drewniana rzezba

drewniana rzezba

czwartek, 18 lipca 2019

Dobra rada.....

...... dla kobiet.

Jeżeli szukasz KOGOŚ kto:
- nigdy nie dotyka pilota, nie wrzeszczy podczas meczu,  przytula się do  ciebie
  gdy oglądasz romantyczny film;
-przyjdzie do twego łózka tylko po to by ci ogrzać zimne stopy i kogo możesz
  wypchnąć z łóżka gdy chrapie;
-kto nigdy nie krytykuje tego co robisz;
-kto słucha cię tak, jakby każde twe słowo było warte wysłuchania ;
-kto kocha cię bezwarunkowo i całkowicie to:
                            KONIECZNIE KUP PSA





Ale jeśli wolisz KOGOŚ kto:
- nie przyjdzie na twe wołanie;
-nie wraca na noc do domu lub wraca do niego tylko po to by zjeść i się
  wyspać;
-i zachowuje się tak, jakby sensem twego istnienia było zapewnienie mu
  szczęścia  to:
                             KUP KOTA  



lub :                           WYJDŹ  ZA  MĄŻ



I to byłoby na tyle, jak mawiał Klasyk;)

                        A taki był mój piesio w 2008 roku:



P.S.
Zdjęcia  1 i 2 z sieci;)


39 komentarzy:

  1. Celnie! Mam na stanie psa, koty i meza, wiec latwo porownac. Nikt nie wytrzymuje konkurencji z psem. :)))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też tak myślę! Brak mi piesa, ale wciąż jeszcze całkiem trzeżwo myślę- Berlin, trzecie piętro, nasza metryka i ceny usług weta, polska emerytura- tego nie dam rady przeskoczyć, istna zapora przeciw ogniowa.

      Usuń
    2. No niestety, tutaj pies to prawdziwy luksus.

      Usuń
    3. No właśnie. A widziałam ze 3 tygodnie temu jamniorka TAKIEGO JAK MÓJ- JESZCZE SZCZENIAK, CUDNY!!! Omal nie pobiegłam za tym piesem.

      Usuń
  2. Można też sprawić sobie maine coon'a czyli psa w kociej skórze;-)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie jestem wcale tego pewna- moja koleżanka ma- kot terroryzuje całą rodzinę.

      Usuń
    2. Wiem, wiem, że to nie do końca tak jest ale bardzo często ta rasa tak właśnie jest określana. Miałam kotkę maine coonkę i ona rzeczywiscie taka była- pies w kociej skórze:-) Jej następca-kocur- do kastracji był super. Po- zaczął mnie atakować, to się nasilało więc musiałam znaleźć mu nowy dom:-( Aktualnie jestem kociarą na bezkociu;-)

      Usuń
    3. Powiedzmy sobie szczerze- zwierzaki zupełnie jak ludzie, mają różne charaktery. Wiesz, Twój KOT był po prostu na Ciebie obrażony, wszak dopuściłaś by swą męskość utracił;)

      Usuń
  3. A znasz to: myśli psa: karmią mnie, zajmują się mną, dbają, przytulają. Muszą być bogami. Myśli kota: karmią mnie, zajmują się mną, dbają, przytulają. Muszę być bogiem.
    Psy nie dla mnie, prędzej kot. Ale najlepiej żaden zwierzak.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. U mnie odwrotnie- kot nie dla mnie,miałam psa ponad 16 lat. I to były cudowne lata!
      Ale pozwoliłam sobie na wzięcie psa gdy już nie pracowałam i byłam zawsze w domu. Wszędzie z nami jeździł, nawet Europę zwiedzał.

      Usuń
  4. Ano prawdę gadasz Anabell :)
    Nie da się porównać psa z niczym ani nikim...
    Tylko się zastanawiam, po co ktoś wkłada tyle pracy w te książki i filmy o miłości, skoro to wszystko w 99% blaga, a pozostały 1% to wyjątki od reguły. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Może po to by własne złudzenia podtrzymać? I dać innym pożywkę dla marzeń? Przy kilku setkach znanych mi autentycznych historii takich naprawdę dobrze zakończonych, bez rozczarowań, kłótni, walki o swoje to znam pewnie ze setkę. Po prostu życie we dwoje wymaga pokładów dobrej woli z obu stron, ciągłej rezygnacji z wielu rzeczy i mnóstwa ustępstw. I ciągłego liczenia co ma większą wartość - my czy ja.

      Usuń
  5. Ja wyszłam za mąż za ideał po prostu, może dlatego nie mam psa ani kota?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja po prostu biorąc psa zrealizowałam swoje dziecięce marzenia. Swego męża również, bo które dziecko nie marzyło o psie?Z tym, że marzył o dużym psie, a ja kupiłam jamnika, ale o wielkim sercu, który nas troje zawojował całkowicie.

      Usuń
  6. Wszystko się zgadza.
    P.S. Aniu zajrzyj do mnie i przeczytaj komentarz osoby która podpisałs się Ewa z Bajowa.Chodzi o TPW.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale konkretów to w tym brak- chciałabym wiedzieć co konkretnie władze miasta z tym TPW konsultują, co dzięki nim ocalało lub powstało. Bo że członkami są ludzie kulturalni i znani to jedno, że kochają Warszawę to drugie,że się utrzymują z własnych składek to trzecie ale na co konkretnie ma TPW wpływ gdy idzie o Warszawę?

      Usuń
  7. Nie mam psa, nigdy w zyciu nie grozi mi posiadanie kota. Mam za to Wspanialego, ktory wypisz wymaluj pasuje do opisu psa;) Z jednym wyjatkiem, on nie chrapie, ale za to jeszcze nigdy nie uciekl jak mnie sie zdarza chrapac:))))

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No fakt, Twój Wspaniały jest Wyjątkiem od reguły.Posiadanie psa było i moim i mego męża dziecięcym marzeniem. Bo my ogólnie tacy "zwierzątkowi" jesteśmy, tylko koty nam nie pasują.Trochę menażerii zaliczyliśmy- chomika, rybki,
      ptaszki o nazwie ryżowce, żółwia stepowego.

      Usuń
  8. Mam psa, koty i Męża :-) Pełen wypas!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dzielna z Ciebie Dziewczyna! Nie wiem czy bym wytrzymała taki "tłok w domu";))))

      Usuń
  9. Jako właściciel żony, psa i kota z bogatym doświadczeniem oświadczam, że użyteczność tych istot jest odwrotna do kolejności w jakiej zostały wymienione.

    - żona stale czegoś chce, bez względu na nasze samopoczucie;
    - pies wymaga wyprowadzania bez względu na aurę i nasze samopoczucie;
    - kotu wystarczy saszetka żarcia i kuweta.
    verte:
    - żona stale trajkocze ci do ucha;
    - pies szczeka w najbardziej nieodpowiedniej chwili;
    - kot miauczy tylko wtedy, gdy zapomnisz o należnej mu saszetce.
    verte:
    - żona stale domaga się pochwały;
    - psa stale trzeba drapać za uchem;
    - kot ma gdzieś twoje głaskania.
    verte:
    - żona stale przebywa w łazience i zużywa hektolitry wody;
    - psa trzeba stale szczotkować i myć mu łapy;
    - kot się sam wyliże.
    verte:
    - żona zajmuje dwie trzecie łóżka;
    - pies połowę;
    - kotu wystarczy jasiek.

    Pozdrawiam nastrojowo ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Wyższość psa nad kotem polega na tym, że wyprowadza nas na spacer, co ma same dobre strony, bo łatwiej jest zadbać o linię,(im większy pies tym spacery muszą być dłuższe), na spacerach spotykamy samych fajnych ludzi, nawiązujemy nowe znajomości, a czasem nowe przyjaźnie. Pies nie wlezie ci na stół gdy akurat jesz obiad, ani na blaty kuchenne gdy szykujesz dla siebie jedzenie i nie zaproszony nie wejdzie ci do łóżka. I zawsze uważnie słucha co do niego mówisz, w przeciwieństwie do męża, który w chwili gdy zaczyna się do niego mówić automatycznie traci słuch.
    Miłego;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taaa, moja żona też dbała o linię. Moją linię, wołając z łazienki: pies chce iść na spacer, gdy na zewnątrz lało jak z cebra, albo było zimno jak cholera. I jeszcze to: nie zapomnij wziąć woreczka na kupę i wynieść przy okazji śmieci.
      Faktycznie pies nie wskoczy na stół podczas obiadu, ale skomli przy stole patrząc z niepokojem, jak z talerza znikają co lepsze kąski. Gdy przygotowywałem posiłek musiało mi coś koniecznie, niby przypadkiem, spaść na podłogę, ale nie mógł to być chleb. Jak nie spadło, mścił się na moich butach. Te pięćdziesiąt kilo żywej wagi wskakiwało do łóżka, gdy zapadałem w najgłębszą fazę snu. I słuchał pilnie, co do niego mówię z ironią w oczach: co ty facet ględzisz, lepiej daj mi jakąś kość. W jednym masz rację. Gdy mówiłem żonie: idź ty dziś z nim na spacer, też traciła słuch. ;)))

      Usuń
    2. nasza Kota akurat chodzi ze mną na spacery, nawet nie wiadomo, jak to się zaczęło... nie zawsze jest okazja codziennie, ale jak sobie przypomni, to potrafi się o ten spacer głośno upomnieć... idzie wtedy dumnie, odważnie, z postawionym ogonem komunikując swoją otwartość na świat... bardzo lubi yorki, od razu wali do nich na pewniaka aby się zapoznać, a ja mam ubaw widząc reakcje paniusiek, które te yorki prowadzają...
      spacer z takim kotem nie wymaga smyczy, wystarczy niewidzialna, wirtualna guma, a do tego kup nie trzeba zbierać, ten temat kot ogarnia już we własnym zakresie i z maksymalną dyskrecją...
      co ciekawe, Kota jest wychodząca, czyli i tak łazi gdzie chce i kiedy chce, ale mimo to te spacery uważa za ważne...
      miłego :)...

      Usuń
    3. Na wsi też chodziłem z psem na spacer na łąki, a koty w szeregu za nami ;)

      Usuń
    4. @ Asmo
      No popatrz, a mój nigdy nie żebrał przy stole, bo wg niego jadaliśmy strasznie niedobre rzeczy, np. ogórki kiszone albo surową paprykę. Po kilku takich poczęstunkach stracił dobre zdanie o tym co jadamy. Spacery to głównie ja ogarniałam, rano tzn. około 9,30 zimą, a latem o 8,30 i ten spacer zawsze trwał półtorej godziny, potem jeszcze dwa. Ale gdy padał deszcz to musiałam psa na siłę wynosić z domu i taki spacerek pod najbliższym krzaczorem się kończył, trwał góra 10 minut.Mąż chodził z nim wieczorem, około 23,00, ale nie codziennie.
      No i mój pies ważył w porywach ok. 6 kg, bo to był jamnik szorstkowłosy, karłowy.

      @ p.Kanalia
      Piotrze, chciałam określona rasę- chciałam króliczego jamnika, a kupiłam karłowego. I kupiłam go od sędziego kynologicznego, mówiąc,m że nie będę psa wystawiać. Po roku sam mnie namawiał bym go wystawiała, ale nadal nie chciałam. Sąsiadka wzięła psinę ze schroniska na Paluchu. Po 3 miesiącach musiała uśpić- pies był totalnie zarobaczony, nawet w sercu miał robaki.A na jego leczenie wydała kilka setek i przepłakała kilka tygodni po jego uśpieniu.
      Odważną masz tę Kotę, musi fajnie wyglądać na spacerze.

      Usuń
    5. nasza kocurnica jakoś od początku miała inklinacje do odprowadzania, gdy ktoś wychodził z domu i czasem, na początku bywało to kłopotliwe, gdy się np. uparła iść ze mną do sklepu, a po drodze była ruchliwa ulica... potem jakoś to jej przeszło, zwykle ganiała sama po okolicy i tylko chętnie się podłączała właśnie pod spacery z psiakami /akurat chwilowo jeden był na zasadzie "tymczasowej rodziny zastępczej", a drugi na chwilowe przechowanie gdy opiekunka miała remont w domu/... a teraz mamy taką rutynową rundkę, choć niekoniecznie codzienną, ale zawsze budzi to zainteresowanie, a czasem zdziwienie...
      na spacery też łazi jej najlepszy kumpel, kot sąsiadki, gdy ona wychodzi z psiakiem, też nie zawsze zresztą, bo nieraz łazi sobie sam i nie ma go pod ręką...
      ...
      hm... trochę to dziwne, że Paluch oddał do adopcji psa w takim stanie, bo profesjonalizmu raczej nie można im odmówić... jedyne, co mi przychodzi do głowy, to że musieli mieć ultra przepełnienie /bo zwykle przepełnienie to u nich norma/ i oddawali psiaki w pośpiechu, bez dopełnienia procedur...

      Usuń
    6. Anabell:
      W takich dysputach weź drobną poprawkę na moje „mądrości”. Czasami lubię się lekko przekomarzać, choć tu, dziś mieszkaniec bloku i człowiek nadzwyczaj wygodnicki, widzę więcej „plusów” dla kota. Niebagatelnym argumentem jest też fakt, że sam będąc dziwakiem, uwielbiam zwierzęta o wyraźnie zarysowanej osobowości, niepodatnej na tresurę.

      Usuń
    7. @ p.Kanalia
      też byłam mocno zdziwiona, ale ostatnimi laty zdarzali się weci najzwyczajniej w świecie niedouczeni i wiem, że sporo osób narzekało na ich niską wiedzę.Być może, że na Paluchu też się tacy trafili, skoro się trafiali i w prywatnych przychodniach weterynaryjnych.
      @Asmo
      No to polecam Ci jamnika- pies super indywidualista, pies który się obraża gdy zrobisz coś nie po jego myśli, pies nieprzekupny, pies nieposłuszny, ale gdy cię pokocha to nie ma na świecie istoty, która by Cię pokochała mocniej.

      Usuń
  11. długo by o tym wszystkim gadać, ja się skupię na najważniejszym /i być może za bardzo to biorę na poważnie/:
    nie żadne "kup" (kota, psa, etc) /bo to nie rzecz/, tylko adoptuj ze schroniska... nie trzeba na to kasy, wystarczy być człowiekiem na poziomie...
    /aczkolwiek dla niektórych to drugie faktycznie może być trudniejsze, wręcz ich przerastać/...
    p.jzns :)...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Taaa, właśnie myślę o nowym kocie. Nawet miałem na uwadze schronisko, czy przytulisko. Ale weterynarz mnie uświadomiła. Jak pan chce mieć podobne problemy jak z Zaczepnym, może pan brać i ze schroniska. Tam jest największa wylęgarnia wirusów, a nie na wszystkie są szczepionki.

      Usuń
    2. Z mojego osiedla kilka osób adoptowało psy schroniskowe i tylko 1 trafiła dobrze- psica była zdrowa i miała dobrą psychikę. Dwie szybko straciły swoje psiaki a dwie inne miały wielomiesięczną gehennę , bo pieski nie były łatwe pod względem psychiki, a ich właściciele byli osobami pracującymi i psy siedziały w domu same.
      I dlatego wolę przekazywać na schronisko pieniądze by psiakom było tam lepiej, ale nie wezmę psa ze schroniska. Koty miały na osiedlu nieźle, miały udostępnione pomieszczenie w budynku ADM i były stale dokarmiane- przeze mnie również. I kocice były wyłapywane do sterylizacji.

      Usuń
    3. temat to zaiste zawiły, nie do ogarnięcia jednym krótkim komentarzem, nie sposób też odmówić Wam obojgu pewnych racji w tym, co piszecie...
      jedno jest pewne, że rozważając adopcję trzeba sobie odpowiedzieć na mnóstwo pytań, niektóre są standardowe, niektóre unikalne, zależne od konkretnej sytuacji i własnych uwarunkowań... a odpowiedzi dziś są inne, niż były wczoraj, a jutro mogą być jeszcze insze...
      tak więc to nie jest tak, że moje "adoptuj" jest bezwarunkowym postulatem, bo nieraz jest tak, że adopcja może być wyjątkowo słabym pomysłem...

      Usuń
  12. Oj, dobrze napisane, pieski i kotki są kochane i zabawne, ale też chcą być kochane, a człowiek niestety niekiedy o tym zapomina... Pozdrawiam! ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi

    1. Nie od dziś wiadomo, że człowiek jest najpaskudniejszym stworzeniem na Ziemi- niszczy ją i nie szanuje zwierząt.
      Miłego;)

      Usuń
  13. Prawda jest co wszyscy pisza - to temat "rzeka', kazde zwierze jest o swej wlasnej osobowosci i psychice i moznaby o nim napisac ksiazke - i takim "naj, naj" dla swego wlasiciela. Ja tez moge powiedziec z reka na sercu ze nikt nigdy nie mial psa jakim byla nasza Jill.
    A mezowie to mieszanka kota i psa. I pewnie mysla o zonach podobnie, zreszta pisze o tym Asmodeusz.
    Jak Ty widze doskonale ze juz nie pora na zwierze dla nas, zreszta mialam dowod na to w zeszlym roku gdy przez krotki czas mielismy znalezionego pieska. Szkoda bo kocham psy ale musze sie kierowac zdrowym rozsadkiem.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdy nasz Flik odszedł za TM wszyscy namawiali mnie, by od razu wziąć następnego, ale końcówka 2009 r i I kwartał 2010 to miałam kłopoty z chorobą A., no bo nie było wiadomo czy przeżyje, wiec branie nowego psa było wg mnie nonsensem. Potem zaś do nas dotarło, że w tym wieku to może być w każdej chwili z naszym zdrowiem i życiem krucho, a byliśmy w W-wie sami, więc nie można skazywać psa na niedobór spacerów lub jego osierocenie.
      Tu posiadanie psa to byłoby szaleństwo- powalające ceny usług weterynaryjnych, nawet tych najprostszych gdy pies zdrowy, no ale szczepić trzeba.
      A zdarzają się nam dni, gdy oboje nie za bardzo możemy
      lub chcemy wyjść z domu - bo za zimno lub za gorąco. Poza tym to jednak miasto i blisko domu nie ma dokąd z psem pójść, do najbliższego parku jest 500m.
      A pies musi mieć minimum 3 spacerki dziennie. Z Flikiem wychodziłam zawsze 4 razy dziennie + wieczorem albo ja albo A. no a mieszkanie na osiedlu miało te plusy, że było dużo zieleni i było gdzie z psem spacerować.Poza tym- każdy pies już nie będzie Flikiem;(

      Usuń
  14. Zwierzęta, tak jak ludzie są różne, mądre i głupie, dobre i złośliwe, niezależnie od tego, czy to jest pies, czy kot. Ci, którzy naprawdę je kochają, przygarniają te najbardziej potrzebujące pomocy, a one się odwdzięczają z nawiązką, pięknieją w oczach i są wiernymi przyjaciółmi. Niektórzy kupują zwierzątko na pokaz, lub żeby się troszkę pobawić, a potem wyrzucają je z domu. Dobrze,że jakąś ustawę mają wprowadzić o karaniu takich zachowań. Życzę trafnego wyboru zwierzątka do adopcji i pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń