drewniana rzezba

drewniana rzezba

poniedziałek, 20 stycznia 2025

Dzisiaj.........

 ..........pochłonęłam 187 stron książki, o istnieniu której zapomniałam. Stała grzecznie i cicho wśród innych o wiele grubszych i już przeczytanych książek i nie  rzucała  mi  się  w oczy.

Książkę   "popełnił" zupełnie mi nieznany dziennikarz, pan Stanisław Zasada (ur.1961r), absolwent filologii polskiej Uniwersytetu Mikołaja Kopernika  w Toruniu i jak głosi króciutka notka o  autorze - za swoje  reportaże  zdobył już kilka prestiżowych nagród  dziennikarskich. 

Książkę wydało Wydawnictwo Publikat, ale niestety nie wiem w którym roku bo nigdzie  nie mogłam doczytać  się daty wydania, ale na pewno już po 2005 roku, bo taka  data jest podana w jednym z opisywanych  zdarzeń. No a drobny plus - porządna, twarda oprawa.

W króciutkim słowie  wstępnym  autor wyjaśnia, że w formie parareportażowej chce tą książką przybliżyć czytelnikom wybrane przez  siebie niektóre  wydarzenia z czasów II wojny światowej. I chociaż jest tu  zachowana wierność  faktograficzna w warstwie historycznej, to książka  zawiera również elementy fikcji literackiej. I moim bardzo  skromnym  zdaniem pomysł udany, dobrze  zrealizowany.

Przeczytamy tu historie  wojenne Polaków , Niemców i Rosjan czyli obywateli których losy od  wielu wieków przeplatały  się.

I chociaż zapewne każdy z nas już coś na ten temat  czytał to uważam że dobrze  się tę książkę czyta, bo jest to jednak narracja  w tonie  reportażu, a więc bez "podkręcania" emocji czytelnika i zbytniego dociekania czy bohater   danej opowieści postąpił dobrze  czy też źle.


To ta "cienizna" z  lewej  strony obok tomu  Normana  Davies'a o powstaniu  warszawskim, a samodzielnie prezentuje się  tak:

                                        



Miłego nowego tygodnia Wszystkim życzę!!!!!


16 komentarzy:

  1. O, to autor musiał studiować na UMK w tym samym czasie co ja!
    Faktycznie, najcieńsza na półce...
    jotka

    OdpowiedzUsuń
  2. Lubię takie reportaże pisane chłodnym okiem obserwatora i bez sugerowanej oceny strony moralnej bohaterów. Bo życie wszak różnie się układa.

    OdpowiedzUsuń
  3. Kocham ksiazki typu "Niewyjasnione fakty.....", podobnych sporo w swym zyciu przeczytalam a nawet kilka przeprowadzilam ze soba do nowego miejsca jako ze serce nie pozwolilo mi pozbyc sie ich.
    Zauwazylas ze teraz takich nikt nie pisze, te istniejace zostaly napisane chwile temu?
    Z cyklu "cuda i dziwy" klimatyczne podaje ze w zwiazku z duza czescia USA objeta sroga zima najbardziej polnocna czesc Florydy moze dostac...snieg. Mnie nie dosiegnie, bede miec ok 16 st C ale polnoc oczekuje tego sniegu z wielka ciekawoscia i ochota. Wielu stalych mieszkancow Florydy i ich dzieci nigdy nie widzialy, nie dotykaly sniegu wiec bedzie dla nich nowym doswiadczeniem.
    Przyjemnego czytania Ci zycze.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Oooo, to w północnej części Florydy przydomowe drzewka pomarańczowe mogą paść z zimna. Osobiście jakoś nie tęsknię za "prawdziwą zimą" taką ze śniegiem i mrozem i właściwie jak dla mnie mogłoby być tak jak jest aż do ciepłej wiosny- czyli od -3 do +1 i bez śniegu. Co prawda poza miastami to śnieg by się zapewne przydał by nawilżyć glebę. Popatrz- tyle lat minęło od katastrofy nad Gibraltarem a nadal nie wiadomo czemu samolot którym leciał Sikorski wpadł do morza i czy był to wypadek czy zaplanowana zbrodnia.

      Usuń
    2. Snieg niezmiernie rzadko sie zdarza na polnocy Florydy wiec jest atrakcja, szczegolnie dla dzieci.
      Mroz jest bardziej grozny dla roslin niz snieg a ten bywa czesciej wiec plantatorzy radza sobie z nim rozstawiajac pomiedzy drzewami ogrzewacze - nie 100 % wyjscie ale pomocne.
      Moje ksiazki z racji miejsca zamieszkania sa pisane przez amerykanskich lub angielskich autorow i raczej malutko w nich o polskich tajemnicach wojennych. Co nadmieniaja to rola Polakow w rozgryzieniu Enigmy lub zaginiecie Bursztynowej Sali - to raczej wszystko, zadna nawet nie wspomina Sikorskiego.
      Zycze dobrego czytania.

      Usuń
  4. Hmmmm... mnie co innego zainteresowało- przeczytałaś całą książkę "Zaginione królestwa"? Ja przebrnęłam przez dwa rozdziały z Internetem, mapami i słownikami pod ręką i dalej musiałam spasować, bo zaczęło mi się zajączkować od tych nazw i natłoku faktów. jednak ogólnie jest to niesamowita książka i na pewno do niej wrócę.
    Był czas, ze II wojna bardzo mnie interesowała, ale od strony militarnej, taktycznej. Jeżeli w tej książce są okrucieństwa, to odpada w przedbiegach.
    Miłego dnia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, ale czytałam ją chyba ze 2 miesiące - też mi się mózg chwilami lasował. Nie ma u Zasady jakichś bardzo szczegółowych opisów - raczej podane suche fakty - np., że więźniowie musieli stać cały dzień w słońcu a był upał. No ale nie da się ukryć, że tak bywało. Swoją drogą to nadal nie wiem dlaczego samolot którym leciał Sikorski wleciał do morza i nadal można tylko snuć domysły.

      Usuń
    2. Wleciał,bo mu pomogli wlecieć. I dalej nie wiem, czy czytać książki o II wojnie, bo tylko wkurzam się, na te ich dwulicowość i politykę, i jakby na to nie spojrzeć, tylko polityka Hitlera była wówczas czytelna, aż za bardzo czytelna.

      Usuń
    3. No fakt - nie ukrywał Adolf o co mu biega. Pomyślałam sobie, że ktoś musiał coś pomajstrować przy przyrządach, bo maszynę tę pilotował lotnik, który już ją znał i nią już z Sikorskim leciał.

      Usuń
  5. To z pewnością ciekawa książka. Poszukam w najbliższych bibliotekach...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ciekawa i podobała mi się "neutralność autora".

      Usuń
  6. Dzięki za informację. To akurat moje klimaty! Musze się za nią rozejrzeć, gdy znów odwiedzę bibliotekę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No to Ci jeszcze polecam Bohdana Arcta "Pamiętnik pilota". To wspomnienia z lat 1939-1943 z okresu bitwy o Anglię.

      Usuń
  7. Lubię książki o historii, tak jak i samą historię.

    OdpowiedzUsuń
  8. Ja tylko nie wiem dlaczego gdy chodziłam do szkoły to wcale nie lubiłam historii. Mało tego - szkoły też nie lubiłam- straszliwie się nudziłam i wiecznie byłam "obecna-nieprzytomna".

    OdpowiedzUsuń
  9. Brzmi jak coś dla mojego męża!

    OdpowiedzUsuń