Mam wrażenie, że Włosi, chociaż czerpią całkiem spore zyski z turystyki
to mają turystów powyżej dziurek w nosie i wprowadzili cały szereg zakazów.
Jeżeli przymierzaliście się do karmienia gołębi na Placu Św. Marka w Wenecji,
to już ich nie pokarmicie - jest zakaz. I dobrze. Myślałam, że umrę gdy to
skrzydlate paskudztwo usiłowało usiąść mi na głowie gdy przechodziłam przez
ten plac.
W Wenecji, Weronie i Rzymie jest zakaz biwakowania w mieście - owo
biwakowanie to jest również posilanie się lodami, pizzą czy też ciachem
siedząc poza miejscem do tego przeznaczonym.
Czyli żegnajcie lody lub kawałek pizzy gdy chcemy go zjeść siedząc np. na
zabytkowych schodkach lub tylko w ich pobliżu.
W Rzymie nie przywołujcie na pamięć kąpieli Anity Ekberg w fontannie-nie wolno!
Pamiętajcie, że zabytkowe obiekty są monitorowane, więc was namierzą. I ukarzą
mandatem.
Podobno Włosi za dużo palą papierosów i w ramach walki z tym nałogiem w wielu
miejscach w Neapolu nie wolno palić na świeżym powietrzu. Dotyczy to również
imprez masowych oraz terenów w pobliżu placów zabaw dla dzieci.
W Eboli, (prowincja Salerno) jest zakaz........całowania się w samochodzie. I to
wcale nie z powodu koronawirusa. Ale dlaczego? - nie napisali.
Na Capri jest zakaz chodzenia w drewniakach, by ich stukanie o bruk nie mąciło
spokoju wypoczywających. Ponadto zabrania się stroju topless oraz spacerowania
poza brzegiem plaży w kostiumach kąpielowych lub plażowych.
Nie posłuchacie również na plaży ulubionej swej muzyki z własnego radia lub
odtwarzacza. I nie pochodzą sobie po ulicy panowie z nagim torsem.
Na plaży na Sardynii nie wolno palić papierosów a na plażę w Eraclei nie wolno
przyprowadzać dzieci z wiaderkami i łopatkami, bo nie wolno kopać dołków oraz
robić jakichkolwiek budowli z piasku, ponadto nie wolno wykonywać na plaży
masażu. Mandatem może być ukarana i osoba korzystająca z tej usługi jak i
usługodawca. Zbieranie muszelek na plaży również jest zabronione. Na szczęście
jeszcze wolno oddychać.
A w Genui w ramach poprawy wizerunku miasta nie wolno wywieszać prania
poza oknem oraz na odsłoniętych balkonach.Tyle tylko, że nawet mieszkańcy nie
wiedzą w których rejonach miasta jest to zabronione.
A jeżeli na plażach w Jesolo wpadnie wam do głowy by kupić coś od wędrującego
z wózkiem sprzedawcy, sprawdźcie wpierw, czy przedmiot, który chcecie kupić nie
jest aby podróbką markowego produktu.
Bo za kupno takowego grozi wysoki mandat.
No to miłego wypoczynku w Italii - jest jeszcze trochę
lata przed nami.
Klik dobry:)
OdpowiedzUsuńWiele z tych zakazów popieram.
A przez gołębie nie byłam w najbardziej atrakcyjnych miejscach, nie tylko we Włoszech.
Pozdrawiam serdecznie.
Rozśmieszył mnie ten zakaz chodzenia w drewniakach, bo mam drewniaku, ale one są podbite gumą i nie stukają.
UsuńZakaz posiadanie przez dziecko na plaży wiaderka i łopatki jest irracjonalny, bo niby co ma małe dziecko robić na plaży? Rozumiem i popieram plaże wydzielone dla osób z psami, popieram też zakaz chodzenia z gołym torsem po mieście.Co do stroju toples-też popieram, zwłaszcza gdy się nie ma czym popisać ze względów estetycznych. Ubawił mnie też ten zakaz całowania się w Eboli.
Serdeczności;)
Nie dziwię się Włochom.
OdpowiedzUsuńSzliśmy kiedyś przez Krupówki w Zakopanem o świcie.
Nikt jeszcze nie sprzątał, więc całe miasto niemal wyglądało jak śmietnik, a to było w czasach, gdy nie waliły tam jeszcze takie tłumy jak dziś...
Nic dziwnego, życie na "tarle zakopiańskim" często trwało do bladego świtu. Te Krupówki to bym jeszcze wybaczyłam, ale wściekało mnie to śmiecenie na szlakach.Nikomu nie było ciężkie niesienie ze sobą stosu jedzenia, ale zabrania potem ze sobą pustego papieru lub pustej butelki to już było za ciężko.
UsuńJeździliśmy do Zakopanego rok w rok przez wiele lat i zawsze było tam za dużo ludzi. I zimą i latem.
Bardzo dobre takie zakazy, na opamiętanie... Pozdrawiam! :)
OdpowiedzUsuńCzęść na pewno tak, ale co komu przeszkadza gdy się para całuje w samochodzie? Masz jakieś logiczne uzasadnienie?
UsuńŻe mało higieniczne? czy że wzbudza zazdrość patrzących?
Najbardziej zdziwił mnie zakaz przychodzenia z łopatką i wiaderkiem... Drobne przegięcie!
OdpowiedzUsuńPowalający przepis, a jeżeli będzie kopało dołki rekami o będzie w porządku? Jak wykopie dołek to rodzic go i tak zaraz zakopie.
UsuńW sumie, większość zakazów całkiem niegłupia, nie pogardziłabym, gdyby ludzie ogólnie wyhamowali z karmieniem gołębi (bo srają gdzie popadnie, a karmienie pieczywem i tak gołębiowi nie wyjdzie na zdrowie), jedzeniem wszędzie, gdzie się da (bo ludzie zostawiają śmieci i robią syf tam, gdzie biwakują), czy puszczaniem muzyki (niech se słuchawki kupią, melomani od siedmiu boleści!).
OdpowiedzUsuńZ tą plażą i niekopaniem może chodzić o jakieś czynniki środowiskowe, może jakiś rzadki robal żyje w piachu, albo co...
To nie o rzadkiego robala chodzi, ale o utrudnianie ludziom chodzenia brzegiem plaży, bo powstają dołki. A jeśli jakaś baba siedzi na brzegu i ma nogi w wodzie i ja ją muszę omijać to nie jest utrudnienie? Powinni również zakazać siadania na brzegu plaży nad samą wodą, bo to innym przeszkadza w wędrowaniu brzegiem.
UsuńZakazów byłoby mniej, gdyby mniej turystów atakowało miasta, wioski i góry. Tłok jest na całym globie, stąd zapewne covid się pojawił dla przerzedzenia populacji, turystycznej też.
OdpowiedzUsuńJak to w ekonomii bywa, wszystko jest jednocześnie pozytywne i negatywne. Turystyka - zdaje się czwarta siła ekonomiczna świata - wyciągnęła z biedy setki milionów ludzi. Popatrz, co się dzieje w Tunezji.
UsuńZaczyna być ciasno na świecie a kościół nagania do prokreacji.Mnóżcie się, mnóżcie,a podusicie się z braku miejsca.
UsuńJa tak jak większość tutaj wpisujących się jestem za większością tych zakazów. Może te wiaderka bym zostawił, ale naprawdę małym dzieciom, a nie ich tatusiom robiącym zamki dwumetrowej wysokości.
OdpowiedzUsuńJa to bym wydzieliła plażę dla osób z dziećmi, bo osobiście dostaję białej gorączki gdy te dzieciaki się drą. A drą się dla samej przyjemności wydawania głosu.
UsuńNo i wprowadziłabym nakaz sprzątania po sobie szanownym plażowiczom.
Czyżbyś się wybierała na wakacje do Włoch?Czytając o tych wszystkich zakaz, jeśli się tak zastanowić, to one mają sens,ale mnie się już odechciało.
OdpowiedzUsuńNie, nie wybieram się. Ale gdy się komuś czegoś zakazuje to po pierwsze trzeba to uzasadnić dlaczego, po drugie wskazać alternatywę. Fajnie jest napisać, że jest zakaz spożywania czegokolwiek poza miejscem przy stoliku w kawiarni czy żarłodajni gdy są trzy stoliki na krzyż.
UsuńA co komu przeszkadza całowanie się w samochodzie?
Widzę, że po muzycznej i malarskiej uczcie dla ducha, jaką ostatnio nas uraczyłaś, dzisiaj lądujemy na ziemi:-) Ale w jakże pięknym miejscu! Bo Włochy to piękny kraj o długiej i fascynującej historii- tego nie da się ukryć. Ale jednocześnie kraj wielu- czasem absurdalnych- zakazów. Byłam we Włoszech kilka razy i pewnie dopóki nie zakażą- jak napisałaś- oddychać i patrzeć to jeszcze tam pojadę gdyż dla mnie te zakazy akurat nie są uciążliwe. Nie palę, zjeść mogę w restauracji, z zabaw wiaderkiem i łopatką jak i ze zbierania muszelek już wyrosłam, a gołębi karmić nie lubię więc...luzik:-)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam Anabell:-)
O tak, jest wiele pięknych miejsc we Włoszech. Tylko czasem miejscowym notablom palma odbija i uszkadza zwoje mózgowe.Karmienia gołębi to bym zakazała wszędzie, nie tylko na placu św. Marka.
UsuńNosz my się chyba nigdy nie nauczymy, że zakazy nie działają. A raczej mają odwrotne działanie. A my tylko ciągle wzmocnienia negatywne stosujemy. I dlatego Kosmici śmieją się z nas w całym Kosmosie i nie chcą z nami gadać ;) No chyba, że chodzi o te mandaty...
OdpowiedzUsuńJeśli czegoś komuś zabraniasz to trzeba podać uzasadnienie zakazu oraz wskazać alternatywę. W przeciwnym razie każdy zakaz rodzi bunt.
UsuńNiektore z tych zakazow rozumiem, beda pozyteczne, inne moze stworzone pod katem mieszkancow danego miejsca jako ze oni wiedza najlepiej co im przeszkadza. Nie chcialabym mieszkac w miejscu wciaz zalanym turystami i ich zachowaniem sie.
OdpowiedzUsuńA wiele z nich nalezy do tej listy miejsc w ktorych musi czy powinno sie byc chociaz raz w zyciu co powoduje ze wciaz maja ich wielu i po dziurki w nosie.
Moje pierwsze miejsce zamieszkania to bylo male miasto majace solanki czyli domy kapielowe, duzo przybyszow z calej USA z nich korzystajacych, plus wyscigi konne a takze okolica byla cudna bo obfita w piekne jeziora i gorki co pozwalalo na wodne igraszki - czyli tlumy, tlumy i ogromne zatloczenie samochodowe. Nie lubilam tych miesiecy, z utesknieniem czekalam by sezon wyscigow minal, by w miescie zapanowal spokoj. I nie obchodzilo mnie ze miasto mialo z tego swietny dochod. Pamietam ze czesto mowilismy miedzy soba co miasto powinno zmienic by nam, mieszkancom , ulzyc. Pewnie wszystkie turystyczne miejsca maja podobnie.
Niektore z nich zwiedzilam bardzo dawno temu a obecnie , gdy mialabym gdzies sie urlopowac, wybralabym male, ciche, w pieknej okolicy i zero innych turystow.
Swego czasu mieliśmy pomysł zakupienia willi w Zakopanem i prowadzenia pensjonatu. Dobrze, że nam przeszło w ciągu 2 tygodni.Miejscowość turystyczna stwarza miejscowym miejsca pracy, turystyka z reguły przynosi niezłe zyski, ale wiadomo- nic nie ma darmo-ceną za to jest brak ciszy i spokoju w sezonie. Jak zwykle - coś za coś.
UsuńMieszkajac we Wloszech znam temat od srodka, w wiadomosciach czesto pokazuje sie jak bezmyslni turysci niszcza bezcenne zabytki np. wczoraj jakas baba wdrapala sie na ruiny budynku w Pompejach zeby sobie zrobic selfie, a kilka dni temu inny turysta robil sobie zdjecie kladac sie na rzezbe "Paolina borghese" i odlamal niechcacy kawalek stopy...
OdpowiedzUsuńNie ma co sie obawiac mandatow, nigdy takiego nie dostalam mimo, ze zdazylo mi sie, ze czasem usiadlam na schodkach w Wenecji na przyklad. Przyznaje jednak, ze nigdy nie poszlam z wiaderkiem na plaze :)
Bo to tacy turyści jak ze mnie dziewica.3/4 tych "turystów" nie ma pojęcia gdzie jest i co zwiedza.Ważne żeby potem selfie pokazać kolejnej takie istocie, która też się na tym nie zna. Wiesz to jest na zasadzie: Kowalska była to i ja pojadę, a co, gorsza jestem?
UsuńA ja mam takie piekne zdjecia z Genui, z praniem wywieszonym miedzy oknami i scianami w waskich uliczkach... to takie piekne i malownicze, ech, szkoda...
OdpowiedzUsuńPoza tym, turysci to dopust bozy.
No właśnie- część turystów zachwycała się tymi wiszącymi w wąskich uliczkach osobliwymi wszak "zawieszkami".
UsuńDopóki nie było biur turystycznych organizujących stosunkowo niedrogie wyjazdy grupowe to turyści nie dawali się tak we znaki- było ich zdecydowanie mniej.
Uwielbiam Włochy, ale nie wiedziałam o tym paleniu papierosów. Fajny post, taki trochę zbiór ciekawostek :D
OdpowiedzUsuńZapraszam: czytanko.pl
Też lubię Włochy. A najbardziej Morze Śródziemne.
UsuńMieszkam w jednym z takich miejsc od dawna i przyznam szczerze, że wprowadziłbym dodatkowo jeszcze parę innych zakazów ;-)
OdpowiedzUsuńA może powinno się wprowadzić do szkół podstawowych na całym świecie przedmiot o nazwie turystyka, by już od młodego wkładać dzieciom do głów jak powinien się człowiek zachowywać "na wyjeździe"?
UsuńA jakie byś jeszcze wprowadził zakazy?
Wprowadzenie takiego przedmiotu do szkół rozwiązałoby wiele problemów.
OdpowiedzUsuńW temacie zakazazów. Zakaz bezmyślnego łażenia środkiem jezdni. Zakaz wrzasków i śpiewów późnym wieczorem na ulicach (mieszkańcy mają prawo do odpoczynku), zakaz rozstawiania kramów na deptakach nadmorskich, zakaz przychodzenia do restauracji w samych krótkich spodenkach (to mężczyźni), zakaz wjazdu samochodem w strefę nadmorską (tutaj chodzi mi o moją miejscowość) itd... w zasadzie mógłbym tak wyliczać długo. Najgorsze jest jednak to, że turyści (nie wszyscy ale zdecydowana większość) zachowuje się tak jakby to, że wybrali akurat moją miejscowość dawało im prawo do nieprzestrzegania podstawowych zasad kultury.
No to mi się trochę ulało, wybacz. Ale mieszkając w takiej miejscowości z utęsknieniem wyglądam końca sezonu, a gdy tenże się zbliża najchętniej bym się wyprowadził na te trzy miesiące.
Pozdrawiam.
W pełni Cię rozumiem - najbardziej cierpiałam gdy dziecię
Usuńchodziło do szkoły, bo musiałam jeździć wszędzie w sezonie turystycznym.Masakra.
Miłego;)