drewniana rzezba

drewniana rzezba

czwartek, 7 listopada 2019

Jestem zabójczo zdolna

Wpadłam kilka dni temu na pomysł, że powinnam sobie ugotować zupę, bo coś
jakby się jesień uparła by tu się rozgościć.
Rzut oka w lodówkę , w której odkąd nie ma męża z reguły króluje światło i
grecki  jogurt, pieczarki, marchew, ziemniaki i coś na kształt włoszczyzny.
I bulion, z kurczaka. A więc  do garnka powędrowało 60 dag pieczarek, resztę
składników "wkroiłam" na oko. Gdy się wszystko ugotowało zmiksowałam
całość "na  gładko", na wypadek gdyby młodszy Krasnal zechciał zjeść zupę.
Ale akurat młodszy nie chciał, bo zjadł przyzwoicie obiad w szkole, starszy
zup nie jada i została  mi zupa "na zaś".
Gęsta, mocno pieczarkowa, ciemno brązowa, bo to były brązowe pieczarki.
Wczoraj mi się przypomniało, że mam jeszcze zupę, więc ją postawiłam na
kuchence, żeby się odgrzała, bo była  długo w lodówce.
A że  jakoś ostatnio nie mam serca do gotowania, to zapomniałam by ją wpierw
porządnie zamieszać, postawiłam  na kuchence i spłynęłam do pokoju.
I wiecie co ? - najzwyczajniej w świecie przypaliłam zupę, która była szalenie
gęsta.  Gdybym ją porządnie zamieszała to pewnie by się nie przypaliła.
W ramach sprawdzania co kryje w swych szufladach zamrażarka, odkryłam
"alaskańskiego łososia", oczywiście zamrożonego.  A więc na weekend zrobię
 pieczonego łososia. Jeszcze ważny, więc trzeba go zużyć.
Do zrobienia go potrzeba:
lekko rozmrożonego łososia,
2 pomarańcze, bio, wyszorowane,
pęczek koperku,
2 łyżeczki miodu,
sól, pieprz i łyżkę musztardy
100 ml białego wina. 50 ml topionego masła, szklanka wywaru warzywnego
zagęstnik do sosu
i....naczynie żaroodporne.
Pomarańcze kroimy w cienkie plastry, połową wykładamy dno naczynia
Koperek drobno siekamy, mieszamy z masłem, solą i musztardą.
Układamy łososia na pomarańczach, smarujemy  masłem z dodatkami,
układamy na nim pozostałe plastry pomarańczy, polewamy delikatnie wywarem
z warzyw.
Wstawiamy do piekarnika  nagrzanego do 190 stopni i pieczemy 20 minut.
Wyłączamy piekarnik. Z naczynia wybieramy starannie wywar z pieczenia,
łączymy go z miodem i winem i krótko zagotowujemy.
Do tak powstałego sosu dodajemy zagęstnik, w razie potrzeby dosmaczamy.
Polewamy sosem łososia, nakrywamy naczynie i podgrzewamy łososia
w piekarniku.
Kiedyś go już robiłam i był całkiem jadalny, choć ja ryb nie lubię.
Mam nadzieję, że Wam będzie smakował ten łosoś w pomarańczach.


39 komentarzy:

  1. Przypalic zupe w dodatku gesta moze sie kazdemu zdarzyc, ale ja mam kolezanke, ktora regularnie przypalala wode w czajnku:))) Serio i nawet czajniki z gwizdkiem nie pomagaly.
    Pamietam jak kiedys przyszlismy do nich zima a tu drzwi na taras otwarte i na sniegu stoi rozpalony do czerwonosci czajnik. A jej maz mowi "Kropcia nareszcie wynalazla metode na gotowanie na sniegu":)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ona była ogromnie gęsta. Ja nawet o niej nie zapomniałam, przyszłam do kuchni po 5 minutach, ale już ta spodnia warstwa się przypaliła. Też znam takich co regularnie gotowali wodę na twardo, ostro zasilali kasę sklepów z czajnikami.Poprzednim razem, a było to z ćwierć wieku wcześniej udało mi się przypalić makaron. Wylądował w śmietniku razem z garnkiem.

      Usuń
    2. to jest dobry sposób na odkamienienie czajnika... bardzo skuteczny, bo po trzecim razie w czajniku robi się dziura, wtedy już nie ma czajnika, więc nie ma problemu kamienia :D
      p.jzns :)

      Usuń
    3. Osobiście wolę używać octu do odkamieniania czajnika.
      Zresztą teraz to chyba większość ludzi używa czajników elektrycznych, więc raczej ciężko je przypalić.

      Usuń
  2. A podobno zupę trudno przypalić?
    Przepis fajny, ale gdy jem łososia to nie najlepiej się czuje...tylko z łososiem tak mam i ze śledziem do smażenia. Jeśli więc zrobię, to inną rybę...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Łosoś to bardzo tłusta ryba. Ale tu ratuje dodanie musztardy. Już dawno zauważyłam, że dodanie musztardy do tłustego mięsa czyni je lżej strawnym.

      Usuń
  3. łososia w piekarniku też można przypalić...
    a ja ostatnio, nie tak dawno, przypaliłem pieczone jabłka... centralnie, to oberwał cynamon, którym były posypane... idę do kuchni /taka wspólna, w hostelu dla turystów/, żeby sprawdzić postępy, a tu z piekarnika wali dym, aż się alarmy włączyły przeciwpożarowe... po chwili ludzie wyskoczyli z pokojów, zrobił się zgiełk...
    dlaczego nikt mnie nie słucha?... tłumaczę im, że dramatyzują, robią problem z niczego, a oni jacyś odporni na wiedzę i trochę trwało, zanim w końcu udało mi się ich przekonać... bo w międzyczasie pootwierałem wszystkie okna, takie mansardowe, w suficie, dym się wywietrzył, alarm ucichł, nic się już nie dzieje, ale parę osób nadal jeszcze darło japy... co za naród głupi jakiś? :D
    p.jzns :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hmmm, pieczone jabłka - bardzo lubię. Zapewne piecyk w którym to robiłeś przekłamywał temperaturę bo miał zepsuty termometr. Trudno się dziwić ludziom, że wpadli w panikę, perspektywa pożaru w hostelu miła nie jest;)

      Usuń
    2. prawdę mówiąc, to ja ten piekarnik ustawiłem trochę na intuicję, bo oznaczenia były już wytarte na konsoli rozdzielczej, a same jabłka się upiekły, ale tak nie do końca... zresztą to nie jest ważne, ważne że mojej Lady smakowało, bo to Ona mnie cisnęła na te jabłka /mimo, że nie ma na imię Ewa :) /...
      ...
      no, i właśnie tak to jest z tymi głupimi ludźmi, panikują bez sensu, zwłaszcza że panika to jest najgorszy pomysł na pożar, i ten urojony, i ten realny...

      Usuń
  4. Szkoda pysznej zupy ! Ale zdaza sie. Dobrze, ze to nie mleko, bo przypalone mleko niemozliwie smierdzi ,
    a zapach zostaje na dlugo.
    Uwielbiamy ryby, pod kazda postacia , tyle, ze moj nie zje obiadu “ na slodko” ani z zadnymi owocami.
    Owoce zjada za to w duzych ilosciach osobno. Wszelkie kotlety , “dewolaje” z ananasem, chinskie slodko-kwasne, kaczka z pomaranczami, czy nawet nadziewana tradycyjnie jablkami czy sliwkami nie maja szans. No chyba, ze chylkiem usune te owoce.
    Lososia z pomaranczami nie tknalby kijem , a jeszcze miod i wino? Wyrzucilby przez okno jak nic. :))
    Ale ja bym bardzo chetnie sprobowala! Brzmi bardzo smakowicie.
    Chetnie wykorzystam Twoj przepis Anabell jak bedziemy mieli gosci.
    Jak ci idzie przemeblowanie? Juz blizej niz dalej?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. chyba jeszcze gorzej śmierdzi przypalony popcorn, a domyć naczynie po takiej akcji to już kompletna porażka...
      p.jzns :)

      Usuń
    2. No cóż, skoro Twój nie lubi....Ale w tym przepisie w efekcie końcowym nie czujesz tego miodu bo jest musztarda. Poza tym przekonałam się, że nie należy konsumenta wtajemniczać w przepis, niech je nie wiedząc jaki jest tego skład. Na tej zasadzie moja córka zjada ze smakiem drób marynowany w miodzie i musztardzie choć nienawidzi musztardy, bo jest w niej ocet.Miodu też nie lubi.
      Co do przemeblowania- już śpię w sypialni, choć brakuje w niej jeszcze nocnego stolika,fotela, lampy stojącej, oraz dekoracji na jednej ze ścian, tej na przeciwko łóżka.Dzienny pokój już jest skończony- szafa ubraniowa wyniosła się do sypialni, jej miejsca zajął mebelek będący połączeniem regalika i komody, oczywiście made in IKEA.

      Usuń
    3. @p.Kanalia
      Mdli mnie od zapachu nawet nie przypalonego popcornu i przez ten popcorn przestałam chodzić do kina.

      Usuń
    4. Anabell, mnie tak samo!
      Ohydny mdlacy zapach popcornu zawladnal wszystkimi kinami,
      jakby to bylo jakies obowiazkowe wyposazenie – i dlaczego wszyscy musza sie temu
      popdporzadkowac? Przez to obrzydlistwo i przez to, wyjscie do kina wiaze sie z siedzeniem kolo ludzi
      przez caly film ciamkajacych, cmokajacych, siorbiacych , mlaskajacych i szeleszcacych,
      rowniez odrzuca mnie od kina.
      Chodzimy bardzo rzadko, tylko na jakis ogromnie slawny i bardzo glosny film akcji –
      tylko taki, ktory ma szanse skutecznie zagluszyc te odglosy.

      A “zdarza sie “ oczywiscie przez r-z!

      Usuń
    5. Hi hi masz racje - moj nie cierpi gozdzikow, ale szarlotke,ktora robie wciaga uszami.Bez gozdzikow mus jablkowy, ktory robie z przepisu mojej babci nie bylby delikatesem. Wszyscy mysla, ze to cynamon, a w nim nie ma ani grama cynamonu:))

      Usuń
    6. Ta moda na konsumpcje w kinach jest okropna, pod kazdym wzgledem. W niektorych kinach ponoc sprzedaja pikantne i intensywnie pachnace przekaski, jakby zapaszku popcornu bylo malo. Chrupanie, ciamkanie, mlaskanie, siorbanie, czkanie - to nie na moje nerwy. Cale szczescie sa kina studyjne, a nawet troche wieksze, gdzie nie ma konsumpcji. A i repertuar na ogol mniej komercyjny, to i publika inna, kulturalniejsza.

      Usuń
    7. Te kuchenne zapachy w kinie są koszmarem. A do tego te chrumkania, siorbania i mlaskania- człowiek zaczyna się zastanawiać czy aby nie trafił do chlewika.Tak jakby przez 2 godziny nie można było wysiedzieć bez jedzenia!.

      Usuń
    8. ale przecież ja tego popcornu nie robiłem w kinie, więc co Was nagle napadło? :))
      natomiast wpadłem na pomysła: gąski do wynajęcia do skubania podczas seansu...
      "Skubie pastuszek, gąseczki z piórek, toć z nudów trzeba coś dłubać"...
      słuchamy i oglądamy:
      https://youtu.be/O2wF8ug6Rcc
      ja tam zawsze skubię swoją Lady, także w kinie, nawet gdy się nie nudzę, zresztą jako człowiek inteligentny nigdy się nie nudzę... zawsze są jakieś gąseczki do skubania...
      kukukuahahahaha...

      Usuń
  5. Dobry pomysł z tym łososiem, też chętnie bym zjadła, ale chyba raczej zrobiłabym w przyprawach bardziej wytrawnie :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. On nie jest na słodko, tam jest musztarda, a pomarańcze nie są wcale takie słodkie.

      Usuń
  6. A o zupie marzę od czasu naszej ostatniej rozmowy, dobrze, że jutro jest dzień targowy, dokupię sobie świeżych warzyw i będę miała z czego zrobić. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja chyba zrobię sobie na weekend zupę z tej dyni, którą przywiozłaś.Tylko muszę włoszczyznę dokupić.

      Usuń
  7. Widuje ryby z cytryna ale bez miodu bo ta kombinacja jakos nie pasuje...Natomiast bardzo lubie indyka czy duza szynke upieczone z plastrami ananasow. Stosuje sie do tego inne owoce tez ale ananas daje idealny dodatkowy "kopniak".
    Ja jednego razu przypalilam gar fasolki po bretonsku bo zaniedbalam mieszania jej. Myslalam ze da sie uratowac ta wierzchnia czesc, nieprzypalona ale nie dalo rady bo ona tez przesiakla smrodem, a on siedzial w domu kilka dni.........
    Nie lubie kremowych zup, lubie takie w ktorym cos jest, daje kolory i texture, te kremowe kojarza mi sie z niemowleca pupka.
    Niemniej rozumiem ze kazdy ma swe wlasne smaki i upodobania.
    A Ty Anabell nie zapominaj ze jesc trzeba i to regularnie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Serpentyno, he he, my jak zwykle podobnie – tez nie lubie zmiksowanych zup, a w Anglii tylko takie podaja.
      Zreszta to dla mnie nie sa zupy, po prostu zmiksowana marchewka z coriandrem, nazywa sie zupa marchewkowa,
      dynia z ziemniakiem, dyniowa, a por z ziemniakiem porowa.
      To sa zupy dwuskladnikowe i w dodatku zmiksowane – dla mnie to papki dla dzieci , baby food.
      Jedyna zupa , ktora kremuje to brokulowa i dyniowa, ale maja w sobie jeszcze kilka roznych skladnikow i dodatkow.
      Dla mnie w zupie musi plywac duzo ciekawych rzeczy, rozmaite warzywa, miesko, przyprawy – aby bylo na co
      popatrzec i smakowac.
      Ryba z miodem tez wydaje mi sie podejrzana, ale ta musztarda mnie przekonala.
      Musztarda dodaje “kopa” i wytrawnego smaku.

      Usuń
    2. Oduczyłam się robić założenia, że czegoś nie zjem , bo na pewno nie będzie to smaczne, z uwagi na składniki. Tu jest mieszanka miodu i musztardy, a jest to mieszanka dająca każdemu rodzajowi mięsa nie tylko dobry smak ale i powodująca, że jest lepiej trawione. Pomarańcza jest krojona razem ze skórką, a że w Europie mamy głównie pomarańcze z Hiszpanii, to słodyczą one nie grzeszą. Moje wnuki są nauczone, że w zupie co najwyżej mogą pływać kluski i nie zjedzą w zupie pokrojonych warzyw, natomiast zmiksowane jedzą, bo ich nie widać. A że często jem razem z dziećmi to szykuję zupę tak by one ją jadły.
      Kiedyś uważałam,że dodawanie cynamonu do pieczenia schabu jest jakimś nonsensem kulinarnym , ale za którymś razem posłuchałam kolegi-kucharza i zrobiłam schab pieczony z cynamonem - cynamon powoduje, że mięso wieprzowe pozbywa się swego charakterystycznego zapachu i jest znacznie smaczniejsze. Teraz dodaję cynamon, a czasem i kardamon do wieprzowiny, ale podając to na stół nie mówię czym mięso doprawiałam. W mojej kuchni od wielu lat królują: curry łagodne, gałka muszkatołowa, cynamon, kardamon,kurkuma, garam masala i chińska przyprawa "5 smaków". Tyle tylko, że nie mówię nigdy co czym doprawiałam, wystarcza mi do szczęścia, że jedzenie szybko znika z talerza.
      Np. zwykłą kartoflankę doprawiam zawsze gałką muszkatołową i potem każdy się pyta co to za zupa.
      No to mówię- "a, to taka francuska, pejzanka".

      Usuń
    3. Z Ciebie jest niezla dyplomatka (czytaj: aparatka;), Anabell:)

      Usuń
    4. Życie mnie tego nauczyło.Często lepiej jest powiedzieć kilka słów za mało niż jedno za dużo;)

      Usuń
    5. Oj, tak. Wciaz probuje sie tego nauczyc.

      Usuń
  8. Pieczarkowa! To dobry pomysł :)
    Oj tam, przypalona. Ja co raz coś przypalam.
    Najgorzej miałam z mlekiem, aż dostałam w prezencie garnek z płaszczem wodnym i gwizdkiem. Rewelacja, nie wiedziałam, że takie coś istnieje. Zupę można w nim podgrzewać, gęstą też. Łososia w pomarańczach u mnie nie tkną. Tego pewna jestem. Najlepszy w Ikei, nie przekonam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No patrz Anuś, mam szczęście, bo nie używam mleka, gotowanego zwłaszcza, więc jeszcze mi się ani razu nie przypaliło;)))
      Na stół podajesz samego łososia, bez tej pomarańczy,tylko z sosem, bo ona po tym pieczeniu już nie jest atrakcyjna- to co miała dobrego przekazała do sosu.
      A dla mnie najlepszy łosoś to jest ten wędzony na gorąco, bo można nim posmarować bagietkę, a tak dokładnie samą skórkę z bagietki, bo tego co bagietka ma w środku nie jadam.

      Usuń
  9. Choćby ten łosoś w ananasach był, nie tknę. Z ryb to ja tylko rolmopsy, choć dziwna to ryba, bo nie wiem jak można pływać tak pozawijaną... Natomiast, co do grzybowej, tytuł notki wydaje mi się w pełni adekwatny do takiej potrawy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. oj tam Asmo, ale ściemniasz, z ryp najlepsze jest rypanie, a szczególnie wieloryp :D
      p.jzns :)

      Usuń
  10. Rolmopsy to wszak śledzie. Nie jadam. Czasem do zupy pieczarkowej dodaje kilka suszonych prawdziwków. Wtedy dopiero jest dobra grzybowa. Przed wiekami (niemal) były w Bałtyku certy i miałam jedno takie lato, gdy na każdą kolację zjadaliśmy świeżo wędzoną certę, popijając ją białym winem. Niestety już teraz ich nie ma, zostały "przełowione".

    OdpowiedzUsuń
  11. To ja widzę że koleżanka jest bardzo zarozumiała!!!
    Ja regularnie coś przypalam a nawet spalam ... i wcale się tym nie chwalę...
    Przytulam bo Cię lubię.... pamiętasz o tym???

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Musiałam się pochwalić, bo przypalić zupę to jest "coś"!. Rodzaj sukcesu kulinarnego;)
      Kociu, lubisz w takim razie dziwne rzeczy;))))

      Usuń
  12. Powiem szczerze, przepadam za pstrągiem na parze, jem go na okrągło (tzn. raz na tydzień).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Najpyszniejsze pstrągi, ale z rusztu, jadałam w "Gawrze", w Zakopcu. Pstragi to chyba najlepsze rybki słodkowodne.

      Usuń
  13. Klik dobry:)
    Łosoś w pomarańczach na pewno smaczny. Ja jednak nie preferuję takich różnych połączeń. Jeśli jem rybę to rybę, a pomarańcze potrafię ;) zjeść bez ryby. Podobnie ze wszystkim innym. Po co na przykład mam fatygować się, by zetrzeć jabłko na tarce do jakiejś surówki, jeśli wygodniej i szybciej zjeść całe.
    Co do przypalania, to nawet wodę udało mi się spalić razem z czajnikiem.
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, ja to nieco dziwna jestem- nie lubię zapachu morskich ryb, więc pasuje mi ryba pozbawiona dodatkami tego zapachu. Nie lubię zapachu kurczaka, więc kurczaka przyrządzam tak, by przypadkiem jego zapach mnie nie zrażał. Nie lubię również zapachu niektórych serów, wiec albo ich nie jem, albo pozbawiam wrodzonego zapachu dodając różne przyprawy. Jabłko to zjem w każdej postaci, ostatnio robiłam kotlety mielone i do mięsa mielonego dodałam starte jabłko. Wyszły świetne.
      Bardzo delikatne. Surówka z marchwi i jabłka też jest znacznie ciekawsza niż sama marchewkowa.Ale rozumiem i szanuję wszystkie upodobania kulinarne. No, może nie do końca - nie rozumiem jak można konsumować psa lub kota.
      Serdeczności;)

      Usuń