drewniana rzezba

drewniana rzezba

środa, 21 listopada 2018

Bezglutenowy obiad....

......czyli "gulasz półmięsny"
gulasz z mięsa indyka




Dawno, dawno temu, gdy jeszcze nie mieliśmy swego własnego mieszkania
jadaliśmy obiady w różnych restauracjach.
I pewnego dnia, w restauracji "Budapeszt"znalazłam w karcie dań takie cudo:
"Gulasz Półmięsny".
Gdy podeszła do nas kelnerka zapytałam, co to znaczy  gulasz półmięsny, co
jest tą tajemniczą połową owego gulaszu?
Pani kelnerka wyraźnie zbaraniała, mówiąc, że nie rozumie o co mi idzie.
Więc cierpliwie  wytłumaczyłam, że interesuje mnie co to jest owe "półmięso,"
skoro w karcie jak byk stoi , że gulasz jest półmięsny.
Pani się strasznie zdenerwowała, ale odpowiedzi na to pytanie nie dostałam.
I od tej pory ilekroć robię gulasz nazywam go  gulaszem półmięsnym i oboje
z mężem wybuchamy śmiechem.
A ten gulasz "półmięsny" powstał z:
 40 dag filetu z indyka pokrojonego na kawałki,
 50 dag brukselki,
  4 pokrojone drobno cebule-szalotki,
   1 duży ząbek  czosnku, pozbawiony  kiełka i drobno posiekany
4 marchewki karotki- pokrojone w niezbyt cienkie talarki,
500ml bulionu drobiowego (bulionetka drobiowa)
pół łyżki klarowanego masła,
olej kokosowy, może być bezzapachowy
Przyprawy :
chińska przyprawa "5 smaków", pieprz ziołowy, suszony koperek,
1 duży liść laurowy.

W płaskim rondlu podsmażamy cebulkę i czosnek i wrzucamy kostki
mięsa. Gdy już wszystkie stracą swą różowość ze wszystkich stron,
wsypujemy przyprawy, dodajemy brukselkę i marchewkę i zalewamy
wszystko gorącym bulionem. Nakrywamy garnek pokrywką, zmniejszamy
grzanie tak by się to pomału pichciło i gotujemy w tym czasie ryż lub kluski.
Co kto lubi, mogą też być kartofelki.
Jeżeli gotujecie ryż, to przypominam, że pojemnośc naszego żołądka to
taka ilość suchego ryżu, która się  zmieści w naszej garści. Czyli wkładamy
otwartą dłoń do pojemnika z ryżem, zaciskamy i tyle ile nam w niej zostanie
to nasza porcja obiadowa.
Jeżeli waszym zdaniem sosu będzie zbyt mało, można dolać gorącej wody-
wszystkie duszące się mięsa podlewamy tylko gorącą wodą- od  zimnej
po prostu mięso twardnieje.
Jeśli ktoś bystry to zauważył, że nie dałam soli- nigdy nie solę mięsa dopóki
się nie udusi.
Ponieważ była tu użyta bulionetka to uważajcie z tą solą, żeby nie przesolić.
Mój gulasz dusił się raptem 30 minut, ryż gotował się 15 minut, w tzw.
międzyczasie.
Najwięcej czasu zajęła mi.....brukselka, którą trzeba obrać z wierzchnich
listków.
W sumie od chwili obierania brukselki do wrzucenia talerzy do zmywarki
minęła godzina i 15 minut. No i mam jeszcze na jutro obiad.

I rewelacja - po raz pierwszy mój drogi mąż zjadł brukselkę i stwierdził,
że obiad mu smakował. Ależ mi się ten chłop tu zmienił!!!
Brukselka po niemiecku to  Rosenkohl, czyli różana kapusta.
Kalafior to Blumenkohl, czyli kwiatowa  kapusta.
Ależ romantycy z tych Niemców;)))

20 komentarzy:

  1. O, to nie wiedziałam, że jedliśmy przez 3 dni obiady półmięsne, bo tyle mi wyszło, ze dziś zjedliśmy ostatnią porcję:-)
    Myślę o ukiszenie brukselki, bo gotowanej nie mogę, a lubię....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najchętniej gotuję na 2 dni, bo codzienne gotowanie jakoś mi nie służy na psychikę.
      Najwłaściwiej jest gotować brukselką na parze i to nie dłużej niż 5 minut. Wtedy zachowuje wszystkie swoje zalety prozdrowotne, a ma ich sporo.
      Powinno się udać jej ukiszenie- zalej może tradycyjną solanką- łyżka soli na 1 litr wody + czosnek+ koperek.
      Miłego;)

      Usuń
  2. Abstrakcją totalną jest dla mnie jak można komuś proponować do jedzenia coś i nie wie się co to jest.... Dobrze, że masz poczucie humoru. Bo mi jak pani kazała w restauracji zmienić stolik wstałam i wyszłam. Nie znoszę głupich kelnerek :) A do brukselki jakoś dalej nie mogę się przekonać mimo, że samo papu wygląda apetycznie. :) To chyba jedno z niewielu warzyw których nie przełknę

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W Polsce jest tendencja do rozgotowywania warzyw, a to im źle wpływa na smak.
      Przekleństwem była dla mnie w dzieciństwie marchewka z groszkiem- coś tak mdłego i słodkiego, że bleeee.
      Warzywa na ciepło muszą być raczej półmiękkie i koniecznie z ciekawą przyprawą- u mnie z reguły jest to garam masala i curry. Bardzo często nie gotuję warzyw, ale je smażę w oleju kokosowym, krótko, na dużym ogniu.Ziemniaki z reguły tak przyrządzam.Też kiedyś nie jadałam brukselki, ale sąsiadka zrobiła ją zapiekaną w sosie pomidorowym i z zaskoczenia ją zjadłam. Zrób kiedyś warzywa pieczone w piekarniku - są zupełnie inne w smaku niż gotowane. Nawet zwykła biała kapusta pokrojona w ósemki, polana oliwą i posypana przyprawami i upieczona jest zupełnie inna niż taka duszona w garze.
      Ja do dziś nie wpadłam na to co to był za gulasz, za to ubaw mam do teraz.

      Usuń
    2. Robię warzywa na 3 miliony sposobów. Pieczone, smażone, duszone, pieczone, gotowane ale nie rozgotowane. I lubię właśnie takie "all dente." Mam varomę i na parze też są genialne. Lubię też marchew z groszkiem na półsłodko ale nie brukselka :)

      Usuń
  3. Hahahahaha nieźle się uśmiałam. I w sumie troszkę dziwne, że kelnerka nie umie odpowiedzieć na zadane pytanie tylko się złości. Zawsze mogła powiedzieć ze się dopyta, zorientuje :) no ale też lubię gulasze półmięsne hihihhi

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Co zabawniejsze w tamtych czasach to była całkiem niezła restauracja, no ale skoro pani kelnerka nie miała bladego pojęcia co to jest to "półmięso" to wzięliśmy coś innego.
      Ja też lubię gulasz, ale tylko domowej produkcji- wiem wtedy co jem.

      Usuń
  4. kocham brukselke na parze i z majonezem

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O, a ja na majonez do brukselki jeszcze nie wpadłam, ale czasem dodaje keczup.. Bo tu jest taki "dla dzieci" a on jest bez cukru.

      Usuń
  5. My tez jemy 'ruusukaali' i 'kukkakaali' ale ja tlumacze to 'roza kapusciana' i 'kwiat kapusty' (w Polsce mowilo sie o 'kwiecie kalafiora'). Kelnerki nic nie wiedza, one tylko serwuja. Kiedys gosc pytal czy w sosie jest gluten. Kernerka odpowiedziala, ze ona jadla ale nie czula glutenu tylko majeranek, pieprz i bazylike, i gosc sam moze sprobowac i ocenic czy tam jest gluten czy nie. I na koniec: podac czy zyczy pan sobie cos innego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też ładne nazwy! W moim odczuciu w dzisiejszych czasach mnóstwa alergii pokarmowych każdy pracownik gastronomii powinien wiedzieć czy dana potrawa zawiera gluten czy też nie.I powinna wiedzieć, że gluten jest niwyczuwalny w smaku. A poza tym poinformowac klienta, że ta restauracja nie przygotowuje dań bezglutenowych. Dla wielu osób nawet śladowa ilość glutenu jest "trująca".
      I mało kto wie, że dla osób, które muszą bezwzględnie przestrzegać diety bezglutenowej posiłki muszą być sporządzane nie tylko z żywności bezglutenowej ale i
      w pomieszczeniu, w którym nie ma czegokolwiek co zawiera gluten.

      Usuń
  6. Mało jadam warzyw, ale ostatnio w tv pojawiła się nowa reklama, o nowej piramidzie żywieniowej, według której należy jeść 0,5 kg warzyw i owoców dziennie. W związku z tym przyjdzie chyba przypomnieć sobie smak brukselki. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wyrabiam te 0,5 kg dziennie bez problemu. Uwielbiam surowiznę. Brukselkę można też przyrządzać w postaci surówki.Ale jeśli wolisz ją w postaci "na ciepło" to albo króciutko ją zrób na parze (5 minut) albo przekrój każdą na pół i usmaż na klarowanym maśle.
      Miłego;)

      Usuń
  7. Gulasz półmięsny to zapewne mięso + warzywa.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Masz rację, ale w karcie powinno być: gulasz(wołowy, wieprzowy)duszony z warzywami.A kelnerka powinna wiedzieć co w kuchni pichcą i jak, jeśli nie stoi to jak byk w karcie dań.Ponieważ tamta restauracja pretendowała do miana dobrej, a ceny były raczej wysokie niż niskie, to kelnerka powinna umieć opowiedzieć o każdej potrawie chociaż ze 3 zdania- z czego dokładnie to jest, jak przyrządzane(duszone, pieczone, smażone).
      Anglicy zawsze duszą gulasz razem z warzywami, co gorsze warzywa trafiają do gara bardzo wcześnie i tkwią tam aż do miękkości mięsa, czyli są rozpaćkolone. I zamiast korzenia pietruszki dają pasternak, a on jest słodkawy.

      Usuń
  8. jak ja nie cierpie gotowac, tym bardziej ze mam na to zawsze tak malo czasu

    OdpowiedzUsuń
  9. No to wreszcie dowiedziałam się, jak nazywać danie, które bardzo często przygotowuję. Rzadko z brukselką, bo nie należy do moich ulubionych warzyw.
    Pozdrawiam:)

    OdpowiedzUsuń
  10. To byl gulasz pol na pol, jeden zajac, jeden wol, przy czym role zajaca pelnilo pewnie mieso :)))
    A gulaszu nie lubie...
    Do uslyszenia :)

    OdpowiedzUsuń
  11. Bardzo lubię wszelkie gulasze, często robię "pół na pół" - z takimi warzywami jak do zupy z wykluczeniem pietruszki, na rzecz zwiększenia ilości selera.To wszystko to rzecz gustu.
    Pozdrawiam Cię serdecznie. :) ♥

    OdpowiedzUsuń