A tu wersja druga, ze słowami, dla tych co lubią i potrafią śpiewać:
Tę piosenkę słyszę średnio/przeciętnie ze 20 razy dziennie, bo jedna
z berlińskich radiostacji która mi służy za kurtynę dźwiękową i zarazem ma
mnie osłuchać z językiem niemieckim ma ją "na stanie" i ostro eksploatuje.
Pogoda u mnie nie zachwyca, deszczy i wieje na przemian, temperatura też
nie rozpieszcza, raptem jest 12 stopni ciepła.
Jak na dzień świateczny, bo to kolejna rocznica Zjednoczenia Niemiec, to
jest dość marnie. A berlińskie dzieciaki już od jutra mają ferie wykopkowe.
Ciekawa jestem czy jeszcze gdzieś na polach ktoś wykopuje ręcznie ziemniaki.
A ja znowu buszuję w różnych papierach. I czasem dokonuję zadziwiających
odkryć. Np. zapomniałam, że to warszawskie mieszkanie jest....tylko moje, bo
je wykupiłam ze Spółdzielni Mieszkaniowej.
Rozstałam się też już z rzeczami osobistymi mego męża - poszły w tzw. dobre
ręce, co mi ulżyło, bo perspektywa wywożenia tego gdzieś na "przemiał"
napawała mnie smutkiem i niesmakiem, zwłaszcza, że były to rzeczy niemal
nowe.
Co jakiś czas idąc ulicą widuję w otwartych pudłach używane rzeczy już
nieprzydatne ich właścicielom - czasem są to książki, czasem ubrania lub
zabawki , niekiedy jakaś elektronika. Okazuje się, że proces przystosowania
rzeczy osobistych do ponownego użytku jest tak drogi, że wręcz nikomu się
nie opłaca- takie rzeczy należy wszak wyprać, wydezyfenkować, wyprasować-
a tu ciągle brak ludzi do pracy.
U nas wcześniej zbierali tylko czyste, jeszcze przydatne do użytkowania ubrania, buty, torby etc. To zmieniło się, bo oprócz takich rzeczy jak wyżej, proszą o bardzo zniszczone, mające już miano szmat, a nie ubrań. Fundacje segregują te ostanie i zarabiają jak na surowcu do recyklingu. "Z ubrań uzyskuje się czyściwo lub są one przetwarzane na surowce wtórne. Odzież z wysokiej jakości materiałów może posłużyć do produkcji nowych tkanin na ubrania. Natomiast materiały o niskiej jakości mogą być spożytkowane do innych celów, np. z włókien pozyskiwanych z jeansów powstają materiały izolacyjne wykorzystywane w przemyśle samochodowym, a bawełna pozyskana z ubrań pozwala na wytworzenie wysokiej jakości papieru." Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńTo wszystko co oddałam to były rzeczy prawie nowe, lub zupełnie nowe i....wrócą do Polski, bo nadal w sporej odległości od dużych miast ludzie nie mają pracy i pieniędzy.Słynne 500+ wcale nie wpłynęło dodatnio na poziom życia, choć rządzący pieją z zachwytu jak to się teraz ludziom polepszyło.A prawda wygląda niestety inaczej.Dziwi mnie tylko, że Niemcy, naród skądinąd dobrze zorganizowany, nie ustawiają nigdzie pojemników na zużytą odzież.
UsuńCzytałam któregoś dnia, że robią oprawki do okularów właśnie z recyklingu dżinsów.
Serdeczności;)
Fakt, na zużytą odzież pojemników nie ma, bo te co stoją, są na odzież porządną, czystą i nadającą się do noszenia. Proszą takze o czystą odzież, nie "szmaty". Ja takie rzeczy wyrzucam do smieci, np podarte skarpety czy nie ładną juz bieliznę osobistą.
UsuńJako ciekawostkę podam, że stary tłuszcz, zlewany z patelni itp. noszę do sąsiada, który masę swojego tłuszczu sprzedaje firmie recyckingowej na smary czy podobne.
W mojej dzielnicy nie ma żadnego takiego pojemnika. Wiem, że gdy była akcja zbiórki rzeczy dla fali uchodźców to uzbierano tyle wszystkiego, że spokojnie wyposażono by jeszcze drugie tyle osób i pewnie mają jeszcze pełne magazyny.
UsuńSmażę wszystko na minimalnej ilości tłuszczu (głównie na maśle klarowanym lub oleju kokosowym) i po smażeniu nie mam co zlewać, wystarczy przetrzeć patelnię kawałkiem ręcznika kuchennego i można już ją normalnie umyć.
@Aniu, ja mieszkam w miejscu, gdzie również nie są stawiane pojemniki, mimo, że to dzielnica domków i ludzie mają do oddania bardzo porządne rzeczy. Na szczęście fundacje informują nas co pewien czas o zbiórce ubrań i innych rzeczy, zostawiają worki i w określonym czasie odbierają własnymi samochodami.
UsuńPrzyznam, ze jestem raczej tradycyjna, do tego przylaczylam sie juz dawno temu do tego ruchu (? nie wiem, jak to nazwac, bo w sumie to zaden ruch..), który mówi, ze dla czeleka najlepiej jest jesc to, co wystepuje na jego terenach i sezonowo. Czyli lepiej bez egzotyki. Oczywiscie daje sobie tez na luz, jem np banany, ale nie musze miec oleju z kokosa. Mysle, ze u mnie to raczej minimalizm gra duza role.
UsuńW mojej rodzinie, jako że mam cztery wnuczki, nastąpiło przekazywanie rzeczy kolejnym rocznikom. Oczywiście można to robić, gdy dziewczynki są malutkie, jak maja po 16-18 lat to już nie. Teraz wszystkie rzeczy przekazuję swojej młodej przyjaciółce mającej właśnie dwoje malutkich dzieci i dziewczyna ma pełną szafę spodenek, sukieneczek, zabawek, za bardzo tanie pieniądze sprzedajemy jej rowerki, wózki. pzdr
OdpowiedzUsuńPrzekazywanie rzeczy dziecięcych jest sensowne- dzieci tak szybko wyrastają ze swych rzeczy, najczęściej nim się one zdążą zniszczyć. No i dziewczynki znacznie mniej niszczą swe ubranka.Chłopcy natomiast dewastują swe spodnie- wiecznie są dziury na kolanach.
UsuńUwielbiam, do tańca idealna, grali także na weselu syna:-)
OdpowiedzUsuńCo do przekazywania rzeczy ubogim np. - dzwoniłam kiedyś do pewnej organizacji, powiedziano mi, że ubrania musza być prosto z pralni, buty od szewca itd. tylko kto ma za to zapłacić, podliczyłam, to była kupa kasy. Wyrzuciłam więc...gdy pytałam tzw. mniej sytuowanych, to kręcili nosem.
Ode mnie wzięła to pewna Polka, której syn ma trójkę małych dzieci i któremu ona pomaga pracując w Berlinie.Była zachwycona, bo rozmiar idealny, rzeczy nowe a niektóre wcale jeszcze nie używane bo kupione tego lata.
Usuńtzw. "wystawki" pierwszy raz zobaczyłem w Niemczech na początku lat 90-tych i bardzo mi się ten pomysł spodobał... tak samo zresztą, jak amerykańskie "garażowe wyprzedaże"...
OdpowiedzUsuńto pierwsze w wykonaniu polskim już wygląda gorzej, bo "wystawka" jest zwykle na tyłach śmietnika, i co prawda nieco bezdomnych i innych biednych na tym korzysta, ale jak potem klną pracownicy służb miejskich, to już wolę nie cytować...
garażowe wyprzedaże jak dotąd w Polsce się nie przyjęły, może to kwestia mentalności i słabego zintegrowania na osiedlach jednorodzinnych?... nie wiem...
ale...
spotkałem kiedyś gościa, który zarabiał na życie w ten sposób, że zbierał w śmietnikach różne rzeczy, które potem sprzedawał na różnych giełdach, pchlich targach etc... nieźle mu się powodziło, miał też córkę na utrzymaniu chodzącą do szkoły... czyli jak widać można coś z tym recyclingiem robić sensownego...
Wiesz, gdy widzę takie rzeczy w jakimś pudle ustawionym tak, by na nie nie padał deszcz, to nie mam pretensji, ale tu często te rzeczy są wynoszone pod płot Volks Parku i tam rzucone na kupę, gdzie są pod wpływem warunków atmosferycznych i kurzu.I to jest jakiś bezsens.W Warszawie raz na jakiś czas harcerze zbierali używaną odzież, ogłaszając wpierw którego dnia to nastąpi i prosząc by rzeczy były spakowane w plastikowy worek i wystawione przed bramą budynku. I to było sensowne.
UsuńZ tym świętem mam takie wspomnienie. Lipiec owego roku, zaczynam przygodę jako opiekun młodzieży na obozie w NRD. Zakwaterowanie w pokoju zaczynam od zdjęcia ze ściany portretu Honeckera. Obecni przy tym gospodarze zamierają z wrażenia. Wysilam swój niemiecki i mówię - no co, u nas już jest po. Kurtyna.
OdpowiedzUsuńA co do recyklingu odzieżowego. Ja częściowo noszę ubranka po córkach, ostatnio, zdarza się, po wnuczkach. Są to świetne ciuchy, modne, zadbane, ale już nie. Nie to nie. Tym sposobem unikam jak mogę zakupów, których nie znoszę i dokupuję tylko rzeczy niezbędne. Warunek jeden - dzięki genetyce mamy takie same figury.
No niestety, jest mnie nieco więcej niż mojej córki. Nie powiem, że jestem modnie ubrana. Chodzę głównie w dżinsach, a ukochaną bluzkę lub sweterek noszę do upadłego, "na okrągło" piorąc. Kurtek mam więcej i często je zmieniam, bo wymusza to na mnie pogoda. Zakupy odzieżowe przyprawiają mnie o stres- zawsze gdy mi się coś podoba to nie ma mojego rozmiaru. Albo są za małe albo za duże.
UsuńŻyjemy w nadmiarze wszystkiego, choć nie wszyscy. Zadziwiające to jest. Mówi się o ekologii, a w miasteczku nikt nie skupuje złomu, makulatury, szkła. W sklepie butelek na wymianę nie przyjmą. Ech...
OdpowiedzUsuńFajna ta piosenka. Ja natomiast nie mogę się nasłuchać Duchovnego...słucham i słucham...
https://www.youtube.com/watch?v=Qj624GNue94
Poszukam dziś tego Duchovnego. Gorzej, bo żyjemy w okresie nadprodukcji wszystkiego, co zwłaszcza tu to widać. Kilometry powierzchni sklepowych zawalone wszelakim towarem. A nadprodukcja zawsze prowadzi do wielkiego krachu finansowego. Tu stale są przeceny, bo przecież trzeba zrobić miejsce na następny towar.
UsuńBardzo ładna ta piosenka. Wolę wersję z wiolonczelą. Wydaje mi się, że ja znam, ale nie mogę sobie przypomnieć skąd.
OdpowiedzUsuńCo do ubrań, to ponieważ wyjeżdżając z Polski większości się pozbyłam i na razie nie miałam potrzeby nic wyrzucać, wiem tylko, że zużyte ubrania można wyrzucić jako śmieci dające się spalić (generalnie jest podział na śmieci dające się spalić, niedające się spalić i takie do recyklingu) i zostana zabrane bezpłatnie. Pojemników na ubrania nie ma. Ale działaja tutaj serwisy internetowe coś jak polskie olx, gdzie można sprzedać tanio lub oddać za darmo niepotrzebne rzeczy. Na rzeczy darmowe lub za symboliczną opłatę natychmiast są chętni, natomiast na takie troszkę droższe (choć nadal tanie) już mniej.
U mnie nadal pogoda letnia - dziś było 31 stopni, więc posyłam Ci dużo ciepełka i słońca :)
Ja też wolę tę wersję z wiolonczelą. Ja też wyjeżdżając z Polski mocno okroiłam ilość swoich ubrań.
UsuńTu też funkcjonuje olx i można tam kupić czasem całkiem dobre rzeczy, najbardziej się sprawdza w zakresie akcesoriów dziecięcych- wózki, łóżeczka foteliki samochodowe itp.
No to jeszcze masz cieplutko. Podobno ta zima w Europie ma być bardzo mroźna i dość wczesna. Zobaczymy;)
U Ciebie faktycznie jesien - chlodno, mokro, wykopki. Od dzisiaj u mnie tez zmiany klimatyczne, nadchodzi ochlodzenie ale nadal bedzie ubogo z deszczem.
OdpowiedzUsuńNa szczescie my tu, w USA, mamy duzy wybor miejsc ktorym mozna przekazac to czego sie czlowiek pozbywa, lacznie z meblami : najpopularniejsze sa sklepy z uzywanymi rzeczami ale istnieja inne instytucje ktore wezma, w wielu punktach miasta sa pojemniki na ciuchy i buty, w innych przyjmuja elektronike.
Poza tym online istnieja miejsca gdzie mozesz sprzedac swe rzeczy - to wymaga czasu i pracy bo trzeba sfotografowac z kazdej strony, opisac, oglosic a jesli znajdziesz kupca to zaniesc na poczte, opakowac i wyslac. Ale ludzie robia to aby czesc inwestycji odzyskac, chce im sie.
Mamy rowniez sklepy typu komis dokad oddajesz swoj ciuch a pozniej dzielisz sie ze sklepem zarobkiem.
No i te wyprzedaze garazowe, przez kogos juz wspomniane - bardzo popularne. Na nich tez ludzie sprzedaja wszystko, nie tylko ciuchy.
Zycze dobrego weekendu, zdrowego i milego.
Właśnie wróciłam ze sklepu - dobrze, że jednak wzięłam parasolkę bo jakaś mżawka się trafiła gdy wracałam a ocieplona kurteczka była jak znalazł.
UsuńKilka lat temu zaistniały na warszawskich osiedlach różne kontenery na zużyte przedmioty..Były też kontenery na elektronikę. Gdy wyjeżdżaliśmy z Polski to już nie było tych na elektronikę i "elektrykę", bo były wiecznie rozbebeszane i dookoła nich walały się
te rzeczy, które były przedtem w środku. Podobnie było z kontenerami na odzież, buty, pościel itp.
Zapewne do każdej nowości społeczeństwo musi wpierw dorosnąć, a polskiemu społeczeństwu idzie to wielce opornie.
Wyglada ze kontenery mialy zla konstrukcje - tutaj widze takie ze mozna wrzucic ale nie da sie z nich wyciagnac.
UsuńPozdrawiam mocno.
Oni je przewracali i odrywali dno. Polacy zdolni są po prostu. Żeby były opancerzone i wkopane w podłoże to może by wytrzymały.
UsuńNiewiarygodne. Dwadzieścia razy na dzień! Ja po pięciu, nawet przy najwspanialszym utworze muzycznym dostaję szału. Nie da się jeść tortu na każdy posiłek.
OdpowiedzUsuńU mnie też jakby robiło się coraz bardziej chłodno, na szczęście sklepy mam blisko, psa nie muszę wyprowadzać, a ponieważ mam niezależne, gazowe ogrzewanie, w domu ciepełko. Zaległości w ruchach rekompensuję sobie gonitwą z kotką. Ona to uwielbia ;)
Rzecz w tym, że ja mam włączone radio cichutko i mnie
Usuńto nie przeszkadza, że coś "idzie" 20 razy na dzień. Ja też mam sklep blisko, raptem 350 m od domu. A ogrzewanie centralne już działa, bo noce chłodne. Gdy mi wychodzi, że za mało chodzę to idę do takiego sklepu, który jest 600 m ode mnie, no a czasem się wyprawiam do takiego co jest nieco ponad kilometr od mego domu. Od niedzieli będę miała u siebie przez tydzień gościa z kotką, ale nie będę za nią biegać.
Zrobiłaś pierwszy krok - pozwoliłaś Mu odejść.
OdpowiedzUsuńSzacun.
Masz rację, nawet jakoś dobrze mi to zrobiło.To chyba prawda, że w naszych rzeczach osobistych zostaje zawsze jakaś mała cząstka nas.
UsuńOdsluchalam Seniorite, ale ta wersja jest po angielsku! Odszukalam niemiecka wersje, wysluchalam, i stwierdzilam, ze nic nie rozumiem... Cos z moim niemieckim nie halo? :)))))
OdpowiedzUsuńZrobilam sciagacz skarpety, a teraz nie moge zasnac!
Buzka! :)
To coś o tym, że ona lubi gdy on mówi do niej per "seniorita",że lubi jego dotyk i że powinna przed nim uciekać a jej jest z nim "ollalala".
OdpowiedzUsuńNie mogłaś zasnąć, bo znów coś było w powietrzu- padałam na nos, położyłam się o 24,00, a zasnęłam po 2,00. Pewnie był jakiś skok ciśnienia atm. w górę.
Język niemiecki to nie dla mnie. Współczuję Ci tego elementu, reszta nawet wydaje się OK.
OdpowiedzUsuńJuż wykazałem się inicjatywą w urzędzie pracy. Teraz tylko czekam na efekty moich działań w miejscu pierwszego stażu. Bo szukają chętnych na nowy staż.
Pozdrawiam!
Kiedyś, pamiętam, po podwórkach jeździły furmanki i odbierały od ludzi takie niepotrzebne już rzeczy. W moim mieście woźnica wołał wówczas: szmatki (co brzmiało "śmotki"), szmatki zbieram. Kiedyś oddawałam rzeczy znajomej Ukraince, teraz wkładam do skrzyń PCK. Uściski Aniu
OdpowiedzUsuńW Anglii to sie nazywalo : Rug-and-Bone man, dokladnie zbieracz szmat i wszystiego co niepotrzebne. Nie wiedzialam, ze u nas byl taki jego odpowiednik.
UsuńZ dziecinstwa pamietam za to furmanki i wolanie: Kaaaartofle, kaaartofle ! Jeszcze do lat 80-tych jezdzili, a pozniej gdzies znikneli ...
Kitty, jestes ze Slaska?
UsuńWszystkie rzeczy ( po wypraniu, wyprasowaniu)wywożę do Diakonii ewangelickiej i to się nie marnuje. tam można również wybrać sobie, co pasuje, ale ja raczej nie korzystam. Zależy mi, by zmniejszać, a nie zwiększać ilość rzeczy w domu.
OdpowiedzUsuńMuzyka fajna, ale nie moja bajka. Pogoda się lekko popsuła, teraz poprawia.
Po ostatnich zbiórkach na rzecz imigrantów ciągle jeszcze są zapasy odzieży, więc nikt nie zbiera. Powodzenie mają tylko śpiwory dla bezdomnych.
UsuńAkurat u mnie to zużyte ubrania idą dla stowarzyszeń lub schronisk dla psów i kotów. Jestem też w Stowarzyszeniu własnym, gdzie oddajemy rzeczy dla kotów. Widzę,że Młode Mamy wymieniają się używanymi ciuszkami po dzieciach, ale dla dorosłych to jakoś zapotrzebowania na ciuchy u nas nie widzę...
OdpowiedzUsuńTu nie ma bezpańskich psów i kotów.Posiadanie domowego zwierzątka jest bardzo kosztowną zabawą, wszystkie muszą być zaczipowane, poszczepione a usługi weterynaryjne są naprawdę b. drogie.
UsuńAle sa z pewnoscia ubezpieczenia, ktore w razie czego pokrywaja koszty leczenia (przynajmniej w czesci). Tak jest w krajach skandynawskich.
UsuńU mnie ,, od zawsze,, wszystkie rzeczy przekazywane są naszym dalekim kuzynom. Rodzina wielodzietna, ojciec alkoholik, matka sama zawsze wszystkim się zajmowała i o wszystko troszczyła, żyli bardzo skromnie. Dzieci 11, a teraz już 29 wnuków. Potrzebne wszystko, więc wszystko co mamy do wymiany oddajemy właśnie im. Ubrania, obuwie, naczynia, pościel, meble, dywany, sprzęt gospodarstwa domowego, zabawki, wózki... itd... Nawet znajomych poinformowałam, że jeśli mają coś czego chcą się pozbyć, to żeby pakowali i dostarczali do mnie, ja przekażę dalej.
OdpowiedzUsuńSprawia mi to ogromną satysfakcję, bo nie tylko nie wyrzucam, ale i sprawię komuś radość.
Pozdrawiam serdecznie, Agness <3
Agnes, z jakiego regionu Polski pochodzisz, gdzie mieszka ta rodzina? Mamy bardzo duzo rzeczy do wydania, ale to zalezy od waszej lokalizacji
UsuńKityy jestem z samych krańców Lubelszczyzny. Ale tą rodziną nie kłopocz się kochana, do nich ciągle się coś podrzuca, już moi znajomi wiedzą, że jak coś mają do oddania to tu :) Już nawet się rozglądałam za innymi potrzebującymi rodzinami w okolicach, żeby i z nimi się podzielić. Myślę, że i w Twoich rejonach znajdą się tacy, którym się przyda taka pomoc :)
UsuńPozdrawiam Cię serdecznie <3
Droga Anabell! Dziś postanowiłam nadrobić zaległości czytania Twojego bloga. Uderzyła mnie wiadomość o Twojej tragedii!!! Byłam egoistką zajmowałam się swoją przeprowadzką, zwiedzaniem itp. A Ty cierpiałaś i nadal cierpisz!!! Współczuję z całego serca, bądź dzielna! Dobrze, że masz najbliższych przy sobie! Serdecznie przytulam i pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńKochana,dziękuję. Takie jest życie- ktoś umiera, najbliżsi przeżywają traumę a życie dookoła toczy się dalej,nadal słońce wschodzi i zachodzi chociaż dla niektórych zawalił się świat.
UsuńTa piosenka również mnie prześladowała podczas tych wakacji. Radiostacje musiały bardzo ją polubić.
OdpowiedzUsuńCo do przekazywania rzeczy, to faktycznie jest spory problem. Często wymagają właśnie sporego wkładu pracy i czasu albo pieniędzy. A później trudno bywa także z przekazaniem takich przedmiotów.
Taka wpadająca w ucho melodia, w sam raz na wakacje;)Główny kłopot z tymi "ciuchami" to ten, że trzeba je poddać dezynfekcji, taki jest wymóg.
UsuńW Wielkiej Brytanii nie ma problemu z niepotrzebnymi już rzeczami, można wszystko zanieść bezpośrednio do sklepów "charity", oprócz tego pojemniki stoją w każdej dzielnicy. Ale jak ma się komu oddać jak Ty to zrobiłaś to jest najlepiej.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie:)
Prawdę mówiąc ucieszyłam się,że ktoś będzie miał z tych rzeczy pożytek, zwłaszcza, że wiele rzeczy było jeszcze nieużywanych lub b. mało używanych.
UsuńTo wazne, wiedziec, ze te rzeczy trafily w dobre rece i beda komus przydatne. Mnie boli wyrzucanie rzeczy po zmarlych, a widuje sie takie przy smietnikach ( latwo je poznac).
UsuńNie wiem czy slyszalas o ksiazce Marcina Wichy "Rzeczy, ktorych nie wyrzucilem"? Dostal za nia nagrode Nike chyba dwa lata temu. Moze jednak nie jest to lektura na dzis dla Ciebie, ale kiedys przeczytaj.
No i skoro mowa o nagrodzie Nike, to polecam tez ksiazke Mariusza Szczygla " Nie ma". Ale tez moze nie tetaz jeszcze.
Pozdrawiam serdecznie.
Mariusza Szczygła mam "w planie". Ale jak na razie to nakład jest wyczerpany, ale będzie podobno dodruk.
UsuńPrzekazywanie rzeczy dla innych, biednym to trudna sprawa. Ja mam same problemy, zawsze coś nie tak a muszą być czyste, ale nie takie zniszczone. Serdeczne pozdrowienia znad sztalug malarskich przesyła Krysia
OdpowiedzUsuńW Warszawie nie miałam z tym problemu, bo były kontenery na niepotrzebną odzież, poza tym czasami harcerze dawali ogłoszenie którego dnia i w jakich godzinach zabiorą worki foliowe wypełnione nieprzydatną już odzieżą. Nie da się ukryć, że odwiezienie niepotrzebnych już rzeczy do PCK było jednak problemem, bo po prostu koło tej instytucji nie było gdzie zaparkować.
UsuńPiękna muzyka...wywołała uśmiech na mej twarzy i w sercu. dziękuję :)
OdpowiedzUsuńCieszę się, że Ci sprawiłam przyjemność.
Usuń