Owo planowanie dotyczyło wszystkiego - zero spontaniczności, wszystko
powinno być zaplanowane, przemyślane. No i zawsze należało mieć plan
"B", gdyby plan zasadniczy z jakichś względów nie wypalił.
Słowem, które najczęściej słyszałam w domu był nakaz - "myśl nim coś
zrobisz". Oczywiście zawsze odpowiadano na moje różne pytania i wątpliwości
w sposób zgodny z prawdą, w związku z tym "od zawsze" wiedziałam, że
bocian dzieci nie przynosi tylko dzieci rodzą się, bo są w brzuchu mam.
Wiem, jestem dość wredna, nienawidzę różnych niedoróbek spowodowanych
właśnie owym brakiem myślenia jak choćby ostatni wyskok Bloggera ze
zmianą interfejsu.
Jeżeli ktoś zagląda na mój drugi blog, może odnieść wrażenie, że zupełnie już
ogłupiałam lub jestem czymś zamroczona, bo edycja tekstu za tym przemawia.
Ale daję słowo- nie piję i nie ćpam, to zasługa nowego interfejsu. Co prawda
nie ginie mi połowa tekstu jak niektórym, no ale jego wygląd może każdym
wstrząsnąć.
Wczoraj udało mi się powrócić na stary interfejs, więc spokojnie poczekam,
może liczne protesty blogerów wpłyną na poprawienie niedoróbek.
Taaa, a w kwestii planowania- mieliśmy na tę minioną niedzielę zaplanowaną
zabawę w jeżdżenie drezyną, ale stanęła nam na przeszkodzie pogoda.
Nie jeździ się drezyną w deszczu, organizator przepisał nas na najbliższą sobotę.
Dzieciaki były nieco rozczarowane, mam nadzieję, że tym razem uda się zabawa.
Podobno od poniedziałku dzieciaki w Berlinie idą do szkoły. Moi bardzo żałują,
że nie będą w tej szwedzkiej międzynarodowej szkole, bo bardzo ją polubili.
Myślę, że tam była po prostu lepsza kadra. W Berlinie brakuje nauczycieli i są
tak zwane "zatkajdziury", czyli uznano, że nauczyciel to jest nauczyciel i wsio
rawno czego będzie uczył, byle miał uprawnienia do nauki dzieci w szkole.
A ja jestem w minorowym nastroju - 10 sierpnia minie rok od śmierci mego
męża i jak zwykle u mnie - dwoistość sytuacji- już rok i dopiero rok. Chwilami
mam wrażenie, że to minęło wiele lat, czasami, że dopiero co.
Jedno jest dla mnie pewne - dobrze, że pandemia zaczęła się dopiero w tym roku-
gdyby dosięgnęła nas za Jego życia, nie miałabym ani jednego dnia spokojnego.
Był w grupie bardzo wysokiego ryzyka z powodu stanu zdrowia i wieku.
O siebie to się jakoś nie martwię - będzie co ma być.
Postanowiłam upiec dla swoich zdrowe ciasteczka z dodatkiem tahiny. Jeśli mi
wyjdą - wrzucę przepis na blog.
A dziś Was zostawiam w towarzystwie Błękitnej Rapsodii Gershwina
oraz muzyki Santany;
Miłego nowego tygodnia Wszystkim.
Mam z tym planowaniem straszny problem, choć też mnie go uczono od samej młodości. Co bym sobie nie zaplanował, w 60 procentach i tak trzeba się uciekać do planu B, czasami nawet do C. Więc się tak zastanawiam, po co to planowanie, skoro rzeczywistość i tak weryfikuje wszystko na swój sposób?
OdpowiedzUsuńJa już przywykłem do nowego interfejsu. Gdybym miał wrócić do starego, byłby kłopot ;))) Może nie wszystko jest jak trzeba, ale nie oszukujmy się, poprzedni też miał zaskakujące pułapki. Piszę wersję roboczą w Wordzie, a poprzednia wersja była bardziej niekompatybilna z tym edytorem.
Jeśli idzie o obsługę nowego interfejsu to nie problem, opanowałam. Gorzej, bo coś do 4 liter jest z edycją.Nie funkcjonowało justowanie. Asmo, ja nie po to wybrałam przed laty Bloggera by pisać w Wordzie a potem wklejać na Bloggera- podobało mi się właśnie to, że mogłam pisać wersję roboczą od razu na Bloggerze.
UsuńDrezyna nie ucieknie, odbedzie sie za tydzien, nie przejmuj sie.
OdpowiedzUsuńZerknelam na drugi blog i nie widze na nim zadnej masakry, prawde mowiac grafika mi sie bardziej podoba niz na tym.
Ja tez zyje "planowo", chocby nawet w wypadku drobnych spraw. Bardzo ulatwia zycie, nie pozwala zapominac, sprawia ze jestesmy na czas i na biezaco.
Od innych tego wymagamy wiec jak moglibysmy inaczej postepowac?
W zyciu sa wydarzenie tak wielkie i emocjonalne ze zostaja w nas wryte na zawsze i staja sie takim wydarzeniem od ktorego liczymy PRZED i PO. Ja tez mam takie, niestety, wiem jak ciezko - przytulam .
Duzo usciskow i zyczenia zdrowia zasylam.
Nie ma masakry, bo obejrzałaś tylko ostatni post, a ja go pisałam na starym interfejsie.Nie mam kłopotu z obsługą tego nowego, już rozgryzłam wszystko, ale nie działa justowanie i dlatego tekst wygląda dziwacznie.
UsuńPóki co pobędą na starym skoro dał się włączyć, może coś poprawią w tak zwanym "międzyczasie". Niektórym to tekst ginął gdy włączali podgląd. Mnie tylko się źle "układał"
Tak, to "przed" trwało 55 lat, to po już nie ma właściwie znaczenia.
Co to jest justowanie?
UsuńWyrównywanie tekstu.
UsuńZ interfejsem poznajemy się.Nie jestem nim zachwycona ,raczej wręcz przeciwnie ale jakoś trzeba z nim żyć.W każdym razie bardzo starannie zapisuję już niemal każde zdanie,żeby mi znów nie wcięło:)Błękitna Rapsodia jest the best:)Miłego dnia:))
OdpowiedzUsuńWłaśnie -przecież nie sposób dawać komendę zapisywania po każdym zdaniu, to jakieś chore. Co dziwniejsze, to na tym blogu było jeszcze do wytrzymania, a na drugim- istny koszmar.
UsuńSerdeczności;)
Może nie było tak, że mnie tego jakoś bardzo uczono, a może nie pamiętam już. Albo jakoś sama się nauczyłam, że planowanie ważnych a nawet mniej ważnych spraw w życiu to podstawa. Na tym opieram wszystkie rzeczy w życiu, które mi wyszły.
OdpowiedzUsuńBo naprawdę w oparciu o doświadczenie można przewidzieć większość sytuacji i rozwój wypadków.
U mnie dziś pada i jest niezbyt ciepło, więc na drezynę też bym się nie załapała. :)
Tekst na drugim blogu faktycznie nie wygląda tak porządnie, jak to zwykle u Ciebie, mam jednak nadzieję, że blogger poprawi niedoróbki i z czasem będzie Ci się lepiej pisało.
Nie dziwię się, że dopada Cię smutek, taka rocznica musi być dla Ciebie bardzo trudna do zniesienia.
Błękitnej Rapsodii Gershwina od dawna nie słuchałam, a bardzo lubię, dziękuję za przypomnienie.
Uściski
IW
Sam obsługa nowego interface nie stanowi problemu, ale niestety nie działało justowanie. Mam cicha nadzieje, ze z czasem poprawia, bo się w końcu trochę osób poskarżyło, że to nie działa za dobrze.
UsuńA ja z wielką radością trafiłam na tego Gershwina.
Buziaczki;)
Tak się zastanawiam. Czy dla życia "po" ważne jest dla zmarłego z jakiego powodu zmarł? Ważne jest to, jak sądzą, dla pozostałych przy życiu.
OdpowiedzUsuńMój mąż zmarł we śnie i nawet wezwana lekarka z pogotowia stwierdziła, że zmarł nie cierpiąc, bo to śmierć "sercowa" była. Dla mnie ważny był i jest fakt, że miał właśnie takie spokojne odejście, bez cierpień.
UsuńNadal mam starego blogera, póki mnie nie zmuszą, nie zmieniam. Planować planuję, ale i pełny spontan sie zdarza, chociaz ostatnio coraz rzadziej, ciekawe dlaczego?
OdpowiedzUsuńTen nowy nie jest bardziej skomplikowany w obsłudze, tyle tylko, że nie wszystko działa jak należy - u mnie nie działało justowanie, więc się przełączyłam na stary interface. Podejrzewam, że ten spontan skutecznie mi niszczy metryka - mam coraz mniej chęci niemal na wszystko.
Usuń❤💛💟
OdpowiedzUsuńDziękuję;))))
UsuńPlanowanie to u nas kuleje dawno, co widać i słychać, zwłaszcza w oświacie i gospodarce.
OdpowiedzUsuńSzkoda, ze drezyna przepadła, u nas leje już drugi dzień, wiec zrobiliśmy sobie maraton filmowy, Netflix to dobra rzecz.
Popatrz, to już rok, mój tato zmarł w wigilię, a jakby miesiąc temu...
Planowanie nie jest łatwe,zwłaszcza na szczeblu władzy, bo do tego trzeba mieć bardzo wiele danych i umieć je interpretować. A u nas ostatnio planuje się z danych sufitowych lub z przelotu chmur na niebie.
UsuńNo właśnie - to już rok i dopiero rok. Chwilami mam wrażenie że już od wieków jestem sama i nagle uzmysławiam sobie, że to mija dopiero rok. Trudno się z tym upływem czasu chwilami pozbierać.
Dużo da się zaplanować, ale na pogodę i inne okoliczności przyrody niestety nie ma wpływu.
OdpowiedzUsuńWłaśnie - pogody nie da się zaplanować ani zamówić.Ale nam przełożyli tę radochę na najbliższą sobotę.
UsuńTo był tzw. złośliwość natury - w niedzielę padało, ale wczoraj już nie.
Rok to dużo i mało. Trudno powiedzieć jak ten czas płynie. Czasem mi znikały całe miesiące z życia. Teraz mam wrażenie, że i lata też...
OdpowiedzUsuńAle chyba o to chodzi tutaj. Każdy z nas musi stąd odejść, niby to wiemy, ale i tak łatwe to nie jest. Wiec przytulam
Aniu.
A na słowa: "nauczono mnie", to ja jednak reaguję źle. W moim domu to całe uczenie przypominało tresurę z batem. Teraz wiem, że wolę uczyć się sama. Może taki był cel? Planowanie jest dobre, ale kiedy brak miejsca na spontaniczność i brak kontroli, wtedy staje się kulą u nogi. Wszystko musi być w harmonii, ale wiem, że to wiesz ;)
A ja nie mam żalu, że kazano mi wszystko planować a nie działać na oślep. Co prawda nie da się wszystkiego przewidzieć, ale wiele spraw dobrze jest zaplanować i przygotować się do nich.Wiele spraw planujemy - zakupy, urlop,planujemy co zbierzemy ze sobą, co będziemy na urlopie robić. Tak naprawdę całe życie objęte jest planowaniem. Nie wmówisz mi, że nagle wstajesz od stołu i zaczynasz wrzucać do walizki rzeczy, które są pod ręką, wsiadasz w brykę i pędzisz przed siebie bez zastanowienia dokąd i po co.
Usuń