drewniana rzezba

drewniana rzezba

niedziela, 13 września 2020

Lekkie rozczarowanie

Dziś rozpoczął się w Berlinie Festiwal Światła. Ale "zaraza" i to  zepsuła. Jedyne co dobre- że zaczął się teraz a nie z końcem pażdziernika. Dziś pogoda była cały dzień "wzorcowa", pięknie świeciło słońce, temperatura letnia, 26 stopni. Wieczorem też było całkiem kulturalnie, choć trochę zaczęło wiać. W ubiegłym  roku byłam oczarowana tą imprezą,  w tym - nieco rozczarowana.

W ub. roku każdy z oświetlanych obiektów miał kilka  razy zmieniane wyświetlane obrazy - teraz był tylko jeden obraz rzucony na dany obiekt a i samych obiektów było bardzo mało. Pomyślałyśmy z córką, że to zapewne z przyczyn covidowych, by oglądający zbyt długo nie stali w jednym miejscu. Bo w ub. roku, gdy na każdym obiekcie zmieniały się obrazy wszyscy stali i czekali aż wyświetla się wszystkie obrazy, co czasem  zabierało i pół godziny. Poza tym zamknęli jedną z ulic ale nie zmieniono funkcjonowania świateł na skrzyżowaniu i był potężny korek. Ponadto kilka ulic jest tam w remoncie, więc są zwężenia i jechało się z obłędną  prędkością 5 km/godz. Nic tylko się zabić.

A tak wyglądały wieczorem ulice Berlina  w okolicy Katedry:



W ub. roku te dwa obiekty były pięknie ozdobione, teraz są tylko jak zwykle oświetlone, zaimprowizowano  coś w rodzaju kawiarenek i ludzie siedzieli i pili kawę.

Rok temu te budynki poniżej też były oświetlone, tyle tylko, że wtedy stałam koło nich przynajmniej pół godziny, bo zmieniały się obrazy na nich wyświetlane. Dziś zabawiłam tam może 7 minut.




A katedra Berlińska prezentowała się tak:



I to cały "wieczorny połów". Bramę Brandenburską zdecydowanie pominęliśmy oglądając ją tylko z samochodu. Ludzi było zdecydowanie mniej niż w ub. roku, ale chyba do końca nie było wiadomo czy na pewno ten festiwal będzie.

Przy okazji tego festiwalu trwa dyskusja nt.  Bożonarodzeniowych  jarmarków. Trzy to pewnie  będą, ale organizatorzy muszą wyznaczyć ogrodzony teren, ilość osób przebywających jednocześnie na terenie  musi być ograniczona, a więc już wiadomo, że z jednej strony będzie  wejście i będzie trzeba liczyć ilość wchodzących, z drugiej wyjście i też trzeba będzie liczyć tych co wychodzą, żeby było wiadomo ile osób można wpuścić. Jedno jest pewne - ja w tym roku na żaden jarmark Bożonarodzeniowy nie pójdę- moi też nie. Grzańca możemy sobie zrobić spokojnie w domu.

Na razie zastanawiamy się z córką, czy aby na pewno chcemy pójść do filharmonii i słuchać koncertu siedząc w maseczkach. No chyba jednak ja sobie tę frajdę odpuszczę.

No to chyba  pójdę zaraz spać- trochę się nałaziłam bo samochód stał dość daleko.





16 komentarzy:

  1. Dziś wybieram się na festyn "Pożegnanie lata" w skansenie, ciekawa jestem czy nie wrócę także rozczarowana.
    Pewnie z powodu covida te ograniczenia, tak może być przed świętami, a ciekawe co postanowią władze przed 1 listopada, na cmentarzach wszak wówczas tłumy...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiele lat temu "odkryłam", że wystarczy pojechać na cmentarz 3 dni wcześniej-nie ma wtedy tłoku i tego całego wariactwa. Poza tym szczerze mówiąc dla mnie naszych zmarłych nie ma na cmentarzu- albo są stale w naszej pamięci, albo nigdzie. Wpienia mnie ta fasadowość ludzkich poczynań. Tu jednak ludzie stali "rodzinnymi grupkami", a nie tak jak w ub. roku wymieszany równo tłum. I dzieci było zdecydowanie mniej niż rok temu. I nie było ludzi z niemowlętami w wózkach- w ub. roku było tego sporo, co mnie nieco dziwiło.

      Usuń
  2. W kolejne święto, już po pandemii, będziesz bardziej zachwycona.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W ub. rogu byłam i dlatego zabrakło nam w tym roku nieco wyobraźni i pojechaliśmy. Wnuczkowie, odkąd mieszkają w Berlinie, co roku bywali na tej imprezie i tak trochę "z rozpędu" się wybraliśmy. Ten coroczny festiwal jest bardzo znany i popularny, co roku przyjeżdżają tu wycieczki nie tylko z innych niemieckich miast ale i sporo z zagranicy.

      Usuń
  3. I tak powoli ludzie przyzwyczajają się do tego, co było "przedtem". Z jednej strony żal takich fajnych imprez, z drugiej... może należy się zatrzymać, odpuścić, nie być "wszędzie"? To nie do Ciebie, bo Ty i tak wybierasz smaczne kąski, ale są ludzie, co to wszystko muszą "zaliczyć", wszędzie być. Nie odpuszczą, choćby świat im na głowy leciał, bo potem trzeba jeszcze to pokazać na fejsie, Instagramie, Twitterze.
    Zaraza minie i Filharmonia znowu będzie bez maseczek. Spokoju i ciepełka Anabell

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiesz, ja bardzo nie lubię różnych "spędów", unikam tłumów.Po prostu byłam "hodowana" w myśl zasady "nie leć za innymi, nie musisz robić tego co wszyscy". Tu jarmarki Bożonarodzeniowe to wieloletnia tradycja, należy koniecznie na nim być, wypić grzańca, zjeść coś co się lubi. Największe powodzenie na tych jarmarkach mają wszystkie gastronomiczne stoiska, na których można znaleźć naprawdę pyszne przysmaki z różnych stron Niemiec. Poza tym to pełno zawsze jest też rękodzieła, czasem prześliczne i ciekawe rzeczy sprzedają. Wprawdzie ceny grożą porażeniem oczu, no ale raz do roku....
      Córka mnie wręcz przepraszała,że się wybraliśmy, ale wytłumaczyłam jej, że dla mnie to i tak było najważniejsze, że byliśmy po prostu razem. A że nie było tak pięknie jak rok temu?- drobiazg, taki czas nam nastał.
      Ostatnio coś się przebąkuje, że ta zaraza może zostać z nami tak jak grypa. I po co? -pytam grzecznie;)
      Serdeczności Jaskółeczko;)

      Usuń
  4. Byłem wczoraj w operze. Też podświetlona. Sporo inności, i nie wszystkie mogły się podobać. Takie czasy, coś napiszę u siebie. Tu zdradzę wrażenia na temat maseczek. Na pewno jest to dziwne, ale wbrew pozorom, nie aż tak uciążliwe. W końcu, jeśli siedzisz nie masz zbyt wielkiego zapotrzebowania na tlen. A jeśli widowisko jest wspaniałe, zapominasz o tym kagańcu.
    Posyłam uśmiech ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To ja czekam na ten post zamaskowanego wielbiciela opery. Czy róże wręczałeś tez zamaskowany???

      Usuń
  5. W obecnym wirusowym swiecie bledem jest spodziewac sie tego co zawsze. Zmiany sa na kazdym kroku a takze mysl przewodnia - nie stwarzac sytuacji pozwalajacej na zgromadzenia. Przynajmniej tak robia u nas - duzo imprez odwolanych a np. mecze odbywaja sie przy pustej widowni, mozna je widziec jedynie na TV.
    O dziwo, nasza Filharmonia grala przez te wszystkie miesiace, dawala nawet male koncerty w czasie tradycyjnych miesiecy przerwy - wszystko przy okrojonej widowni, ludzi rozsadzonych z dala od sienie, a takze grajac kawalki wymagajace malej orkiestry by i muzycy mogli byc posadzeni z dala od siebie. Ale grali i zawsze mieli chetnych do sluchania.
    Mnie przepadly dwa fajne koncerty ale nawet gdyby nie byly odwolane to i tak bym nie pojechala, nie chcac sie stac czescia tlumu.
    Musimy rozsadnie przetrwac ten okres, nie pchac palca miedzy drzwi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. I dlatego pojechaliśmy tego pierwszego wieczoru o 20,00, bo zawsze wtedy jest mniej ludzi. Poza tym większość przyjeżdża około 22,00. O 22,00 to byliśmy już "w odwrocie",w największej w Berlinie księgarni (3 piętra wyładowane książkami)- jak dla mnie cudne miejsce no a do tego księgarnia tak długo czynna. Oczywiście byliśmy "zamaskowani".
      A z filharmonią to sobie na razie poczekamy.

      Usuń
  6. im mniej oczekiwań, tym mniej to rozczarowań...
    a maseczka to nie prezerwatywa, percepcji /w tym przypadku akustycznej/ nie zaburza... oczywiście rozumiem, że maseczka z definicji przeszkadza jakoś tam w oddychaniu, ale popatrz na to tak, że skoro muzyka filharmoniczna wyluzowywuje, to i pobór tlenu się zmniejsza, więc jak się porządnie wkręcisz w haj, to kwestia maseczki traci znaczenie, zapominasz, że ją masz na buzi...
    co innego koncert rockowy, tam jest inny rodzaj luzu, nie IN tylko bardziej YANG i popyt na tlen wzrasta, ale to już jest osobna bajka...
    p.jzns :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dodaj do tego drogę dwiema liniami metra, w zamaskowaniu. Ja i bez maseczki mam bardzo płytki oddech (pamiątka po złej intubacji i kilku zapaleniach tchawicy), więc jak tylko mogę skracam czas przebywania w maseczce.

      Usuń
  7. Ooo ! To przykre, że tak nieudany ten festiwal. Pamiętam, bo zdaje się, że w zeszłym roku o tym pisałaś. Taka impreza po raz pierwszy zawsze robi wrażenie, bo człowiek nie ma porównania i nie wie czego oczekiwać, a potem to ...już sama widzisz. Mówi się : trudno. Pozdrawiam :))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jasne, tragedii nie ma z tego powodu, przynajmniej po raz pierwszy było ciepło.Na ogół to te festiwale zawsze były bardzo ciekawe. W ub. roku była świetna iluzja z ...rozpadającą się Bramą Brandenburską. I choć wszyscy wiedzieli, że to iluzja to i tak każdy jęknął z wrażenia.

      Usuń
  8. Mimo wersji oszczędnościowej też bym chętnie zobaczyła ten festiwal światła. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jest co roku, może w przyszłym uda się pożyć bez pandemii i wtedy może być fajnie.

      Usuń