...........przeczytanej książce.
Oczywiście to są moje wrażenia i odczucia a każdy po jej przeczytaniu może mieć zupełnie inne zdanie.
Autor powieści - Abraham Verghese jet profesorem teorii i praktyki medycyny na Wydziale Medycyny Uniwersytetu Stanforda. Urodził się w Etiopii, jego rodzice są Hindusami.
A. Verghese zadebiutował jako pisarz w 1994 powieścią " My Own Country A Doctors Story" i od razu ta powieść stała się bestsellerem a nawet została sfilmowana.
Powieść "Powrót do Missing" (tytuł oryginału: "Cutting for Stone") po raz pierwszy ukazała się w 2009 roku i przez 107 tygodni była na pierwszym miejscu bestsellerów New York Timesa, a w USA została sprzedana w liczbie 1,5 miliona egzemplarzy.
Mnie ta powieść bardzo się spodobała - to powieść o miłości i tej w wieku "małolata" jak i w wieku dorosłym. Jest też zaglądnięcie w psychikę człowieka, która zawsze jest związana z naszym otoczeniem w którym się obracamy, tłem zaś są wydarzenia w Etiopii związane z puczem mającym na celu obalenie cesarza. Sporo jest tu także metafizyki, co mnie wcale nie dziwi, bo znam wielu czynnych lekarzy i z wieloma godzinami rozmawiałam i każdy z nich czasami uważa, że w medycynie jednak "zdarzają się cuda".
Ale jeśli ktoś nie lubi czytać o różnych zabiegach medycznych to na pewno nie będzie tą książką zachwycony, bo sporo tu jednak opisów medycznych, łącznie z przeszczepem wątroby. A ja do dziś nie mogę odżałować, że jednak nie studiowałam medycyny. I że nie mam talentu pisarskiego.
Pogoda u mnie niemal letnia, na następne dni przewidują 27, 28 stopni i słońce. Aż strach pomyśleć co będzie latem.
P.S.
Akcja powieści jest fikcyjna, choć wydarzenia w tle nie.
To w takim razie książka dla mnie, bo tematy medyczne bardzo mnie interesują, zarówno te przyziemne, jak i te cudowne...
OdpowiedzUsuńNie masz talentu pisarskiego? jestem innego zdania!
jotka
Ja niesamowicie szanuję lekarzy i ich pracę, a chirurgów zwłaszcza. Sama już kilka razy lądowałam w rękach chirurgów i w pełni doceniam ich pracę, a dość ścisły kontakt z internistami to mam tak od 3 roku życia. "Pisarstwo" trenuję na drugim blogu - to taka odskocznia od codzienności, która w miarę obrastania człowieka w cyferki wieku traci kolor.
UsuńWyglada ze ksiazka zawiera kilka watkow - mnie takie milosne historie wogole nie interesuja ale lubie ksiazki oparte na prawdziwych wydarzeniach historycznych. Ilez rzeczywistej prawdy o tych wydarzeniach mozna sie z ksiazek dowiedziec, takiej zakulisowej! Z kolei tyle dookola widze i slysze romansow ze przestaly mnie ekscytowac - poniekad kazdy czlowiek ma jakas swa wlasna.
OdpowiedzUsuńMam podobnie jak Ty - cale zycie kochalam ksiazki i czytanie, nie wiem co by bylo gdyby ich braklo.
Miłość w tej powieści to nie tylko ta damsko-męska ale również miłość pomiędzy członkami rodziny, np. jednojajowymi bliźniakami
OdpowiedzUsuńi ta powieść absolutnie nie jest romansem. Miłość niejedno ma imię - czasem i czyjaś praca jest miłością jego życia. Wiesz- ja też sobie nie wyobrażam życia bez czytania książek - chyba bym wtedy kompletnie zwariowała.
A ja ostatnio czytam "Dzienniki sołtysów". Takie wspomnienia z dawnych lat. I jeżeli ktoś myśli że sołtys na małej wsi nie ma żadnych przemyśleń, rozterek i wątpliwości co do życia to bardzo się myli.
OdpowiedzUsuńJa mam wrażenie, że każdy myślący człowiek ma jakieś przemyślenia , rozterki i wątpliwości i to zupełnie niezależnie od tego czy mieszka na wsi czy też w mieście.
UsuńCzy ja wiem?Już dawno nie czytałam tego typu powieści, nie wiem, czy chce, ale fajnie, że się Tobie podobała. Najgorzej, jak człowiek , czytając, męczy się, bo książka nie siadła.
OdpowiedzUsuńSpokojnej majówki:).
Nie mam jeszcze nawet bladego pojęcia co będę jutro robić z okazji majówki, ale wiem, że ma być...28 stopni ciepełka- w tej chwili jest za oknem +28. Oj zdarzyło mi się kilka razy w życiu, że się męczyłam czytając. Ale facet ma wyraźnie talent do pisania. Jak mawiała nasza polonistka to jak ktoś ma talent do pisania to nawet opis papieru toaletowego może być istnym poematem.
UsuńOj, to nie dla mnie. Nie mogę się nadziwić, jak Koleżanka Małżonka, namiętnie oglądająca wszelkie kryminały, może patrzeć na sekcję zwłok i nawet nie mrugnąć okiem. Mnie robi się słabo na samą myśl. A chirurgia! Chirurg to dla mnie jakiś inny gatunek, wprawdzie spokrewniony z człowiekiem, ale znacznie dalej niż szympans. Podobnie zresztą jak informatyk i kierowca F1.
OdpowiedzUsuńA ja podziwiam chirurgów. Sekcja zwłok - no cóż, ma się przynajmniej świadomość, że się już temu człowiekowi nie zaszkodzi;) Nie powiem, że lubię oglądać jak się krew leje strumieniami, nie mniej gdy wiem, że mogę pomóc by ją zatamować to zatamuję. Prawdopodobnie gdybym jednak studiowała medycynę to pewnie nie wybrałabym chirurgii - trzeba mieć do tego naprawdę żelazną kondycję i jak mawiał mój znajomy chirurg- końskie zdrowie, a ja kondycyjnie to raczej nigdy nie błyszczałam- zapewne dlatego, że urodziłam się gdy jeszcze trwała wojna, a tak na zdrowy babski rozum nie były to czasy dobre do sprowadzania na świat potomstwa.
UsuńMoże tutaj uda mi się podziękować Ci za wszystkie ciekawe opowieści z drugiego bloga.Zagladam codziennie,ciekawa co dalej.Medyczne filmy i książki lubię .Pozdrawiam z zimnego Norwich.Marta uk
OdpowiedzUsuńDziękuję Marto. A żeby było śmieszniej, to ja żeby odpowiadać na komentarze na obu swoich blogach zmieniam za każdym razem przeglądarkę z Firefoxa na Edge. Zresztą to samo mam z blogami innych osób. I szczerze mówiąc straszliwie mnie to denerwuje. A wszystko się zaczęło paprać gdy wkroczyła AI, czyli pseudointeligencja zamiast żywych ludzi.
Usuń