Ostatnie dni mijającego roku niemal każdego skłaniają do jakichś refleksji,
nawet mnie.
Zastanawiamy się jaki będzie ten kolejny rok, usiłujemy zaplanować co
chcielibyśmy w kolejnym roku osiągnąć, dokąd pojechać na urlop, czego
się nauczyć, co zobaczyć.
Planujemy, kombinujemy niczym koń ciągnący wóz z sianem pod górę, by
znów w końcu roku dojść do smętnego wniosku, że nie wszystko się nam
udało, że nasze wspaniałe projekty osnuły się pajęczyną zapomnienia, że
przecież miało być lepiej, piękniej, ciekawiej a "było - jak zawsze".
Jeżeli ktoś z Was sądzi, że w końcu roku 2016 planowaliśmy, że zamieszkamy
w roku 2017 w Berlinie, to się bardzo myli. Decyzję podjęliśmy dość nagle,
w lutym, a namysł zabrał nam 10, no może aż 15 minut.
Dwudziestego października mijającego właśnie roku świętowalibyśmy
z mężem drugą rocznicę swojego pobytu w Berlinie.
Świętowalibyśmy - to adekwatne do sytuacji słowo - od samego początku
bardzo dobrze nam się tu mieszkało, miasto oczarowało nas już kilka lat
wcześniej.
A jaki był właśnie mijający rok ?
Dla mnie skończył się ten rok 10 sierpnia i trwa wciąż nowy czas, nieznany,
który z trudem przychodzi mi w pełni zaakceptować.
Swoista terra incognita, nieco przerażająca.
Czy zastanawialiście się dlaczego Nowy Rok obchodzimy akurat 1 stycznia,
a nie na przykład 23 grudnia, tuż po przesileniu zimowym, gdy minął najkrótszy
dzień roku?
Kiedyś mnie to bardzo nurtowało, a rzecz niemal jest tak prosta jak budowa cepa.
Otóż data 1 stycznia , jako początek Nowego Roku jest datą umowną.
Astronomowie potrafią wyliczyć czas trwania owego roku, ale nie są w stanie
wyliczyć, którego dnia jest jego koniec i początek nowego.
Juliusz Cezar, o którym wiemy, że był wielkim i mądrym człowiekiem, po wielu
dyskusjach prowadzonych z aleksandryjskim astronomem Sosygenesem,
zdecydował, że początek każdego nowego roku będzie przypadał na dzień
1 stycznia, bo w tym właśnie dniu, począwszy od 157 roku przed naszą erą,
nad Rzymem i całym Imperium obejmowali władzę dwaj nowi konsulowie,
a władza ich mogła trwać tylko jeden rok.
Symbolem ich władzy był pęk rózg z zatkniętym w nich toporem, co oznaczało,
że konsul może każdego obywatela wychłostać ewentualnie skrócić o głowę
toporem, jeżeli konsul uzna, że na takie potraktowanie delikwent zasłużył.
Gdy któryś z konsulów udawał się w drogę, by wykonywać swoje obowiązki,
12 liktorów przed nim i za nim niosło ów znak władzy i mocy.
Kalendarz juliański obowiązywał do roku 1582, pewne zmiany wprowadził do
niego papież Grzegorz XIII.
W zupełnie innym czasie obchodzony jest Nowy Rok w Chinach -data tego
dnia jest ruchoma, zależna od faz Księżyca i "wędruje" od końca stycznia do
końca lutego.
A w Indiach Nowy Rok świętowany jest 26 października.
I mały bonus za to, że wytrwaliście do końca - wykaz dni wolnych od pracy
w Polsce w Nowym, 2020 roku:
w styczniu - 1 i 6
w kwietniu - 12 i 13
w maju -1, 3, 31
w czerwcu -11
w sierpniu -15
w listopadzie - 1,11
w grudniu - 25 , 26.
W sumie, razem z weekendami będzie w Polsce 113 dni wolnych od pracy.
I mam pewną propozycję - zamiast obiecywać sobie, że w Nowym Roku
schudniecie, będziecie dbać o zdrowie, rzucicie palenie , nauczycie się nowego,
obcego języka, będziecie żyć ekologicznie - zamiast tego wszystkiego
PO PROSTU ŻYJCIE I DAJCIE INNYM ŻYĆ!
Dziękuję za tak ciekawy tekst i życzenia. Życzę Ci sil w tym kolejnym roku abyś umiała udźwignąć ciężar tej inności. Pozdrawiam z sanatorium.
OdpowiedzUsuńDziękuję Lux, nie zostaje mi nic innego jak tylko żyć
Usuńdalej,mając nadzieję, że jakoś się z tym wszystkim "poukładam". Odpoczywaj i nabieraj sił na przyszły rok;)
Ostatnie zdanie z wykrzyknikiem każdy powinien sobie wydrukować i powiesić w widocznym miejscu.
OdpowiedzUsuńLepszego roku!
Ciągle mam nadzieję, że kolejny rok będzie lepszy niż mijający, ale w końcu wszystko sprowadza się do tego, by nie był gorszy.
UsuńBardzo fajne zyczenia.
OdpowiedzUsuńPlanowac troche trzeba , ale i tak zycie rewiduje wiele naszych planow:))
Kiedyś, bardzo dawno temu wiele spraw planowałam i to bardzo szczegółowo, a potem ciągle byłam nieszczęśliwa gdy z tych planów nic nie wychodziło i to najczęściej nie z mojej winy.
UsuńPalenie to ja juz rzucilam, wiec moge najwyzej od nowa zaczac w nowym roku :))) Jka zyje, nigdy nie robila noworocznych postanowien, bo znajac siebie, wiedzialabym, ze ich i tak nie dotrzymam. ;)
OdpowiedzUsuńTen rok tez nie byl moim najlepszym, ale skonczylam wlasnie 63 lata, wiec mam nadzieje, ze zacznie sie nowy i lepszy cykl siedmioletni.
Kochana, mam nadzieję, że nagle Ci palma nie odbije i nie zaczniesz z powrotem palić, bo to byłby szczyt nonsensu!!!
UsuńZauważyłam,że w moim życiu jakoś nie funkcjonują cykle siedmioletnie. Jakoś wszystko działa nieco bez ładu i składu, a do tego nie w równych cyklach. Podobno to typowe dla tych co się urodzili trzynastego, a ja do nich należę.
Nieraz sie zastanawialam nad tymi polskimi wolnymi dniami - stanowczo za duzo, niektore wogole niezrozumiale. Ale widocznie Polske stac na to.
OdpowiedzUsuńPrzekonalam sie ze planowanie powinno istniec i nie obedzie sie bez niego ale nie mam na mysli takich typu "musze schudnac, musze przeczytac w tym roku 50 ksiazek, zwiedzic 5 nowych krajow".
Mnie najlepiej wychodzilo gdy bylam panna bo znalam swe mozliwosci finansowe, czasowe i inne, ale przede wszystkim bylam sama wiec nikt mi tych planow nie macil i uniemozliwial.
Pozniej stalo sie trudniej bo w mym zyciu przybylo ludzi czyli obowiazkow, przeszkod.
Powiedzialabym ze obecnie wrocilam do planowania bo mam ulozone i dosc przewidywalne zycie, jedyne modyfikacje wyplywaja od innych a i to moglabym zmienic nie angazujac sie. Jednak nie planuje z okazji nowego roku, po prostu planuje przyszlosc i codziennosc - w moim wieku juz nic wielkiego ani szalonego nie da sie planowac.
A Twoje niech sie spelnia, Anabell, mocno Ci tego zycze.
Kotku, przecież Polska to super kraj, bogaty a do tego ostoja chrześcijaństwa w Europie.Ludzie jak te mróweczki pracują, kraj kwitnie, więc razem z weekendami uzbierało się aż 113 dni wolnych od pracy. Mieliśmy na nadchodzący rok nawet niezłe plany, ale kolejny raz życie mi udowodniło, że planować nalezy na dość krótkie okresy, plany bardzo przyszłościowe z reguły nie wypalają.
UsuńAnabell , chyba te wolne soboty i niedziele nie sa niczym dziwnym ani w Europie ani na swiecie , odliczywszy rowniez 12 kwietnia ( Niedziela Wielkanocna ) oraz 3 maja ( rowniez niedziela ) - daje to raptem 10 dni wolnych w roku. W porownaniu do innych krajow wypadamy mniej wiecej po srodku - na prowadzeniu jak zwykle sa Niemcy, ktorzy maja kilkanascie dni wolnych, praktycznie w kazdym miesiacu. Czy uwazasz ze Polska jest tak zacofanym i biednym krajem, ze ludzie nie maja prawa do dni wolnych?? A takie "swieckie " kraje jak Wielka Brytania czy Francja bez zenady nadal obchodza swieta chrzescijanskie typu Wielkanoc , Boze Narodzenie nie wspominajac o niemieckich Zielonych Swiatkach czy Bozym Ciele - uwazam ze to bardzo tendencyjna statystyka , ktora podalas wyzej
UsuńW pierwszym momencie na widok tych 113 dni o malo nie spadlam z krzesla. No zaiste co za lenie w tej Polsce , w glowach sie poprzewracalo i nie chca pracowacw soboty i w niedziele! he he
UsuńAnnabel,moze warto zacząć żyć swiadomie,czytać ichnia prasę,oglądać filmy,przestac operować stereotypami sprzed 30 lat i nie odnosić wszystkiego do Polski,nie wiedząc,co się dzieje na sąsiedniej ulicy? Akurat Niemcy mają więcej wolnych dni od pracy,być może tacy są bohgaci,choć sądząc po tym jak Cię potwornie łupią finansowo za skromne mieszkanko w starej kamienicy,to nie swiadczy o zamozności miasta,a wręcz przeciwnie - o olbrzymich długach.Niezrozymiały jest ten sarkazm i obśmiewanie "mrówczej pracowitości" Polakow,bo większość z nas naprawdę solidnie pracuje przez całe dorosłe życie.Moze nie należy wiec oceniać wszystkich przez swój pryzmat..czy nie uważasz,ze to delikatnie mówiąc nietakt wobec swoich czytelników??
Usuń@ Kitty
UsuńPolska się mieści w średniej europejskiej jeśli idzie o te dni wolne z okazji różnych świąt- państwowych i kościelnych. Dni wolne w Niemczech, a dokładnie ich ilość zależy od Landu, w którym żyjesz. Uważam tylko, że Polacy są straszliwymi narzekaczami, bo zawsze narzekają, że mają za mało w roku dni wolnych od pracy.
Z tego co A.pisala wiadomo, ze kamienica choc stara, gruntownie jest rewitalizowana (jest nawet winda). Ma prywatnego wlasciciela, ktory o dziwo nie chce dokladac do jej utrzymania, a raczej chce zarobic. Wynajem takiego mieszkania, w tak wyremontowanej kamienicy w Warszawie, w dobrej dzielnicy kosztowalby 2- 2,5 tys., co biorac pod uwage sile nabywcza naszych zarobkow, wypada drozej niz w Berlinie.
Usuń@ Ulka
UsuńWyobraź sobie, że żyję świadomie i to bardzo świadomie.I dobrze wiem, co się dzieje na sąsiedniej ulicy, jeżeli masz na myśli Polskę. I znam tę mrówczą pracowitość.I, póki co, to nie myślę stereotypami sprzed 30 lat.
Miłego;)
@ A.A.
UsuńTo prawda i dziwnym trafem ci co mieszkają w Berlinie zachwycają się moim mieszkaniem, bo i dzielnica dobra i komunikacyjnie jest OK, ale widocznie Ulka wie lepiej.
Oczywiście, mogłam sobie wynająć kilka kilometrów dalej, w zapyziałej części miasta za połowę tego co płacę, pokój typu studio z kabiną prysznicową w pokoju ale taka dziwna jakaś jestem i nie chciałam.:)
Kitty, ja mieszkam w Niemczech i nic mi nie wiadomo o kilkunastu dniach wolnych i praktycznei jakichs w kazdym miesiacu ;) luty, czerwiec, lipiec, sierpien, wrzesien, listopad sa definitywnie nieswiateczne :D
UsuńAnnabel,przepraszam,jesli Cie uraziłam.Nie o to chodzi,byś się miała tlumaczyc ze swoich decyzji,co do miejsca zamieszkania,dzielnicy..itp,to Twoje życie,nikomu nic do tego.
UsuńChcialam tylko delikatnie napomknac,że gloryfikując zycie w Niemczech,nie musisz za każdym razem wbijac szpil i szpileczek nam - ludziom,zyjącym w Polsce.I zapewniam Cię,w znakomitej większości zadowolonych ze swojego zycia,rodzinnego,zawodowego..itp. Dowalić komus,zeby poczuć się lepiej? Ja rozumiem,ze kiedyś wszystko było prostsze - bogaty Zachod i biedny Wschod,jasny podzial ról.Nie było możliwości zakwestionowania,kto odniosl w zyciu sukces - wiadomo bylo,że ten,co wyjechał..Dzis trochę się pozmieniało,czas nie stoi w miejscu,jesli ktoś nie widzi zmian,to tylko o nim to swiadczy. Jakość naszego życia w przeważającej mierze zależy od nas samych,natomiast wszystkie uogólnienia są bardzo krzywdzące.
Pozdrawiam
Lucy , a ja pracuje z dostawcami z Niemiec i uzywam w pracy niemieckich kalendarzy. W Niemczech NIE MA miesiaca bez wolnego dnia, choc niektore obchodzi sie regionalnie. Nie chce mi sie wymieniac - wystarczy wpisac w Googla: German Public Holidays 2020.
Usuń@ Ulka
UsuńNie masz mnie za co przepraszać. Każda z nas ma inne doświadczenia życiowe a i zapewne wiekowo się mocno różnimy. Nie wbijam nikomu szpilek, ale Polacy choć pracują dużo to z reguły są "mało wydajnymi" pracownikami.Mnie po prostu Polska zmęczyła- mam dość.
Zwłaszcza teraz, gdy wielkimi krokami zmierza do nikąd.
Spontaniczne decyzje są zwykle najlepsze, a jak pomysł niezły, to co za sens debatować o nim tygodniami - ten Berlin był takim pomysłem. A ten nowy czas, chociaż trudny do akceptacji, przeciez trwa. Bez planowania.
OdpowiedzUsuńWiększość moich decyzji jest podejmowana bardziej intuicyjnie niż rozumowo. Z reguły gdy coś sobie obmyślę, powyliczam, zaplanuję- niewiele z tego wychodzi a ja jestem zawiedziona na całej linii.
UsuńTak Anno, ten nowy czas trwa i staram się, naprawdę bardzo staram się ułożyć z tego coś sensownego.
Przecież wiedziałam, że taki moment może nadejść- ale wiedzieć to jedno, a odnaleźć się w takiej nowej rzeczywistości to już inna sprawa.
Ciężki rok za Tobą, oby ten nadchodzący chociaż trochę uleczył te rany na sercu... Pozdrawiam cieplutko! :)
OdpowiedzUsuńMaks, sam wiesz, że to długo trwa, że ciężko jest wszystko poukładać na nowo, pogodzić się z tym.Dziękuję Ci za te miłe słowa;) A ja Ci życzę, by ta zbliżająca się sesja przeszła "śpiewająco"!!!
UsuńDużo zdrowia i pomyślności oraz szczęśliwego NOWEGO ROKU życzy Ataner.
OdpowiedzUsuńAtaner, Kochana -wszystkiego najlepszego dla Was!!!!
UsuńBuziam;)
Klik dobry:)
OdpowiedzUsuń1 stycznia - jako początek roku - od zawsze uważałam za datę umowną. Koniec roku niczego nigdy nie kończył, a z początkiem roku nie zaczynał się żaden nowy etap w życiu. Życiowe etapy u mnie wyznaczają ważne wydarzenia, zarówno dobre, jak i te trudne oraz złe - tragiczne. Nie uznaję także za konieczne wyczekiwanie w Sylwestra do północy, aby Nowy Rok powitać, bo co/kogo tu witać i dlaczego? Owszem, czasem poddawałam się tej ogólnoświatowej sylwestrowej zabawie w pożegnanio-powitania i zgodnie z tradycją składam życzenia, ale żyje się wśród ludzi, więc szanuję przyjętą przez ludzi kulturowość.
Pozdrawiam serdecznie.
Właśnie, właśnie- gdy byłam dzieckiem upierałam się, by koniecznie doczekać do północy, by ten Nowy Rok "zobaczyć". I nieco byłam zawsze rozczarowana, bo czy przed północą czy po niej - wszystko wyglądało tak samo.
UsuńPrzez jakiś czas ulegałam też presji by robić jakieś postanowienia noworoczne, ale z czasem po prostu zmądrzałam i przestałam.Gdy byłam młoda traktowałam tę noc jako jeszcze jedną dobrą do zabawy, tańca, spotkania się z przyjaciółmi. Przez 15 lat przeklinałam tę noc, bo spędzałam ją zamknięta w łazience z psem
dygocącym ze strachu, usiłującym schować się pod płytki podłogowe. Ale wiem, że sporo osób nie wie dlaczego akurat 1 stycznia zaczyna się Nowy Rok, więc napisałam o tym.
Serdeczności posyłam, na co dzień i od święta;)
Dziękuję:)
UsuńDla Ciebie, Anabell, także same serdeczności!
Jakoś tak nie lubię dokonywać podsumowań, zawsze wychodzi mi na to, że coś schrzaniłem. Planować zaś tym bardziej, bo mogłoby się okazać, że schrzaniłem jeszcze więcej. ;)
OdpowiedzUsuńAsmo, mnie też zawsze wychodzi ,że coś przegapiłam lub schrzaniłam, ale już się do tego przyzwyczaiłam.Co do planowania- ostatnio nawet jednego dnia nie jestem w stanie zaplanować a co dopiero roku!
UsuńBardzo ciekawe informacje Aniu zamieściłaś.Roku nie podsumowuję ani nie planuję kolejnego,co będzie czas pokaże,zwłaszcza że ostatnio niewielki mam wpływ na to co się dzieje.Żyj i daj żyć to piękne życzenia,jak pięknie byłoby gdyby wszyscy się tego trzymali.Wszystkiego dobrego Aniu:).
OdpowiedzUsuńZastanawiam się, że coraz więcej osób ma wrażenie, a nawet przekonanie, że ich plany a rzeczywistość jakoś nigdy się nie mogą ze sobą spotkać. To mnie nieco pociesza, ale może to powinno nas zaniepokoić, bo to znaczy, że czasy są coraz mniej stabilne.
UsuńOd długiego czasu nie podsumowuję starego, ani nie czynię żadnych postanowień na Nowy Rok. Nie lubię siebie rozczarowywać!!!
OdpowiedzUsuńW listopadzie powinnaś dopisać jeszcze datę 11.
Anabell, niech w nadchodzącym 2020 dopisuje Ci zdrowie, niech nie opuszcza Cię nadzieja na lepsze jutro...i terra incognita przestanie przerażać.
Serdecznie pozdrawiam:)
Dziękuję Dorotko, Tobie i Twym Bliskim też dobrego, radosnego Nowego Roku życzę.
UsuńWciąż planuję. Co roku o tej porze mamy już plany wakacyjne. Tym razem wyjątkowo mamy plany remontu... Ogromnego.
OdpowiedzUsuńTen rok nie był dla Ciebie łaskawy. Oby nowy przyniósł Ci dni niezapomniane z tych pozytywnych powodów. Ściskam mocno!
Remont i to "ogromny" brzmi dla mnie nieco przerażająco.Miałam taki, trwał 7 tygodni i cho mieliśmy luksus, bo w tym czasie mieszkaliśmy w mieszkaniu przyjaciół to i tak to było "coś koszmarnego". A więc do tradycyjnych życzeń noworocznych dorzucam- oby Wam remont za bardzo w kość nie dał no i...żeby wszystko dalej było dobrze!
UsuńCzyli w skrócie mówiąc kiedyś tam będę miał wrażenie, że cały czas wracam do przeszłości. W sumie pewne elementy z takiej sytuacji mogą być nawet jakimś małym plusem. Bo jednak lepiej wspominać coś miłego niż nie miłego.
OdpowiedzUsuńRównież wszystkiego co najlepsze na Nowy Rok, zdrowia i pomyślności wszelkiej.
Pozdrawiam!
Kotłuje się w moim życiu - wybacz
OdpowiedzUsuńTak podejrzewałam. Ale ponieważ wszystko mija to i ta "kotłowanina" minie, przechodząc do historii z gatunku "było- minęło".
Usuńno pewnie że Nowy Rok to data czysto umowna... zdarzało się czasem, że party noworoczne zwane "Sylwestrem" trzeba było nieco odłożyć w czasie... z każdego święta można zrobić święto ruchome gdy zaistnieje taka sytuacja...
OdpowiedzUsuńp.jzns :)
Z tego co pamiętam to chyba Wielkanoc jest u nas "ruchoma". Ale nawet gdybyś mnie zabił, to nie pamiętam o co w tym biega;)
UsuńPo pierwsze to mądra z Ciebie kobieta - ale to przecież wiesz!!!
OdpowiedzUsuńPo drugie w zyczeniach noworocznych zawsze sama sobie mówię cichutko - "oby Nowy Rok nie był gorszy".
Po trzecie niczego sobie nie planuję i nie obiecuję bo wiem, że i tak mi się nie sprawdzi.
Trzymaj się Kochanie!!!
Trzymam się, bo cóż innego mi zostaje? Dziś jadę na podbój Szczecina, trzymaj kciuki, żebym wszystko załatwiła.Niestety Słubice są za małą dziurą jak na moje sprawy.
UsuńDobrego Stokrotko, w tym "Nowym Roku".
Zycze Ci dobrego Nowego Roku, Anabel!
OdpowiedzUsuńLucy, samego dobrego w Nowym Roku dla Ciebie i Twych Bliskich!
UsuńAnabell, einen guten Rutsch ins neue Jahr. Dosiego Roku!
OdpowiedzUsuńDziękuję i Tobie też wszystkiego co najlepsze dla Ciebie!
UsuńUbiegły rok 2019 był dla mnie też zupełnie czymś nowym.
OdpowiedzUsuńI chyba dopiero pod koniec zaczęłam się czuć w nim pewniej.
Dzięki Tobie przypomniałam sobie, że jednak miałam jakieś plany na ten ubiegły rok i w sumie je zrealizowałam.
A na kolejny też już mam pewną myśl przewodnią. :)
Taaa, ja też mam pewną myśl przewodnią- przetrwać pierwsze półrocze bez jakiejś katastrofy;)
OdpowiedzUsuń