drewniana rzezba

drewniana rzezba

niedziela, 8 listopada 2020

Wróciłam............

...............................i od godziny jestem posiadaczką nowego komputera. Tym samym skończył się dla Was odpoczynek ode mnie. Niestety nie udało się, jak na razie, przegranie zawartości starego dysku na nowy komputer, ale zięć obiecał, że jeszcze w domu u siebie nad tym popracuje. 

Ale istnieje prawdopodobieństwo, że w starym, siedmioletnim komputerze padł właśnie dysk. No cóż, nic nie jest wieczne, dyski też mają zapewne  jakiś czas działania. Z tego co pamiętam, to w poprzednim moim komputerze dysk nagle zaczął zgrzytać podczas pracy i trzeba było kupić nowy komputer. Ale wtedy udało się przegrać jego zawartość na nowy dysk, tyle tylko, że pan, który się tym zajmował musiał skonstruować dziwne mocowanie w którym dysk "wisiał "do góry nogami" i w tej pozycji nie zgrzytał podczas pracy. No i to jak  na razie jedyny problem, że nie mam jak odzyskać zdjęć z poprzedniego dysku.

Covid nadal ma się świetnie, żeby nie powiedzieć, że kwitnąco. Z domu wychodzę b.rzadko, w "moim" sklepie jednorazowo może przebywać 7 osób, oczywiście zamaseczkowanych. Wszedł do użytku "nowy patent"- koszyki zostały zlikwidowane, są tylko wózki zakupowe, nawet nie trzeba ich zasilać pieniędzmi, no ale czasem trzeba postać w kolejce przed sklepem- oczywiście  w tej kolejce to już w masce, choć w Berlinie tylko na  niektórych ulicach należy chodzić w maseczkach. Podobno covid już się  znarowił, mutuje, a norki mają też w tym swój udział. Czytałam również, że i  Hiszpania ma też jakąś własną odmianę tego wirusa. No "zgłupieć przyjdzie" jak mawiali klasycy w "Dialogach na 4 nogi".

Pogoda nieco zwodnicza - jakimś cudem temperatura widoczna na termometrze zupełnie nie pokrywa  się  z tą, którą odczuwam będąc  poza domem. Niby 11 stopni ciepła i nawet wiatr nie hula, ale jakoś zimnawo. I drzewa dostosowują się do nazwy miesiąca na potęgę gubiąc liście.

31października prezentowałam moje pelargonie na tle złocistego, jesiennego drzewa, a dziś już tylko nagie  gałęzie są dla nich tłem:

Za to ładnie widać fasadę starej kamienicy. A te  złote liście widoczne na dole po lewej stronie to są na dębie burgundzkim. Te dęby całą zimę mają  zbrązowiałe liście, gubią je dopiero na wiosnę. Gdy dęby burgundzkie zaczynają tracić liście to znak, że już zaczyna się wiosna.

A na wieczór proponuję:

i może jeszcze to:


Miłego nowego tygodnia Wszystkim!


25 komentarzy:

  1. No i fajnie, że jesteś:) Piękne te pelargonie. Moje na tarasie też jeszcze kwitną, ale inne już padły. Ja wszystkie zdjęcia zgrywam na dysk zapasowy i na różne karty. Poza tym, mam zamiar wybrać zdjęcia i zrobić "papierowe". Nie dowierzam tym komputerowym pamięciom.
    Zdrowia :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Przyznam się szczerze, że zupełnie "zgłupłam" gdy nagle komputer odmówił mi współpracy.Żeby było śmieszniej, to tego samego dnia wpierw zerwała się linka metalowa, na której funkcjonowały zasłony i gdy je przesuwałam zleciały na mnie, a w kilka godzin później okazało się, że komp nie działa. Strasznie mi brakowało muzyki, którą mam właśnie z kompa.
      Serdeczności;)

      Usuń
  2. Podobno dla speców nie ma dysku, z którego nie można by odzyskać danych, tylko nie wiem ile to kosztuje. Ale mnie zmartwiłaś, mój dysk też już lekko zrzędzi ;(

    Te bardziej ostrzejsze rygory od wczoraj, ale jeszcze nie byłem sprawdzić, jak to wygląda w praktyce. Nawet nie bardzo mi się chce łazić po wielkich dyskontach.
    I wiesz co? Dziś sobie uzmysłowiłem (też przez Ciebie), jakie mnie szczęście spotkało, że nie muszę teraz grabić liści na własnym podwórku ;)))

    Równie udanego tygodnia, przy czym lepiej Ty do tej Hiszpanii i Belgi się nie wybieraj. Swój wirus, to swój, a nie jakiś obcy ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Prawdę mówiąc to mnie te rygory "koronawirusowe" stosunkowo niewiele uciskają, bo wielce domowe ze mnie zwierzę. Do dyskontów nie chadzam, bo mam do nich ponad kilometr i tam zawsze jest raczej tłoczno, a do swojej sieciówki, a której różnica cenowa to przeważnie od 10-20 centów na towarze względem dyskontów mam tylko 350m od domu i do tego są takie pory dnia, że w sklepie prawie nie ma klientów. Zresztą na jedzenie wydaję tu tyle samo co w Warszawie wydawałam. Tylko brak mojej muzyki z kompa mnie wnerwił.Ale gdybym się uparła to mogłabym słuchać jej ze smartfona, bo w końcu dotarło do mego starczego mózgu, że mam to wszystko na smartfonie. No podobno nawet z na wpół spalonego dysku można ściągnąć dane, więc może, gdy zięć znajdzie chwilę czasu to się tym pobawi.
      Nigdzie poza Berlin i Niemcy nie wybieram się,bowiem podróżując nawet z Landu do Landu można trafić na duże problemy.Na szczęście Berlin duży, ma "własne" lasy i jeziora i jeśli tylko pogoda będzie jak należy to jest gdzie się wybrać.
      A propos liści - tu nie ma tzw. "gospodarzy domów", ale liście uprzątają służby miejskie- rankiem chodnikami jeździ prześliczna maszynka do zbierania liści.
      Miłego;)

      Usuń
  3. Troszke Ci Aniu zazdroszcze tego nowego komputera, bo tylko patrzec, jak moj zacznie sie buntowac. Chociaz ... to jeszcze w Niemczech kupiony, a, podobno, wszystko co z Niemiec, jest siedem razy lepsze od tego, co z Polski ;) A powaznie mowiac, zastanawiam sie Aniu nad powrotem do Niemiec z uwagi na "opieke lekarska" w naszym biednym kraju. Narazie tej opieki nie potrzebuje, lecz kazdy senior ma to do siebie, ze szybciej mu latek przybywa, niz pozniej urodzonym. No coz, na zmiany na lepsze zawsze jest czas :) Joe Cocker - moj ulubieniec sprzed lat :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Osobiście jestem niezmiernie i niezmiennie zadowolona ze zmiany, której dokonaliśmy.Co prawda w tym okresie, gdy pandemia znów kosi to i tu służba zdrowia ledwo dyszy- już odstępują od robienia testów każdemu kto ma objawy przeziębienia, nawet kwarantanna jest skrócona. Byłoby miło gdybyś zamieszkała w Niemczech. Berlin jest drogim miastem, głownie pod względem mieszkań i środków komunikacji. We Frankfurcie n. Odrą to ceny wynajmu są są o niebo niższe niż w Berlinie, tak mniej więcej 1/3 tego co w Berlinie. A jest to bardzo miłe miasto a do tego "w zasięgu reki" polskie sklepy zaraz za miedzą, czyli w Słubicach. Co do tej jakości- teraz wszędzie taki sam szmelc, bo cała elektronika wszak chińska, niemal wszystko jest produkowane poza Europą, nawet dżinsy.
      Miłego;)

      Usuń
  4. Swietnie,ze już wróciłaś, bo bardzo lubię Ciebie i twojego bloga. Pozdrowienia z Warszawy.

    OdpowiedzUsuń
  5. Witam, wita! O zdrowie nie pytam, bo pewno jest. Rygory coraz bardziej dolegliwe i (w Polsce) niekonieczne sensowne: do kościoła można, a do kina i teatru już nie. To chyba kolejny wytrysk patriotyzmu.


    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tu też kościoły nie objęte lockdownem, ale tu nie widziałam tłumów w tych instytucjach. Dwa razy widziałam zapełniony po brzegi kościół- ale raz to był występ amerykańskiego i berlińskiego chóru młodzieżowego, a drugim razem występy podstawówki z okazji Bożego Narodzenia. Na razie dzieci chodzą do szkół i do przedszkoli i to ważne. Co prawda są zlikwidowane wszystkie pozaszkolne zajęcia sportowe i to trochę problem, bo je energia rozsadza. W tym roku nie będzie też tradycyjnych świątecznych jarmarków co było mocno wrośnięte w krajobraz Berlina a właściwie i wielu miast niemieckich.

      Usuń
  6. Twoje pelargonie zupełnie ignorują pory roku:-)
    Mój laptop tez już trochę się napracował, ale na razie działa i tego sie trzymam!
    Obyśmy zdrowi i radośni byli!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie, moje pelargonie wyraźnie świrują, pewnie zaraziły się ode mnie, bo świr jest zaraźliwy. Ja mam komp stacjonarny, a wczoraj "odkryłam", że mam również w domu tablet.A jeszcze większym odkryciem było, że tak naprawdę mam to wszystko na smartfonie, tylko jakoś wcześniej to do mnie nie docierało.
      Miłego i zdrowego, Jotko!

      Usuń
  7. Wyjdę na nieprzyjaciela kobiet, ale dla mnie Fleetwood Mac istniał tylko bez kobiet, w pierwszym okresie swojego istnienia: Albatross, Black Magic Woman, Oh, Well, The Green Manalishi. To była wielka grupa bluesowa, później, jak doszły dziewczyny, to FM rzeczywiście odnosiło wielkie sukcesy, ale dla mnie to były już tylko popkulturowe papki.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się z Tobą,nadal mogę Albatrosa słuchać "na okrągło". Zdradź mi jedną tajemnicę- włączyłeś moderowanie komentarzy u siebie, czy tylko mnie spotkał taki zaszczyt z okazji zmiany kompa?
      Miłego;)

      Usuń
    2. Napisałem Ci już u siebie, przedstawiłaś się jako Anna K., a nie Anabell, i Łotrpress uznał Cię jako podejrzaną :D

      Usuń
  8. Klik dobry:)
    Mnie nie udało się odzyskać niczego z dysku, który kiedyś padł. Od tej pory mam komputer z 2 dyskami, a także dysk zewnętrzny.
    Cieszę się, że szybko powróciłaś.
    Pozdrawiam serdecznie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Witaj,
      obawiam się, że i ja nie odzyskam zdjęć z tamtego dysku.
      Szybko wróciłam, bo gdy oświadczyłam, że muszę pewne "operacje" przeprowadzić na kompie, więc będę zmuszona to zrobić na którymś z komputerów córki lub zięcia, w te pędy zażegnano problem;) Oboje pracują teraz zdalnie i to nie koniecznie w godzinach 8,00-16,00, zwłaszcza gdy są jakieś wideo-spotkania.
      Serdeczności;)

      Usuń
  9. Witaj na nowym komputerze! :) Dziwne i pusto sie zrobilo, gdy Ciebie nie tu bylo :)
    Widok zza pelargoni i bezlistnego drzewa, tez bardzo ladny :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojej, jak to miło czytać. A ja dziś muszę nadrobić wizyty na blogach i koniecznie poczytać o Waszej podróży poślubnej. Wyglądaliście na swym ślubie oboje SUPER!!!!
      A Ty to tak naprawdę jak dwudziestolatka!
      Lubię spoglądać na te stare kamienice, chyba zacznę je trochę rysować.

      Usuń
  10. Wspaniale ze masz nowy komputer i moglas wrocic do blogowni.
    To dobra wiadomosc.
    Oj, nieraz mysle o moim bo bardzo stary, dobija mu 11 lat, ale mimo archaicznego wygladu chodzi jak szwajcarski zegarek.
    Co mnie zaciekawilo w Twoim tekscie to wzmianka ze za wozki trzeba placic. Czy to znaczy ze za kazdym razem placicie za uzywalnosc? Pewnie i u nas jest jakas ukryta oplata za to ale nie na codzien.
    Dobrego wzajemnego wspolzycia z komputerem zycze, Anabell.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To jest opłata zwrotna-żeby odblokować wózek trzeba włożyć do zatrzasku 1€ lub 50 centów- równie dobrze mogłyby być żetony, no ale wiesz- żetony to się gubi a monet raczej nie. Po skorzystaniu z wózka wstawiasz go na miejsce i po włożeniu blokadki w zamek masz zwrot monety.Jak były plastikowe żetony to naród potrafił tymi wózkami sklepowymi zawieźć sobie zakupy do domu i zostawić wózek koło domu, zamiast zawieźć go z powrotem do sklepu. Kochana, Ty dość rzadko jednak używasz kompa, a u mnie to przez całe lata był eksploatowany przez nas dwoje. A u mnie komp to ma ciężki żywot. Córka dobrze wie, że komp to mój kontakt ze światem - zastępuje mi wypady do kina i kawiarni na spotkania towarzyskie, więc się "sprężyli" bo ich komputery są teraz też całymi dniami w eksploatacji. Poza tym ja sporo jednak piszę.
      Jak na razie "nówka" dobrze się spisuje.
      Serdeczności;)

      Usuń
    2. To prawda - staram sie zyc prawdziwym, realnym zyciem a nie tym wirtualnym, uzywam komputer 2-3 godz dziennie co mi wystarcza by zwiedzic co mi potrzebne, reszte dnia przeznaczajac na inne zajecia.
      Nie wiem czy to malo i jakie obowiazuja w tym "przepisy" - dla mnie to rozsadne i w sam raz.

      Usuń
  11. Cieszę się bardzo, że odzyskałaś komputer i nawet za długo się nie zeszło. :)
    U nas też już drzewa pogubiły liście i ogólnie zimno i wieje.
    Wczoraj jeszcze wędrowałam wokół portu przy przejrzystym niebie, a dziś już tylko chmury. Aż mi się nigdzie wychodzić nie chce.
    Widok z okna i Twoje pelargonie mnie cały czas urzekają. :)))

    OdpowiedzUsuń
  12. Dobrze że już Cię znowu skomputeryzowano :-))

    OdpowiedzUsuń
  13. Dzieciaki dziś tyle straszydeł oglądają, że taki balet to na pewno ich nie wystraszy!
    Wpisuje tutaj, bo znowu blogger szaleje...

    OdpowiedzUsuń