.......czyli to coś co jest i czego jednocześnie nie ma.
Osiemdziesiąt dwa lata wcześniej, w okupowanej przez Niemców Warszawie, w pewnej niedużej prywatnej klinice położniczej, 13 kwietnia, około godziny 22,00 opuściłam (zapewne z ulgą) wnętrze swej matki. Jak po kilkudziesięciu latach od owego wydarzenia słyszałam, to moja wówczas osiemnastoletnia mamusia ledwo zdążyła doczłapać się do łóżka i niewiele brakowało by mnie "zgubiła" w drodze do niego. I tak mi ta pora wydostania się na świat zamieszała, że przez swe całe dotychczasowe życie najlepiej funkcjonuję właśnie wieczorem, a rano, tak mniej więcej do 10,00 to nie bardzo wiem czy żyję. A poza tym ci urodzeni 13-tego mają całe życie pod górkę. I to jest prawda.
A poza tym- nawet w najbardziej dziwnych snach nic nie zapowiadało tego, że doczekam aż takiej cyferki na swoim życiowym liczniku.
Wyobraźcie sobie, że u mnie w tej chwili na termometrze jest 21 stopni ciepła i 20% możliwość, że spadnie deszcz. Przydałby się ten deszcz, bo młodsze drzewa, których korzenie nie sięgają głębiej w podłoże niż 10 metrów w głąb - cierpią z braku wody.
W tym tygodniu jeden dzień spędzę w Polsce - na polskim brzegu Odry. I mam już kupca na warszawskie mieszkanie, więc jadę z córką do polskiego notariusza by córka zajęła się wszystkimi sprawami związanymi ze sprzedażą tego mieszkania i ewentualnie kupnem drugiego, położonego bliżej centrum Warszawy. Mnie to właściwie obojętne w którym miejscu ono będzie bo przecież ja już nie wrócę do Warszawy.
Przy okazji okazało się, że tutejsi notariusze nie są dobrze zorientowani w polskim prawodawstwie. No trudno się mówi, będę miała jeden dzień nieco mało fajny, bo pojedziemy pociągiem regionalnym a one niestety często nawalają, bo - nie ma ludzi do pracy pomimo hord ludzi o różnych odcieniach skóry, sprowadzonych ponoć do pracy.
Miłego nowego tygodnia Wszystkim życzę!!!
"I to byłoby na tyle" jak mawiał pewien klasyk.
Wszystkiego dobrego, życia w zdrowiu i szczęściu do stówy i więcej (bo co sobie będziemy żałowali).
OdpowiedzUsuńDziękuję Moniko! No kto wie - może dociągnę do 90 wiosenek - robiłam takie śmieszne specjalne testy i wyszło, że mam szansę dociągnąć do setki , bo jak orzekła p.doktor to co prawda stara, ale zdrowa bo się b. prawidłowo odżywiam.
UsuńAniu - życzenia już Ci bladym świtem wysłałam.
OdpowiedzUsuńA będę pamiętać o Twoich urodzinach zawsze /chyba że mnie Alzheimer odwiedzi/ no bo ja też 13-go urodzona /listopada/. Mnie z kolei Mama mówiła że urodziłam się parę minut po północy, dlatego prosiła żeby mnie zapisać na 12go.... ale nie dało rady.!!
Bądź zdrowa bo zdrowie jest najważniejsze!!!
Wiem kochanie, otrzymałam i nawet chyba odpisałam. Ale te urodzone 13 mają mnóstwo innych zalet, z których najważniejszą jest to, że mają porządnie i właściwie poukładane "klepki", choć niektórym się wydaje, że tak nie jest.
UsuńHa, ja tez urodzilam sie o podobnej porze, ale ze musze rano wstawac, to w godzinie urodzenia jestem juz tak padnieta, ze myslec nie umiem. Pewnie gdybym mogla wysypiac sie do 10.00, tez by mi sie wieczorem mialo na zycie. Urodzilam sie 4-go i tez mnie zycie nie piescilo, za to 13-ty nigdy nie byl dla mnie pechowy.
OdpowiedzUsuńWprawdzie "pozyczalam" Ci juz na fb, ale dobrych zyczen nigdy za duzo, wiec i tu zycze najlepszego.
Przeżywałam koszmar gdy byłam w wieku szkolnym bo to ranne wstawanie było dla mnie katorgą. W liceum gdy miałam przed sobą dzień, w którym była klasówka do nauki zasiadałam około 22,00, a w domu nikt nie pojmował,że ktoś może się czegoś nauczyć pomiędzy 22,00 a północą. Na całe szczęście mój mąż też nie należał do "skowronków" i dobrze to rozumiał. Wiesz- 13 nie była dla mnie pechowa, ale ci urodzeni 13 często muszą zadać sobie nieco więcej trudu, bo piętrzą się przed nimi różne przeszkody. Ratuje nas nieco nasze imię. A na dodatek jestem numeryczną "7". W sumie- nie jest źle.
UsuńNo proszę, i data fajna i wiek imponujący!
OdpowiedzUsuńCzego Ci życzyć? Zdrowia, spokoju i pomyślnego załatwienia spraw!
Z widzenia znam pewnego pana, który ukończył 102 lata i codziennie spaceruje z żoną po parku! Jeszcze trochę więc Ci brakuje...
Zdrowia i dalszej pogody ducha!
OdpowiedzUsuńLux