starego etosu, realizującego się w następujących sferach: "Rodzina - Praca - Wiara". Dwie sfery są jak najbardziej zgodne z tradycją żydowską, a trzecia...
buźki
Masz w stu procentach rację- te pozytywne cechy narodu żydowskiego niesamowicie wpieniają innych, nie tylko naszych rodaków. Nie dość, że mają wielu z natury zdolnych osobników, to cała gmina pilnuje, by ten co zdolny uczył się i na niego łoży, jeżeli rodzice nie mają na to środków.A ten "zdolny" docenia to i uczy się z całych sił i osiąga sukces. Odnoszę wrażenie, że zwłaszcza Polacy zle znoszą sukcesy, nawet własnych rodaków. W końcu skądś się wzięło powiedzenie: "chcesz mieć wrogów to osiągnij sukces". Żydzi żyjąc od wielu wieków w rozproszeniu starali się a wręcz mieli obowiązek pomagania swoim rodakom.Niewątpliwie ich troska o zachowanie czystości etnicznej (zakaz zawierania małżeństw z osobą innego wyznania) izolował ich i był zupełnie niezrozumiały dla innych. A kościół katolicki, od zarania dziejów wielce zakłamana instytucja, nigdy nie uczył swych wyznawców o prawdziwych korzeniach religii chrześcijańskiej, która do dziś zachowała wiele obrzędów rodem z wczesnego "pogaństwa".
UsuńZapewne jestem dziwna, ale z domu wyniosłam pełną tolerancję dotyczącą wyznania, koloru skóry,wyglądu zewnętrznego.Jedyne co nie było w moim domu tolerowane to ...głupota wynikająca nie z braku możliwości umysłu ale z bezmyślności i lenistwa.Co do religii - uczono mnie, że wyznanie jest wielce intymną i osobistą sprawą i nie należy ani wszystkim udowadniać jakim się jest super katolikiem ani kogokolwiek "nawracać".
Ciekawostką w tym wszystkim jest to, że mnie wychowywali dziadkowie, którzy niestety przeżyli dwie wojny światowe ( już w czasie pierwszej byli dorośli).
Miłego;)
... a kiedy jest internet, to czasu mało... więc tylko pozdrawiam z Dover
OdpowiedzUsuńNawet bez internetu jakoś czasu mało.
UsuńWszystkiego miłego, Andrzeju!
Moja rodzina przyjechała po wojnie do Gdańska z Wilna.
OdpowiedzUsuńObie babcie bardzo nie lubiły Żydów, ale też Litwinów, Rosjan i Niemców.
Wynikało to z ich doświadczeń przede wszystkim wojennych.
Tę niechęć przekazały swoim dzieciom, które przecież w Polsce już nie miały styczności z tymi nacjami.
Czasami się zastanawiam skąd ja się wzięłam, bo ja słuchając opowieści babć nie nabrałam niechęci.
Stwierdziłam, ze w każdej nacji są ludzie dobrzy i źli, mądrzy i głupi. Tych złych i głupich należy unikać.
Trochę rozumiem moje babcie, obie były sierotami i obie ciężko pracowały u bogatych Żydów więc ich doświadczenia były z tych ekstremalnych.
Nie rozumiem natomiast młodych ludzi, którzy nie używają rozumu i chłoną wrogość do innych bez refleksji.
Pozdrawiam.
Chyba całkiem spora grupa ludzi z Wilna i okolic osiadła po wojnie na Wybrzeżu Gdańskim. Między innymi rodzice mojej "ciotecznej bratowej". Znależli się tam wyrzuceni z własnego majątku, pełni nienawiści do Niemców, Żydów i Rosjan. I przekazali swą nienawiść swej córce, urodzonej już w latach pięćdziesiątych. Nie miała styczności z tymi nacjami, nie utraciła domu rodzinnego, bo dla niej domem rodzinnym był Gdańsk.Ale jadem nadal pluje. Jeśli ktoś od dziecka słyszy na temat jakiejś nacji same złe opinie a do tego raz na jakiś czas ogólna sytuacja polityczna w kraju zamieszkiwania w jakiś sposób potwierdza te złe opinie to wówczas wcale nie stara się nawet sprawdzać czy to wszystko prawda i jak to naprawdę wyglądało.
UsuńWidujemy się raz na kilka lat i....wystarczy.
Miłego;)