się oprawić plaster agatu bez podkładu. Ponieważ mi tak dobrze poszło,
to od razu zrobiłam sznurek ściegiem petersburskim, pojedynczym.
Zostało mi jeszcze tylko zaklejenie końcówek nici i rzecz gotowa.
Lewa strona plastra wygląda analogicznie jak prawa, więc już jej nie
fotografowałam, bo jestem pół-żywa ze zmęczenia.
Ja nie nadążam ;-) - przed chwilą taki piękny wisior "muszlowy", teraz to cudo!
OdpowiedzUsuńJestem pełna podziwu i uznania.
Sama się zdziwiłam, że tak jakoś bezboleśnie to poszło - ani razu nie musiałam nic pruć i tylko raz się ukłułam.
UsuńI z tego wielkiego zadziwienia postanowiłam "od ręki" wszystko wrzucić na blog. Zupełnie jak w dawnej dobranocce - zapaliła się żaróweczka w łebku i wszystko ruszyło z miejsca.
Miłego, :)
ależ pięknie wyszło!!! podziwiam, jest absolutnie cudowny!!!!!
OdpowiedzUsuńPrzyznam Ci się, że sama siebie zaczęłam podziwiać, zwłaszcza,że naprawdę nie przepadam za oprawianiem plastrów bez podkładu. No i całość zrobiłam w kilka godzin - miałam jakiś dobry dzień.Wprawdzie sznurek kończyłam już pózno wieczorem, ale skończyłam.
UsuńMiłego, ;)
Bardzo dziękuję za objaśnienie wykonania tego poprzedniego, pięknego wisiorka.Najbardziej podobało mi się stwierdzenie "I to wszystko":))))Co do tytułu Twojego bloga to oczywiście miał to być wyłącznie sposób na chwalenie Twoich ślicznych prac.
OdpowiedzUsuńNo bo jakich słów użyć chcąc wyrazić swój zachwyt, patrząc na ten plaster agatu.Potraktowałaś go tak pięknie.
Pozdrawiam serdecznie
Juto, naprawdę tym razem sama siebie zaskoczyłam- może dlatego, że bardziej się skoncentrowałam, bo nie lubię oprawiania plastrów? One mają nieregularne brzegi, kształt też dość nieregularny.Dotychczas zawsze oprawiałam je na podkładzie, tym razem zrobiłam to bez podkładu i poszło bez problemu. Naprawdę jestem zaskoczona efektem.
UsuńMiłego, ;)
Co za misterna, piękna praca! Jestem pełna uznania dla Ciebie;-)
OdpowiedzUsuńAnko, dziękuję, no naprawdę mi to fajnie wyszło.Naprawdę jestem z niego zadowolona.Biżuterię trudno się fotografuje takim prościutkim aparatem, a ja poza tym nie mam talentu do tego. W naturze wygląda jeszcze lepiej.
UsuńMiłego, ;)
Wyrazy uznania dla tego wisiora, oprawa bez podkładu jest bardzo misterną pracą, dokładności i sznura tylko pogratulować!!!
OdpowiedzUsuńDo prac z koralikami w ogóle potrzeba wiele cierpliwości i
rzeczywiście musi być dobry dzień , bo w innym przypadku nic nie wychodzi. Znam ten stan z autopsji, bo mam wiele projektów pozaczynanych, które kończę dopiero jak mnie najdzie wena.
Co do fotografowania biżuterii , to też mam z tym problem.
Pozdrawiam słonecznie!!!
Jagodo, ja już nawet nie zliczę, ile to mam pomysłów, które czasami nie bardzo wiem jak doprowadzić do końca. A czasem tak mi się zdarza jak tym razem- przymierzyłam się do tego i jakimś cudem wszystko mi się układało, a co najważniejsze- koralików wystarczyło i nie musiałam przerywać i zamawiać następnych.Wprawdzie w domu jak po pożarze, ale najważniejsze,że wszystko udało się jednego dnia zrobić.Dziś "odpoczywam".
UsuńMiłego, ;)
Wow! Zamarłam z zachwytu!:)))
OdpowiedzUsuńMisko, nie zamieraj, podpatrzyłam, że masz "drobiazg" w domu. Wiesz, ja pewnie jestem dziwna, ale mnie bardzo odpowiadała rola "opiekunki domowego ogniska", przynajmniej się to ognisko paliło tak jak chciałam.
UsuńMiłego, ;)
Ja po "lekkim" szoku tez jestem szczęśliwa.A najlepsze jest to,ze Lusia najgorzej przyjęła nowinę, a teraz szczęśliwa.I brat fajny i mama w domu.Dzięki Małemu troszkę "odzyskałam" córkę.Szkoda tylko,że z kasą tak krucho, bo ja bardzo lubię pracować w domu:)Pozdrawiam
UsuńMamon, mam nadzieję,że to nie ostatnie podrygi. Bardzo się bałam tej oprawy i gdy zaczęło mi to wychodzić, to postanowiłam posiedzieć nad tym do końca, byłam zdeterminowana okropnie, posiedziałabym nawet do rana.A zaczęło się niewinnie, postanowiłam tylko zgromadzić koraliki, pomyśleć nad sznurem,potem zrobiłam otoczkę, spięłam ją i...poszło. Zawsze pracuję zrywami, zero systematyczności. Potrafię czasem usiąść do czegoś, gdy się obudzę w nocy- no świr i tyle.
OdpowiedzUsuńA wiesz, gdy miałam 20 lat to nie miałam takiego zacięcia, no chyba,że do balowania.
Buziaczki dla Ciebie,:)
Klik dobry:)
OdpowiedzUsuńAnabel, Ty szybciej te dzieła wykonujesz, niż ja je oglądam. Przyznaj się, że masz tam z piętnaście pomocniczek :)))
Pozdrawiam serdecznie!
Elu, robiłam calutki dzień, ledwie znalazłam czas na zrobienie i zjedzenie obiadu, ale skończyłam około 23,00.
UsuńZa to dziś nic nie robiłam, bo bolą mnie mięśnie trapezowe, palec po przypadkowej akupunkturze i to miejsce, które tyle godzin miało styczność z fotelem. Okropnie się zmęczyłam.
Miłego, ;)
I ja mam takie podejrzenie jak alElla - coś za szybko to wszystko powstaje!!! KTOŚ Ci pomaga, albo jak mówią " robota w rękach ci się pali" chociaż nie wiem czy to określenie odpowiednia dla Ciebie!:)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie:))
Mada, ja po prostu jestem dwubiegunowy stwór - albo robię coś do upadłego, albo wcale. Gdy byłam na etapie haftów gobelinowych to potrafiłam haftować od świtu do nocy, z przerwami na spacerki ze psem.I wtedy obrazek wg Renoira, (madame Charpentiere z dziećmi)wielkości 50 na 70 cm zrobiłam w 3 tygodnie. Teraz zdobi pokój mojej koleżanki.
UsuńMiłego, ;)
Sprawdziłam dokładnie znaczenie powiedzenia - to o TOBIE !:)))
OdpowiedzUsuńMada, to chorobliwe, prawda????
UsuńNie wiem jak to robisz ale robisz pięknie:)
OdpowiedzUsuńNivejko, czasami naprawdę wychodzi ładnie. Tym razem jestem naprawdę zadowolona. Jak robię? nie wiem, samo się chyba robi czasami,:)))
UsuńMiłego, ;)
"Udało się, udało się"...to słowa piosenki bajki, którą ogląda mój syn :-) Gratuluję kolejnej udanej rzeczy!
OdpowiedzUsuńOj, nie znam tej bajki. Ale przyznam Ci się w sekrecie, że często słucham bajki "Lato Muminków". Piękne są piosenki Wozniaka, fajne słowa.I wcale a wcale nie jest to bajka od lat 7.
UsuńMiłego, ;)
No.... cudo:)))))
OdpowiedzUsuńJaskółko, może nie powinnam, ale sama wpadłam w zachwyt jak to ładnie wyszło.Ach, gdyby tak za każdym razem było we mnie tyle zadowolenia, chodziłabym pewnie jak po Prozacu.
UsuńMiłego, ;)
i o to chodzi!!
Usuńo,jakie to ładne..
OdpowiedzUsuńTrudno za Tobą nadążyć Aniu, dzieło za dziełem!
OdpowiedzUsuń